Właśnie trwają Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, wielkie piłkarskie święto. Moje relacje z tą dyscypliną są raczej oziębłe. Preferuję sporty, w których jest więcej gry, a mniej aktorstwa. Jednak nie da się nie zauważyć, że na całym świecie trwa piłkarska gorączka, a nawet tacy nie-fani (żeby nie powiedzieć antyfani),jak ja znają największe piłkarskie sławy. 

Jednak nie tylko w Katarze toczy się zacięta walka na boisku, nie tylko tam trybuny rozgrzewają okrzyki publiczności, a do bramki raz za razem wpadają gole. Na Lisiej Polanie trwa zacięty bój pomiędzy Prosialdem a Leo Lessim, bój, który wieńczy spektakularne strzelenie… focha. 

Prosiadlo ogłasza zakończenie kariery, a Leo Lessi przyłącza się do drużyny Panny Pudłońcówny i wespół z jej babcią rozgrywają mecz przeciwko drużynie pudłońców, ponosząc sromotną klęskę. Jednak Lisek nie jest w ciemię bity i sprytnie załatwia mecz rewanżowy. Skompletowanie drużyny okazuje się dość kłopotliwe, ostatecznie Lessi musi przełknąć gorzką pigułkę i dogadać się z Prosialdem. To będzie mecz, który wiele zmieni, ale przede wszystkim odmieni oblicze lisio-prosiaczej przyjaźni i pokaże jak ważne jest współdziałanie. W końcu łączy nas piłka!

„Prosialdo” to kolejny tom przygód Liska i Prosiaczka z Niezakręconym Ogonkiem, których wykreował Bjørn. F. Rørvik, a urzeczywistnił w specyficznych ilustracjach Per Dybvig. Tym razem jednak opowieść jest nieco dłuższa, a format książki nieco mniejszy i grubszy. Niezmienny jednak pozostał charakterystyczny styl pisania i kreślenia bohaterów i niewymuszony, prosty (momentami może nieco prostacki) dowcip. Cechy te wyróżniają tę serię, nadając jej charakteru, za który się ją uwielbia lub nienawidzi. My zdecydowanie jesteśmy w tej pierwszej drużynie. 

Autor pod płaszczykiem sportowej tematyki ukrył treści uniwersalne, jak umiejętność przyznawania się do błędów czy współpracy. W finałowym meczu pokazał czym jest drużyna i jak ważną rolę odgrywają w niej wszyscy zawodnicy, podkreślając istotność każdego z nich. Z kolei Liskowi nadał cechy zadziornego zawadiaki, który nie potrafi wziąć swoich błędów na klatę i ciągle szuka winnych swoich porażek...

Właśnie trwają Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, wielkie piłkarskie święto. Moje relacje z tą dyscypliną są raczej oziębłe. Preferuję sporty, w których jest więcej gry, a mniej aktorstwa. Jednak nie da się nie zauważyć, że na całym świecie trwa piłkarska gorączka, a nawet tacy nie-fani (żeby nie powiedzieć antyfani),jak ja znają największe piłkarskie sławy. 

Jednak nie...

O piłce nożnej głośno jest w ostatnim czasie (i to w wielu kontekstach). Jej fenomen znany jest nawet mieszkańcom Lisiej Polany. Na szczęście akurat tam futbol jest po prostu futbolem. Liczebność drużyny nie ma znaczenia, sędzią może być szef jednego z zespołów, a jeśli brakuje bramkarza, to zawsze może nim zostać Babcia Pudłońcowa. I jeszcze jedna ważna zasada, jeśli piłkarz ma ogon, to musi uważać, aby nie podnosić go za wysoko. Grozi za to żółta kartka. O tych wszystkich regułach przeczytasz w zwariowanej książce "Prosialdo".

To już szósta część przygód nietypowej pary przyjaciół, Liska i Prosiaczka. Może nie wiedziałaś, ale oboje są wybornymi piłkarzami. Dlatego najlepiej nazywać ich Leo Lissi i Prosialdo. Potrafią rozgrywać mecze tylko we dwójkę, zazwyczaj jednak do czasu, aż jedno z nich nie przegra, a emocje wezmą górę. Tak też będzie tym razem. Jednak już na poważnie, bo Prosialdo ogłosi koniec kariery piłkarskiej. I z kim teraz będzie grać Leo Lissi? Na dodatek ekipa pudłońców zaprasza na turniej.

Przed Liskiem i Panną Pudłońcówną (zdecydowała się dołączyć do ekipy Liska) nie lada wyzwanie. Trzeba skompletować drużynę. I oczywiście wygrać mecz. Za pierwszym razem przegrają z kretesem (nawet Babcia Podłońcowa na bramce nie powstrzyma przeciwników). Ale przecież każdy mundial kończy się meczem finałowym. Kto tym razem wesprze drużynę Liska i Panny Pudłońcówny? Czy dołączy do nich Prosialdo? I najważniejsze pytanie, kto wygra?

"Prosialdo" to szalona historia z zakręconymi bohaterami. Z absurdalnym humorem, dobitnymi dialogami i niedorzecznymi sytuacjami. To też ilustracje, których nie da się pomylić z żadnymi innymi. Są równie cudaczne, co sami bohaterowie. Uwielbiam tę żywą kreskę, koślawą, wyraźną i zabawną. Właśnie, ta książka jest przede wszystkim zabawna. Ale niech Cię to nie zwiedzie, bo w tle jest wątek szczerej przyjaźni. Takiej, w której w jednej chwili masz ochotę ze złości wyrwać przyjacielowi uszy, a w drugiej już biegniesz mu na pomoc. To też opowieść o tym, że nie ma dwóch takich samych szyszek.

Dlatego, jeśli jeszcze nie znasz tej figlarnej pary przyjaciół, to koniecznie sięgnij po "Prosialdo" i śmiej się do woli.

O piłce nożnej głośno jest w ostatnim czasie (i to w wielu kontekstach). Jej fenomen znany jest nawet mieszkańcom Lisiej Polany. Na szczęście akurat tam futbol jest po prostu futbolem. Liczebność drużyny nie ma znaczenia, sędzią może być szef jednego z zespołów, a jeśli brakuje bramkarza, to zawsze może nim zostać Babcia Pudłońcowa. I jeszcze jedna ważna zasada, jeśli...