rozwińzwiń

Za rzekę, w cień drzew

Okładka książki Za rzekę, w cień drzew Ernest Hemingway
Okładka książki Za rzekę, w cień drzew
Ernest Hemingway Wydawnictwo: Marginesy literatura piękna
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Across the River, Into the Trees
Wydawnictwo:
Marginesy
Data wydania:
2023-06-28
Data 1. wyd. pol.:
1961-01-01
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788367674430
Tłumacz:
Agnieszka Wilga (Lakatos)
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
230 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
229
87

Na półkach:

40/100%

40/100%

Pokaż mimo to

avatar
260
256

Na półkach:

To nowe tłumaczenie powieści. Nie znam (a może nie pamiętam) poprzedniego autorstwa Bronisława Zielińskiego. Tego dokonała Agnieszka Wilga i bardzo mi się podoba. Czyta się...
A powieść, czasami uważaną za najgorszą w twórczości Hemingwaya można czytać na dwa sposoby.
Po pierwsze, jako po prostu wymyślona od początku do końca powieść, bez żadnych biograficznych odniesień do jej autora. Dlatego po kilku - przestałam, zgodnie z sugestią tłumaczki czytać zamieszczone na końcu obszerne przypisy odnoszące się zarówno do wyjaśnień zdań wtrącanych w innym języku czy zdarzeń z biografii autora.
Przeczytałam zatem opowieść o spotkaniu dojrzałego i schorowanego oficera armii USA, pułkownika Cantwella z młodziutką Renatą w Wenecji. To jak spotkanie starej, wysłużonej, bawełnianej koszuli z sukienką z jedwabiu służącą jedynie ozdobie. Dla obojga jest tylko przygodą, choć dla każdej ze stron inną. Czy wyniosą coś z tego nagłego błysku fascynacji? Chyba nie. Każde wróci do swojego, jakże innego świata.
Muszę przyznać jedynie, że opowieści pułkownika o wyczynach na dwóch wojnach światowych chwilami trochę nużą i zachwyt młodziutkiej słuchaczki niewiele pomaga. Także słynne dialogi hemingwayowskie, w zasadzie o niczym (zwłaszcza te między Cantwellem a Renatą) bywają trudne do zaakceptowania.
Za to, kto jak autor i bohater kocha Wenecję - ma sporą frajdę wędrowania po tym niezwykłym mieście.
A druga warstwa?
Pisarz zastrzega na początku, że powieść jest całkowicie fikcyjna, fikcyjne są wszystkie postacie, nawet numery i nazwy jednostek wojskowych. Jednak badacze jego życia odnajdują tu wiele wątków biograficznych, odniesień do udziału w wojnach, także do życia uczuciowego pisarza i osób będących pierwowzorami postaci. Przeczytałam te, ciekawe zresztą przypisy, ale pozostanę przy swoim. Przecież pisarz ma prawo czerpać z własnych emocji, doświadczeń i życia.
Zostawmy więc biografię i zanurzmy się w uliczki Wenecji, jej smaki i zapachy...

To nowe tłumaczenie powieści. Nie znam (a może nie pamiętam) poprzedniego autorstwa Bronisława Zielińskiego. Tego dokonała Agnieszka Wilga i bardzo mi się podoba. Czyta się...
A powieść, czasami uważaną za najgorszą w twórczości Hemingwaya można czytać na dwa sposoby.
Po pierwsze, jako po prostu wymyślona od początku do końca powieść, bez żadnych biograficznych odniesień...

więcej Pokaż mimo to

avatar
94
82

Na półkach:

https://instagram.com/tata_czika?igshid=OGQ5ZDc2ODk2ZA%3D%3D&utm_source=qr

Richard jest oficerem amerykańskiego wojska, weteranem obydwu wojen. Jego życie chyli się ku końcowi. Ma świadomość, że serce wkrótce odmówi posłuszeństwa i swoje ostatnie chwile postanawia spędzić w Wenecji, mieście, które uwielbia nade wszystko. Przebywa tam z dziewiętnastoletnią arystokratką Renatą. Zakochują się, a Richard pozwala sobie na melancholię i cierpliwość przy ciągłym odpowiadaniu na pytania ukochanej o jego doświadczenia wojenne.

I o tym jest ta książka. Po opisie widać, że jest powolna. Czytając ją nigdzie się nie spieszymy. Powoli brniemy do przodu z fabułą. Hemingway zdążył już przyzwyczaić do takiej formy. Nadal jest szorstko i zimno, skąpo w pierwszoplanowym przekazie. Z pewną drobną różnicą. W „Za rzekę, w cień drzew” styl autora jest podniesiony do sześcianu. Doskonale widać technikę „góry lodowej” - minimum słów, w których kryje się ogrom znaczeń, kontekstu. To przytłacza, bo bez odpowiedniego przygotowania i wiedzy nie zrozumiemy w pełni przekazu autora. Z pomocą przychodzi tłumacz, który zamieścił na końcu książki kilkadziesiąt stron przypisów. Mega przydatne, ale w moim przypadku wciąż za mało… (swoją drogą kto wpadł na pomysł aby przypisy były na końcu, a nie u dołu książki…)

Dodatkowo jesteśmy świadkami miłości, dziwnej i kontrowersyjnej. Miłości, która nie powinna, według przyjętych standardów, mieć miejsca, a rozkwita i jest pełna pasji. Całość okraszona jest licznymi wojennymi wspomnieniami. Powinno być ekscytująco, a jest… nużąco. Swojego zdania nie zmieniam, Hemingway nie potrafi pisać dialogów między kochankami. Są sztuczne i gryzą w oczy. Tu było ich za dużo.

Wiem, narzekam… To nie tak, że książka jest zła. Jest bardzo wymagająca, a całość niszczy miłosne pitu pitu, które jest źle napisane. Czy sięgnę po nią ponownie? Oczywiście. Uzbroję się w odpowiednią wiedzę, uodpornię na drętwe miłosne dialogi i wsiąknę w prozę Hemingway’a. Jest w co i wiem, że warto.

https://instagram.com/tata_czika?igshid=OGQ5ZDc2ODk2ZA%3D%3D&utm_source=qr

Richard jest oficerem amerykańskiego wojska, weteranem obydwu wojen. Jego życie chyli się ku końcowi. Ma świadomość, że serce wkrótce odmówi posłuszeństwa i swoje ostatnie chwile postanawia spędzić w Wenecji, mieście, które uwielbia nade wszystko. Przebywa tam z dziewiętnastoletnią arystokratką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
94
92

Na półkach: ,

Bardzo trudno jest opisać słowami książkę tak przepełnioną uczuciami jak "Za rzekę, w cień drzew" Hemingwaya. Historia pięćdziesięcioletniego pułkownika Richarda Cantwella to opowieść o życiu, stracie, froncie wojennym, ale przede wszystkim o miłości. Miłości trudnej, niemal młodzieńczej, a dla niektórych zapewne i zakazanej.

Akcja powieści zabiera nas do Włoch. To tam pułkownik opowiada o wojnie swej "ostatniej, prawdziwej, jedynej miłości", Renacie, dziewiętnastoletniej arystokratce. Spacerując po Wenecji zaglądamy w najgłębsze zakamarki serca jak i umyslu głównego bohatera. Przenosimy się do roku 1948 i wsłuchujemy w opowieści o tym co minęło.

Nie jest to książka, którą przeczytałam jednym tchem. Często musiałam się zatrzymać, odetchnąć i przemyśleć wiele kwestii. Hemingway pisał w sposób nietuzinkowy, był bardzo aforystyczny i oschły. W tej książce te cechy widać doskonale na każdej ze stron. I choć pełna jest ona bólu i cierpienia to będę o niej długo pamiętać...

Bardzo trudno jest opisać słowami książkę tak przepełnioną uczuciami jak "Za rzekę, w cień drzew" Hemingwaya. Historia pięćdziesięcioletniego pułkownika Richarda Cantwella to opowieść o życiu, stracie, froncie wojennym, ale przede wszystkim o miłości. Miłości trudnej, niemal młodzieńczej, a dla niektórych zapewne i zakazanej.

Akcja powieści zabiera nas do Włoch. To tam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
863
762

Na półkach:

Ernest Hemingway " za rzekę, w cień drzew", przełożyła Agnieszka Wilga,

"Wiedział jak nudne dla innych są cudze opowieści wojenne, przestał więc o nich mówić. Każdy zawsze odnosi wszystko do siebie, pomyślał. Nikt nie jest zainteresowany tak ogólnie, tylko żołnierze, a tych nie jest wielu. Kolegujesz się z nimi, potem ci najlepsi giną, a pozostali tak o coś wiecznie zabiegają, że w ogóle nie patrzą ani nie słuchają. Wciąż tylko myślą o tym, co sami widzieli, a gdy mówisz, już planują, co zaraz powiedzą, jak wzmocnią tym swoją pozycję i jakie zapewnią sobie przywileje."

On jest naznaczonym nieodwracalną chorobą pięćdziesięcioletnim amerykańskim pułkownikiem, który fizycznie wraca do miejsca, w którym spędził lata wojny. I choć chciałby powrócić do normalnego życia, ono naznaczyło już jego umysł piętnem przebytych potyczek i obrazów, które przechowuje pod powiekami. Ona natomiast jest młodziutką, dziewiętnastololetnią włoską arystokratką, zafascynowaną doświadczonym mężczyzną, która te spotkania traktuje jednak bardziej jako rozrywkę oraz oderwanie się od otaczającej ją nudnej rzeczywistości. Jednocześnie on chciałby dzielić się wspomnieniami, a ona lubi go słuchać.

I tak sobie w ciągu przez kilka dni spacerują po Wenecji, pływają gondolami, odwiedzają kolejne restauracje, rozmawiając o niczym zobowiązującym lub po prostu spijając sobie z dziobków, nagminnie powtarzane, nie mające jakiegokolwiek znaczenia "kocham cię".

Trwające godzinami rozmowy pułkownika Cantwella i Renaty, przypomniały mi trochę dialogi prowadzone w "Pożegnaniu z bronią" przez innego żołnierza Frederica i jego ukochaną Catherine, dając jednocześnie do myślenia, że na wojennych przeżyciach i doświadczeniach niezwykle trudno jest zbudować nie naznaczoną piętnem konfrontacji zbrojnej przyszłość.

Nie będzie to moja ulubiona książka autora, ze względu na bardzo przerysowane relacje pomiędzy bohaterami i infantylne dialogi (choć zdaję sobie sprawę, że były one zamierzeniem autora),a jednak tak jak w "Pożegnaniu z bronią", jej zakończenie i symboliczny tytuł, którego znaczenie wzrasta dopiero na koniec historii, powaliły mnie na kolana.

Ernest Hemingway " za rzekę, w cień drzew", przełożyła Agnieszka Wilga,

"Wiedział jak nudne dla innych są cudze opowieści wojenne, przestał więc o nich mówić. Każdy zawsze odnosi wszystko do siebie, pomyślał. Nikt nie jest zainteresowany tak ogólnie, tylko żołnierze, a tych nie jest wielu. Kolegujesz się z nimi, potem ci najlepsi giną, a pozostali tak o coś wiecznie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
72
71

Na półkach:

Q: Czy jesteście fanami twórczości Ernesta Hemingwaya?

Nie, nie, przejdźmy przez rzekę i odpocznijmy w cieniu drzew.

"Włochy, 1948 rok. Pięćdziesięcioletni pułkownik Richard Cantwell, oficer armii amerykańskiej, wraca wspomnieniami do czasów służby wojskowej podczas pierwszej i drugiej wojny światowej. O swoich doświadczeniach opowiada dziewiętnastoletniej Renacie, weneckiej arystokratce, którą jest zafascynowany. Reminiscencje weterana wojennego pełne są przemyśleń dotyczących życia, miłości i śmierci.

Za rzekę, w cień drzew to poruszające dzieło o relacjach i emocjach. Hemingway, w typowym dla siebie szorstkim, oszczędnym stylu, zastosował w niej technikę góry lodowej, dzięki czemu złożoność i symbolika opowieści ukryte są pod jej powierzchnią. Książka powstawała w latach 1948–1950, a po premierze w 1950 roku przez siedem tygodni zajmowała pierwsze miejsce na liście bestsellerów „New York Timesa”. Krytycy porównywali utwór do Śmierci w Wenecji Thomasa Manna, a Tennessee Williams uznał, że to „najsmutniejsza powieść na świecie o najsmutniejszym mieście […] i najlepsze, co Hemingway kiedykolwiek napisał”.

Jestem zafascynowana twórczością autora. Ponadczasowy pisarz. Klasa sama w sobie. Jego kunszt, styl, sposób przelewania myśli na papier, oszczędność słów, a jednak ogrom emocji. Mogłabym zachwycać się bez końca. Pochłaniam jego dzieła. Namiętnie czytuję wszystko to, co stworzył. Jestem zakochana w sposobie jaki kreuje swoich bohaterów, jak prowadzi akcję swoich powieści i jak opisuje zawsze niepowtarzalną, wyjątkową i oryginalną fabułę.

Tym razem także się nie zawiodłam. To jest po prostu piękne, dobre, wręcz genialne w każdym tego słowa znaczeniu.

Współpraca reklamowa.

Q: Czy jesteście fanami twórczości Ernesta Hemingwaya?

Nie, nie, przejdźmy przez rzekę i odpocznijmy w cieniu drzew.

"Włochy, 1948 rok. Pięćdziesięcioletni pułkownik Richard Cantwell, oficer armii amerykańskiej, wraca wspomnieniami do czasów służby wojskowej podczas pierwszej i drugiej wojny światowej. O swoich doświadczeniach opowiada dziewiętnastoletniej Renacie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
323
310

Na półkach:

Ernesta Hemingwaya najlepiej się czyta, znając jego życiowe perypetie. Chociaż autor wielokrotnie podkreśla, że jego bohaterzy i historie są fikcyjne to współczesny czytelnik, chyba już nie ma złudzeń i wie, że dużo jest Hemingwaya w Hemingwayu.

Kolekcja Hemingwaya od Wydawnictwa Marginesy to znakomity projekt. Nowe przepiękne wydania i odświeżone tłumaczenia sprawiły, że z przyjemnością sięgnęłam po znane i nieznane mi dzieła jednego z największych powieściopisarzy XX wieku.
A Hemingway uprawiał unikatowy rodzaj sztuki, w wyjątkowy sposób łącząc wspomnienia z literacką narracją.

I mimo, że "Za rzekę, w cień drzew" wypada gorzej w zestawieniu z "Pożegnaniem z bronią", "Komu bije dzwon", czy "Zaś słońce wschodzi", to jest w tej historii coś, co mnie kupiło i sprawiło, że nadal mnie pociąga. Ja chyba po prostu lubię prozę Pana Ernesta.

"Za rzekę, w cień drzew" jest parafrazą ostatnich słów, które rzekomo wypowiedział w delirium umierający generał konfederacji Thomas J. "Stonewall" Jackson i do pewnego stopnia brzmi jak zapowiedź pożegnania.
Była to ostatnia powieść przed "Starym człowiekiem i morzem" , nowelą z 1952 roku, która odniosła sukces, ostatnia, którą wydał przed samobójczą śmiercią w 1961 roku.

Bohaterem powieści jest Richard Cantwell, znany przez większość narracji jako "Pułkownik". To bohater, który uderzająco przypomina Hamingwaya.
Pułkownik ma pięćdziesiąt lat i podobnie jak autor ma żywe wspomnienia z czasów wojen.
Niegdyś generał, zdegradowany za militarną klęskę podczas wojny. Pułkownik przybywa do Wenecji. Przyciąga go polowanie i pewna piękna, dziewiętnastoletnia bogata arystokratka, którą nazywa "Córką". Oboje łączy skomplikowana relacja uczuciowa. To taka miłość i romans zwieszony między jawą, a snem, miłość nie do końca platoniczna i nie do końca skonsumowana. On stary i schorowany, ona młoda, naiwna i pełna życia.
Sam Pułkownik to człowiek, który z jednej strony chce kochać, ucztować w najlepszym jedzeniu i winie, delektować się literaturą i sztuką, z drugiej bywa cyniczny, szorstki i rozczarowany.
Wiele tu wspomnień, doświadczeń wojennych i rozważań na tematy egzystencjalne. Czuć, że zbliża się jakiś koniec, wyczuwa się smutek i żal.
Intrygująca jest relacja Pułkownika z młodziutką Renatą, której postać jest łączona z osobą Adriany Ivancich, weneckiej arystokratki, pod, której urokiem był Hemingway.

Czytając "Za rzekę, w cień drzew" warto korzystać z przypisów, które zostawia tłumaczka na końcu powieści. Sprawiają, że jest ona pełniejsza i można delektować się Hemingwayem pełniej, dojrzalej i z większym zrozumieniem.

Hemingwaya czytam, bo lubię. Lubię, więc polecam.

Ernesta Hemingwaya najlepiej się czyta, znając jego życiowe perypetie. Chociaż autor wielokrotnie podkreśla, że jego bohaterzy i historie są fikcyjne to współczesny czytelnik, chyba już nie ma złudzeń i wie, że dużo jest Hemingwaya w Hemingwayu.

Kolekcja Hemingwaya od Wydawnictwa Marginesy to znakomity projekt. Nowe przepiękne wydania i odświeżone tłumaczenia sprawiły, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
408
214

Na półkach:

Jeżeli nie jesteście nowi na moim profilu, to wiecie, że Hemingway to jeden z moich ulubionych pisarzy. Nawet bardziej niż jego książki, lubię wszystko to co dookoła nich. To, kiedy powstawały, kto jaką może być postacią itd. Hemingawy charakteryzuje się prostotą historii, nie ma zbyt wielu opisów, których osobiście nie lubię, a jego teksty potrafią przyjmować pewien reporterski styl. Dlatego też jest on niejako wehikułem czasu, który przez swoje twory literackie, przenosi nas do czasów, w których żył.

W dużym skrócie „Za rzekę, w cień drzew” opowiada o pułkowniku, oficerze armii amerykańskiej, który zmaga się ze śmiertelną chorobą. Ma romans z nastoletnią Renatą, opowiada jej i wspomina swoje doświadczenia z frontu, jednocześnie przemyślając życie, miłość i śmierć. To wszystko kręcąc się po Włoskich hotelach, knajpach i uliczkach.

Ta książka miała skrajne opinie. Przez ówczesnych krytyków została zjechana, natomiast została pokochana przez czytelników, notując wysokie wartości sprzedaży. Znana sytuacja prawda?

Dla mnie jest ona inna niż to co czytałem od Ernesta Hemingwaya do tej pory, jest w niej więcej opisów, mam wrażenie, że więcej literackości, która wychodzi mu różnie. Jest idealnym przykładem koncepcji „góry lodowej”, w której jedna siódma treści jest w historii opisanej przez autora, a cała reszta jest schowana dla czytelnika, niedopowiedziana, w domyśle czytelnika. Wadą tej koncepcji jest fakt, że aby poczuć całkowicie historię, trzeba być uzbrojonym w odpowiednią wiedzę i kontekst. A to z biegiem lat staje się coraz trudniejsze. W „Za rzekę, w cień drzew” jest masa przypisów, które pojaśniają i pomagają zobaczyć coś poza czubkiem góry lodowej. Jeśli tego nie rozumiemy, tekst będzie dla nas nudny.

Nie jest to moja ulubiona książka Hemingwaya, stał się natomiast przyczynkiem do kolejnego zgłębiania przeze mnie tego okresu straconego pokolenia. Książka dla optymistów pióra Hemingawaya.

Instagram: Mateusz o książkach

.

Jeżeli nie jesteście nowi na moim profilu, to wiecie, że Hemingway to jeden z moich ulubionych pisarzy. Nawet bardziej niż jego książki, lubię wszystko to co dookoła nich. To, kiedy powstawały, kto jaką może być postacią itd. Hemingawy charakteryzuje się prostotą historii, nie ma zbyt wielu opisów, których osobiście nie lubię, a jego teksty potrafią przyjmować pewien...

więcej Pokaż mimo to

avatar
993
791

Na półkach: ,

W środowisku czytelników panuje mylne przeświadczenie, jakoby czytanie klasyki było równoznaczne z czytaniem książek co najmniej dobrych, bardzo dobrych jak i genialnych. Krążą opinie o tym, iż dzieła klasyków to powieści dla oczytanych mózgów, swego rodzaju elity, która jest w stanie książki te w pełni zrozumieć i docenić. Otóż nie, nawet pisarze okrzyknięci wybitnymi, mają w swoim dorobku książki gorsze, by nie powiedzieć złe. Czasem tak bardzo, iż trudno uwierzyć, że wyszły spod pióra nazwiska ugruntowanego, po tytuły którego można by było sięgać w ciemno.

Za rzekę, w cień drzew to książka, którą krytycy okrzyknęli mianem najsmutniejszej książki na świecie oraz najlepszej, jaką Ernest Hemingway kiedykolwiek napisał. Przez powieść tę przedziera bezwarunkowo egzystencjalny smutek, wynikający z samego rysu fabularnego, u podnóża którego stoi śmiertelna choroba głównego bohatera – pięćdziesięcioletniego pułkownika Richarda Cantwella. Przeświadczenie o zbliżającym się końcu wywołuje u oficera szereg przemyśleń dotyczących życia, miłości i umierania. Swoimi myślami, jak i wspomnieniami z okresu wojennej służby podczas pierwszej i drugiej wojny światowej, dzieli się ze swoją kochanką, młodziutką dziewiętnastolatką – Renatą.

Lepiej przez jeden dzień być lwem niż przez sto lat owcą. Lepiej umrzeć na stojąco, niż żyć na kolanach. (…) Choć jeśli chce się przeżyć, to nieraz lepiej migiem paść na brzuch.

Rzecz się dzieje w romantycznej Wenecji, która, ze swoimi gondolami, romantycznymi kanałami, uroczymi hotelikami, urokliwymi restauracjami i barami, tworzy iście romantyczną atmosferę. Kontrastują z nią obrazy wojenne, którymi Cantwell raz za razem karmi swoją wybrankę. Do tego momentu nie można by było mieć większych zarzutów. Reminiscencje podupadłego na zdrowiu weterana wojennego wraz z refleksyjnością nad istotą życia są dość przygnębiające i wystarczająco wyważają miłosny nastrój Wenecji. Przedziera przez nie gorycz, złość oraz życiowy marazm.

Niemniej Hemingway za cel obrał sobie nakreślenie bliskości pomiędzy bohaterami. Zważywszy na fakt, iż jego styl pisania, co udowodnił takimi utworami jak chociażby Komu bije dzwon czy Pożegnanie z bronią, bywa zwyczajowo dość ascetyczny, by nie napisać reporterski, szorstki i pozbawiony emocjonalnej otoczki, w przypadku Za rzekę, w cień drzew, zamysł ów spalił na panewce. Laureat Nagrody Nobla z 1954 roku nie wyważając dobrze wątku miłosnego, wystawił cierpliwość swoich odbiorców na niebywałą próbę. Infantylizm dialogów pomiędzy pułkownikiem a jego młodziutką wybranką, które to skupiają się głównie na zapewnieniach o wzajemnej miłości i w nieskończoność powielających się zwrotów kocham cię, kochasz mnie?, kocham cię, w obliczu wielkości nazwiska, o którym mowa, jest zaskakująca, zdumiewająca i nieprawdopodobna. Po dziesiątym razie zaczyna nużyć, po trzydziestym irytować, a przy pięćdziesiątym (liczyłam!),mdli tudzież doprowadza do szewskiej pasji.

Za rzekę, w cień drzew to jednocześnie powieść dosyć monotonna, jednowymiarowa, z jednotorowo prowadzoną akcją, przepełniona czułostkowymi frazesami, niebroniąca się niestety ani refleksyjnością wojennych i egzystencjalnych przemyśleń jej bohatera, ani kreacją samych bohaterów. Choć książka nosi znamiona autobiografii autora, zabrakło tutaj pogłębionego rysu psychologicznego postaci oraz bardziej wnikliwego wejścia w ich relację. Dodatkowo, tytuł z przewidywalnym zakończeniem, niezajmujący stylistycznie, niebroniący się swoim, oczywistym przesłaniem i niedojrzałą kreacją bohaterów. Rozczarowująca.

W środowisku czytelników panuje mylne przeświadczenie, jakoby czytanie klasyki było równoznaczne z czytaniem książek co najmniej dobrych, bardzo dobrych jak i genialnych. Krążą opinie o tym, iż dzieła klasyków to powieści dla oczytanych mózgów, swego rodzaju elity, która jest w stanie książki te w pełni zrozumieć i docenić. Otóż nie, nawet pisarze okrzyknięci wybitnymi,...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
1201
955

Na półkach:

Akcja dzieje się po II wojnie światowej, pułkownik armii amerykańskiej Richard Cantwell (w książce pojawiają się wątki autobiograficzne) przybywa do Wenecji. Czekają tu na niego wspomnienia z obu światowych konfliktów, polowanie na kaczki, no i kochanka - 19 letnia Renata, miejscowa arystokratka. Trudno powiedzieć, żeby ta powieść była porywająca. Bohaterowie siedzą w knajpie - jedzą, piją, lulki palą, emocje jak na grzybach, dialogi są dosyć drętwe, nudne i spłycone. Ciekawiły mnie raczej smaczki dotyczące przemyśleń głównego bohatera - armii amerykańskiej, wojny, tego jak walczono w Normandii czy Lesie Hurtgen, ot takie gorzkie wewnętrzne monologi człowieka, który już znalazł się po drugiej stronie rzeki - stąd takie raczej surowe refleksje. Na plus ciekawa końcówka, zapadająca w pamięć. "Za rzekę, w cień drzew" to taka książka, której nie czyta się dla fabuły czy wciągającej narracji, raczej powinno się tu szukać powieści o miłości o uczuciach, aczkolwiek w bardziej niekonwencjonalnym, trochę takim ascetycznym stylu.
Jest też pewien zgrzyt "formalny". Kończę książkę i okazuje się, że tłumaczka na końcu powieści umieściła przypisy. No w sumie jest to już niestety norma, ale szkoda, że w tekście nie mamy żadnych odnośników do tych przypisów.

Akcja dzieje się po II wojnie światowej, pułkownik armii amerykańskiej Richard Cantwell (w książce pojawiają się wątki autobiograficzne) przybywa do Wenecji. Czekają tu na niego wspomnienia z obu światowych konfliktów, polowanie na kaczki, no i kochanka - 19 letnia Renata, miejscowa arystokratka. Trudno powiedzieć, żeby ta powieść była porywająca. Bohaterowie siedzą w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    320
  • Chcę przeczytać
    255
  • Posiadam
    104
  • Ulubione
    8
  • Teraz czytam
    6
  • Literatura piękna
    5
  • Literatura amerykańska
    5
  • 2014
    3
  • 2023
    2
  • Hemingway Ernest
    2

Cytaty

Więcej
Ernest Hemingway Za rzekę, w cień drzew Zobacz więcej
Ernest Hemingway Za rzekę, w cień drzew Zobacz więcej
Ernest Hemingway Za rzekę, w cień drzew Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także