Historia syna
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Histoire du fils
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2022-05-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-05-25
- Liczba stron:
- 184
- Czas czytania
- 3 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308075739
- Tłumacz:
- Agata Kozak
Zwyczajne życie, proste radości i trumienki, które w tkliwych punktach swojej historii skrywają rodziny.
Powieść wyróżniona Nagrodą Renaudot oraz Międzynarodową Nagrodą Literacką Kulturhuset Stadsteatern. 180 000 sprzedanych egzemplarzy.
W oszczędnym, trzeźwym stylu Marie-Hélène Lafon snuje opowieść o nieślubnym synu, nieobecnej matce i nieznanym ojcu. Choć chłopiec odnajdzie szczęście w przybranej rodzinie, potrzeba będzie kilku pokoleń, aby złamać szyfr i poskładać w całość historię złożoną z ułamków biografii, przemilczeń, niepamięci i traum. Jak ważne są więzy krwi? Na czym polega ojcostwo? Czy możliwe jest pojednanie?
Ta miniaturowa saga rodzinna, w której każde słowo zostało z uwagą dobrane, a każda fraza pieczołowicie wycyzelowana, potwierdza wyjątkowe miejsce, jakie Marie-Hélène Lafon zajmuje dziś w europejskim krajobrazie literackim.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rozbita mozaika
Ile stron powinna mieć książka? Przyjęło się, że przeciętnie około trzystu pięćdziesięciu. Wydawcy więc próbują różnych sztuczek, aby mniej więcej do takiej wartości książki dopchać, na przykład stosując większe interlinie lub litery. Ewentualnie można wydać w mniejszym formacie lub z niestandardowymi akapitami. Sposobów jest wiele, większość niestety denerwuje czytelników, ale ostatecznie o tym, czy książka jest dobra, nie decyduje liczba stron, a fabuła. Tak więc powieść powinna mieć tyle stron, ile jest konieczne, aby opowiedzieć ciekawą historię. Wtedy inne kwestie schodzą na drugi plan. Zestawmy ze sobą „Drogę” McCarthy’ego i „Lód” Dukaja. Obie książki są genialne, a przecież różni je wszystko.
„Historia syna” Marie-Hélène Lafon to wyjątkowo krótka historia rozbita na dwanaście rozdziałów. Jesteśmy świadkami wydarzeń dziejących się na przestrzeni stu lat, których głównymi bohaterami są Andre, Helene, Gabrielle i Paul. Oczywiście postaci jest dużo więcej, ale ze względu na swoją rolę nie zapadają zbyt mocno w pamięć. W ogóle głównym problemem „Historii syna” jest skondensowana treść i wyjątkowo oszczędny, acz bogaty styl autorki. Treść niestety szybko ulatuje, a sama opowieść nie niesie zbyt wielkiego ładunku emocjonalnego. Tym samym otrzymujemy bardziej ciekawostkę niż pełnoprawną powieść. Inaczej mówiąc: zbyt dużo jest niedopowiedzeń, przez co można odnieść wrażenie, że autorka większość pracy przerzuciła na czytelników. Niby rozumiem wyciśnięcie i skondensowanie treści, ale temat – jak dla mnie – jest zbyt obszerny, aby mogło to się zakończyć sukcesem.
Wracając do fabuły – wszystko się kręci wokół prozy życia. Tak więc obserwujemy chłopaka, którego brat bliźniak umiera w dzieciństwie; syna wychowującego się bez ojca; matkę niepotrafiącą zapewnić dziecku wystarczającej uwagi; wujostwo opiekujące się nie swoim dzieckiem; a także ukierunkowanego na sukces prawnika, który nie wie, że ma syna. Prawdziwa plejada wiarygodnych i może znanych wam postaci. Akcja powieści dzieje się w latach 1908–2008, więc dodatkowo mamy okazję zaobserwować trochę tła, m.in. jak wyglądała Francja na przestrzeni lat.
To, co wyróżnia „Historię syna”, to z całą pewnością styl Marie-Hélène Lafon. Jej proza jest intensywna i hipnotyzująca. Autorka z każdego zdania wyciska maksimum treści, dzięki czemu książkę czyta się naprawdę szybko. Dokładając do tego krótkie rozdziały, można odnieść wrażenie, że lektura zajmie maksymalnie kilka godzin. Jednak warto nie pędzić przez „Historię syna” i delektować się płynną frazą, aby w pełni docenić kunszt autorki.
Mimo wszystko uważam, że książka Marie-Hélène Lafon jest trochę niedopracowana. W tak krótkich rozdziałach, ukazując historię niechronologicznie i z tak wieloma postaciami, trudno jest nawiązać z kimkolwiek relację. W efekcie bohaterowie są czytelnikowi obojętni. Autorka próbuje wielu emocjonalnych zagrań, ale nie wybrzmiewają one właściwie, gdyż za chwilę zmieniamy rok i bohatera i zajmujemy się innymi problemami. Trochę szkoda, gdyż Lafon podejmuje wiele wartych zastanowienia tematów.
„Historia syna” to interesująca powieść, ale wiele traci przez swą skondensowaną formę, duży rozrzut czasowy oraz wielość bohaterów. Sam styl to za mało, aby ta powieść została z czytelnikiem na dłużej. Myślę, że jeszcze kiedyś sięgnę po jakąś książkę Lafon, jednak niezbyt prędko.
Michał Wnuk
Książka na półkach
- 86
- 53
- 7
- 5
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
W tej książce jest czegoś albo za dużo, albo za mało. Za dużo postaci, za dużo linii czasowych traktowanych naprzemiennie i niechronologicznie, za dużo wydarzeń potraktowanych pobieżnie i często domyślnie. Za mało charakterystyki bohaterów, by można było się z nimi zaprzyjaźnić, za mało otoczenia i kontekstów, by można było lepiej zrozumieć, za mało powodów do refleksji. Jest za to poetycka panorama losów, która tak jak poezja niczego nie musi tłumaczyć bo tylko przeżywa. Ale i w tym jest dla mnie za mało klimatyczna i metafizyczna - jak było w przypadku Rdzy czy Dygotu Jakuba Małeckiego. Niestety po przeczytaniu nie pozostało mi żadne konkretne wrażenie ani przemyślenie.
W tej książce jest czegoś albo za dużo, albo za mało. Za dużo postaci, za dużo linii czasowych traktowanych naprzemiennie i niechronologicznie, za dużo wydarzeń potraktowanych pobieżnie i często domyślnie. Za mało charakterystyki bohaterów, by można było się z nimi zaprzyjaźnić, za mało otoczenia i kontekstów, by można było lepiej zrozumieć, za mało powodów do refleksji....
więcej Pokaż mimo toTytuł wskazuje, że będziemy mieli do czynienia z konkretną postacią - głównym bohaterem, którego ojciec jest nieznany, a matka nieobecna. Jednak ta saga rodzinna przeplatana jest głosami różnych krewnych, na różnych etapach życia i splata się w opowieść wielowymiarową. W niej nie chodzi tylko o problemy związane z tożsamością, ale o genezę zachowań, które miały wpływ na różne postacie.
Pełną recenzję można przeczytać na blogu Redhead in Wonderland:
https://redhead-in-wonderland.blogspot.com/2022/06/historia-syna.html
Tytuł wskazuje, że będziemy mieli do czynienia z konkretną postacią - głównym bohaterem, którego ojciec jest nieznany, a matka nieobecna. Jednak ta saga rodzinna przeplatana jest głosami różnych krewnych, na różnych etapach życia i splata się w opowieść wielowymiarową. W niej nie chodzi tylko o problemy związane z tożsamością, ale o genezę zachowań, które miały wpływ na...
więcej Pokaż mimo toTa opowieść jest jak garść fotografii z przeszłości. Nie ma w niej chronologii, nie ma ciągłości narracji. Są obrazy, migawki z różnych lat. Wszystkie dotyczące rodzin Lachalme'ów i Leoty'ów. To nie jest historia jednego syna. To jest historia synów - Armanda, Paula, Georgesa Lachalme, a także Andre i Antoine Leoty. To także opowieść o tajemnicach rodzinnych, o poszukiwaniu korzeni i o skomplikowanych więzach krwi.
Historię tę rozpoczyna Armand Lachalme, a kończy jego bratanek, również Armand Lachalme, który wreszcie spina historię swojej rodziny z rodziną Antoine'a Leoty po latach niewiedzy i nieświadomości.
"Historia syna" jest zapytaniem o korzenie, o więzy krwi i o rzeczywiste pokrewieństwo.
Ta opowieść jest jak garść fotografii z przeszłości. Nie ma w niej chronologii, nie ma ciągłości narracji. Są obrazy, migawki z różnych lat. Wszystkie dotyczące rodzin Lachalme'ów i Leoty'ów. To nie jest historia jednego syna. To jest historia synów - Armanda, Paula, Georgesa Lachalme, a także Andre i Antoine Leoty. To także opowieść o tajemnicach rodzinnych, o poszukiwaniu...
więcej Pokaż mimo toChoć uwielbiam obszerne, rozbuchane, a najlepiej wielotomowe historie, doceniam też te mniejsze, kameralne. Niejednokrotnie przekonałam się, że w mniej obszernym tekście zdolny autor potrafi zawrzeć ogromny emocjonalny ładunek i bogactwo treści. Dlatego z ciekawością sięgam po tytuły w skali mikro i dlatego też skusiłam się na Historię syna Marie-Helene Lafon.
Niewielka książka francuskiej pisarki jest tak naprawdę kilkupokoleniową sagą rodzinną, rozbitą na okruchy rozsiane w czasie. Liniowo jej akcja rozgrywa się między 1908 a 2008 rokiem, czyli w przeciągu aż stu lat. Jednak migawki z życia bohaterów nie są ułożone liniowo, przeskakują to ku przyszłości, to wstecz, stawiając czytelnika w roli detektywa, zbierającego skrawki opowieści w jedną całość.
Ta historia jest jak drzewo, którego punktem zbieżnym, niczym pniem, jest Andre, chłopak bez ojca, wychowany przez wujostwo, obiekt radosnej atencji kuzynek, z nazwaną, lecz nieobecną matką i tajemnicą poczęcia, którą nie chciała się dzielić. Korzenie tego drzewa sięgają wstecz, w czas romansu bez przyszłości, i dalej, ku dzieciństwu ojca naznaczonego traumą, która nie pozostała bez wpływu na jego przyszłe wybory. Gałęzie zaś pną się ku przyszłości, wraz z synem Andre - Antoine - który także odkrywa fragmenty tej niedopowiedzianej historii.
Powieść stawia pytania o relacje właśnie, o traumę przenoszoną przez pokolenia, o to, na ile na nasze życie wpływają ludzie, z którymi się stykamy, i na ile kształtuje nas czyjaś nieobecność. Choć ze względu na specyficzną formę, czasowe rozczłonkowanie i powściągliwość nie jest to opowieść łatwa w odbiorze, ma w sobie coś ujmującego, hipnotyzującą melancholię, która mimo wszystko sprawiła, że chciałam ją przeczytać. Lektura przypomina trochę zadanie dla detektywa tropiącego ślady w rodzinnej historii, ale może też przytłaczać. Nie jest to książka, w którą rzucałam się z radosną ekscytacją, jednak coś nie pozwoliło mi jej porzucić. To skondensowana proza sporo od czytelnika wymagająca i nieskierowana do szerokiego grona odbiorców. Myślę, że warto czasem zanurzyć się w tego typu opowieści.
Choć uwielbiam obszerne, rozbuchane, a najlepiej wielotomowe historie, doceniam też te mniejsze, kameralne. Niejednokrotnie przekonałam się, że w mniej obszernym tekście zdolny autor potrafi zawrzeć ogromny emocjonalny ładunek i bogactwo treści. Dlatego z ciekawością sięgam po tytuły w skali mikro i dlatego też skusiłam się na Historię syna Marie-Helene Lafon.
więcej Pokaż mimo toNiewielka...
„Kiedy jej nie ma, mówi się o niej Gaby, otwiera się okiennice i okno w jej pokoju, żeby przewietrzyć, i myśli się o niej, bo w tym domu ludzie mają miejsce i czas, żeby myśleć o tych, którzy są daleko.”
Historia syna Marie-Hélène Lafon
To mogłaby być książka, która mnie zachwyci. Taka z rodzaju tych niezapomnianych, a przez napisane z poetyckim kunsztem słowa ta, do których wraca się raz po raz. Mogłaby. Gdybym rozebrała ją na części pierwsze i analizowała pojedyncze zdania tak jak w przypadku pięknego cytatu, który przepisałam wyżej. Jednak liczy się całość, a w całości ta książka mnie zmęczyła i sprawiła, że w kilku fragmentach nie wiedziałam już o którym z bohaterów czytam.
Na tych 180 stronach upchnięto całkiem pokaźną galerię różnorodnych postaci. O ile spora ilość autorów sag rodzinnych stawia na rozmach, Marie-Hélène Lafon stosuje szeroko pojęty minimalizm. Kilka stron dla dziadka, wuja, wnuka, liczne przeskoki czasowe i to zupełnie niespodziewane. Najpierw czytamy o wydarzeniach z niedawnej teraźniejszości, później skaczemy kilkadziesiąt lat wstecz, by zaraz później przenieść się parę do przodu. Dla mnie to trochę zbyt wiele i przy mnogości sylwetek postaci naprawdę ciężko było mi przez nią przebrnąć. Niejednokrotnie wracałam do przeczytanych już fragmentów i okazywało się, że jeśli wcześniej nie byłam w pełni skupiona to jakbym czytała je po raz pierwszy. Nie mogłam złapać dobrego rytmu do czytania, wracałam, kluczyłam i w rezultacie nie było z tego zbyt wielkiej przyjemności z lektury.
Nie wątpię jednak, że znajdzie się całe grono osób, zwłaszcza tych, które cenią sobie książkowy minimalizm, którym bardzo się spodoba. Dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki było zbyt ciężkie.
„Kiedy jej nie ma, mówi się o niej Gaby, otwiera się okiennice i okno w jej pokoju, żeby przewietrzyć, i myśli się o niej, bo w tym domu ludzie mają miejsce i czas, żeby myśleć o tych, którzy są daleko.”
więcej Pokaż mimo toHistoria syna Marie-Hélène Lafon
To mogłaby być książka, która mnie zachwyci. Taka z rodzaju tych niezapomnianych, a przez napisane z poetyckim kunsztem słowa ta, do...
Kiedy słyszymy określenie „saga rodzinna” wyobrażamy sobie opasłe bądź wielotomowe dzieło. A gdybym zaproponowała wam sagę na niecałych 200 stronach? Zerkacie na mnie z powątpiewaniem? Zapytam się więc was: Kto pisarzowi zabroni? Marie-Hélène Lafon – francuska autorka – w bardzo oszczędnej formie opisała historię trzech pokoleń. Książka ma tytuł „Historia syna” i jest przykładem ile bogactwa tkwi w oszczędności.
Jest to opowieść o niechcianym synu, nieobecnej matce i nieznanym ojcu. Pewnie podobne zdanie znajdziecie w innych opiniach o tej książce, ale to właśnie ono najlepiej opisuje jej fabułę. Mamy tu bohatera oddanego pod opiekę ciotce. Otoczonego miłością, ale jednak odczuwającego nieznajomość swojej tożsamości.
Historię tej... rodziny (nie, to złe określenie). Chyba lepiej napisać tych trzech – nieco rozproszonych – pokoleń. Lepiej zacznę od nowa. Opowieść tą zlepiamy ze skrawków wspomnień. W każdy rozdziale autorka oddaje głos któremuś z bohaterów. Ten (lub ta) relacjonuje to co wie, to co widział. Okrasza to przemyśleniami, a czasami dodaje luźne dygresje. Czytelnik, niczym dziennikarz śledczy, musi wysłuchać, wyłuskać co istotne i ułożyć te „puzzle”.
Już od pierwszych zdań czujemy, że „Historia syna” to powieść wyjątkowa i trudna. Na „dzień dobry” Marie-Hélène Lafon serwuje nam rozdział, gdzie główną rolę grają zapachy. Jest to niesamowity sposób poznawania części „aktorów” tej historii. Nie przez zmysł wzroku (czy raczej wyobraźni),czyli opisów wyglądu, a przez zmysł zapachu, czyli opisów aromatów jakie te osoby otaczają.
To właśnie językiem oczarowała mnie ta powieść. Dzięki niemu zachwyca ona prostotą, ale też staje się czymś wykwintnym. Wydłubujemy z niego elementy fabuły, jak rodzynki z pysznego serniczka. Smakowita, delikatna, nieco liryczna proza. Coś dla prawdziwych smakoszy.
Literatura prze-piękna, literatura wysoka, literatura ambitna, a przy tym prosta i oszczędna. Chciałby się wykrzykiwać peany na cześć „Historii syna”, jednak sama książka jest tak skromna, że nie wypada urządzać przy niej dzikich wrzasków. Elegancka, z klasą, Dama wśród powieści.
Kiedy słyszymy określenie „saga rodzinna” wyobrażamy sobie opasłe bądź wielotomowe dzieło. A gdybym zaproponowała wam sagę na niecałych 200 stronach? Zerkacie na mnie z powątpiewaniem? Zapytam się więc was: Kto pisarzowi zabroni? Marie-Hélène Lafon – francuska autorka – w bardzo oszczędnej formie opisała historię trzech pokoleń. Książka ma tytuł „Historia syna” i jest...
więcej Pokaż mimo toNajprostsze rzeczy są zazwyczaj najbardziej eleganckie. Tak zwykliśmy myśleć o ubraniach, zapachach perfum i wystroju wnętrz. Ale niekoniecznie o literaturze. Bo przecież piękny język musi być kwiecisty i bogaty. Dopiero wtedy powieść zachwyci nas stylem i formą, a nie jedynie opowiedzianą historią. I choć takie podejście wydaje się nieco staroświeckie, objętość powieści na półkach księgarń świadczy o tym, że ono nadal pokutuje – nie tylko wśród czytelników, ale wśród autorów. Jakby obawiali się, że zwięzła forma nie pomieści wszystkich genialnych myśli które mają do przekazania i nie pozwoli im wykazać się własną erudycją. A Marie-Helene Lafon po raz trzeci udowodniła polskiemu czytelnikowi, że jej taki strach jest obcy.
Prosta, kameralna opowieść. W jej centrum kilkoro ludzi, w zasadzie sobie obcych – Paul i Gabrielle oraz ich syn, Andre, owoc romansu młodego studenta z dojrzałą pielęgniarką. Dziwna to rodzina. Paul nie wie o istnieniu syna, Gabrielle interesuje się nim, lecz na co dzień nie jest obecna w jego życiu bardziej niż jakakolwiek inna krewna. Andre jednak niczego nie brakuje. Rolę nieobecnych rodziców przejęła siostra matki wraz z mężem. Jej córki są dla niego jak siostry. I choć zdaje on sobie sprawę, że jego rodzina nie wygląda tak, jak zdaniem wielu powinna, próbuje w codzienności odnaleźć szczęście.
Trudno znaleźć słowa, by opisać tę specyficzną sagę rodzinną. Historia opowiedziana przez Lafon, wbrew pozorom nie jest jedynie historią Andre. To opowieść o Paulu, którego dzieciństwo zostało naznaczone tragedią. O Gabrielle, która chce żyć na własnych zasadach. A także Helene – strażniczce domowego ogniska. Te życia, każde ze swoimi troskami i radościami, tworzą kolorową, bardzo życiową i realną mozaikę.
Ten mozaikowy efekt osiąga autorka dzięki narracji – każdy rozdział stawia w jej centrum innego bohatera. Początkowo wywołuje to efekt chaosu, zwłaszcza, że nie zawsze kolejny rozdział wiąże się bezpośrednio z poprzednim, autorka często burzy chronologię i przeplata wydarzenia. Wymaga to od czytelnika uwagi i skupienia, jednak kiedy zaczynamy te kawałki składać w całość, odczuwamy coraz większą satysfakcję z lektury. Tym bardziej, że dzięki częstym zmianom narracji i nieliniowości fabuły mamy wgląd w psychikę i motywacje każdego z bohaterów i zżywamy się z nimi coraz bardziej.
Mocą tej książki jest język, jakim operuje autorka. Nie znajdziemy tu żadnego zbędnego, rozwlekłego opisu. Każda refleksja, jaka przychodzi do głowy postaciom tego rodzinnego dramatu ma swój cel, nic nie jest zawieszone w próżni. Patrząc na specyficzny styl tej powieści, możemy wręcz dojść do wniosku, że żadne słowo nie jest tam zbędne. Każde jest precyzyjne, postawione z rozwagą, jak kroki podczas spaceru na linie. Autorka, dzięki swojej wrażliwości nie popada jednak w faktograficzną obojętność. Traktuje swoich bohaterów z ogromną czułością, którą z czasem poczuje do nich także czytelnik. Nawet, jeśli któryś z bohaterów ma irytującą cechę, lub zrobił coś, co uznalibyśmy za naganne, Lafon traktuje te błędy swoich bohaterów z dobrotliwym „tak już jest czasami” zapisanym niemo pomiędzy wersami.
Pomimo tego, że na 180 stronach autorka zmieściła całe życie dwóch pokoleń, wydaje się niespieszna i w jakiś sposób melodyjna. Nie jest to odpowiednia pozycja dla osób, które oczekują gwałtownych emocji, choć przecież w tej powieści znajdziemy ich wiele – jest tu miłość, smutek, blaski i cienie rodzicielstwa, troski i beztroski dzieciństwa, tęsknota i spełnienie. Cały wachlarz uczuć, które są jednak bardziej nostalgiczne niż gwałtowne i porywające. Dzięki temu lektura „Historii syna” bardzo pasuje mi do obecnego upalnego lata, pełnego ciepłych i niespiesznych, choć krótkich, wieczorów.
Dziękuję sztukater.pl za egzemplarz recenzencki
Najprostsze rzeczy są zazwyczaj najbardziej eleganckie. Tak zwykliśmy myśleć o ubraniach, zapachach perfum i wystroju wnętrz. Ale niekoniecznie o literaturze. Bo przecież piękny język musi być kwiecisty i bogaty. Dopiero wtedy powieść zachwyci nas stylem i formą, a nie jedynie opowiedzianą historią. I choć takie podejście wydaje się nieco staroświeckie, objętość powieści na...
więcej Pokaż mimo toKsiążka z gatunku tych, które bibliotekarz poleci czytelnikowi lubującemu się w literaturze obyczajowej.
Z pomysłem, ciekawa językowo, nawet wciągająca. Pod względem stylu i pewnej innowacji w budowie zdań ma w sobie coś z prozy Jakuba Małeckiego.
Mnie przeszkadzał jednak chaos chronologiczny pomiędzy rozdziałami - ze względów fabularnych miało to swój sens, jednak wprowadzało element zagubienia, tym bardziej przy sporej liczbie postaci, imion, nazw miejscowości i wydarzeń.
Książka z gatunku tych, które bibliotekarz poleci czytelnikowi lubującemu się w literaturze obyczajowej.
więcej Pokaż mimo toZ pomysłem, ciekawa językowo, nawet wciągająca. Pod względem stylu i pewnej innowacji w budowie zdań ma w sobie coś z prozy Jakuba Małeckiego.
Mnie przeszkadzał jednak chaos chronologiczny pomiędzy rozdziałami - ze względów fabularnych miało to swój sens, jednak...
Sagi rodzinne, które uwielbiam, zwykle rozpisane są na setkach stron, a często nawet w wielu tomach. Bo jak opowiedzieć o 100- letniej historii rodzinnej w niewielkiej książeczce? Ano tak, jak zrobiła to francuska mistrzyni mini- powieści Marie- Hélène Lafon. Jej miniaturowa saga mieści się na 182 stronach i składa się z 12 obrazów przedstawiających losy André, Hélène, Gabrielle i Paula w konkretnych dniach między 1908 a 2008 rokiem. Jest czymś w rodzaju albumu ze zdjęciami dokumentującymi ważne wydarzenia w życiu rodziny. O ile jednak w albumach gromadzi się raczej fotografie radosnych wydarzeń, o tyle tutaj jesteśmy świadkami zdarzeń smutnych, a nawet tragicznych.
To zawikłana opowieść o dwóch siostrach, z których jedna wybiera życie w Paryżu i oddaje swojego syna na wychowanie drugiej, o chłopcu, który żyje w poczuciu odrzucenia, ale i miłości przybranych rodziców, o mężczyźnie nieświadomym tego, że ma syna, ale przede wszystkim o traumie ciążącej na członkach tej rodziny, o której niewiele się mówi, a która naznacza wszystkich. Wyzwolenie się z niej jest możliwe dopiero wtedy, gdy minie kilka pokoleń.
Ponieważ książka M.H. Lafon jest niewielka, więc portrety bohaterów zostały w niej tylko naszkicowane. Są to jednak szkice czułe i bardzo emocjonalne, a autorka wnika do ich intymnego świata. Musiałam się napracować, żeby w tych skrawkach informacji zobaczyć prawdziwych ludzi. Umożliwił mi to piękny, misterny i pieczołowicie wycyzelowany język, pełen metafor i epitetów, odwołujących się do zmysłów i głębokich przeżyć bohaterów. Pod tym względem francuska autorka stworzyła prawdziwe arcydzieło, w którym każde słowo ma swoją wagę, a niepotrzebne ozdobniki zostały pominięte. Album rodzinny zawiera więc zdjęcia czarno- białe, bo autorka rysuje swoich bohaterów w sposób uproszczony i ogranicza się tylko do wydarzeń kluczowych w zarysowaniu schematu tej rodziny.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o trudnościach, jakie przysporzyło mi rekonstruowanie losów rodziny Lachalme. Przeskakiwanie w czasie wcale tego nie ułatwiało, a ilość bohaterów i ich wzajemne powiązania powodowały czasem mętlik w głowie. Dopiero po przeczytaniu całości powoli wykrystalizowało mi się, kto był kim.
„Historia syna” to lektura niełatwa, ale prezentująca wysoki poziom literacki. Polecam koneserom.
Sagi rodzinne, które uwielbiam, zwykle rozpisane są na setkach stron, a często nawet w wielu tomach. Bo jak opowiedzieć o 100- letniej historii rodzinnej w niewielkiej książeczce? Ano tak, jak zrobiła to francuska mistrzyni mini- powieści Marie- Hélène Lafon. Jej miniaturowa saga mieści się na 182 stronach i składa się z 12 obrazów przedstawiających losy André, Hélène,...
więcej Pokaż mimo toKażdy czytelnik ma swoje preferencje dotyczące czytanych książek. Ja uwielbiam, kiedy dana powieść porusza moje emocje i skłania do refleksji, a jeżeli do tego jest jeszcze dość krótka, to już jestem kupiona. Duże nadzieje pokładałam w "Historii syna" Marie-Helene Lafon... Czy spełniła ona moje oczekiwania?
Nieślubny syn, nieobecna matka i nieznany ojciec. Każdy żyje swoim życiem, każdy za czymś tęskni, każdy czegoś się boi. Jednak traumy ciągną się z pokolenia na pokolenie... Nie da się o nich zbyt szybko zapomnieć.
"Historia syna" to miniaturowa saga rodzinna, z którą mam ogromny problem. Językowo jest piękna, stylistycznie bardzo ciekawa, natomiast cała reszta wypada dużo słabiej. Mnogość postaci sprawia, iż do samego końca niektórzy mylili mi się, to do tego nie nawiązałam z nikim żadnej bliższej relacji. Wynika to również z faktu niesamowicie chaotycznie prowadzonej narracji - skakanie z jednego rozdziału do drugiego, gdzie dzieli je wiele lat... Nie, nie, nie.
Tę mikroskopijną opowieść naprawdę można było przedstawić w dużo bardziej przystępny sposób. Niestety ta wersja nie poruszyła we mnie żadnych emocji, a mogła, ponieważ potencjał tematyczny jest w niej duży i gdyby umiejętnie poprowadzić konkretne wątki, poszerzyć je i skupić na nich, a nie na opisywaniu tego, co zbędne, to ów tytuł naprawdę mógłby zawładnąć moim sercem. To smutne, że tak krótka historia bardziej męczy niż zachwyca, a na pewno nie wnosi niczego do życia.
Każdy czytelnik ma swoje preferencje dotyczące czytanych książek. Ja uwielbiam, kiedy dana powieść porusza moje emocje i skłania do refleksji, a jeżeli do tego jest jeszcze dość krótka, to już jestem kupiona. Duże nadzieje pokładałam w "Historii syna" Marie-Helene Lafon... Czy spełniła ona moje oczekiwania?
więcej Pokaż mimo toNieślubny syn, nieobecna matka i nieznany ojciec. Każdy żyje swoim...