Muszę powiedzieć, że spodziewałam się wiele po tej książce i szczerze przyznaję - nie zawiodłam się ani trochę. Judi Picoult jak zwykle porusza trudne i kontrowersyjne tematy, o których tak naprawdę wolałoby się jednak nie rozmawiać, nie mieć z nimi do czynienia.
Cała historia jest niesamowicie wciągająca. Czytałam książkę z zapartym tchem niecałe dwa dni i obecnie, po skończeniu, czuję się tak jakby mi czegoś brakowało. Książka bardzo poruszyła mnie emocjonalnie i szczerze przyznam się, że płakałam jak bóbr przez większość książki. Możliwe, że niektóre momenty wzruszyły mnie bardziej niż inne, gdyż sama przeżyłam niektóre z nich, na własnej skórze.
Wiem, że to, co teraz napiszę może niektórym się nie spodobać albo po prostu brzmieć źle. W każdym razie wyrazm tutaj tylko moją własną opinię - nie za bardzo polubiłam Willow. Nie, nie przez to, że jest chora czy nieidealna. Po prostu jej postać nie za bardzo przypadła mi do gustu. Nie mówię, że jej nie współczułam, ta choroba brzmi straszliwie przerażająco. Postać Amelii za to bardzo mnie zainteresowała.
Muszę powiedzieć, że książka jest wielopłaszczyznowa i ukazuje tak wiele przewijających i splatających się ze sobą emocji - ból, smutek, przygnębienie, szczęście, przyjaźń, miłość... Pokazuje również jak silna może być miłość i jak wiele można zdziałać dzięki determinacji i silnej woli. Z drugiej strony widzimy również jak małe, z pozoru nieistotne rzeczy mogą doprowadzić do tragedii.
Ogólnie rzecz biorąc książka bardzo mi się podobała, jeśli w ogóle mogę coś takiego powiedzieć. Czytałam ją w języku angielskim i nie mam żadnych zastrzeżeń - czytało mi się lekko, płynnie i szybko, a te trzy cechy bardzo, ale to bardzo cenię.
Gorąco polecam.

Muszę powiedzieć, że spodziewałam się wiele po tej książce i szczerze przyznaję - nie zawiodłam się ani trochę. Judi Picoult jak zwykle porusza trudne i kontrowersyjne tematy, o których tak naprawdę wolałoby się jednak nie rozmawiać, nie mieć z nimi do czynienia.
Cała historia jest niesamowicie wciągająca. Czytałam książkę z zapartym tchem niecałe dwa dni i obecnie, po...