rozwińzwiń

Operacja Shylock

Okładka książki Operacja Shylock Philip Roth
Okładka książki Operacja Shylock
Philip Roth Wydawnictwo: Czytelnik literatura piękna
532 str. 8 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Operation Shylok: A Confession
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1996-01-01
Liczba stron:
532
Czas czytania
8 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-07-03210-8
Tłumacz:
Lech Czyżewski
Tagi:
Powieść współczesna
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
87 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
379
211

Na półkach: , ,

„Mówić o tym, co istnieje, że istnieje, a o tym co nie istnieje, że nie istnieje, jest prawdą, zaś mówić o tym, co nie istnieje, że istnieje, a o tym co istnieje, że nie istnieje, jest fałszem”. Tako rzekł kiedyś Arystoteles na temat prawdy i choć ciężko o bardziej obrazową definicję tego, dość trudnego pojęcia, to jednak sprawia mi ona jeden problem. Dokładnie rzecz ujmując, nie do końca wiem czy osiągnięcie „prawdy”, tej Arystoteleskiej, jest możliwe gdzieś poza teorią.

No bo jak, z całą pewnością, moglibyśmy stwierdzić, że coś istnieje, a co dopiero, że coś NIE istnieje. Przecież niebytu nie sposób udowodnić. Zresztą, dowody na istnienie też są kruche i ulotne. Wystarczy naukowy i techniczny rozwój, żebyśmy poukładali cały świat w zupełnie inne wzory i wierzyli w zupełnie inne „prawdy”, wystarczy seans wysokobudżetowego filmu pod tytułem „Matrix”, żeby, pół żartem pół serio, ludzkość zaczęła się zastanawiać: „a co, gdyby to wszystko było tylko iluzją?”. Nieobce są, nawiedzające nas czasem, myśli, że życie, jest tylko snem, chwilową złudą lub wizją wariata zamkniętego w zakładzie opieki psychiatrycznej. Wszystko zawiera się w naszym wrażeniu, które tak często lubi nas zwodzić.

Jak zatem dotrzeć do istoty „prawdy”? Jak dojść do momentu, w którym nie jesteśmy w stanie poddać jej w wątpliwość? Musimy kłamać. Kłamstwo jest jedyną prawdą na jaką nas stać. I choć brzmi to niedorzecznie, to przecież oznaczenie kłamstwa i nadanie mu statusu nieprawdziwości, jest gruntownie prawdziwe. Niepodważalne.

Dlatego fikcja np. literacka zawiera w sobie o wiele więcej prawdy niż każda biografia. Biografia pisana z jednego, niemożliwego do pełnego zgłębienia, punktu widzenia, biografia, która na poziomie zbierania informacji, musi ugrzęznąć w koleinach różnych nieprawd, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Biograf/dokumentalista musi zaufać „prawdzie” jaką usłyszy od innych lub samego siebie, a przecież niczego nie okłamujemy tak ochoczo jak własnego umysłu. Co innego fikcja, która od początku zawiera kłamstwo – przygód, wątków, bohaterów, żyć. Od początku idzie w obranym, jasnym (mniej lub bardziej) kierunku, chcąc coś symbolizować lub dostarczać jakichś emocji. Jest prawdą, bo nie stara się nią być. Jest prawdą, bo nie opowiada o nas, ale zaczyna w nas żyć.

„Operacja Shylock” Philipa Rotha, nie przez przypadek nosi podtytuł „wyznanie”. Roth wyznaje nam o tym jak stał się agentem Mosadu i jak spotkał swojego sobowtóra o imieniu - Philip Roth. Amerykanin opowiada o tym co mu się przydarzyło, ujawnia nam swoją historię. Pisze, nie o Zuckermanie czy Kepesh’u (swoich słynnych alter-ego),tylko o sobie. Siebie umieszcza w pierwszoosobowej narracji, opisuje swoje emocje, wyjawia swoją historię.

Tylko czy prawdziwą? Książka zaczyna się od trudnego etapu w życiu autora/bohatera, kiedy po nieudanej operacji kolana zmuszony jest zażywać bardzo silne leki przeciwbólowe. Leki, które, jak się później okazuje, nigdy nie powinny zostać dopuszczone do aptek. Leki, które nie tylko powodują halucynacje, poczucie odłączenia się od własnego ciała, ale także - myśli samobójcze. Tworzą z cierpiącego człowieka wariata i wątek ten mógłby być tylko interesującym wprowadzeniem w późniejszą fabułę rodem z thrillera szpiegowskiego, gdyby nie fakt, że Roth jest zbyt doświadczonym narratorem by nie wiedzieć, o zasadzie Czechowa: „strzelba pokazana w pierwszym akcie, musi wystrzelić w finale”.

Czy zatem spotkanie swojego sobowtóra, który ponadto podaje się za nas na forum publicznym jest tylko wizją chorego umysłu? Czy wplątanie się w intrygę, skrupulatnie uszytą przez Izraelską Agencję Wywiadowczą jest tylko ułudą? Czy maszerujemy mozolnie, ponad 500 stron, przez umysł szaleńca? Chyba nikt nie wierzy, że otrzyma jasną odpowiedź na tak postawione pytanie, bo co, jeśli Roth jest na tyle dobrym narratorem, że ową zasadę zna, ale celowo ją łamie? Wprowadza wątek dla samej fikcji, kłamstwa, oszustwa, a w końcu prawdy - która może znaczyć coś zupełnie innego niż na początku zakładaliśmy.

Dodatkowo, Roth utrudnia łapanie się za poręcze prawd, mieszając nam w głowach podanymi informacjami. Przedmowa książki mówi o zmianach w nazwiskach niektórych bohaterów i umiejscowieniu pojedynczych wydarzeń w innych lokacjach. Wszystko to z powodów prawnych, jednak kosmetyka tego zjawiska, nie przysłania całej, PRAWDZIWEJ historii. Po skończeniu lektury, widnieje notka „Od autora”, która głosi, że wszelkie podobieństwo do wydarzeń i postaci jest zupełnie przypadkowe, a wszystko stanowi jedynie fikcję wymyśloną przez pisarza. Czy zatem Roth faktycznie zwariował? Jeśli tak, to gdzie? W prawdziwym życiu czy na kartach powieści? Czy są to dwa różne światy czy jeden – ten sam? A może musiał tak zrobić, nie chcąc narażać się na gniew Mosadu, po wyjawieniu szczegółów tajnych operacji? Gdzie leży prawda?

No właśnie czy w takiej sytuacji czytelnik w ogóle powinien szukać prawdy? Czy powinien dociekać co istniało a co nie, co się wydarzyło, a co nie? Czy o to w tym chodzi? Czy może Roth chce nam powiedzieć coś innego? Może chce nam pokazać, że prawda rozkłada się na niezliczoną ilość półprawd, ćwierćprawd itd.? Może chce nam pokazać jak próby wyłuskania tego co realne, muszą odbywać się tam, gdzie rządzi kłamstwo? Może chce nam pokazać, że wszystko jest kłamstwem - większym lub mniejszym? A może, że jedyną prawdą na jaką nas stać jest fałsz?

Bo czym jest fałsz? Przeciwieństwem prawdy? Stwierdzeniem, że coś istnieje, gdy oczywistym jest, że nie? Nielogiczną konkluzją poprzedzających dowodów? A może po prostu punktem widzenia, który jest przeciwstawny do naszego? Może jest zwyczajnie tym wszystkim, co nie jest naszą „prawdą”?

Roth w tej zagmatwanej fabule pełnej sobowtórów i agencji wywiadowczych (choć tak naprawdę mamy jednego sobowtóra i jedną agencję, ale wiadomo, trzeba zawrzeć trochę fałszu) opowiada też o czymś innym. Zadaje pytania o istotę „prawdy” przewijając nam przed oczami wycinek procesu Iwana Groźnego oraz zadając pytanie: „kto ma rację?” w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Czy John Demjanjuk był faktycznie Iwanem Groźnym, człowiekiem, który tak ochoczo uczestniczył w zagładzie Żydów podczas II Wojny Światowej? Czy może kochającym mężem, troskliwym ojcem i spokojnym mechanikiem samochodowym? A czemu nie jednym i drugim? Czy to możliwe? Czy z tych dwóch kłamstw może narodzić się jedna prawda? Prawda o człowieku, który wymyka się prostym ocenom? Dowody świadczą za każdą z możliwości. Podobnie sprawa wygląda na linii konfliktu Izrael – Palestyna. Czy to możliwe, że Żydzi są w tej całej sprawie moralnym zwycięzcą? Czy racja jest po ICH stronie? A może to Palestyna ma więcej asów w rękawie? Może świat powinien opowiedzieć się na ICH korzyść? A może, co najgorsze, nikt nie ma racji? Może już samo wkroczenie w konflikt skazuje obie strony na piętno odpowiedzialności, odbierając szansę na ubieganie się o pozycję „zwycięzcy”? Może z tych dwóch punktów widzenia, rodzi się jedna prawda? Prawda wskazująca, że sam konflikt jest zły i nigdy nie dotyka stron w całości poszkodowanych. Prawda to banalna, ale może jedynie takie istnieją? Co jednak, kiedy znajdziemy konflikt dotykający strony wyłącznie poszkodowanej i tej wyłącznie winnej? Jakbyśmy jednak mieli tego dowieść? I co by to oznaczało?

Roth nie odpowiada na żadne z postawionych pytań, nie mówi co, gdzie i jak. Wskazuje nam za to, że nie sposób dotrzeć do prawdy ogólnej, że każda „prawda” jest naszym wewnętrznym spojrzeniem, które mieni się w oczach innych, barwami zarezerwowanymi dla fałszu, że jedyne na co nas stać, to piękne kłamstwo.

Tak jak i ta opinia, jest tylko moim „pięknym kłamstwem”, prawdziwym na tyle, na ile kiedykolwiek było to możliwe.

„Mówić o tym, co istnieje, że istnieje, a o tym co nie istnieje, że nie istnieje, jest prawdą, zaś mówić o tym, co nie istnieje, że istnieje, a o tym co istnieje, że nie istnieje, jest fałszem”. Tako rzekł kiedyś Arystoteles na temat prawdy i choć ciężko o bardziej obrazową definicję tego, dość trudnego pojęcia, to jednak sprawia mi ona jeden problem. Dokładnie rzecz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
902
658

Na półkach: , , ,

Książka długa tekstowo, gęsta w treści, czytelnik gubi się w światach które trudno od siebie oddzielić autentyczni i fikcyjni bohaterowie, autentyczne i fikcyjne wydarzenia. Jednak cała ta konfrontacja ma na celu ukazanie złożoności problemu Państwa Izrael.
Czego trzeba czytelnikowi zanim podejmie się czytania? - CZASU, dużo czasu.

Książka długa tekstowo, gęsta w treści, czytelnik gubi się w światach które trudno od siebie oddzielić autentyczni i fikcyjni bohaterowie, autentyczne i fikcyjne wydarzenia. Jednak cała ta konfrontacja ma na celu ukazanie złożoności problemu Państwa Izrael.
Czego trzeba czytelnikowi zanim podejmie się czytania? - CZASU, dużo czasu.

Pokaż mimo to

avatar
648
34

Na półkach: ,

Spodziewałem się lepszej książki po autorze ale nie mogę napisać,ze książka jest słaba.Jest to solidna fabuła ale mam większe wymagania do Philipa Rotha.

Spodziewałem się lepszej książki po autorze ale nie mogę napisać,ze książka jest słaba.Jest to solidna fabuła ale mam większe wymagania do Philipa Rotha.

Pokaż mimo to

avatar
744
228

Na półkach: , ,

Bardzo złożona książka. Pełna paranoicznych i schizofrenicznych przemyśleń. Roth osadził siebie jako głównego bohatera ale przez całą książkę, łącznie z epilogiem nie wiadomo czy opowiadana historia jest prawdziwa. Na pewno Roth wygłasza tutaj mocno krytyczne opinie o narodzie Izraela i o sensie istnienia Izraela. Po za tym wysuwa bardzo ciekawe teorie dotyczące Żydów na świecie i ich charakteru. Autor jest bardzo krytyczny. W książce pojawia się bardzo ciekawa teoria "diasporyzmu" - powrotu Żydów do swoich dawnych krajów skąd wyemigrowali do Izraela, takich jak Polska, Niemcy czy Rosja. Bo to w nich Żydzi dokonali największych odkryć, to w tych krajach rozwinęli się i stali się bardzo ważną częścią społeczeństwa. Bardzo fantastyczna ale jaka wspaniała wizja!
W książce występuje też wątek polski - jest Lech Wałęsa zapraszający Żydów do Polski po upadku komunizmu.

Bardzo złożona książka. Pełna paranoicznych i schizofrenicznych przemyśleń. Roth osadził siebie jako głównego bohatera ale przez całą książkę, łącznie z epilogiem nie wiadomo czy opowiadana historia jest prawdziwa. Na pewno Roth wygłasza tutaj mocno krytyczne opinie o narodzie Izraela i o sensie istnienia Izraela. Po za tym wysuwa bardzo ciekawe teorie dotyczące Żydów na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
22
1

Na półkach:

Szczerze to nie przeczytałem w całości. Za dużo było dłużyzn, choć w pierwszej połowie było miejscami zabawnie i pouczająco.

Szczerze to nie przeczytałem w całości. Za dużo było dłużyzn, choć w pierwszej połowie było miejscami zabawnie i pouczająco.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    142
  • Przeczytane
    119
  • Posiadam
    32
  • Teraz czytam
    4
  • Ulubione
    4
  • USA
    2
  • Pulitzer
    2
  • Izrael
    2
  • [32]
    1
  • Holocaust, literatura izraelska,żydowska,żydowsko - polska,etc
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Operacja Shylock


Podobne książki

Przeczytaj także