rozwińzwiń

Gdy życie zsyła hipopotama

Okładka książki Gdy życie zsyła hipopotama Annette Bjergfeldt
Okładka książki Gdy życie zsyła hipopotama
Annette Bjergfeldt Wydawnictwo: Świat Książki literatura piękna
416 str. 6 godz. 56 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Højsangen fra Palermovej
Wydawnictwo:
Świat Książki
Data wydania:
2023-06-14
Data 1. wyd. pol.:
2023-06-14
Liczba stron:
416
Czas czytania
6 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381399746
Tłumacz:
Urszula Ruzik-Kulińska
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
92 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
842
297

Na półkach: , ,

Mam wrażenie, że autorka próbuje naśladować styl "Mężczyzna imieniem Ove" czy "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął", jednocześnie psując go zupełnie nie pasującymi elementami, jak fragmenty o kopulacji.

Mam wrażenie, że autorka próbuje naśladować styl "Mężczyzna imieniem Ove" czy "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął", jednocześnie psując go zupełnie nie pasującymi elementami, jak fragmenty o kopulacji.

Pokaż mimo to

avatar
576
309

Na półkach: , ,

Saga rodzinna, pisana w momencie, kiedy mam już parę pokoleń – wnuczki, rodziców i babkę. I po drodze, też dość szybko, poznajemy historie babki, która jest z pochodzenia Rosjanką i pracowała w cyrku. To się przeplata z życiem wnuczek-bliźniaczek, których życie stanowi oś główną.

Jedna z nich w życiu decyduje się iść w stronę malarstwa, a druga zostaje śpiewaczką. Ale liczy się też po drodze ich dzieciństwo i przyjaźń z chłopakiem z sąsiedztwa oraz jego problemy rodzinne.

Jest też trzecia, starsza siostra. Ona jest bardzo chorowita, fascynuje ją nauka, nie jest bardzo społeczna ani towarzyszka. Niestety choroba ostatecznie pozbawia ją życia. To nie jest spojler, to od początku wiadomo, bo jest o niej pisane w czasie przeszłym.

Po tytule i okładce spodziewałam się, ze będzie tu trochę może czarnego humoru, że ta historia rodziny będzie miała jakiś taki miejscami smaczek na rozluźnienie. A tymczasem jest to historia 100% na poważnie. I ta niby „szalona historia rodziny” wcale taka szalona finalnie mi się nie wydaje być.

Też opis brzmi „Tętniąca życiem powieść o poszukiwaniu miłości stulecia, doświadczaniu straty i drugich szansach.” - zgadza się wszystko oprócz tej tętniącej życiem.

Dla mnie całość bardzo długo się rozkręca, dopiero gdzieś na etapie, kiedy bliźniaczki idą na studia, dostaje to wszystko jakiejś większej dynamiki. Wiem, że bardzo wielu ludziom się ta książka bardzo podoba jako całość.

Mi podobały się bardziej poszczególne wątki – syna najlepszego przyjaciela dziewczynek, który znęca się nad rodziną, ale na skutek pewnego wydarzenia jest zdany na łaskę żony i dzieci i role się odwracają. Wątek ojca i gołębi mi się podobał – jego pasją są gołębie pocztowe. Hodował je, trenował i w trakcie wojny przygotował je do przenoszenia tajnych wiadomości alianckich, za co dostał po wojnie odznaczenia. I właśnie w samolocie do Londynu poznał swoją późniejszą żoną. Też pięknie cały watek ojca się kończy.

Więc to absolutnie nie jest tak, że mi się ta książka nie podobała, natomiast ja nie dałam rady się w nią od razu wczuć i do połowy mi się trochę za bardzo wlekła. Też ten tytułowy hipopotam pojawia się w książce na chwilę faktycznie, ale jak an coś, co się wrzuciło w tytuł, to spodziewałam się, ze albo będą jakieś nawiązania albo coś z czegoś będzie wynikało… A cała historia tej rodziny mogła się potoczyć tak samo i bez tego zwierza… Albo ja czegoś nie wyhaczyłam lub nie dotarło do mnie przesłanie, być może.

Saga rodzinna, pisana w momencie, kiedy mam już parę pokoleń – wnuczki, rodziców i babkę. I po drodze, też dość szybko, poznajemy historie babki, która jest z pochodzenia Rosjanką i pracowała w cyrku. To się przeplata z życiem wnuczek-bliźniaczek, których życie stanowi oś główną.

Jedna z nich w życiu decyduje się iść w stronę malarstwa, a druga zostaje śpiewaczką. Ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
490
444

Na półkach: , ,

Książka ma swój niepowtarzalny klimat, jest niezwykle barwna i powiedziałabym na swój sposób soczysta. Podobała mi się🥹.

Książka ma swój niepowtarzalny klimat, jest niezwykle barwna i powiedziałabym na swój sposób soczysta. Podobała mi się🥹.

Pokaż mimo to

avatar
664
554

Na półkach: , ,

Świetna rozrywka, dużo się dzieje, czesto rzeczy mało prawdopodobnych, ale nie niemożliwych. Momentami czytelnik bierze udział w życiu wielkiego świata i bohaterów z pierwszych stron gazet, momentami uczestniczy w rozterkach samotnego człowieka i wchodzi w zacisze domowe do którego nikt inny wstepu nie ma. Naprawdę barwna opowieść, na przemian smutna i radosna.

Świetna rozrywka, dużo się dzieje, czesto rzeczy mało prawdopodobnych, ale nie niemożliwych. Momentami czytelnik bierze udział w życiu wielkiego świata i bohaterów z pierwszych stron gazet, momentami uczestniczy w rozterkach samotnego człowieka i wchodzi w zacisze domowe do którego nikt inny wstepu nie ma. Naprawdę barwna opowieść, na przemian smutna i radosna.

Pokaż mimo to

avatar
607
600

Na półkach: ,

1. Zabawna, inteligentna, ciekawa, pełna zwrotów akcji, ale też pełna emocji, ciepła a czasem dziwaczna.
2. To opowieść o rodzinie, o tym jaką niesamowitą mozaikę tworzy, o tym, że mimo, że rodzina tworzy całość, to każdy ma swoją osobistą historię.
3. Świetna pozycja na jesień, wciągająca i pełna ciepłej energii.

1. Zabawna, inteligentna, ciekawa, pełna zwrotów akcji, ale też pełna emocji, ciepła a czasem dziwaczna.
2. To opowieść o rodzinie, o tym jaką niesamowitą mozaikę tworzy, o tym, że mimo, że rodzina tworzy całość, to każdy ma swoją osobistą historię.
3. Świetna pozycja na jesień, wciągająca i pełna ciepłej energii.

Pokaż mimo to

avatar
187
33

Na półkach:

Na początku byłam sceptyczna co do tej książki ale im dalej tym lepiej. Nietuzinkowa historia rodziny opowiedziana przez lata, ale jeśli oczekujesz nudnej opowieści to nie tutaj!
Bardzo dobrze spędzony czas

Na początku byłam sceptyczna co do tej książki ale im dalej tym lepiej. Nietuzinkowa historia rodziny opowiedziana przez lata, ale jeśli oczekujesz nudnej opowieści to nie tutaj!
Bardzo dobrze spędzony czas

Pokaż mimo to

avatar
209
203

Na półkach:

Literatura skandynawska ma się dobrze. Coraz chętniej sięgam po książki, które powstały na dalekiej północy, ponieważ zdecydowanie odpowiada mi tamtejsze poczucie humoru. Jeśli szukacie czegoś zabawnego i lekkiego, koniecznie sięgnijcie po „Rok zająca” Arrto Paasilinna lub powieść Jonasa Jonassona „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”.

Powieść Annette Bjergfeldt pod pewnymi względami przypomina powyższe tytuły. Jest zabawna i pełna absolutnie niespodziewanych zwrotów akcji. Można powiedzieć, że momentami wręcz absurdalna, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Akcja rozwija się wartko, a pióro autorki jest na tyle lekkie, że co jakiś czas nas łaskocze… Myliłby się jednak ten, kto pomyślałbym, że „Gdy życie zsyła hipopotama” jest lekturą łatwą i przyjemną.


TRUDNY MIX

Bo literatura skandynawska ma też swoje drugie oblicze. Często porusza tematy ciężkie, o których wolimy milczeć. Dobry humor występuje tu obok choroby, śmierci i samotności. Annette Bjergfeldt łączy w swojej powieści to co zabawne, z tym co niebywale smutne.

Jeśli miałbym wymienić te książki, które najbardziej rozbiły mnie emocjonalnie w ostatnim czasie, to królują wśród nich właśnie skandynawskie powieści. To co zrobiła ze mną Ulla-Lena Lundberg w „Lodzie” ciężko opisać (choć próbowałem to zrobić w recenzji). Również „Oprzyj swoją samotność o moją” Klary Hveberg długo będzie we mnie siedzieć. Annette Bjegfeldt łączy te najsmutniejsze historie, z tymi najbardziej zabawnymi i zwariowanymi. To trudny mix…

Ale może to jest właśnie sekretem tego, że ta debiutancka powieść szturmem zdobyła szczyty list bestsellerów. Ponieważ choć bawi, to nie unika tego co boli…


SPECYFICZNA SAGA

„Gdy życie zsyła hipopotama” można zaklasyfikować jako sagę. Nieczęsto powstają one w obecnych czasach, bo kto miałby czas poznawać dzieje kolejnych pokoleń danej rodziny?! Ale to właśnie proponuje nam autorka. Choć główną bohaterką jest Esther oraz jej siostra Olga, to opowiadana historia zaczyna się znacznie, znacznie wcześniej.

Podoba mi się dynamika pierwszych rozdziałów. Ten background, który opowiedziany jest w przezabawny i ciepły sposób, pozwala nam odpowiednio uchwycić motywacje i charakter bohaterów w dalszej części powieści.

Annette Bjergfeldt proponuje nam naprawdę rozbudowaną historię. W dobie gdy na siłę nadmuchuje się książki niewiele znaczącą treścią albo pustą przestrzenią na szerokich marginesach, tu sięgamy po naprawdę monumentalną powieść. Towarzyszymy Esther w jej życiu, pełnym wzlotów, ale i bolesnych upadków.


GDY ŻYCIE DAJE W KOŚĆ

„Zawsze, gdy ktoś umiera, pieczołowicie rzeźbimy w nagrobku daty urodzenia i śmierci. Lecz jedyną rzeczą, jaka się naprawdę liczy, jest ta mała kreska pomiędzy nimi”.

Ta powieść pieczołowicie opisuje te małe kreski. To historie, które pozwalają wierzyć, że trwa sezon cudów. To historie o poszukiwaniu Miłości Stulecia. Ale to również historie, które poddają w wątpliwość pewnego rodzaju sprawiedliwość dziejową i rodzinną.

Bo czemu jednym wszystko się układa i posiadają wszelkie talenty z urodzenia, podczas gdy drudzy mają nieproporcjonalne ciała i wszystko przychodzi im z trudem? Czemu jednych wszyscy kochają, a drugich spotyka zranienie za zranieniem? Jak to jest, że czasem życie zsyła nam nawet nie cytryny, ale hipopotama? Co z tym zrobić?

Jeśli spodziewacie się znaleźć konkretne odpowiedzi na powyższe pytania, to możecie się rozczarować. Obawiam się, że ani główna bohaterka, ani autorka powieści, nie mają dla nas lepszej rady niż akceptacja naszego losu. Nie mówię, że to błąd. Jednak wierzę, że jest w życiu coś więcej. Więcej niż odkryła Esther. Coś co mogłoby oszczędzić jej wiele bólu i frustracji…


WERDYKT

I to w zasadzie mój jedyny zarzut wobec tej niecodziennej sagi.

Książkę czyta się świetnie. Doceniam kunszt autorki, to jak genialnie pisze o muzyce i malarstwie, przenosząc na karty powieści swoje własne doświadczenia z różnymi dziedzinami sztuki.

Ale pomimo tego dynamika narracji w drugiej części spada. Losy Esther i jej reakcja na życie momentami przytłaczają. I choć można uznać to za bezkompromisową szczerość autorki, która nie stara się nas przekonać, że „wszystko zawsze się dobrze ułoży”.

Jednak czytanie o tym jak wszystko się doszczętnie chrzani – to inna para kaloszy. Choć Annette Bjergfeldt pisze w sposób zabawny i ciepły, to jednak opisuje katastrofę za katastrofą. Książka staje się niebywale wręcz smutna. Choć po pierwszych rozdziałach chciałem ją polecać wszystkim, to jednak dalsza część historii zmusiła mnie do zrewidowania tych planów.

To dobrze napisana książka, ale żałuję, że nie tchnie większym sensem. Ciężko było mi czytać o tym jak życie daje w kość głównej bohaterce. Możecie pomyśleć, że takie jest życie. Rzecz w tym, że niezależnie od tego czy zsyła nam ono cytryny, czy nawet hipopotama – nie musi takie być. Może być znacznie lepsze, bogatsze i celowe, jeśli odnajdziemy sens poza nami samymi.

Polecam, bo to kawał dobrej literatury, ale z zastrzeżeniem, że nie jest to powieść „równa”. Ma świetne fragmenty, ale również te słabsze, skąpane w przytłaczającym smutku.


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Literatura skandynawska ma się dobrze. Coraz chętniej sięgam po książki, które powstały na dalekiej północy, ponieważ zdecydowanie odpowiada mi tamtejsze poczucie humoru. Jeśli szukacie czegoś zabawnego i lekkiego, koniecznie sięgnijcie po „Rok zająca” Arrto Paasilinna lub powieść Jonasa Jonassona „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”.

Powieść Annette Bjergfeldt...

więcej Pokaż mimo to

avatar
144
121

Na półkach:

Bardzo dobra książka. Po prostu o życiu i jego zawiłościach. O tym jak się układa. O rodzinie i pokoleniach.

Bardzo dobra książka. Po prostu o życiu i jego zawiłościach. O tym jak się układa. O rodzinie i pokoleniach.

Pokaż mimo to

avatar
1258
751

Na półkach:

Saga rodzinna pełna smutków i radości, ale podanych z czarnym humorem, oto czym jest „Gdy życie zsyła hipopotama“. Powieść, w której śledzimy losy wyjątkowo barwnych jednostek.

Oschłej babci, Warinki, artystki cyrkowej, której ukochany zginął w paszczy hipopotama. Kochającego po równo ojca, Jana Gustava, gołębnika, który szkolił ptaki podczas wojny. A przede wszystkim sióstr. Esther, która stara się o tytuł artystki przełomowej, najlepszej w rodzinie. Olgi, która zachwyca głosem, a dla miłości jest gotowa na wszystko. Filippy, która wzrok ma wpatrzony w gwiazdy. W porównaniu do nich matka, która tęskni za lataniem czy dziadek, który kochał sztukę, ale przejął firmę ojca, wydają się być dziwnie zwyczajni, a jednak pasują do tej gromady. Gromady ludzi, których różniło wiele, ale łączyło uczucie. Czasami bardzo skomplikowane, ale zwykle pełne ciepła.

Powieść Annette Bjergfeldt to historia o dorastaniu w drugiej połowie dwudziestego wieku. Poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, zderzeniu marzeń z rzeczywistością czy skomplikowanych relacjach. Podejściu do sztuki oraz romantycznych relacji. Radzeniu sobie z traumami. Ktoś umiera, ktoś się rodzi. Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi. A życie toczy się dalej. Z sukcesami i potknięciami.

Autorka kreśli bohaterów, którzy choć prowadzą nietuzinkowe życia, to dzielą uczucia z sercami nas wszystkich. Z humorem przedstawione zostały kolejne wydarzenia z życia rodziny i jej przyjaciół, a choć ciągle coś się działo, to jednak nie odczułam, by było to szczególnie intrygujące. Całość ubarwił język, który momentami uderzał w poetyckie tony i był taki, jaki lubię, a jednak nie sprawiał, że lektura była dla mnie przyjemniejsza. Bo choć „Gdy życie zsyła hipopotama“ łatwo jest lubić, choć zachwyca swoim przewrotnym humorem oraz sprawnie tkanym językiem, choć może intrygować barwnymi bohaterami i może dzielić z nami doświadczenia, to do mnie powieść ta nie trafiła.

Długo zastanawiałam się, dlaczego tak ciężko czytało mi się książkę, która POWINNA mi się spodobać. W której wszystko zdawało się pozornie być takie, jakie lubię. A jednak cały spędzony z nią czas byłam obojętna. Czytałam i zastanawiałam się po co sięgnąć następnie, bo nie byłam zaangażowana w wydarzenia na papierze. Powód? Brak. Ot, czasami po prostu nawet przyzwoicie napisane książki, które pozornie mają być dla nas stworzone, mijają się z naszym sercem. I nie ma co w tym szukać drugiego dna.

Nie odradzam. Większość czytelników będzie zadowolona. Po prostu to nie była lektura dla mnie. Czasami już tak jest.


przekł. (niestety z angielskiego) Urszula Ruzik-Kulińska


TW: przemoc psychiczna i fizyczna, alkoholizm, klasizm, wojna, hazard, niepełnosprawność, wspomniana zostaje też wojna i antysemityzm;
!: „cyganie“ po kilka razy




Książka pochodzi z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Saga rodzinna pełna smutków i radości, ale podanych z czarnym humorem, oto czym jest „Gdy życie zsyła hipopotama“. Powieść, w której śledzimy losy wyjątkowo barwnych jednostek.

Oschłej babci, Warinki, artystki cyrkowej, której ukochany zginął w paszczy hipopotama. Kochającego po równo ojca, Jana Gustava, gołębnika, który szkolił ptaki podczas wojny. A przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
712
585

Na półkach:

Po sagi rodzinne sięgam z przyjemnością. Historie o wielu pokoleniach ludzi połączonych więzami krwi przyciągają moją uwagę niezmiennie i mam już w swojej czytelniczej historii kilka zachwycających lektur. Sięgając po „Gdy życie zsyła hipopotama” Anette Bjergfeldt, spodziewałam się czegoś szalonego i zaskakującego, jednak się zawiodłam.
Okładka książki sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z opowieścią odrobinę surrealistyczną. I być może pewne fragmenty, epizody, pomysły na wyróżnienie postaci właśnie takie są, jednak w połączeniu z dosyć nudną fabułą, budziły moje zażenowanie. Najbardziej wyrazistą postacią książki jest Warinka – babcia narratorki. Swoją młodość spędziła w rosyjskim, podupadającym cyrku, w którym pracowała jako asystentka magika. To sprawiło, że w codziennym życiu zupełnie nie wierzyła w magię i cuda, stąpała twardo po ziemi i nie pozwalała sobie na sentymenty. Była zdystansowana i skryta, a bliskich traktowała z oschłością.
Kiedy zakochał się w niej duński przedsiębiorca, postanowiła skorzystać z szansy na nowy, spokojny dom w dostatnim kraju. Urodziła tu córkę, która następnie pracowała jako stewerdessa. Podczas jednego z lotów poznała człowieka, który szkolił gołębie pocztowe wykorzystywane w czasie II wojny światowej do dostarczania tajnych meldunków. Ta para z kolei doczekała się trzech córek: Esther –niespełnionej malarki, Olgi – diwy operowej i Filippy – ukierunkowanej na nauki ścisłe i zafascynowanej kosmosem. To Esther jest narratorką książki. To ona opowiada o swoich wrażeniach dotyczących własnej fascynacji kolorami, oczekiwaniami na sukces, zazdrością wobec niebywałego powodzenia siostry – śpiewaczki oraz straty Filippy. Przygląda się również babce Warince, która została odrzucona przez rodzinę męża, więc znalazła sobie towarzystwo na pobliskim torze wyścigowym dla psów.
„Gdy życie zsyła hipopotama” skupia się na ukazaniu dorastania w towarzystwie i cieniu utalentowanej siostry, a także stracie bliskiej osoby i przeżywaniu żałoby. To dorastanie odbywa się również w towarzystwie tabunu mężczyzn, którzy przewijają się przez życie Olgi oraz poszukiwaniu wielkiej miłości przez Esther. Kiedy wydaje się, że już ją znalazła, okazuje się, że popełniła błąd, bo przestała dbać o siebie.
Książka ma obiecujące otwarcie, bo zaczyna się od dostarczenia do cyrku Warinki hipopotama zamiast słonia. I staje się on wyjątkową atrakcją, dopóki nie dochodzi do tragedii. Potem również dzieją się małe lub większe cuda, jak i małe i większe nieszczęścia. Jednak nic takiego, co wzbudziłoby mój zachwyt. Przez większość czasu spędzonego z książką nudziłam się, a to nawet pomimo zabawnego, ironicznego stylu autorki.
Mimo tego uważny czytelnik z pewnością znajdzie w książce mnóstwo ciekawych zdań, które będą do niego przemawiały. Takie życiowe przemyślenia zostały skumulowane pod koniec opowieści, kiedy Warinka podsumowuje swoje długie życie i ujawnia pewne tajemnice. Na pozostałą treść składają się mniej lub bardziej dramatyczne, zabawne, surrealistyczne perypetie członków rodziny oraz sąsiadów. Według mnie „Gdy życie zsyła hipopotama” jest książką, którą można przeczytać, ale nie trzeba.

Po sagi rodzinne sięgam z przyjemnością. Historie o wielu pokoleniach ludzi połączonych więzami krwi przyciągają moją uwagę niezmiennie i mam już w swojej czytelniczej historii kilka zachwycających lektur. Sięgając po „Gdy życie zsyła hipopotama” Anette Bjergfeldt, spodziewałam się czegoś szalonego i zaskakującego, jednak się zawiodłam.
Okładka książki sugeruje, że będziemy...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    105
  • Przeczytane
    99
  • Posiadam
    8
  • 2023
    7
  • 2024
    4
  • Audiobook
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Legimi
    3
  • Przeczytane 2023
    3
  • Ulubione
    2

Cytaty

Więcej
Annette Bjergfeldt Gdy życie zsyła hipopotama Zobacz więcej
Annette Bjergfeldt Gdy życie zsyła hipopotama Zobacz więcej
Annette Bjergfeldt Gdy życie zsyła hipopotama Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także