Czy Jezus jest Bogiem?

Okładka książki Czy Jezus jest Bogiem? Paweł Lisicki
Okładka książki Czy Jezus jest Bogiem?
Paweł Lisicki Wydawnictwo: Fronda religia
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
religia
Wydawnictwo:
Fronda
Data wydania:
2022-01-15
Data 1. wyd. pol.:
2022-01-15
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380796768
Tagi:
lisicki paweł lisicki jezus jezus chrystus bóg chrześcijaństwo katolicyzm apologetyka
Średnia ocen

8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Rozmowy jerozolimskie. Dlaczego zginął Mesjasz? Waldemar Chrostowski, Paweł Lisicki
Ocena 8,0
Rozmowy jerozo... Waldemar Chrostowsk...
Okładka książki Świat i Kościół w kryzysie Grzegorz Górny, Krystian Kratiuk, Paweł Lisicki
Ocena 6,5
Świat i Kośció... Grzegorz Górny, Kry...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
319
48

Na półkach:

Ciekawa ksiazka, uzupelniajaca wiedze katolika i nie tylko. Siegnalem po nia z oporami, znajac publikacje, radykalizujacego sie coraz bardziej Lisickiego. Po lekturze, mialem jednak warzenie, ze ksiazka jest dedykowana szerszej publicznosci. Oczywiscie osoba niewierzaca nie ulegnie po niej jakiejs konwersji, natomiast dla wierzacych jest to bardzo ciekawy przeglad opinii, pogladow i scierajacej sie argumentacji.

Ciekawa ksiazka, uzupelniajaca wiedze katolika i nie tylko. Siegnalem po nia z oporami, znajac publikacje, radykalizujacego sie coraz bardziej Lisickiego. Po lekturze, mialem jednak warzenie, ze ksiazka jest dedykowana szerszej publicznosci. Oczywiscie osoba niewierzaca nie ulegnie po niej jakiejs konwersji, natomiast dla wierzacych jest to bardzo ciekawy przeglad opinii,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
611
568

Na półkach:

Fraktalowy_Ocelot „Argumenty są przedstawione pobieżnie i sposób ich formowania dowodzi, że autor nie jest specjalistą w tej dziedzinie”
Oględnie mówiąc.
Piętnując błędy Aslana (co nie jest szczególnym osiągnięciem, gdyż jego książka zawiera tyle sprzeczności, iż sama siebie obala) redaktor Lisicki sam coś plącze, a szkoda…
Dłuższy cytat, by uniknąć posądzenia o wyrywanie z kontekstu.
„Sama bieda i pochodzenie społeczne to za mało, by dowieść, że Jezus był rewolucjonistą. Aslan musi jeszcze wykazać, że ówczesny Izrael faktycznie znajdował się pod bezwzględną i srogą okupacją władz rzymskich, że ludność żydowska masowo popierała powstańców, a Rzymianie budzili jedynie strach i nienawiść. Tylko w ten sposób może dojść do wyznaczonego celu – mianowicie do konkluzji, że w takim kontekście historycznym Jezus musiał być zwolennikiem zelotyzmu. Jednak właśnie w tym punkcie jego rozważania są wyjątkowo mało przekonujące. Aslan zapomina, że po śmierci króla Heroda głównymi oponentami pozostawienia władzy w ręku Archelaosa, syna Idumejczyka, byli właśnie przedstawiciele elit żydowskich. Wielu z nich wolało bezpośrednie rządy rzymskiego namiestnika niż panowanie dynastii herodiańskiej. Powód był prosty: Herod okazał się królem okrutnym i bezwzględnym, a jego zamiłowanie do stawiania monumentalnych budowli oznaczało coraz większy ucisk fiskalny. Na Rzymian patrzono zatem z tęsknotą i nadzieją. I to do tego stopnia, że w obronę cenzusu zaangażował się sam arcykapłan Joazar, który studził nastroje i namawiał do zachowania spokoju. Nie jest zatem prawdą, że po 6 roku naszej ery Rzymianie spotykali się tylko z powszechną nienawiścią.” (z pdf, bez numeracji stron, zamiast „cenzus” należało napisać „spis ludności”, lecz może byłoby to za bardzo po polsku)
W skrócie: nieprawdą jest jakoby ludność była wrogo do Imperium nastawioną, skoro elity popierały ustanowienie rzymskiego namiestnika. I „sam arcykapłan” też.
Od kiedy „elity” są tożsame z „ludnością”? A może arcykapłan był wybierany przez prosty lud?

Piłat też nie był tak straszny, jak go malują.
Czemu?
Bo tak.

„Cały okres panowania Rzymian jest w jego oczach czasem udręki, prześladowań i ucisku. Szczególnie uderzać to musi przy opisie rządów Piłata, którego Aslan przedstawia jako namiestnika krwawego, bezrozumnego i okrutnego. Popełnia przy tym muzułmański autor spore pomyłki. Pisze, że Piłat umieścił pozłacane tarcze rzymskie, dedykowane Tyberiuszowi, w Świątyni Jerozolimskiej i tym samym popełnił akt świadomego bluźnierstwa. Tymczasem Piłat – o czym wspomina żydowski filozof Filon z Aleksandrii – umieścił tarcze nie w Świątyni, co faktycznie byłoby świętokradztwem i pociągnęłoby za sobą bunt, ale w dawnym pałacu Heroda, a swojej ówczesnej siedzibie.”

Rzeczywiście Aslan popełnił coś takiego „Later, he introduced a set of gilded Roman shields dedicated to Tiberius, “son of the divine Augustus,” into the Temple of Jerusalem. The shields were an offering on behalf of the Roman gods, their presence in the Jewish Temple a deliberate act of blasphemy.” („Zealot”, początek rozdziału 5) czyli „Później wprowadził do Świątyni Jerozolimskiej zestaw pozłacanych rzymskich tarcz poświęconych Tyberiuszowi, "synowi boskiego Augusta". Tarcze były poświęcone rzymskim bogom, a ich obecność w żydowskiej Świątyni była rozmyślnym popełnieniem bluźnierstwa.”

Zaś wedle Filona Piłat „nie tyle po to, aby uczcić Tyberiusza, ile aby obrazić naród, ofiaruje w pałacu Heroda, położonym w Świętym Mieście, pozłacane tarcze, na których nie było podobizny, ani nic co byłoby zakazane, a tylko niezbędny napis zawierający nazwisko autora dedykacji oraz informację na czyją cześć powstała.”

Jednak dla Izraelitów nie było to chyba wielką różnicą, skoro i tak wzbudziło ich sprzeciwy. Gdyby zaś redaktor zechciał zacytować dalszy ciąg, to Filon pisze, iż Piłat „bał się, że gdyby rzeczywiście wysłali poselstwo dostarczyliby dowody jego karygodnego zachowania opisując szczegółowo jego sprzeniewierzenia, przemoc, grabieże, brutalność, tortury, serie egzekucji bez sądu, jego straszliwe, nie mające końca okrucieństwo.” (za: Piotr Skowroński „Postać Poncjusza Piłata w świetle źródeł żydowskich i rzymskich” 2012).

O innym posunięciu Piłata, które spowodowało rozruchy:
„Krwawe zamieszki mają miejsce faktycznie później, kiedy Piłat zabiera złoto ze skarbca świątynnego i buduje za nie akwedukt dla Jerozolimy. Mieszkańcy miasta protestują i urządzają antyrzymską demonstrację, Piłat wysyła na ulice przebranych i uzbrojonych w pałki żołnierzy, dochodzi do tumultu, zamieszek, starć. Ofiary są jednak efektem nie świadomej decyzji namiestnika, ale fatalnego zbiegu okoliczności.”
Jakiego „zbiegu okoliczności” ?
Według Jóżefa Flawiusza:
„Piłat wysłał znaczną liczbę żołnierzy przebranych w stroje żydowskie, z ukrytymi pod szatą kijami (σκυτάλη),na miejsce, z którego mogli łatwo Żydów otoczyć i wezwał tłum do rozejścia się. Ponieważ Żydzi odpowiedzieli na to obelgami, dał żołnierzom umówiony znak, a ci ze znacznie większą srogością niż rozkazał Piłat (πολὺ μειζόνως ἤπερ ἐπέταξεν Πιλᾶτος) poczęli zadawać razy zarówno spokojnym obywatelom, jak i zbuntowanym. Żydzi jednak trwali w nieugiętym uporze, a że byli bez oręża i zostali zaatakowani przez przygotowanych napastników, wielu z nich zginęło (πολλοὶ μὲν αὐτῶν ταύτῃ καὶ ἀπέθνησκον),a inni odniósłszy rany (τραυματίαι) musieli się rozproszyć. Tym sposobem bunt został stłumiony (καὶ οὕτω παύεται ἡ στάσις)” („Starożytności” 18, 3, 2 tłum. Zygmunt Kubiak i Jan Radożycki)

To ma być „zbiegiem okoliczności” ?

Wczesniej Fawiusz przedstawił to bez szukania dla Piłata okoliczności łagodzących „Przysłany przez Tyberiusza jako prokurator Judei Piłat kazał nocą wnieść zasłonięte wizerunki Cezara, które nazywają się znakami. Postępek ten nazajutrz wywołał wielkie poruszenie wśród Żydów. Ci, którzy znaleźli się w pobliżu nich, byli tym widokiem do głębi wstrząśnięci, uważając to za podeptanie ich praw, które przecież nie pozwalają stawiać w mieście jakiegokolwiek wizerunku. Pod wpływem wzburzenia ludności miasta lud z prowincji ściągnął wielką gromadą. Podążano więc do Cezarei i błagano Piłata, aby kazał owe znaki zabrać z miasta i pozwolił im przestrzegać obyczajów ojców. Kiedy zaś Piłat odmówił ich prośbie, padli na twarze dookoła pałacu i tak pozostali przez pięć dni i tyleż nocy, nie ruszając się z miejsca. Następnego dnia Piłat, zasiadłszy na trybunie na wielkim stadionie, przyzwał lud, jakby chciał udzielić mu odpowiedzi. Tymczasem dał umówiony znak żołnierzom, aby otoczyli Żydów z orężem w ręku. Ci na widok potrójnego pierścienia otaczającego ich wojska osłupieli ze zdumienia. Piłat zagroził, że każe ich wytracić, jeśli nie pogodzą się z pozostawieniem wizerunków Cezara, i skinął na żołnierzy, aby dobyli mieczy. Żydzi, jakby na umówione hasło, rzucili się gromadnie na ziemię i wyciągnąwszy szyje wołali, że raczej gotowi są śmierć ponieść niż przekroczyć prawo. Piłat, zdumiony tak żarliwą pobożnością, nakazał natychmiast zabrać znaki z Jerozolimy. W jakiś czas później wywołał on nowe zaburzenia, wykorzystując święty skarb, zwany korbonas, na budowę wodociągu, którym ciągniono wodę z odległości 400 stadiów. Wprawiło to ludność w wielkie oburzenie i gdy Piłat przybył do Jerozolimy, otoczono jego trybunał i wznoszono wrogie okrzyki. Ów zaś przewidując, że może dojść do zamieszek, wysłał pewną liczbę żołnierzy uzbrojonych, lecz ubranych w szaty cywilne, aby wmieszali się w tłum i zabroniwszy im użycia swoich mieczy, nakazał okładać kijami tych, co będą wznosić okrzyki. Dał przeto znak z trybunału i wtedy niemało Żydów zginęło, padając już to pod razami kijów, już to tratując sami siebie podczas ucieczki.” („Wojna” 2, 9, 2 – 4)

Na pytanie, czy było to wykonalne, można zauważyć, iż starożytne źródła mówią o „zatłuczeniu pałkami” (σκυταλισμός) dużej ilości osób naraz, kilkaset lat wcześniej w Tebach zginęło tak 1200 („Biblioteka” Diodora 15, 58, 3) lub 1500 (Plutarch „Porady dla Menemacha”).

Później prześladowań też nie było, gdyż „religia żydowska po 73 roku naszej ery pozostała religią prawnie uznaną. Nikt nie prześladował Żydów za ich wyznanie w okresie, kiedy miały powstawać Ewangelie. Pod władzą Rzymian, na mocy decyzji cesarza Wespazjana, tego samego, który wszczął wojnę z Żydami, zaczęła działać faryzejska szkoła w Jawne.” Chyba nadmierny skrót myślowy, powstanie wybuchło nim Wespazjan został cesarzem. „Owszem, wpływy żydowskie po przegranej wojnie były słabsze, kazano im też płacić dawny podatek świątynny na odbudowę świątyni Jowisza Kapitolińskiego, nie ma jednak śladów świadczących o prowadzeniu antyjudaistycznej polityki.”
Zdanie wadliwie zbudowane, chyba miało być „Żydom” gdyż trudno przypuścić, by kazano płacić „wpływom”. Redaktor nie dostrzega, iż sam sobie przeczy, jakim cudem ściąganie od judaistów daniny na bałwochwalczy przybytek nie miało by być przejawem polityki antyjudaistycznej ?

Zwłaszcza, że po spaleniu Świątyni Jerozolimskiej nie było pozwolenia na jej odbudowanie.

„Wprawdzie Józef Flawiusz temu zaprzecza i podkreśla, że Tytus wydał rozkaz oszczędzenia sanktuarium i że do jego spalenia doszło przypadkiem, ale Aslan wie lepiej, że słowa żydowskiego historyka piszącego pod koniec I wieku naszej ery musiały być oczywistym propagandowym kłamstwem na użytek rzymskiej opinii publicznej. Czyżby? Po pierwsze, dlaczego Józef Flawiusz miałby chcieć uniewinnić Tytusa od zarzutu spalenia świątyni, skoro – jak utrzymuje Aslan – tak Wespazjan, jak i Tytus i później jego brat Domicjan prowadzili antyjudaistyczną politykę, zdobywając poklask pogan? Gdyby rozumowanie Aslana było poprawne, nadworny historyk cesarzy, a taką funkcję pełnił Józef Flawiusz, powinien podkreślać czyny, które odpowiadałyby wymogom propagandy. Krótko mówiąc, powinien był napisać, że to Tytus wydał rozkaz spalenia świątyni. Jak było naprawdę, nie wiadomo. Sam uważam, że Tytus ani nie nakazywał oszczędzenia świątyni, jak twierdzi Józef Flawiusz, ani też nie dążył do jej spalenia.”

Chyba ważniejsze są źródła, a nie co ktoś „sam uważa”. Zwłaszcza, że Flawiusz (co cytowałam przy „Umęczon pod Ponckim Piłatem” Messoriego) trochę dalej nie ukrywa, że Tytuś kazał zniszczyć to, co z pożaru ocalało. Co prawda dodaje jakby usprawiedliwiając Tytusa, nie wiadomo na ile szczerze, że powstańcy sami byli sobie winni...

Warto zestawić inne źródła. 5 księga „Dziejów” Tacyta, która musiała zawierać jakieś dane (gdyż jej początek omawia wybuch wojny),w większosci zaginęła. Wedle Kasjusza Diona „powstańcy stawiali zażarty opór przeważającym siłom, nie można było ich pokonać, dopóki Świątynia nie została podpalona. Potem dobrowolnie szli na śmierć, niektórzy rzucali się na miecze Rzymian, inni zabijali się nawzajem, inni odbierali sobie życie, a jeszcze inni skakali w płomienie.” („Historia Rzymska” 65, 6, 3). Zatem zniszczenie Świątyni nastąpiłoby rozmyślnie.
Sulpicjusz Severus w oparciu być może o zaginioną część pism Tacyta „Opowiadają, że Tytus zwołał radę i wprzód zastanawiał się, czy świątynię z takim nakładem pracy wzniesioną ma zburzyć. Niektórzy bowiem byli zdania, że święty przybytek, od wszelkiej doczesności okazalszy, nie powinien ulegać zagładzie. Jeżeli się go zachowa, będzie dowodem umiarkowania Rzymian, jeżeli natomiast zniweczy się go, wyciśnie na wieki piętno okrucieństwa. Jednakowoż inni i sam Tytus uważali, że przede wszystkim Świątynię trzeba zburzyć, aby tym gruntowniej uprzątnąć religię Żydów i chrześcijan. Obie te przecież religie, choć sprzeczne z sobą, wyszły od tych samych twórców: chrześcijanie z Żydów powstali, jeżeli więc usunie się korzeń, to pień z niego wystający łatwo zniszczeje.” („Kronika” II 30) cyt. za
http://www.wtl.us.edu.pl/ssht/19-20/SSHT_19-20(1986-87)183-211.pdf

Orozjusz „Tytus nie był do końca zdecydowany, jak ma dalej postąpić: czy lepiej byłoby podpalić świątynię, aby odebrać nieprzyjacielowi możliwość obrony, czy też oszczędzić ją, aby mogła świadczyć o jego zwycięstwie. Ogólnie biorąc, teraz, kiedy na całej ziemi w pełnym rozkwicie wschodził Kościół Boga, świątynia ta powinna być zniszczona jako już nieużyteczna, pozostać pusta i nieprzystosowana do żadnej dobrej rzeczy. Dlatego Tytus, proklamowany przez wojsko imperatorem, podpalił i zniszczył świątynię jerozolimską” („Historia adversus paganos” VII, 9, 5n tłum. Henryk Pietruszczak) Oczywiście trzeba do tego podchodzić ostrożnie. Orozjusz znany jest z mieszania informacji z komentarzem i ogólnego pomieszania z poplątaniem, co widać też po tym, że w następnych zdaniach przypisuje Swetoniuszowi wiadomość „w czasie tej wojny zginęło 600 tysięcy Żydów”, tymczasem u Swetoniusza próżno szukać takich danych (jego „Żywoty” zachowały się bardzo dobrze, w przeciwieństwie do znacznie obszerniejszych pism Tacyta).

Dalszy ciąg tej książki:
„Wespazjan nie toczył wojny z judaizmem, ale z powstańcami żydowskimi. W żadnym razie nie zamierzał zniszczyć ich Boga. Nic nie świadczy o tym lepiej niż kariera samego Józefa, otaczanego opieką tak przez Wespazjana, jak i przez jego syna Tytusa.”

Kariera jednego sprzedawczyka (Józef kilkakrotnie potwierdza, że rodacy go za takiego uważają) jako dowód, równie dobrze można by dowodzić propolskiego stanowiska zaborców na podstawie kariery targowiczan czy margrabiów Wielopolskich (choć może to krzywdzące porwnanie, żaden z targowiczan nie był historykiem).

Następnie powtórzone, żeby dobrze zapamiętać tę karierę:
„Po roku 70 naszej ery judaizm nadal pozostaje prawnie dozwoloną religią cesarstwa i żaden Żyd nie jest prześladowany przez władze ze względu na swą wiarę. Sam Wespazjan pozwala ujść z Jerozolimy faryzeuszom pod wodzą Johanana bez Zakkaja, a na jego dworze karierę robi faryzeusz Józef Flawiusz. W tym samym czasie chrześcijanie nie mają swobody sprawowania kultu, są tropieni, a gdy złapie się ich na gorącym uczynku, wydaje się ich na śmierć.”

Skąd ta wiadomość?

Euzebiusz z Cezarei twierdzi dokładnie na odwrót:
„Domicjan dopuszczał się licznych aktów przemocy wobec wielu obywateli. Znaczną liczbę szlachetnie urodzonych i znacznych osób wymordował w Rzymie bez żadnego wyroku sądowego; bardzo wielu innych wybitnych ludzi skazał na wygnanie i konfiskatę majątku, a skończył na tym, ze stał się następcą Nerona w nienawiści do Boga i zwalczaniu Go. Był zatem drugim cesarzem, który rozpętał prześladowanie nas, bowiem jego ojciec, Wespazjan, nie żywił wobec nas żadnych złych zamiarów.” („Historia Kościelna” 3, 17) i że za Wespazjana „doszło znowu do bardzo gwałtownego prześladowania Żydów” (3, 12)

I jak to pogodzić?

„Już dwa, trzy lata po śmierci Jezusa ginie święty Szczepan: "Wyrzucili go poza miasto i kamienowali" (Dz 7, 58).” Cytat wprawdzie się zgadza, lecz nie wynika z niego kiedy to było.

„Vermes przesuwa powstanie Ewangelii Jana na początek II wieku naszej ery, choć większość uczonych wyraźnie wskazuje w tym wypadku na koniec I wieku, czyli mniej więcej 50, 60 lat po śmierci Jezusa. Nie wydaje się, by mógł to być początek II wieku – na około 120 rok naszej ery datowany jest bowiem znaleziony w Egipcie papirus zawierający fragment przekazu Jana, co dowodzi, że Ewangelia musiała być już szeroko rozpowszechniona przed tą datą. Należy przy tym pamiętać, że wszelkie datowanie czwartej Ewangelii jest niepewne.” Właśnie. „Jedyne, co nie budzi wątpliwości, to to, że jej autor wiedział, jaką śmiercią zginął święty Piotr, a to oznacza, że pisał po roku 65. Reszta to hipotezy.”

Jak była mowa w „Grobie Rybaka” rok (a nawet dzień) śmierci Szymona Piotra wynikać ma z jakiegoś apokryfu, chociaż redaktor się przy tym nie upiera, jednak „argumenty brzmią przekonująco”. Chyba nie trzeba wyjaśniać, że takie źródła niekoniecznie są wiarygodne.

Fraktalowy_Ocelot „Argumenty są przedstawione pobieżnie i sposób ich formowania dowodzi, że autor nie jest specjalistą w tej dziedzinie”
Oględnie mówiąc.
Piętnując błędy Aslana (co nie jest szczególnym osiągnięciem, gdyż jego książka zawiera tyle sprzeczności, iż sama siebie obala) redaktor Lisicki sam coś plącze, a szkoda…
Dłuższy cytat, by uniknąć posądzenia o wyrywanie z...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
348
144

Na półkach: ,

Czy Jezus jest Bogiem?
Paweł Lisicki przez kilkaset stron obala w niebywale logiczny i porywający sposób zarzuty biblistów prezentujących podejście krytyczno-historyczne do osoby Żyda Jezusa, które to podejście sprowadza się do pozbawienia Go jakichkolwiek atrybutów boskości.
W podsumowaniu tej wybitnej pracy Autor stwierdza:
Nie kieruje nimi wszakże umiłowanie nauki czy chęć zrozumienia tekstu. Pokazałem na czym polega ich problem. Gdyby przyjęli, że już w Ewangeliach Marka, Mateusza czy Łukasza Jezus występuje jako Bóg, to musieliby przyznać, że owe roszczenia do boskości pochodzą najprawdopodobniej od samego ziemskiego Jezusa. To zaś oznaczałoby, że Kościół nie zafałszował podstawowej nauki Jezusa i że chrześcijaństwo nie buja swobodnie w obłokach bez realnej podstawy w historii.
Wczesna wiara w boskość Jezusa, wiara pierwszych, żydowskich uczniów mówiących po aramejsku, czyni niezwykle prawdopodobną tezę, która w oczach wielu współczesnych krytyków pojawia się jedynie jako nocny koszmar lub przeżytek zaprzeszłej epoki, a mianowicie, że ewangeliści mówili prawdę. Że Jezus faktycznie przypisywał sobie nadzwyczajną boską moc i że dokonywał czynów tak zdumiewających i nadzwyczajnych, iż wzbudziły one wiarę w Niego. To właśnie jest najbardziej logicznym wytłumaczeniem osobliwego faktu wiary wczesnego żydowskiego Kościoła.
---
Lektura doskonale przybliża realia czasów i kultury, w której żył Jezus. Zarówno ten tytuł jak i "Kto zabił Jezusa" uzmysłowiły mi , jak trudno było ówczesnym Żydom przyjąć Jezusa, którego słowa i autorytet, jaki sobie przypisywał, w ich przekonaniu zakrawały na bluźnierstwa. Wielkiej łaski dostąpili ci, którym było dane przyjąć w Nim Boga.
---
Paweł Lisicki posiada niebywałą wiedzę i jednocześnie wielką umiejętność osadzania ewangelii w historycznych realiach a także uwypuklania niesionego w nich przesłania.
Opracowanie jest naprawdę wybitne i polecam je każdemu, kto pragnie zgłębiać swoją wiarę i wiedzę o otoczeniu, w którym żył Jezus.
---
Cytat ukazujący jak wspaniale Autor wyprowadza wnioski wdrażając czytelnika w tło i logikę ewangelicznych wydarzeń (tu - sąd przed Kajfaszem):
Przypuszczalnie więc arcykapłan (tak jak Jezus) znał Księgę Daniela oraz Psalmy i wiedział, że ten, kto mówi o sobie, że zasiądzie po prawej ręce Boga na tronie, kto wyobraża sobie, że przybędzie na obłokach, przekracza ostrą granicę oddzielającą to, co ludzkie, od tego, co boskie. Gniew arcykapłana wywołało nie to, że miał się za Mesjasza - faktycznie, nie On jedyny. Tak samo nie przeraziły go słowa o tym, że Jezus uważał siebie za Syna Bożego - być może Kajfasz dostrzegłby w tym co najwyżej nadmierne zadufanie. Nie. Tym, co wywołało tak gwałtowną reakcję, było posłużenie się przez Jezusa dwoma obrazami: tronem po prawicy Boga oraz obłokami, na których przybywa.
Sekwencja zdarzeń wyglądała tak: wystąpienie Jezusa przeciw świątyni sprawiło, że arcykapłan zadał pytanie o to, czy jest On Mesjaszem. Gdyby Jezus poprzestał na odpowiedzi twierdzącej, może skończyłoby się wszystko na krótkiej chwili poniżenia, może na trzydziestu dziewięciu razach rózgą - karze dotkliwej i bolesnej, ale nie śmiertelnej. Jednak odpowiedź była inna. Jezus, nauczyciel z prowincjonalnej Galilei, sam ogłosił, że przysługuje Mu godność przewyższająca wszystko, co do tej pory Tradycja przewidywała dla największych bohaterów judaizmu. Mówiąc, że zasiądzie na tronie po prawicy Boga i że przyjdzie na obłokach, Jezus wskazał, że Jego godność nieporównywalnie przekracza to, co Żydzi gotowi byli przyznać Abrahamowi, Mojżeszowi, Eliaszowi czy Dawidowi. W oczach arcykapłanów był to przejaw niesłychanej wręcz arogancji. Oto samozwańczy prorok z Galilei śmie wynosić siebie ponad największych patriarchów i przywódców Izraela, ba!, przypisuje sobie miejsce w niebie oraz władzę równą Bogu. Podobnym przejawem pychy - z punktu widzenia przesłuchujących - było dodatkowo to, że Jezus uznał siebie za ich sędziego. Tym samym zakwestionował ich pochodzący od Boga autorytet. Rozdarcie szat przez arcykapłana, plucie na Jezusa, bicie Go i policzkowanie były odpowiedzią na niesłychane bluźnierstwo, którego - jak uważali - stali się świadkami. Tym samym jednak, chcąc nie chcąc, ich reakcja potwierdziła, że ziemski Jezus rościł sobie prawo do nadludzkiego, boskiego statusu.

Czy Jezus jest Bogiem?
Paweł Lisicki przez kilkaset stron obala w niebywale logiczny i porywający sposób zarzuty biblistów prezentujących podejście krytyczno-historyczne do osoby Żyda Jezusa, które to podejście sprowadza się do pozbawienia Go jakichkolwiek atrybutów boskości.
W podsumowaniu tej wybitnej pracy Autor stwierdza:
Nie kieruje nimi wszakże umiłowanie nauki czy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
523
121

Na półkach: ,

Bardzo ciekawe, napisane żywym językiem omówienie teorii dotyczących powstania wiary chrześcijańskiej. Autor przedstawia podejścia krytyczne, sugerujące stopniową ewolucję pojmowania postaci Jezusa od lokalnego, żydowskiego nauczyciela do Boga. wykazuje ich słabości i aprioryczne przekonania ich twórców. Następnie wykazuje poprzez omówienie innej grupy publikacji, że wiara w boskość Chrystusa nie była zjawiskiem późniejszym, lecz była obecna od początku, mając swoje źródło w obcowaniu apostołów z nimi oraz jego niezwykłych czynach i wypowiedziach. Rewelacyjna lektura dla każdego, kto jest zainteresowany pogłębieniem rozumienia wiary chrześcijańskiej!

Bardzo ciekawe, napisane żywym językiem omówienie teorii dotyczących powstania wiary chrześcijańskiej. Autor przedstawia podejścia krytyczne, sugerujące stopniową ewolucję pojmowania postaci Jezusa od lokalnego, żydowskiego nauczyciela do Boga. wykazuje ich słabości i aprioryczne przekonania ich twórców. Następnie wykazuje poprzez omówienie innej grupy publikacji, że wiara...

więcej Pokaż mimo to

avatar
475
474

Na półkach:

Albowiem dziecię narodziło się nam,
syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu,
i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny,
Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju.


Izaj. 9:5










Dla każdego z wierzących kwestia boskości Pana Jezusa jest bezdyskusyjna. Przyznam, że dla mnie też. Pozycję Pana Lisickiego Czy Jezus jest Bogiem, przeczytałam bardziej z ciekawości, która odnosi się do wątków historycznych zawartych w książce niż dla samego pytania postawionego przez Autora.


Wielu dziś kwestionuje prawdziwość Biblii w tej kwestii, są religie, które uważają, że Jezus był tylko doskonałym człowiekiem, czy że był tylko prorokiem. Judaizm, który ma swoje początki w Starym Testamencie, nadal nie uważa Chrystusa za Zbawiciela a co dopiero za Boga.


Jan 10,37-38
Jeśli nie wykonuję dzieła Ojca mojego, nie wierzcie mi; Jeśli zaś wykonuję, to choćbyście mi nie wierzyli, wierzcie uczynkom, abyście poznali i wiedzieli, że we mnie jest Ojciec, a Ja w Ojcu.


Najwcześniejsi zwolennicy Pana Jezusa uważali, że jest on Bogiem, Paweł pisał wprost „On jest obrazem Boga niewidzialnego...w Nim zamieszkała cała pełnia bóstwa.” Również Jan nie miał problemu z tym tematem, powiedział on przecież, że Jezus stworzył świat. Można również przytaczać to co pisali Piotr, Łukasz, czy Jakub, wszyscy oni nie tylko wierzyli w boskość Chrystusa, ale również próbowali przekonać nieprzekonanych. Dziś chrześcijanie na całym świecie nie mają wątpliwości co do osoby naszego Zbawiciela, tragiczne jest jednak to, że poprzez całkowite wypieranie religii z życia społecznego tak wielu mamy dziś wątpiących.


Pan Lisicki, którego pozycje nie należą do moich ulubionych, mimo że udało się mu napisać kilka naprawdę dobrych, w swym najnowszym dziele Czy Jezus jest Bogiem, omawia wszelkie kwestie zarówno historyczne, biblijne jak i świeckie, które przemawiają za tym, że faktycznie Bóg Ojciec jak i Pan Jezus są tą samą osobą co do natury. Słowo natura jest tutaj naprawdę ważne, ponieważ jak wiadomo Bóg Ojciec, jest inną osobą a Pan Jezus inną, Bóg jest ojcem a Jezus Synem, jednak fakt, że Jezus pochodzi od Boga, czyni go Bogiem. Tak jak człowiek, który pochodzi od człowieka, ma naturę ludzką i jest człowiekiem, a nie małpą.


Książka dla mnie niesamowicie oczywista, konfrontuje przekonania Żydów, czy Muzułmanów, obala teorie Świadków Jehowy, a jej przeogromne podparcie Pismem Świętym nie zostawia pola do manipulacji i dyskusji.


Muszę jednak tutaj napisać, że dzieło to nie zainteresuje na dłuższą metę ludzi, którzy nie wierzą w to, że Biblia naprawdę pochodzi od Boga. To jest chyba problemem dla tej pozycji. W coraz bardziej laicyzującym się świecie, kiedy obserwujemy zanik wartości, prześladowania chrześcijan prowadzone są na wielką skalę, a Pismo Święte uważa się za zbiór ciekawych historyjek… Publikacja Pana Lisickiego może być nie lada problemem i wyzwaniem.


„ Wtedy rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje żywot światu. Wtedy rzekli do niego: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.” (J 6:32-35)


Autor pozycji temat moim zdaniem wyczerpał. Zrobił to naprawdę rzetelnie i znakomicie podpierając się opiniami historyków, badaczy, naukowców oraz profesorów. Książka jest świetna, mimo że może być kontrowersyjna dla osób niewierzących.


Osoby, które uważają Pana Jezusa za Boga, nie znajdą w tej pozycji nic, co by je zaskoczyło. Dzieło to jest raczej dla osób, które szukają i chciałyby poznać Zbawiciela. Zachęcam, aby publikację tę czytać razem z Biblią, myślę, że to da pełny obraz odnośnie osoby Chrystusa. Książkę bez wątpienia polecam.


Cytaty pochodzą z UBG

Albowiem dziecię narodziło się nam,
syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu,
i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny,
Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju.


Izaj. 9:5










Dla każdego z wierzących kwestia boskości Pana Jezusa jest bezdyskusyjna. Przyznam, że dla mnie też. Pozycję Pana Lisickiego Czy Jezus jest Bogiem, przeczytałam bardziej z ciekawości, która...

więcej Pokaż mimo to

avatar
199
153

Na półkach:

Świetna książka. Dociekliwa, momentami wręcz drobiazgowa. Solidnie podparta źródłami. Niełatwo się ją czyta, wymaga naprawdę dużej dozy skupienia i uwagi, ale zdecydowanie warto.

Świetna książka. Dociekliwa, momentami wręcz drobiazgowa. Solidnie podparta źródłami. Niełatwo się ją czyta, wymaga naprawdę dużej dozy skupienia i uwagi, ale zdecydowanie warto.

Pokaż mimo to

avatar
677
322

Na półkach: ,

Paweł Lisicki okazuje się być jednym z tych autorów, którzy poziomem erudycji i precyzją wywodu "zawieść nie mogą". Taka jest też kolejna po "Kto zabił Jezusa?" i "Tajemnicy Marii Magdaleny" jego książka biblijna. Jest to - jak słusznie zauważył prof. Andrzej Nowak - "raport o stanie pychy współczesnych uczonych w Piśmie", którzy, niczym szczególnie w książce Lisickiego obecni Vermes, Casey czy Aslan, podejmują karkołomne próby pozbawienia Jezusa boskości odmawiając mu wszystkich tych cech, które składają się na obraz tzw. "Chrystusa wiary", a więc tego, którego Jego wyznawcy od samego początku (zdaniem Lisickiego jeszcze przed Zmartwychwstaniem) uznali za Boga tożsamego z Jahwe. Książka jest zatem udaną polemiką z tym dziedzictwem krytyki historycznej, które zaowocowało odróżnieniem wspomnianego "Chrystusa wiary" od "Jezusa historii". Wyjaśnienie pozorności owego rozróżnienia nie dotyczy jednak porządku teologii, a jedynie historii. Autor precyzyjnie wyjaśnia przyczyny, dla których Jezus nie mógł "stać się Bogiem" na skutek wpływów helleńskich, lecz źródła Jego boskości są w pełnym tego słowa znaczeniu obecne w najstarszych fragmentach Nowego Testamentu, a także - last but not least - w tradycji pochodzącej z Biblii Hebrajskiej. Wszystko to zaś nie wyklucza jedyności i wyjątkowości zbawczego dzieła Jezusa, na jotę nawet nie zmienia tego, że Jego pojawienie się na świecie było fenomenem na wskroś niepowtarzalnym i zaskakującym także na gruncie tej tradycji z której się wywodził.

Paweł Lisicki okazuje się być jednym z tych autorów, którzy poziomem erudycji i precyzją wywodu "zawieść nie mogą". Taka jest też kolejna po "Kto zabił Jezusa?" i "Tajemnicy Marii Magdaleny" jego książka biblijna. Jest to - jak słusznie zauważył prof. Andrzej Nowak - "raport o stanie pychy współczesnych uczonych w Piśmie", którzy, niczym szczególnie w książce Lisickiego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
135
33

Na półkach:

Całkiem interesująca polemika z popularnymi dziś badaczami zajmującymi się początkami chrześcijaństwa. Pozwala dostrzec na jak kruchych podstawach opierają się próby przedstawienia Jezusa jako "typowego Żyda". Z drugiej strony Lisicki napisał swoją książkę z pozycji chrześcijańskiej i sam również chętnie sięga po wygodne dla siebie interpretacje. To może być poważną wadą dla sceptyków.

Całkiem interesująca polemika z popularnymi dziś badaczami zajmującymi się początkami chrześcijaństwa. Pozwala dostrzec na jak kruchych podstawach opierają się próby przedstawienia Jezusa jako "typowego Żyda". Z drugiej strony Lisicki napisał swoją książkę z pozycji chrześcijańskiej i sam również chętnie sięga po wygodne dla siebie interpretacje. To może być poważną wadą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
16
4

Na półkach: , ,

Wspaniała intelektualna uczta. Lisicki przeprowadził bardzo wnikliwą analizę nie tylko materiałów Biblijnych, ale także apokryfów, źródeł z epoki, zwyczajów by odpowiedzieć na niezwykle ważne pytanie: kiedy rozpoczęła się wiara w Jezusa jako Boga- czy wiele lat po Zmartwychwstaniu, niedługo po Zmartwychwstaniu, czy jeszcze za Jego życia. Autor bardzo celnie zbija opinie "liberalnych" egzegetów, którzy są tak "neutralni" w swoich badaniach i poglądach, że wpadają w pułapki ideologiczne nie pozwalające dokonać właściwej analizy materiałów, nie dopuszczając różnych schematów, przyjmując z góry założone już aksjomaty.

Wspaniała intelektualna uczta. Lisicki przeprowadził bardzo wnikliwą analizę nie tylko materiałów Biblijnych, ale także apokryfów, źródeł z epoki, zwyczajów by odpowiedzieć na niezwykle ważne pytanie: kiedy rozpoczęła się wiara w Jezusa jako Boga- czy wiele lat po Zmartwychwstaniu, niedługo po Zmartwychwstaniu, czy jeszcze za Jego życia. Autor bardzo celnie zbija opinie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Książka jest sumą osobistych wierzeń autora, z których część pokrywa się z nauką katolicką, a cześć wydaje się zmierzać w kierunku antynaukowego fundamentalizmu.

Argumenty są przedstawione pobieżnie i sposób ich formowania dowodzi, że autor nie jest specjalistą w tej dziedzinie, przez co jego krytyka takich osób jak Geza Vermes jest po prostu słaba.
Dzieło to przekona już przekonanych, którzy zobaczą w nim potwierdzenie swojej racji.
Lepiej sięgnąć po dzieła zawodowych bilbistów.

Książka jest sumą osobistych wierzeń autora, z których część pokrywa się z nauką katolicką, a cześć wydaje się zmierzać w kierunku antynaukowego fundamentalizmu.

Argumenty są przedstawione pobieżnie i sposób ich formowania dowodzi, że autor nie jest specjalistą w tej dziedzinie, przez co jego krytyka takich osób jak Geza Vermes jest po prostu słaba.
Dzieło to przekona już...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    88
  • Przeczytane
    40
  • Posiadam
    19
  • Chrześcijaństwo
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Ulubione
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Chcę kupić
    1
  • Wiara
    1
  • Historia Kościoła
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Czy Jezus jest Bogiem?


Podobne książki

Przeczytaj także