Gdy zaczęłam czytać tą pozycję, nie byłam zadowolona. Książka nie wciągnęła mnie od samego początku, ale z racji tego, że znajdowałam się w podróży i nie miałam nic innego dostępnego pod ręką, czytałam mimo początkowego zniechęcenia.
"Róże mają kolce" to historia Lily i Rose, Marisy oraz Jessici, a także osób im bliskich. Mężczyzn, którzy pojawili się w ich życiu, przyjaciół znalezionych w obecnym miejscu zamieszkania oraz rodziny, a wiadomo przecież, że właśnie z rodziną czasem najtrudniej się porozumieć. Książka ta jest piękną opowieścią o ucieczce przed przeszłością, o strachu, który towarzyszy tym kobietom codziennie, a także o stawianiu czoła demonom przeszłości. Nie będę rozpisywała się tutaj długo o samej treści. Jest ona najważniejsza i myślę, że nie ma potrzeby jej streszczać. Każdy czytelnik, jaki zabierze się do tej książki, powinien sam, strona po stronie odkrywać kolejne części składające się na całość.
Zachęcam do przeczytania i proszę, drodzy przyszli czytelnicy, nie zniechęcajcie się na początku. Kontynuujac czytanie nawet nie zorientujecie się, w którym momencie urzekła was ta historia :)

Gdy zaczęłam czytać tą pozycję, nie byłam zadowolona. Książka nie wciągnęła mnie od samego początku, ale z racji tego, że znajdowałam się w podróży i nie miałam nic innego dostępnego pod ręką, czytałam mimo początkowego zniechęcenia.
"Róże mają kolce" to historia Lily i Rose, Marisy oraz Jessici, a także osób im bliskich. Mężczyzn, którzy pojawili się w ich życiu,...