rozwińzwiń

Radioaktywny domek bez wiary

Okładka książki Radioaktywny domek bez wiary Joanna Rosińska
Okładka książki Radioaktywny domek bez wiary
Joanna Rosińska Wydawnictwo: wydano nakładem autora Seria: Radioaktywny domek dla lalek fantasy, science fiction
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Radioaktywny domek dla lalek
Wydawnictwo:
wydano nakładem autora
Data wydania:
2024-02-29
Data 1. wyd. pol.:
2024-02-29
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788396675446
Tagi:
RDDL Radioaktywny domek dla lalek Fantasy
Średnia ocen

9,3 9,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,3 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
39
39

Na półkach:

“Wszyscy dookoła już na wieki postanowili bawić się w teatr. Tylko niektórzy mieli ku temu prawdziwe powody”

[Współpraca reklamowa]

Serię “Radioaktywny domek” pokochałam już od pierwszego tomu. Absolutnie zauroczył mnie jej mroczny, nietypowy klimat, niesamowity styl pisania autorki, oryginalność we właściwie każdym elemencie oraz niezwykle ciekawi bohaterowie. Drugi tom, przy którym miałam możliwość współpracy oraz objęcia go swoim patronatem, uważam za jeszcze lepszy.

W tej części nadal odczuwalny jest mroczny, ciężki klimat, ale nie stanowi on już aż tak wybijającego się elementu. Pozostaje tłem, a nieco bardziej skupiamy się na zawiłej fabule oraz kłamstwach, tajemnicach i zagadkach. I o ile już w pierwszym tomie zamysł na akcje bardzo mnie zaciekawił, tutaj całkowicie w nim przepadłam. To, jak została rozbudowana i poprowadzona wielokrotnie sprawiało, że musiałam na dłuższy czas odłożyć książkę i nad wszystkim pomyśleć, a zwroty akcji były niesamowite. Przy RDDL czasami miałam wątpliwości czy wszystko rozumiem, bo została napisana w nieco bardziej skomplikowany sposób, ale w tej części wszystko się rozjaśnia.

Duży progres autorki widać właściwie w każdym aspekcie. Jeśli czytaliście poprzednią część i nie jesteście przekonani czy sięgać po tę, zdecydowanie warto. Oprócz dużo prościej wytłumaczonej, ale bardziej zawiłej fabuły, można zobaczyć tutaj również jeszcze lepszy styl pisania, w którym ja się zakochałam. Mam wypisanych mnóstwo świetnych cytatów z tej pozycji i często wracam do nich myślami.

Zdecydowanie bardziej żywi wydają się tutaj także bohaterowie. Czytając fantastykę rzadko postacie wydają mi się ludzkie i wręcz realne, a tutaj Asi zdecydowanie udało się uzyskać ten efekt. Każdy z nich ma swoje wady, zalety, motywy i wytłumaczenie czemu robią to, co robią. Niektórych z nich pokochałam, innych całym sercem nie znoszę, ale wszyscy wywołują we mnie skrajne uczucia i często sama nie wiem co o nich myśleć. Są moralnie szarzy, robią złe rzeczy, ale nie są źli. Oprócz głównych bohaterów z poprzedniej części mamy tutaj jeszcze jedną postać, co do której przez całą książkę się wahałam i nie mogłam zdecydować czy uważam ją za dobrą czy złą. Dopiero na samym końcu, kiedy dawno zdobył moją sympatię, sytuacja się wyklarowała, chociaż zakładam, że to się może jeszcze zmienić przez całą serię. Jestem zachwycona faktem jak dobrze autorka poradziła sobie z wykreowaniem każdej z tych postaci z osobna, a jednocześnie ich wszystkich jako grupy.

Całym sercem polecam tę pozycję każdemu, kto lubi fantastykę z motywem dystopii i szarymi moralnie postaciami.

“Wszyscy dookoła już na wieki postanowili bawić się w teatr. Tylko niektórzy mieli ku temu prawdziwe powody”

[Współpraca reklamowa]

Serię “Radioaktywny domek” pokochałam już od pierwszego tomu. Absolutnie zauroczył mnie jej mroczny, nietypowy klimat, niesamowity styl pisania autorki, oryginalność we właściwie każdym elemencie oraz niezwykle ciekawi bohaterowie. Drugi tom,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
183
182

Na półkach:

RADIOAKTYWNY DOMEK BEZ WIARY
Joanna Rosińska

Rezydencja Sów - porzućcie wszelką wiarę którzy tu wchodzicie... Porzućcie Stary Brokat i podążcie za odpowiedziami, których potrzebujecie..  Szaleńcy, straceńcy, desperaci...

"Radioaktywny Domek bez wiary" to kontynuacja niezwykłej opowieści, którą wyróżniają oryginalność, niesztampowość, wyrwanie się schematyzmowi, niepowtarzalność pomysłu, ale i wykonania. Podzielę się z Wami kilkoma moimi spostrzeżeniami, wrażeniami z tej zdecydowanie nietypowej, może nawet nieco dziwnej (w pozytywnym znaczeniu) lektury.

Poznawanie tej historii sprawia surrealistyczne wrażenie podążania w dezorientacji  poprzez trzewia totalitarnego tworu państwowo-społeczno- religijnego. Przyznam, że to dziwne wrażenie - raczej na granicy między dyskomfortem a niesłabnącą ciekawością.

Jeśli mam być szczera, to lektura "Radioaktywny Domek bez wiary" jest niemałym wyzwaniem dla inteligencji, spostrzegawczości i umiejętności logicznego łączenia ze sobą faktów, z pozoru zupełnie nielogicznych, a na dodatek koniecznych do przefiltrowania przez sito zwane rzeczywistością. To dosyć wymagająca lektura, lecz bezsprzecznie dalece angażująca czytelnika.

Poznawanie tej opowieści jest niczym oniryczne doświadczenie: jednoczesne pozostawanie w dwóch wymiarach - realnym i tym zupełnie oderwanym od rzeczywistości. Ciekawe, który jest którym?! Poza tym zagłębianie się w meandry tej historii to podążanie tropem tajemnicy, zagadki, pytań zdawałoby się bez odpowiedzi. Czy na pewno?!

Pewnym jest, że dojmujące uczucie dezorientacji stopniowo ustępuje nie tylko zrozumieniu, ale przede wszystkim grozie poznania, niedowierzania, chęci powrotu do stanu nieświadomości. Niestety nie da się zawrócić nurtu rzeki, która dawno odpłynęła. W przypadku tej historii powiedzenie, że czasami lepiej nie wiedzieć zdaje się być całkowicie słuszne.

"Radioaktywny Domek..." momentami dusi ciężkim, przytłaczającym, wręcz lepkim klimatem, który zdaje się zaburzać percepcję, nieco obezwładniać - jestem pewna, że to był całkowicie zamierzony przez autorkę efekt, który mnie bardzo przypadł do gustu.

W zasadzie nie jestem w stanie określić, czy wydarzenia były zaskakujące - znajdują się one w większości tak bardzo na granicy realności, że mogłam się w sumie spodziewać wszystkiego, jednocześnie nie będąc w stanie przewidzieć niczego, choćby przybliżonego kierunku, w jakim ta historia zmierza. Jakolwiedz dziwnie by to nie zabrzmiało, to doskonałe pasuje do tej historii.
.
Próżno tutaj szukać galopującej, czy chociażby pełnej dynamizmu akcji. Wydarzenia toczą się jakby w niedoczasie, poza czasem lub zgodnie ze wskazówkami zegara, momentami melancholijnie. Jednak za każdym zdarzeniem, sytuacją, rozmową, interakcją kryją się niezliczone pytania, wśród których prym wiodą: do czego to doprowadzi, i czy w ogóle chcemy to wiedzieć zawczasu. Nie zmienia to faktu, że żwawość i szybkie tempo skutecznie zastępuje nieodzowne, trudne do przeoczenia poczucie niepokoju, wręcz zagrożenia. Po takiej lekturze miałam ochotę nieustannie czujnie obracać się za siebie w poszukiwaniu czyhającego tam irracjonalnego zagrożenia.
.
"Radioaktywny Domek..." to opowieść sprzyjająca czynieniu przemyśleń i refleksji. Główne spostrzeżenie, jakie zrodziło się u mnie w trakcie lektury wręcz krzyczy, że tam, gdzie do głosu dochodzi chory, nieokiełznany, niepohamowany fanatyzm, tam nie ma miejsca na sentymenty, wyrzuty sumienia, wahanie - jedynym rozwiązaniem jest zrobienie wszystkiego, by przed tym fanatyzmem się obronić.
.
Kontynuacja dostarczyła wielu istotnych wyjaśnień oraz odpowiedzi na zagadnienia i pytania, które miotały mną od momentu przeczytania pierwszego tomu. Jeśli jednak łudzicie się, że będą to odpowiedzi całkowicie jasne, klarowne, oczywiste, to porzućcie takie przypuszczenia - oczywistość i prostota zupełnie nie pasują do tej opowieści. Ciekawa jestem, czy znajdziecie w sobie odwagę, by mimo wszystko poszukać odpowiedzi, odkryć tajemnicę? Mnie nadal to przeraża, jednak niecierpliwie wypatruję dalszego ciągu oraz rozwiązania.
.
#książki #radioaktywnydomekbezwiary #joannarosinska #starybrokat #antyutopia

RADIOAKTYWNY DOMEK BEZ WIARY
Joanna Rosińska

Rezydencja Sów - porzućcie wszelką wiarę którzy tu wchodzicie... Porzućcie Stary Brokat i podążcie za odpowiedziami, których potrzebujecie..  Szaleńcy, straceńcy, desperaci...

"Radioaktywny Domek bez wiary" to kontynuacja niezwykłej opowieści, którą wyróżniają oryginalność, niesztampowość, wyrwanie się schematyzmowi,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
26
25

Na półkach:

“Popełnianie błędu za błędem jest domeną ludzi, którzy myślą, że zapewnili sobie nieśmiertelność. Potem zawsze wkracza rzeczywistość.”

- Radioaktywny Domek Bez Wiary - Joanna Rosińska

----

Niektórzy wciąż chcą dostać się do Źródła, niektórzy poszli po rozum do głowy… a i tak mogą za to zapłacić, bo dalej są pionkami na szachownicy, gdzie o każdym ruchu decyduje tylko jedna osoba. Tylko kim ona jest i w jaki sposób jest tak wpływowa, że słyszy każde słowo… nawet jeśli jest ono wypowiadane w innym rejonie?

W drugim tomie wraz z powiększającym się obrazem, na tle którego rozgrywa się akcja, dochodzą kolejne postacie. Od samego początku wbijamy ostrze w płótno i suniemy nim od kąta do kąta, aby zobaczyć co jest za obrazkiem. Okazuje się, że drugi obrazek. O radioaktywnych kolorach.
I myślę, że taki sam ukazuje się naszym bohaterom. Myślę, bo czuję, jak oni się zmienili pod wpływem akcji. Jane jest zdeterminowana. Ma pewne motywy, które ją pchają i tego chce się trzymać.
[David, naucz mnie tego, wiesz czego. Mogę się dusić krwią, ale to wszystko nie może tak dłużej wyglądać.]
Christian traci na swojej wrażliwości. Christian ten naiwny Christian? Przez kartki niemal czuć, jak wylewa się z niego cała ta czarna desperacja z popękanych miejsc, których nie można zatamować. Czekam tylko już na to, kiedy się w niej utopi.
[Im więcej ich widzisz, tym mniej się przejmujesz. Zauważ, że nawet kiedy przez ćwierć sekundy myślałeś, że jest martwy, to jakoś nie wyglądałeś na zmartwionego.]
David staje się coraz to bardziej odważny, brawurowy. Lekkomyślny, a przez to niebezpieczny. Z tego jak najbardziej nie może wyniknąć nic dobrego.
[David będzie pierwszą osobą, którą każdy chciałby wyeliminować. Gdyby do niego strzelali, to po kilka razy, byle się upewnić, że na pewno największy problem jest z głowy.]
Kendrick, którego hobby jest pociąganie za sznurki swoich marionetek. Kendrick, który ma dziwne oczy, nosi okulary i lubi nazywać swoje obsesje.
[...obiecałem sobie, że będę wyżej od istoty, która nie może nic zrobić bez naszej pomocy. Wszyscy podpisywali, ale ja nie.]
Kocham to, że naprawdę dochodzimy do Źródła, do organizacji, która jest ciemna i ma ściany w kolorze krwi. Ma gabinet pełen szuflad pełnych teczek pełnych kopert pełnych informacji o wszystkich, o wszystkim. Do samego końca nie można wiedzieć komu ufać, gdy nazwiska nie są prawdziwe, a imiona nie takie, jakie powinny być. Dosłownie czuć, jakby ciągnęło się za wstążkę, która w rozdziałach 40-41 nareszcie się rozwiązała. Klimat dusi, kolory oślepiają, a bohaterowie zdając się na los, wybierają te najgorsze możliwości. Bo tu szczęśliwe zakończenie może dostać tylko ten, kto stoi najwyżej.
[Uważam, że … jest złym człowiekiem. Znasz go pod innym imieniem, bo każda obsesja kończy się tym samym, potrzebuje nadać jej nową nazwę, by była bardziej “jego”]
Dziękuję za wspaniałą (mroczną) przygodę oraz patronat autorce

“Popełnianie błędu za błędem jest domeną ludzi, którzy myślą, że zapewnili sobie nieśmiertelność. Potem zawsze wkracza rzeczywistość.”

- Radioaktywny Domek Bez Wiary - Joanna Rosińska

----

Niektórzy wciąż chcą dostać się do Źródła, niektórzy poszli po rozum do głowy… a i tak mogą za to zapłacić, bo dalej są pionkami na szachownicy, gdzie o każdym ruchu decyduje tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
433
114

Na półkach:

,,Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybyście tylko wierzyli.”

Kim lub czym jest tak naprawdę Źródło? Czy mają jeszcze szansę od niego uciec?

💜Nasi wspaniali bohaterowie po wydarzeniach z pierwszego tomu zdecydowanie potrzebują odpoczynku i spokoju. Niestety zamiast tego pakują się w kolejne kłopoty (chyba nikt nie jest zdziwiony),z których raczej cali nie wyjdą. Przynajmniej dzięki temu akcja nawet na chwilę nie zwalnia, a czytelnik zostaje wręcz pochłonięty przez historię i wszystkie zwroty akcji.

💕Nie mogę uwierzyć, że mimo czytania w wielkim skupieniu przeoczyłam tak wiele podpowiedzi i wskazówek (symbole/słowa),chociaż to może dobrze, że lektura nie była przewidywalna. Przeżywałam wszystko z bohaterami, a towarzyszące im napięcie przeszło w jakiś dziwny sposób na mnie, więc naprawdę miałam ,,czytelniczą ucztę”. Nie będę zdradzała nic szczególnego dotyczącego fabuły bo nie chcę nic zaspojlerować, ale możecie być pewni, że organizacja i nowe postacie bardzo namieszają 🙈.

💜Jane, David i Christian są w tym tomie taką potężną trójką i jestem zachwycona postępami w ich relacji. Z jednej strony staczają się razem moralnie, ale może ostatecznie nie będzie tak źle? Pf, kogo ja oszukuję. Bohaterowie tej serii nie są dobrymi ludźmi. Niektórzy mają wyrzuty sumienia, traumy z przeszłości, złe wzorce i teoretycznie posiadają szansę nawrócenia się na dobrą drogę, ale czy tego chcą? To oni podejmują decyzje dotyczące ich przyszłości i to oni popełniają błędy jeden za drugim. Zorientowali się już, że daleko ich to nie zaprowadzi, ale nie mogą już zawrócić. Szansa na zmianę przepadła.

🛐Mroczny klimat, wyjaśnienie tajemnic, które w pierwszym tomie nie dawały mi spać i specyficzne found family to tak naprawdę ,,Radioaktywny domek bez wiary” w pigułce. Oczywiście zapomniałam wspomnieć o sektach, przeróżnych wiarach, przerażających kultach i szalonych ludziach, których nie mogło zabraknąć. Asia stworzyła wspaniałą serię, która wciąga od pierwszej strony i pozostawia niedosyt, który możemy zapełnić tylko za pomocą kolejnych tomów (czekam z niecierpliwością). Ogromnie się cieszę, że mam zaszczyt patronowania zarówno RDDL i RDBW i dziękuję bardzo za autorce za zaufanie.

💕Ta seria ma dość złożony i rozbudowany świat, więc pewnie nie wszystkim się spodoba, ale mam nadzieję, że mimo wszystko dacie jej szansę. (Lucjan dał i teraz jest patronem drugiego tomu) 💕

✨,,Wbrew pozorom to moda na rękawiczki jest najlepszym wynalazkiem Nowego Kraju. Nie pozostawia odcisków palców.”✨

•recenzja patronacka• współpraca •

,,Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybyście tylko wierzyli.”

Kim lub czym jest tak naprawdę Źródło? Czy mają jeszcze szansę od niego uciec?

💜Nasi wspaniali bohaterowie po wydarzeniach z pierwszego tomu zdecydowanie potrzebują odpoczynku i spokoju. Niestety zamiast tego pakują się w kolejne kłopoty (chyba nikt nie jest zdziwiony),z których raczej cali nie wyjdą....

więcej Pokaż mimo to

avatar
19
11

Na półkach:

Autorka kreatywna, to trzyba z reka na sercu przyznac. Ale ksiazka zdecydowanie dla fanow takich klimatow. Jezeli chcesz w nie wejsc, poszukaj latwiejszych pozaycji, bo choc tekst jest solidny, dobry i wciagajacy, raczej przeznaczony dla koneserow gatunku

Autorka kreatywna, to trzyba z reka na sercu przyznac. Ale ksiazka zdecydowanie dla fanow takich klimatow. Jezeli chcesz w nie wejsc, poszukaj latwiejszych pozaycji, bo choc tekst jest solidny, dobry i wciagajacy, raczej przeznaczony dla koneserow gatunku

Pokaż mimo to

avatar
490
66

Na półkach: , ,

+16
Przed przystąpieniem do czytania zapoznaj się z ostrzeżeniem!
Tw: sekty, religie, przemoc, uzależnienia, samobójstwo, śmierć.

Nie potrafię wyrazić jak bardzo jestem pod wrażeniem kreatywności autorki, jej umiejętności żonglowania słowem i kreowania wciągającej, mrocznej, tajemniczej historii, która bawi się czytelnikiem na każdym kroku, na koniec stworzeni bohaterowie, których kochasz i nienawidzisz. (Dosłownie, nawet jeśli początkowo ktoś cię drażni, poznając ich, dłużej przebywając w ich towarzystwie tym większe zrozumienie dla ich działań i motywów wyłania się wśród kart).

Do Starego Brokatu pod koniec 1 tomu Radioaktywnego domu dla lalek powrócili David, Christian, Natalie oraz Eleanor z piątki wybranych tylko Jane zdecydowała się na ucieczkę? A może spotkanie z przyszłością i próbą pogodzenia się z nią? Nie ma to znaczenia, już nie. Podjęli grę i nie mogą się wycofać, uciec, zostaje jedynie przeć naprzód licząc, że pożyją jeszcze chwilę dłużej. Co jest znaczenie utrudnione, gdy władze zaczynają deptać im po piętach, wkońcu grupie jest dziewczyna z czerwonej listy, która kilka chwil temu miała wystąpienie w stolicy na oczach dziesiątek twarzy o nielegalnej religii. Tak, to zdecydowanie nie jest proste, wkońcu wypadku chodzą po ludziach ...

,,Zawsze działamy ludziom na duszę"

Oni nie są bogami. Nie są nieśmiertelni.

Drugi tom Radioaktywny domek bez wiary uświadamia szybko i boleśnie, dlaczego nie warto ufać, nie warto wierzyć, nie tutaj, nie w Nowym Kraju. Spotykamy się na pogrzebie, jechała za szybko, pod wpływem alkoholu, znaleziono zwęglony wrak, zginęła na miejscu. Te kilka słów odbijają się po głowie niczym piłeczki pingpongowe, jak mogło do tego dojść? Christian nie potrafił znałeść odpowiedzi, od początku wiedział, że źle się to skończy, ale przez chwilę być może też uwierzył w nieśmiertelność. Zły wybór jeśli chodzi o bezpieczeństwo, lecz moralnie stanął na wysokości zadania. Zyskał w oczach. Przez cały tom jego osobowość rozwija się, dojrzewa. David niezmiennie chodzi własnymi drogami, obserwuje, wypływa i raz na jakiś czas coś palnie. Jest sobą w całej swojej okazałości. (I o dziwo nie jest największym nierozszyfrowanym psychopatą, z żalem muszę stwierdzić, że jeden z nowych bohaterów odebrał mu tron i koronę pierwszeństwa). Jane wraca do miejsca, które wydawało się zamkniętym rozdziałem i może rzeczywiście tak było, spędzając czas na pracy, jedynie osiągnęła odcięcie się tymczasowe od problemów, jednak one o niej nie zapomniały i wreszcie mogą się dobrać do jej snów, a wraz z nimi pośrednicy i zatenświaty. Natalie odcina się od reszty grupy, ma dość kłamstw, niebezpieczeństw i narażania się. Delikatnie mówiąc mają spadać i nie wciągać jej głębiej w bagno (sama da sobie świetnie radę topiąc się w nim). Na koniec Eleanor staje się do zniesienia, jestem tak samo zdziwiona jak reszta, wręcz mi jej brakuje czasem, gdy zbyt długo nie pojawia się jej rozdział.

Kurczę w tym momencie nie wiem co dalej pisać jest tyle rzeczy do wspomnienia, opisania, które muszą wybrzmieć, ale nie chce nikomu psuć przyjemności z czytania, bo ona jest cały czas, uważam, że to niesamowite, że nie ma nudnych momentów, nie istotnych, wszystko jest powiązane, ważne, trzeba pilnować każdego słowa i myśli, a przy tym nic nie jest zapomniane. Przykładem może być coś z pozoru nieistotnego, jeden malutki fragment, kilka słów, wspomnienie o rodzicach bohaterów mną wstrząsnęło. Dlaczego? Bo autorka o nich pamiętała, pamięta że jej bohaterowie mają rodziny, nawet jeśli nie pojawia się w centrum akcji, oni są, zostaje wyjaśnione dlaczego pozwalają swoim dzieciom na wszystkie czynny. Taka mała rzecz, a cieszy, bo świat nie ogranicza się do tego pokolenia, poprzedniego i antagonistów, on żyje poza, dalej. Nawet jeśli dla niektórych w zawieszeniu, oczekiwaniu na coś, kogoś. Taka niewielka wzmianka, potrafi cieszyć, czasem bardziej niż największa akcja. Inna rzecz, drobnostka można by rzec: Normalność bohaterów. A może raczej realność, martwią się o to co zjedzą, gdzie będą spać, czym zapłacą, oraz że pieniądze z nieba nie spadną trzeba na nie zarobić. Przejmują się podstawowymi pragnieniami, co w kontraście z walką z religią, władzą, organizacjami jest tak do bólu prawdziwe, pozwala jeszcze bardziej wczuć się, docenić skupienie na detalach, które zacierają granicę między fikcją, a rzeczywistością. Czy czegoś więcej potrzeba? Cóż ... mogła bym wspomnieć o zakończeniu jeszcze, plot twiście, którego powiedzieć, że się nie spodziewałam to nic nie powiedzieć, bo autorka robi w konia zawodowo, nawet, gdy podaje odpowiedź na srebrnej tacy. Będąc szczera nie potrafię wyjaśnić tego co się wydarzyło w tym zapomnianym przez Boga miejscu, które tylko twór z zatenświatów z literką w nazwie może odczuwać satysfakcję, moje emocje są nadal zbyt duże, myśli zbyt otępiałe, a ciśnienie do tej pory skaczę na samo wspomnienie. Zostawmy to zatem, życzę ci drogi czytelniku, dobrej lektury (i odstawienia kawy podczas czytania, nie będzie potrzebna).

,,- David miał rację, mówiąc ci, że ta siła jest w każdym. Pod tym względem nie ma ludzi lepszych i gorszych. Są tylko ci, którzy wierzą i nie wierzą."

Na koniec jedyna rzecz, której chciała bym więcej w następnych tomach, to poznanie większej ilości informacji o zatenświatach, wydaje się tak ciekawym miejscem ...

+16
Przed przystąpieniem do czytania zapoznaj się z ostrzeżeniem!
Tw: sekty, religie, przemoc, uzależnienia, samobójstwo, śmierć.

Nie potrafię wyrazić jak bardzo jestem pod wrażeniem kreatywności autorki, jej umiejętności żonglowania słowem i kreowania wciągającej, mrocznej, tajemniczej historii, która bawi się czytelnikiem na każdym kroku, na koniec stworzeni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
223
223

Na półkach:

Skończyłam ją. I jacie, znów jestem w tej samej sytuacji co przy pierwszej części. Mam w głowie mnóstwo pytań, które pozostawiła końcówka. I była ona nie tylko świetna, ale także zaskakująca, bo nie potrafiłam się od niej oderwać. Wciągnęła mnie i nim się obejrzałam, czytałam już ostatnie zdanie. A teraz tylko wiem, że nie przestanę się zastanawiać, jak potoczą się dalsze losy bohaterów.

Byłam ciekawa ,,Radioaktywnego domku bez wiary”. Tego, co w nim będzie i jak bardzo się wciągnę. I jacie, poprzedni tom podobał mi się, naprawdę, ale ten jest o wiele lepszy. O wiele bardziej się wciągnęłam w świat i historię, która toczyła się na kartkach. Już od pierwszych stron się coś dzieje, nie ma spokoju, a każdy kolejny rozdział jeszcze tylko dokłada więcej akcji i zagadek, które nie dają spokoju. I gdzieś pomiędzy tym czuć klimat tej historii, o którym nie jest tak łatwo zapomnieć. Tak samo jest ze stylem pisania, który ma w sobie to coś, co pozwala na domysły i samodzielne łączenie faktów.

Jane, Christian i David w tej części grali główne skrzypce. Było ich najwięcej, a dzięki temu mogłam ich lepiej poznać i jeszcze bardziej polubić. Przedtem ich już lubiłam, ale nie aż tak. W tej części pokazali swoje nowe twarze i możliwości, a tym samym zadziwili mnie nie raz. Natalie, jacie, była moją ulubioną postacią i nią nadal pozostanie, ale czasami mnie irytowała i zaskakiwała jednocześnie. Ale jacie, końcówka z nią złamała mi serce. Nie spodziewałam się jej!

Poznałam także nowych bohaterów, którzy rzucili nowe światło na historię i zabrali mnie w głąb tajemniczego domku, w którym nic nie było takie, jakim się na początku wydawało.

I jacie, przez to właśnie pokochałam tę książkę. Za tajemnice, które wychodziły na jaw w momencie, w którym się ich nie spodziewałam. Za klimat i ten styl pisania, który zapada w pamięci. I przede wszystkim za bohaterów, którzy starają się żyć we własnym życiu. I za to, że po prostu się w nią wciągnęłam, bo zyskała moją uwagę od pierwszego zdania.

Skończyłam ją. I jacie, znów jestem w tej samej sytuacji co przy pierwszej części. Mam w głowie mnóstwo pytań, które pozostawiła końcówka. I była ona nie tylko świetna, ale także zaskakująca, bo nie potrafiłam się od niej oderwać. Wciągnęła mnie i nim się obejrzałam, czytałam już ostatnie zdanie. A teraz tylko wiem, że nie przestanę się zastanawiać, jak potoczą się dalsze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
428
267

Na półkach: , , ,

Radioaktywny domek bez wiary to kontynuacja mrocznej historii stworzonej przez Joannę Rosińską wydany przez autorkę.

Cechą charakterystyczną stylu autorki jest mrok, który wylewa się z każdej strony. Nie sposób przeczytać tej książki bez ciarek czy gęsiej skórki. Całość jest przepełniona niepokojem i wywołuje silne emocje związane nie tylko z wydarzeniami, ale z samym klimatem powieści.

Fabuła przepełniona jest zwrotami akcji, które potrafią nieźle namieszać w głowie czytelnika. Jest taki jeden w szczególności, przynajmniej w moim odczuciu, który obrócił wszystkie wydarzenia na drugą stronę i pozostawił mnie w silnym szoku na naprawdę długą chwilę nawet przy drugiej lekturze całości.

Przez całość akcji autorka zostawia wyraźny ślad okruszków, które odnoszą się nie tylko do wydarzeń z tego tomu, ale również do poprzedniej części. Niektóre z nich stają się jasne tylko przy pamiętaniu kontekstu RDDL, a inne nabierają sensu wraz z postępem lektury. Wyraźnie jednak widać, że ślad się nie kończy, co sprawia, że z ogromną przyjemnością i pewną dozą niepokoju (zwłaszcza po zafundowanym czytelnikom zakończeniu) czeka się na kolejny tom.

Ostatnie sto stron Radioaktywnego domku bez wiary stanowi istną jazdę bez trzymanki. To moment, w którym zostają wytoczone wszystkie działa, a czytelnik jest zasypany nie tylko informacjami, które klarują obraz i tworzą nowe pytania, ale również skrajnymi emocjami. Jest to książka, która szokuje, ale i przeraża.

Styl autorki, chociaż jak wspominałam, niesamowicie mroczny, jest czymś, do czego trzeba się przyzwyczaić. Potrafi być wymagający i początkowo nie jest łatwy przy lekturze, jednak po kilku-kilkunastu stronach problem zaczyna zanikać.

Pokochałam Radioaktywny domek bez wiary od pierwszych stron, a zaczynając z nim przygodę wiedziałam jedno - zło wygra. Taka jest specyfika tego świata i tego należy się spodziewać. Nie spodziewałam się jednak tego, ile krwi się poleje w tym tomie...

Radioaktywny domek bez wiary to kontynuacja mrocznej historii stworzonej przez Joannę Rosińską wydany przez autorkę.

Cechą charakterystyczną stylu autorki jest mrok, który wylewa się z każdej strony. Nie sposób przeczytać tej książki bez ciarek czy gęsiej skórki. Całość jest przepełniona niepokojem i wywołuje silne emocje związane nie tylko z wydarzeniami, ale z samym...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    9
  • Przeczytane
    8
  • Posiadam
    2
  • Ulubione
    2
  • Patronat ♥️
    1

Cytaty

Więcej
Joanna Rosińska Radioaktywny domek bez wiary Zobacz więcej
Joanna Rosińska Radioaktywny domek bez wiary Zobacz więcej
Joanna Rosińska Radioaktywny domek bez wiary Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także