cytaty z książki "Gdy życie zsyła hipopotama"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Z imieniem dziecka wiąże się tak wiele oczekiwań. Czasami niesie ono na barkach nadzieje pokoleń. Wielkie plany na życie - koniecznie odwzajemniona miłość i dobrze wykorzystany talent.
Imię to obietnica, której nie składałaś, lecz cały świat oczekuje, że ją spełnisz.
Papa wiedział to i owo o gołębiach, a one wiedziały to i owo o nim.
Zawsze, gdy ktoś umiera, pieczołowicie rzeźbimy w nagrobku daty urodzenia i śmierci. Lecz jedyną rzeczą, jaka się naprawdę liczy, jest ta mała kreska pomiędzy nimi".
Większość krewnych babci zniknęła gdzieś za rządów cara, Lenina i Stalina. Epokę cudów Warinka zdecydowanie zaliczała do przeszłości.
Na własne oczy przekonała się, że magia jest iluzją, lecz szkoliła się w niej niestrudzenie, aby przetrwać jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden...
Moja babcia miała swój brawurowy numer, który dzięki latom praktyki dopracowała do perfekcji. Drobna i muskularna, mierzyła ledwie metr pięćdziesiąt. Jej ciało było tak gibkie, że składało się na zupełnie niewiarygodne sposoby, znikając w sekretnych pudłach i komorach magika.
Karzeł jak zawsze pofrunął, odbiwszy się od trampoliny, wykonał w powietrzu swoje słynne podwójne salto, lecz tej nocy, zamiast jak zwykle wylądować na grzbiecie hipopotama, skończył w jego otwartej paszczy.
Naturalnie dzieci Hurtownika musiały uczyć się gry na pianinie, lecz miały się skupiać na umiejętności sprawnego odtwarzania gam i przede wszystkim na bezbłędnym graniu sonat.
Gdyby syn miał podobne przywary, mogłoby to nawet być zaletą. Można by wymieniać konspiracyjne mrugnięcia. Lecz Hurtownik poczuł się upokorzony na widok swojego jedynego syna siedzącego w tej norze jak pierwszy lepszy niechlujny grajek i bębniącego na pianinie piosenki argentyńskich robotników. Nie. Nie. Śmierć zabrała nie tego syna, co powinna.
Kiedy urodziłeś się ze srebrną łyżeczką w ustach, patrzenie prosto w cuchnącą otchłań ubóstwa z nadzieją, że spotkasz tam wielkie osobowości, bywa trudne.
Nasza starsza siostra nagle straciła przytomność, wpadła w dziurę w czasie i cichutko, na paluszkach, wkroczyła w jasne światło pod drugiej stronie. Wokół niej kłębiły się nieskończone rzędy dusz, a ona była jedną z nich.
Willa była zrujnowana, rynny popękały, a strzaskane szyby mamiły błyskami. Lecz Dziadek zakochał się w pnączach, które wdzierały się do wnętrza przez okna, i w jaskrawych makach, które zawłaszczyły sobie tę ziemię w najpiękniejszy możliwy sposób.
Drzwi do serca mojej babci były zamknięte na stalowy rygiel - no bo w co można wierzyć, gdy twoją pierwszą miłość pożarł hipopotam?
Mój ojciec słucha głosu dziewczyny o fiołkowych oczach uprzejmie gawędzącej po duńsku podczas nalewania kawy. Szczęśliwy, oparł się wygodnie i patrzy w niebo. W końcu samolot ląduje, o wiele za wcześnie.
Nikogo nie dziwi, że moja matka już w ciąży wiedziała jak Olga i ja będziemy wyglądać. Zawsze z wyprzedzeniem dostrzegała różne rzeczy. Ku głębokiej irytacji Warinki.
Czasem nie jestem pewna, czy moja matka potrafi wykonywać kwantowe skoki świadomości i zakrzywiać czasoprzestrzeń, ponieważ w przeszłości pracowała jako stewardessa, czy też może wcale nie jest taka sprytna.
Każda minuta gniewu to strata sześćdziesięciu sekund radości".
Długie dni pracy, biznesowe lunche, nieustanne paplanie o wysyłce towarów, dywidendach i zyskach doprowadzały go do szału. Lecz robił to, co ludzie robili od pokoleń. Palił cygara i przygotowywał sobie pole do działania.
Po dwóch latach można się nieco znudzić sprzedawaniem pędzli i płócień innym ludziom, gdy samemu kocha się malować.
Żandarm nie jest muzykalny. Za to z radością przynosi kajdanki, kiedy przychodzi z wizytą. To sprytne rozwiązanie, gdy chce wyskoczyć do piekarni po croissanty, a po powrocie znaleźć Olgę nadal w łóżku.
Jeśli w ogóle pojawiały się jakieś duchy, ignorowała je. Nawet nasze nocne sny uważała za mętne popłuczyny aktywności mózgu.
- Śnisz tylko wtedy, gdy poprzedniej nocy zjesz krokieta z kiszoną kapustą! - mówiła.