Sprej na komary Bjorn Rorvik 8,0
ocenił(a) na 82 lata temu Chyba nikt nie lubi, gdy beztroski spacer po lesie zakłóca uporczywe bzyczenie „bzzzz”, od którego nie da się opędzić. Albo wtedy, gdy już układacie się do snu, gasicie światło i nagle ten jeden mały komar postanawia nie dać Wam tej nocy zasnąć! Okazuje się, że nie tylko ludzie nie cierpią tych owadów i mają z nimi problemy! Biedny mały Prosiaczek ten z niezakręconym ogonkiem także padł ich ofiarą! Bestia ukąsiła go w sam środek pleców! A bąbel tak swędzi! Co poradzić, skoro nawet Prosiaczek nie ma jak się podrapać? Udaje się po pomoc do przyjaciela Liska, lecz ten uświadamia go, że lekarstwo na komary jest koszmarnie drogie i można je tylko kupić w Afryce! Ale na szczęście co dwie głowy, to nie jedna! Zawartość lodówki Liska to doskonałe pole do popisu, bo na półkach znajdują się same śmierdzące produkty, nawet mysie bobki skądś tam się znalazły. Prosiaczek i Lisek tworzą sprej na komary, który śmierdzi tak, że komary nie mają szans. Na tę okropną maź jest odporne jednak jedno zwierzątko! Jakie? Jestem przekonana, że o takim zwierzu na pewno jeszcze nie czytaliście, więc jak najszybciej sięgajcie po „Sprej na komary” autorstwa Bjørna F. Rørvik. Książki dla dzieci czytam zwykle dwa razy – najpierw z treścią zapoznaję się sama w domowym zaciszu, później książeczkę czytam razem z moimi siostrzenicami. I nie jestem wskazać, kto przy tej książce śmiał się głośniej. Jaka to była świetna książka! Pierwszy raz miałam styczność z gagatkami: Prosiaczkiem i Liskiem i wooow, co to jest za duet! Ich pomysłowość i robi wrażenie! Oczywiście, że przedstawione sytuacje są nieco absurdalne i humorystyczne, ale to właśnie w tej książce jest najlepsze! Książkę dopełniają trochę specyficzne ilustracje Pera Dybviga, ale całość idealnie ze sobą współgra. Ja jestem zachwycona „Sprejem na komary” !