Felix Austria Sofija Andruchowycz 6,9
ocenił(a) na 83 lata temu "Ale nawet tu kiwały się na nieśmiałym wietrzyku portrety Cesarza i dwugłowy orzeł w koronie z mieczem i berłem w łapach, i starannie wykaligrafowane uroczyste napisy "Indivisibiliter ac Inseparabiliter" i "Felix Austria". " [1]
Równie "niepodzielna i nierozdzielna" jak monarchia austro-węgierska w oczach swych poddanych w roku 1900, zdaje się być więź łącząca Stefanię Czornieńko, rusińską służącą, z jej panią, Adelą. W każdym razie Stefa jest przekonana, że ich losy są ze sobą nierozerwalnie splecione. Jak pnie drzew, które wzrastały razem i wrosły w siebie tak mocno, że nie sposób ich rozdzielić. "Przecież ona przepadnie beze mnie! Bezradna i słaba (...) zginie, zrobi sobie straszną krzywdę, spowoduje tragiczną katastrofę (...) Albo po prostu uschnie z tęsknoty za mną." [2] Dlatego od rana do wieczora sprząta, pierze, gotuje i spełnia wszystkie zachcianki Adeli. A tych jest niemało, gdyż doktorówna jest egoistką pierwszej wody - rozpieszczoną, kapryśną, nie liczącą się z uczuciami innych sprytną manipulantką. Wie kiedy należy zatrzepotać rzęsami, kiedy udawać obrażoną, a kiedy uronić łzę, aby postawić na swoim.
Przedziwna jest ta relacja, którą poznajemy oczami Stefy zagłębiając się w jej opowieści o codzienności. Pełna wzlotów i upadków. Od zażartych kłótni, rzucania talerzami czy nocnikami, do tulenia i zapewnień o obopólnym oddaniu. Dlatego Stefa roi sobie, że jest niezastąpiona, a jej związek z Adelą, z którą wychowywały się razem jak siostry, wyjątkowy. Jako stała bywalczyni pokazów magicznych chełpi się, że jest znawczynią iluzji, a daje się mamić pięknymi słówkami i krokodylimi łzami, budując obraz rzeczywistości takim, jakim chciałaby go widzieć. Co się stanie, kiedy ta stawiana latami wieża z wyobrażeń zachwieje się w posadach?
Lektura tej powieści to czysta przyjemność. Autorka wiedzie nas przez rzeczywistość tak wyrazistą, tak szczegółowo i barwnie przedstawioną, że niemal namacalną. Dosłownie czuje się zapach potraw, które przygotowuje Stefa. Ach! Te pieczone gołąbki z tłuczonymi ziemniakami, te ptysie z kremem migdałowym, ciasta, suflety! Kiedy panna Czornieńko praży ziarna, miele je i pieczołowicie opisuje cały rytuał parzenia kawy, ma się ochotę biec przygotować sobie własną filiżankę. Tak samo obrazowe są opisy otaczającego bohaterkę świata: budynki, przedmioty, ludzie, ich zachowania, emocje, wzajemne relacje. To wszystko widać, słychać i czuć.
Przy wtórze wrażeń, jakie serwują nam nietuzinkowe postaci, w otoczeniu wątku kryminalnego nadającego wydarzeniom aury tajemniczości, poznajemy ostatniego bohatera dramatu - Stanisławów. Rodzinne miasto autorki na przełomie wieków, w czasach świetności monarchii austro-węgierskiej. Barwne, wieloetniczne, w którym przenikają się kultury, języki i religie. Przedstawione z wyczuwalnym sentymentem, z wiernością tamtym czasom w każdym szczególe, ukochane miasto u progu wielkich zmian napędzanych postępem.
To było moje pierwsze spotkanie z Sofiją Andruchowycz i z pewnością nie ostatnie. Prawdziwa literacka uczta. Feeria barw, zapachów i smaczków wszelakich, a końcówka - wisienka na torcie!
Polecam!
--------------------------
[1] Sofija Andruchowycz, "Felix Austria", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, str. 108 ["Indivisibiliter ac Inseparabiliter" (łac.) - "Niepodzielna i nierozdzielna", dewiza Austro-Węgier. "Felix Austria" (łac.) - "Szczęśliwa Austria"]
[2] Sofija Andruchowycz, "Felix Austria", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, str. 55