rozwińzwiń

Mieszkanie dla cudzoziemca

Okładka książki Mieszkanie dla cudzoziemca Egon Hostovský
Okładka książki Mieszkanie dla cudzoziemca
Egon Hostovský Wydawnictwo: Pogranicze Seria: Meridian literatura piękna
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Meridian
Tytuł oryginału:
Cizinec hledá byt
Wydawnictwo:
Pogranicze
Data wydania:
2021-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2021-01-01
Data 1. wydania:
1947-01-01
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366143326
Tłumacz:
Andrzej S. Jagodziński
Tagi:
literatura czeska cudzoziemiec emigrant uchodźca
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
899
854

Na półkach:

Nie można odmówić autorowi dużego talentu literackiego i umiejętności budowania sugestywnych i emocjonalnych opowieści. Książka składa się z dwóch części - jedna to" listy wygnańca" zawierająca krótkie historie emigracyjnych losów - druga "mieszkanie dla cudzoziemca " to subtelny, ale bardzo poruszający opis poszukiwania spokojnego mieszkania przez lekarza emigranta w Nowym Yorku. To, że jest to literatura naprawdę piękna nie ulega wątpliwości. Niestety zniechęcił mnie sposób tworzenia fabuły. Wszystkie postaci są neurotyczne, dziwne, niepokojące i jakoś tragiczne. Atmosfera jest cały czas ciężka, depresyjna i pozbawiona jakiejkolwiek nadziei. Emigracja w ujęciu autora to pustka,tęsknota, wykorzenienie , którego nic nie jest w stanie wypełnić. Zabrakło mi chociaż trochę lekkości i innych stron życia.

Nie można odmówić autorowi dużego talentu literackiego i umiejętności budowania sugestywnych i emocjonalnych opowieści. Książka składa się z dwóch części - jedna to" listy wygnańca" zawierająca krótkie historie emigracyjnych losów - druga "mieszkanie dla cudzoziemca " to subtelny, ale bardzo poruszający opis poszukiwania spokojnego mieszkania przez lekarza emigranta w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2093
52

Na półkach: , , ,

To już druga po "Zaginionym"(@ksiazkoweklimaty ) książka Egona Hostovskiego w tłumaczeniu Andrzeja Jagodzińskiego. "Zaginionemu" mogliśmy przypiąć łatkę thrillera politycznego.
W najnowszej książce znajdziemy dwie publikacje "Listy wygnańca" i tytułowe "Mieszkanie dla cudzoziemca". Te dwa utwory łączy temat emigracji i obcości.
W "Listach wygnańca" sportretowano karawanę życiowych rozbitków, którzy skazani są na wieczną wędrówkę. To portrety wykolejeńców, uciekinierów, ekscentryków. Wszędzie są obcy, nawet we wspomnieniach miejsc, z których uciekli - są trupami, o których mówi się w czasie przeszłym. Każdy dzień jest ucieczką przed wojną, która depcze po piętach. A z tego obłąkańczego świata nie tak łatwo zbiec, bo mnożą się problemy - papierologia, szpiedzy, brak pieniędzy, ludzkie namiętności. Hostovský oddaje głos małym, ludzkim dramatom, rozdzielonym rodzinom, biedakom, ukazując że na wojnie najbardziej cierpią cywile, ludzie poczciwi, którym zburzono spokój. "Listy..." to krytyka pozoranctwa, układów, tchórzliwych polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia. 
W drugim utworze "Mieszkaniu dla cudzoziemca" znów pojawia się problem obcości, niedostosowania. Główny bohater, lekarz, Václav Marek, nigdzie nie potrafi zagrzać miejsca. Jedyne czego pragnie to spokojny kąt, w którym może oddać się pracy. Pech chce, że każde kolejne lokum musi opuścić, bo z jakiś niezrozumiałych względów staje się uciążliwy dla właścicieli. Doktor Marek staje się symbolem tułactwa, każde miejsce, które daje mu nadzieję stabilizacji przynosi rozczarowanie i przymus ucieczki. Staje się on podwójnie wykluczony, z jednej strony jest obcy jako czeski emigrant, z drugiej jest wyobcowany społecznie. Dla mnie odyseja Vaclava Marka i jego kolejne mieszkania, to symboliczna podróż emigranta po Europie, po świecie targanym ludzkimi namiętnościami, politycznymi zawirowaniami, społecznymi uprzedzeniami.
Książka ta napisana jest świetnym językiem. To naprawdę rzecz warta polecenia!

To już druga po "Zaginionym"(@ksiazkoweklimaty ) książka Egona Hostovskiego w tłumaczeniu Andrzeja Jagodzińskiego. "Zaginionemu" mogliśmy przypiąć łatkę thrillera politycznego.
W najnowszej książce znajdziemy dwie publikacje "Listy wygnańca" i tytułowe "Mieszkanie dla cudzoziemca". Te dwa utwory łączy temat emigracji i obcości.
W "Listach wygnańca" sportretowano karawanę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Wydawnictwo Pogranicze nie boi się trudnych i uwierających tematów. Wydało więc w jednym tomie dwie arcyważne moim zdaniem rzeczy Egona Hostovskiego, które, choć pisane w latach 40-tych, stały się ostatnio znów bardzo aktualne, a ich jednoznaczna, bardzo uderzająca emocjami wymowa, mam nadzieję, trafi do tych, którym zabrakło empatii. Oba utwory dotykają problemu ważnego i dla wielu niewygodnego, który nie zaistniał dzisiaj, ale wybrzmiewał zawsze wówczas, gdy na świecie działo się źle i ludzie poszukiwali dla siebie i rodzin bezpiecznego schronienia.

Rozpoczynające książkę „Listy wygnańca” to tęskna pieśń wiecznego emigranta za tym, co bliskie i znane, za przynależnością i poczuciem bezpieczeństwa, którego nigdy jemu, jak i wielu innym błąkającym się banitom nie dała nowa ojczyzna. To listy wysyłane do nieznanego nam z imienia Przyjaciela, które pomagają bohaterowi utrzymać w niezmienionej postaci ścieżkę wspomnień, jaką wydeptał starannie we własnej przeszłości. Są to zapiski bardzo osobiste, pisane przez samego autora w pierwszej osobie, niezwykle szczerze, prosto z trzewi, czasami z rozpaczą, czasami z nadzieją, nigdy obojętnie. Widać, że największe marzenie autora listów to powrócić do kraju dzieciństwa, gdyż na emigracji czuje się stale gościem, obcym, tolerowanym z konieczności, jednym z tych, którzy „tworzą koczowniczy, wielojęzyczny i wielonarodowy tłumek, połączony wspólnym strachem i wspólnym poszukiwaniem.” Pisze do Przyjaciela o ludziach podobnych sobie, którzy błąkają się po ulicach w poszukiwaniu kogoś, kto ich wysłucha, a zrozumieć może ich tylko ktoś taki, jak oni. Te wszystkie wyrzuty sumienia, że porzuciło się bliskich, zostawiło kraj, który teraz jest już zupełnie nie ten: „musiałby pan zobaczyć dzisiejszą Pragę, piękną jak nigdy dotąd, tę skamieniałą księżniczkę, w której żyłach zamiast krwi pełzają larwy i robaki. I te żywe trupy, tłumy żywych trupów! Manekiny na szczudłach, nie wiadomo, gdzie mają głowę, a gdzie oczy i serce! Na pewno nie chciałby pan mieć nic wspólnego z takimi potworami, nie chciałby pan tam wrócić.”

Hostovsky wkłada te słowa w usta bohaterów swoich opowieści, ale cóż musiał czuć sam? Niemal wszyscy jego bliscy zginęli w obozach koncentracyjnych. Został sam z tym tragicznym dziedzictwem i zacierającymi się powoli powidokami wczoraj. W takich sytuacjach ludzie borykają się nie tylko z emigracyjną nieprzystawalnością i samotnością, ale przede wszystkim z uwierającym niczym cierń poczuciem zdrady, niezasłużonego ocalenia. To rozdarcie nie może się zasklepić, stale się jątrzy i krwawi.

Każdy z klientów emigracyjnej restauracji U Ervina to oddzielna historia człowieka niedostosowanego. Przychodzą tu nie tylko dla tanich obiadów, ale żeby pobyć przez chwilę wśród takich samych rozbitków. Mimo iż nie znają się dobrze, czują jakąś więź, wszyscy pępowiną złączeni są bowiem z ziemią pozostawioną za sobą. I wszyscy zadają sobie pytanie, dlaczego tak się stało, kto zawinił tej wojnie, temu traceniu ojczyzn, tym śmierciom. Czy tylko przywódcy, zdeprawowani wodzowie, żądni władzy i zwycięstw politycy, czy może jednak zwykli, szarzy ludzie, pojedyncze jednostki w anonimowej masie, swoją bezwolnością, indolencją, grzeszną pychą, zdenerwowali Stwórcę tak bardzo, że postanowił ukarać ludzkość nowym „potopem”. To są pytania egzystencjalne, wielkiego kalibru, ale pozostały już tylko one albo utrata wiary.

W poczuciu zagrożenia i niepewności prozaiczne problemy, jak dach nad głową, jedzenie, praca, zdobycie wizy i prawa pobytu urastają do rangi kwestii najpierwszych. Czując wokół siebie nieufność i niechęć, człowiek kuli się w sobie i próbuje zniknąć. Skąd wziąć siły do przezwyciężenia nawet tak przyziemnych trudności. A jeśli już nawet, gdy doktorowi Markowi i samemu Hostovskiemu uda się już znaleźć schronienie w Stanach Zjednoczonych, które były ich marzeniem, niewiele to w sumie zmienia. Tam również pozostają samotni i skazani na ciągłą zmianę miejsca. Klątwa wciąż działa, jakby do nich przyklejona na zawsze.

W obu utworach wielokrotnie powtarza się, niczym mantra, owa konieczność, wręcz przymus, przemieszczania się, niespokojnej wędrówki bez końca, na jaką skazani są uchodźcy, jakby w samej nazwie „uchodźca” zawierał się ów imperatyw determinujący ich dalsze życie. Autor szczodrze raczy nas migawkami tych ucieczek, czasem pod gradem pocisków padających z nadlatujących samolotów, czasem nocą, ukradkiem. Przemieszczanie się szosą zapchaną innymi uciekinierami, dzieci, które nie mają już łez, tylko wielkimi, nieruchomymi oczami patrzą przed siebie w niemym zdumieniu. Nic nie jestem w stanie poradzić na to, że już w pierwszej chwili nasuwają mi się obrazy ze spopielonej, zdruzgotanej pociskami Ukrainy, te matki z tobołami na plecach, trzymające kurczowo za rączki dzieci. To jakby kalka z opisywanego w książce exodusu Paryżan. I lęk ten sam, i oszołomienie i konieczność zostawienia za sobą całego dotychczasowego życia, nie biorąc nic w zamian. Puste serce, pusty wzrok, droga przed siebie… co przyniesie przyszłość?

Doktor Marek w Nowym Jorku także pozostaje nomadą. Krążąc w poszukiwaniu spokojnego lokum, zaledwie biurka i ciszy, skazany jest na spełnianie, często dziwacznych i trudnych do rozszyfrowania życzeń łaskawych gospodarzy, udzielających mu schronienia. Ciągle niby dziad proszalny, który własną godność musi schować do kieszeni i nałożyć maskę pokory, musi odgadywać i uprzedzać ich myśli. Mówi więc z goryczą: „Ale ja strasznie marzę o tym, żeby już wreszcie przestać być gościem! Proszę mnie zrozumieć: od siedmiu lat uciekam z kraju do kraju i jeśli nie walczę, to jestem czyimś gościem.” Znamy przysłowie: „Gość i ryba na trzeci dzień cuchną” i ta opowieść przetwarza je w rzeczywistość imigranta, z nutą po hrabalowsku rozpostartą między rozpaczą a czarnym humorem.

Portret środowiska wygnańców, którzy znaleźli swoje miejsce w domu Greka, w biednej nowojorskiej dzielnicy i stworzyli tam sobie własny azyl, jest rewelacyjny. Ci wszyscy Niemcy, Polacy, Czesi, Włosi i inne zbłąkane, przegonione wojną narodowości, skłóceni, a po chwili zgodnie się zaśmiewający, intryganci i plotkarze, choć w godzinie próby jednak przyjaciele, sprawiający wrażenie pszczół w przepełnionym ulu, są tak różnorodni, kolorowi, narysowani mocno i sugestywnie, głośni i szczerzy, że można się w ich świecie zatopić. A najstarszy spośród nich, Żyd milcząco obserwujący otoczenie mądrymi, zamglonymi oczami, które niejedno widziały, przypomina patriarchę, gdy mówi: „Tylu ludzi potrafi budować domy, ale tak mało umie stworzyć wewnątrz nich prawdziwy dom (…) Wydaje mi się czasem, że powinniśmy utracić wzrok, aby naprawdę przejrzeć na oczy.”

Przeczytajmy więc uważnie dzisiaj, w 2023 roku przemyślenia wojennego emigranta spisane z głębi serca przed osiemdziesięciu laty, i przejrzyjmy na oczy – bo imigranci nadal są i potrzebują pomocy, wojny wybuchają, najbliższą mamy tuż przy naszej granicy. Niech ta lektura stanie się czymś więcej niż tylko ciekawostką sprzed lat, niech znów ożyje.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Wydawnictwo Pogranicze nie boi się trudnych i uwierających tematów. Wydało więc w jednym tomie dwie arcyważne moim zdaniem rzeczy Egona Hostovskiego, które, choć pisane w latach 40-tych, stały się ostatnio znów bardzo aktualne, a ich jednoznaczna, bardzo uderzająca emocjami wymowa, mam nadzieję, trafi do tych, którym zabrakło empatii. Oba utwory dotykają problemu ważnego i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
213
213

Na półkach:

Bardzo wyjątkowa książka. Bardzo aktualna.

Bardzo wyjątkowa książka. Bardzo aktualna.

Pokaż mimo tovideo - opinia

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    21
  • Przeczytane
    8
  • Posiadam
    4
  • Biblioteka główna
    1
  • Egon Hostovský
    1
  • 2020
    1
  • Przeczytane więcej niż raz
    1
  • Moja domowa biblioteczka
    1
  • Literatura czeska
    1
  • Piękna
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mieszkanie dla cudzoziemca


Podobne książki

Przeczytaj także