Czarne lato. Australia płonie
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Reportaż
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2021-11-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-11-17
- Liczba stron:
- 224
- Czas czytania
- 3 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381913256
- Tagi:
- Australia katastrofa klimatyczna globalne ocieplenie
Trzydzieści trzy ofiary śmiertelne, ponad dwa i pół tysiąca spalonych domów, ponad miliard martwych i trzy miliardy poszkodowanych zwierząt. Ponad osiemnaście milionów hektarów buszu i obszarów rolniczych strawionych przez ogień. Straty oszacowano na co najmniej sto miliardów dolarów. Liczby budzą przerażenie, a przecież to, co nadejdzie – a nadejdzie na pewno – będzie jeszcze bardziej dramatyczne.
Tak wygląda katastrofa klimatyczna. Szymon Drobniak na własne oczy obserwował tragiczne skutki „czarnego lata” w Australii. Jako naukowiec widzi to, czego laicy jeszcze nie dostrzegają. Jako poeta z wielką wrażliwością opowiada o tym, jak ginie świat, który znamy. I ostrzega, że gwałtowne przemiany po tragicznym sezonie pożarów, które dotknęły ludzi i wyjątkowy świat australijskiej fauny i flory, wkrótce będą codziennością w wielu miejscach na świecie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Australijskie piekło klimatyczne
Można ostatnio odnieść wrażenie, że rok bez jakiejś katastrofy to rok stracony. I tak przełom 2019 i 2020 roku już zawsze będzie kojarzył się z czerwoną łuną, czarnym dymem zasłaniającym niebo i zdjęciami zwierząt, które, choć probują, nie są w stanie uratować swojego życia. I w ten sposób na oczach milionów ludzi spłonęła znaczna część australijskiej flory i fauny.
Szymon Drobniak udał się do Australii, żeby zobaczyć, co udało się ocalić, a co samo zdołało przetrwać pożary. Jako biolog ewolucyjny okiem naukowca spogląda na pozostałości ogromnych lasów, porozmawiać z ludźmi, którzy mieszkali na terenach zagrożonych wielkim ogniem i z tymi, którzy na ostatnią chwilę musieli ratować się ucieczką, zostawiając prawie wszystko, co posiadali na pożarcie żywiołowi. I choć temat do najłatwiejszych nie należał, to książkę czyta się dość lekko i szybko. Autor ma w swoim stylu pisania pewną lekkość, dzięki czemu czytelnik może się poczuć, jak w trakcie niesamowicie interesującej wycieczki, czy jak przy oglądaniu programu przyrodniczego. Może zabraknąć charakterystycznego głosu Krystyny Czubówny, ale wrażenia są bardzo podobne.
Problem zaczyna się, gdy trzeba pochylić się nad treścią książki samej w sobie. Szymon Drobniak skupia się nie tylko na samych wydarzeniach z tego okresu, gdy Australię terroryzował ogień, ale także nad tym, co do tego doprowadziło. I tu napotkałam mały zgrzyt. Bo ile bardzo podobało mi się pokazanie przyczyn tak ogromnego i gwałtownego kataklizmu przyrodniczego, jakim były pożary, tak proporcje w tekście już nie za bardzo. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że więcej dowiedziałam się na temat tego, jaka jest od lat polityka klimatyczna australijskich rządów niż o samej katastrofie i tego, jak wpłynęła na ludzi mieszkających na wciąż zagrożonych pożarami terenach. Nastawiłam się bardziej na reportażach o samej katastrofie, niż o jej przyczynach, a proporcje w tej książce są zupełnie odwrotne. Gdyby je zamienić albo poszerzyć tę część o samych pożarach, jako czytelnik byłabym zdecydowanie bardziej zadowolona, bo to właśnie o tym chciałam przeczytać.
To dobry reportaż, jeśli weźmie się pod uwagę, że nie skupia się wyłącznie, a nawet w większości na samych pożarach w Australii. Dla tych, którzy wolą duże tło do opisywanych wydarzeń, ta książka z pewnością chwyci za serce. Inni będą trochę kręcić nosem, że ich ciekawość nie została w pełni zaspokojona. Żeby się przekonać, do której grupy się należy, wystarczy sięgnąć po książkę.
Kinga Kolenda
Oceny
Książka na półkach
- 228
- 220
- 24
- 20
- 12
- 9
- 8
- 6
- 4
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
"Ścigamy się w najlepsze z naturalnym środowiskiem: kto więcej wytrzyma. To najdramatyczniejsza gra wynaleziona przez człowieka".
Reportaż, który uświadamia dokąd zaszedł człowiek, i co zmienił. Autor - biolog, ptasiarz, ekolog ewolucyjny, porusza różnorodne, niezwykle ważne tematy z dziedziny ekologii, zmian klimatycznych, katastrof, które się dzieją i które nas czekają, który opisuje słynne czarne lato Australii, gwałtowny i niszczycielski sezon pożarów.
http://madebybibi.blogspot.com/2023/07/czarne-lato-australia-ponie.html
"Ścigamy się w najlepsze z naturalnym środowiskiem: kto więcej wytrzyma. To najdramatyczniejsza gra wynaleziona przez człowieka".
więcej Pokaż mimo toReportaż, który uświadamia dokąd zaszedł człowiek, i co zmienił. Autor - biolog, ptasiarz, ekolog ewolucyjny, porusza różnorodne, niezwykle ważne tematy z dziedziny ekologii, zmian klimatycznych, katastrof, które się dzieją i które nas czekają,...
Książka na pewno niełatwa w odbiorze. To, czego de facto oczekiwałam - rozmowy, relacje osób które przeżyły, na własnej skórze doznały skutków fali pożarów, które przeszły nad Australią... owszem, wszystko to się pojawiło, były bardzo interesujące, ale dopiero w drugiej części książki...
Pierwsza to mocno poetyzowane przemyślenia autora, zafascynowanego biologa, na temat różnorodności, niepowtarzalności przyrody i katastrofalnych skutków globalnego ocieplenia.
Nie chcę powiedzieć, że była to część niepotrzebna, nieistotna, aczkolwiek zarówno sposób pisania, jak i objętość sprawiały, że lekturę miało ochotę się odłożyć zanim doszło się do rozdziałów dotyczących stricte Czarnego Lata.
Książka na pewno niełatwa w odbiorze. To, czego de facto oczekiwałam - rozmowy, relacje osób które przeżyły, na własnej skórze doznały skutków fali pożarów, które przeszły nad Australią... owszem, wszystko to się pojawiło, były bardzo interesujące, ale dopiero w drugiej części książki...
więcej Pokaż mimo toPierwsza to mocno poetyzowane przemyślenia autora, zafascynowanego biologa, na temat...
Skutki zmian klimatu mogą sprawić, że bliżej Polski także będzie się dało odczuć czarne lato. Wiele elementów tego reportażu mi się podobało. Wiem, nie jest wesoło, kiedy się pali - cierpi przyroda i ludzie. Chodzi mi raczej o przekaz autora. Ochrona wolemii, nurkowanie, czy wplecenie pająka w akcje pozostało w mojej pamięci. Ni rozwijam wątków, ale te wspomniane są mi bliskie.
Skutki zmian klimatu mogą sprawić, że bliżej Polski także będzie się dało odczuć czarne lato. Wiele elementów tego reportażu mi się podobało. Wiem, nie jest wesoło, kiedy się pali - cierpi przyroda i ludzie. Chodzi mi raczej o przekaz autora. Ochrona wolemii, nurkowanie, czy wplecenie pająka w akcje pozostało w mojej pamięci. Ni rozwijam wątków, ale te wspomniane są mi bliskie.
Pokaż mimo toTytuł książki i jej treść niekoniecznie idą ze sobą w parze.
Tytuł książki i jej treść niekoniecznie idą ze sobą w parze.
Pokaż mimo toSzymon Drobniak „Czarne lato. Australia płonie”
O tym że jestem fanką reportaży, wiadomo nie od dziś, a tak się zdarzyło, dość dawno nie sięgałam po nic z tego gatunku. Wybór przemyślany, bowiem „Czarne lato” miałam w planach dość dawno. Tragedia Australii jawiła się w naszych mediach gdzieniegdzie – ot, taki skrawek informacji że na przełomie 2019 i 2020 roku Australię nawiedziły straszne pożary, które zasiały swoje tragiczne żniwo.
Szymon Drobniak zabiera nas do samego jądra ciemności – rozpalonej niemożliwymi do wyobrażenia sobie upałami Australii, gdzie ryzyko zagrożenia pożarem jest czymś zupełnie normalnym. Widzimy świat flory i fauny zdewastowany gigantycznymi pożarami, które będą potrzebować dużo czasu by się jeszcze kiedyś odrodzić, a przecież wiele z nich, tego szczęścia nie będzie mieć wcale. To tragedia naszych czasów, ogromna eko-katastrofa, której nie sposób pojąć, jeśli ma się znikome (jak ja) pojęcie o świecie flory i fauny australijskiego ekosystemu. Dane liczbowe Drobniaka mogą tylko przerażać i uzmysłowić nam skalę katastrofy. Nie może stąd dziwić gniew, który tak namacalnie wyziera z poszczególnych rozdziałów. Tragedia mieszkańców Australii, ich walka o ratowanie nie tylko własnych domostw, ale przykłady walki by mogły przetrwać zwierzęta i rośliny – wszystko to opisane skrupulatnie, kolejne świadectwa walki z nieuniknionym, by przetrwać najgorsze.
Mógłby to być kolejny wartościowy reportaż, ale gdy między poszczególnymi stronami autor zaczyna dość natrętnie nam serwować swoje przemówienia nie tyle o samej katastrofie, ale o przyczynach. Dlaczego to się stało w Australii, kto jest temu winien (a według autora, wszyscy),dlaczego nic nie zrobiono wcześniej by temu zapobiec itd. Męczyło to strasznie, bo w pewnym momencie zaburzyło równowagę: coraz więcej wstawek stricte polityczno-gospodarczo-społecznych, niż samego tematu flory i fauny Australii. Nastawiłam się bardziej na reportażach o samej katastrofie, niż o jej przyczynach, a proporcje w tej książce są zupełnie zaburzone. A szkoda, bo sądzę że przez to książka sporo traci w moich oczach, jako reportaż.
6/10
Szymon Drobniak „Czarne lato. Australia płonie”
więcej Pokaż mimo toO tym że jestem fanką reportaży, wiadomo nie od dziś, a tak się zdarzyło, dość dawno nie sięgałam po nic z tego gatunku. Wybór przemyślany, bowiem „Czarne lato” miałam w planach dość dawno. Tragedia Australii jawiła się w naszych mediach gdzieniegdzie – ot, taki skrawek informacji że na przełomie 2019 i 2020 roku Australię...
Pierwsza książka reporterska o początku końca świata polskiego autora (przynajmniej pierwszą którą przeczytałem). Styl trochę podobny dla książki Elizabeth kolbert "Szóste wymieranie". Bardzo doceniam reportaże o naturze/katastrofie klimatycznej pisane przez osoby zajmujące się tymi tematami. Mam nadzieję, że wydawnictwo będzie kontynurować reportaże w tej tematyce.
Pierwsza książka reporterska o początku końca świata polskiego autora (przynajmniej pierwszą którą przeczytałem). Styl trochę podobny dla książki Elizabeth kolbert "Szóste wymieranie". Bardzo doceniam reportaże o naturze/katastrofie klimatycznej pisane przez osoby zajmujące się tymi tematami. Mam nadzieję, że wydawnictwo będzie kontynurować reportaże w tej tematyce.
Pokaż mimo toTreści 215 stron z czego 100 to monolog o tym jak autorowi źle, że produkuje ślad węglowy.
Druga połowa dużo fajniejsza, a przede wszystkim lepiej napisana. Bliżej reportażu.
Treści 215 stron z czego 100 to monolog o tym jak autorowi źle, że produkuje ślad węglowy.
Pokaż mimo toDruga połowa dużo fajniejsza, a przede wszystkim lepiej napisana. Bliżej reportażu.
"Jestem zła. Zła na nas ludzi. Tak ogólnie. Na to, jak traktujemy środowisko. I na totalny brak aktywności, brak działania. Bierne czekanie, aż "ktoś" coś zrobi." (str. 133)
Niewiedza i niechęć do jej niwelowania przynosi opłakane skutki. Autor skupił się na pokazywaniu i rozmawianiu o katastrofie klimatycznej. Przedstawiał twarde dowody na ocieplanie się ziemi, któremu jesteśmy jako ludzie winni, bo w sposób nienaturalny w szybkim tempie uwolniliśmy ogromne pokłady CO2 do atmosfery. Gdyby nie człowiek i jego zachłanność oraz ciągłe dążenie do tego "więcej" paliwa kopalne starczyłyby "na kolejne miliony lat". Obecnie mamy emisję tego gazu na poziomie nienotowanym "od trzech milionów lat". (str.29) W globalnym ociepleniu oprócz CO2 największego wroga ludzkości, biorą udział także: para wodna zatrzymująca ciepło przy powierzchni Ziemi, albedo (pokrywy śnieżne) Ziemi i jej zdolność odbijania światła słonecznego, rozmarzanie wiecznej zmarzliny, która uwalnia nadmierne ilości metanu do atmosfery, nie wspominając o produkcji gazów z typowo ludzkiej działalności, np. wycinanie dżungli, hodowla bydła, używanie pojazdów.
"Klimatyczna katastrofa wykiełkowała tuż obok nas właśnie dlatego, że jesteśmy tak beznadziejnie krótkowzroczni. Maraton dziesiątek lat przewidywania naprzód okazuje się równie abstrakcyjny dla naszego umysłu jak skala wszechświata czy fizyka kwantowa. Świetnie sprawdzamy się w krótkich dystansach... Tak więc toczymy się przez powolutku podgotowującą się rzeczywistość Ziemi,..." (str. 177) Autor zastanawia się także co jest w stanie uratować naszą Ziemię, czy to może być wstyd, edukacja, siła ustawodawców i rządzących. Co trzeba byłoby pokazać/zrobić, aby ludzie zrozumieli skalę zagrożenia, aby zechcieli zostawić planetę w stanie używalnym kolejnym pokoleniom.
Żeby przybliżyć problem zmian zachodzących w klimacie i powagę sytuacji opisał pożary w Australii. Australia to zdaniem autora jaskrawy przykład nie troszczenia się o przyszłość Ziemi, wzorzec nie myślenia o dobrostanie przyszłych pokoleń. Począwszy od populistycznych rządzących i głoszonych przez nich pełnych hipokryzji haseł, naśmiewających się z "problemów" klimatologów i innych ekspertów badających zmiany zachodzące w przyrodzie, poprzez brak edukacji, do braku społecznej i publicznej odpowiedzialności za używanie (a raczej nadużywanie) energii. Australia jest pożeraczem energii, to kraj "permanentnej klimatyzacji", używania wszelakiej maści sprzętu generującego ogromne zapotrzebowanie na energię, która jest produkowana głównie z australijskiego węgla, którego ponoć jest na tym kontynencie pod dostatkiem. Nadużywanie energii prowadzi do ogrzewania powietrza, które w Australii przekroczyło już poziom 2 stopni w porównaniu z erą przedindustrialną, dlatego kontynent płonie. Pożary pochłaniają całe ekosystemy, podczas pożarów lata 2019/2020 życie straciło 3 miliardy zwierząt, w okrutnych męczarniach ginęły gatunki endemiczne i zwierzęta występujące w innych szerokościach geograficznych. Płonęły połacie lasów i sawann, zagrody i domostwa ludzkie. Te pożary pokazały paletę ludzkich zachowań względem kataklizmu stulecia. Od hipokryzji, obojętności, strachu, jednoczenia sił w walce z żywiołem po ucieczkę z miejsca katastrofy.
Ale pożary to nie jedyny skutek ocieplania się powietrza, co autor starał się pokazać na przykładzie blaknięcia koralowców, które tracą swoją naturę pod wpływem nadmiernego ogrzewania się wody. Rafy to jeszcze poważniejszy problem niż pożary, bo stanowią one "dom dla 25% wszystkich oceanicznych gatunków zwierząt" (str 157) Te same skutki dotyczą morskich łąk i wielu innych ekosystemów oceanicznych. Niestety z racji odległości od siedzib ludzkich i nadmiaru innych spraw, problem raf interesuje tylko nielicznych.
Autor powrócił do przeszłości Australii, kiedy to Aborygeni zasiedlali te ziemie, żyjąc w zgodzie z naturą, szanując ją w każdym przejawie, nawet ogień miał inny wymiar i swoje ważne zadanie. Niestety przybycie w osiemnastym wieku białych zdeptało ten rytm. Naukowcy wykazują, że przed pojawieniem się białych kolonizatorów Australia była zielonym kontynentem, teraz jest żarzącym się węglem, który potrzebuje tylko większego podmuchu, aby siać spustoszenie. Pierwsi mieszkańcy podnoszą głosy rozwagi w sprawie matki Australii, ale jeszcze nie są słuchani z należytym szacunkiem i uwagą, tak jak to się dzieje w Nowej Zelandii, gdzie kultura maoryska jest częścią Nowozelandczyków.
W mojej opinii to ważna książka w obszarze klimatycznej katastrofy. Oczywiście nie pierwsza i nie ostatnia, która ostrzega, napomina, udowadnia zgubne działanie człowieka na los swojego gatunku i milionów innych istnień. Autor głosami ekspertów, wydarzeniami w Australii boje na alarm, ale jak pokazują przykłady ludzkość jest głucha na wszystkie sygnały, dowody, ekspertyzy, wyniki badań. Jedna z naukowczyń z którymi autor rozmawiał, Adriana Verges z żalem mówi, że "Nie chcę ludzi terroryzować. Choć jesteśmy w takim momencie naszej historii, że terror może być ostatnim narzędziem, jakie nam pozostanie. Bo jest naprawdę bardzo, bardzo źle." (str 170) Co robić zatem, aby nie skupiać się na swoich doraźnych potrzebach, wygodnictwie, lenistwie, przyzwyczajeniach i wysłać myśli w przyszłość, zacząć martwić się co będzie i jak. Aby tu i teraz nie było najważniejsze, ale to co czeka nas w niedalekiej przyszłości..
Książkę polecam, nie oceniam prywatnych rozterek autora.
"Jestem zła. Zła na nas ludzi. Tak ogólnie. Na to, jak traktujemy środowisko. I na totalny brak aktywności, brak działania. Bierne czekanie, aż "ktoś" coś zrobi." (str. 133)
więcej Pokaż mimo toNiewiedza i niechęć do jej niwelowania przynosi opłakane skutki. Autor skupił się na pokazywaniu i rozmawianiu o katastrofie klimatycznej. Przedstawiał twarde dowody na ocieplanie się ziemi, któremu...
Rzadko spotykana chaotyczna narracja, tak naprawdę książka nie bardzo wiem o czym. O przekonaniu, ze katastrofa nam grozi, o przyrodzie Australii, o Covid-19 tamże, czy jeszcze o czymś innym. W tym pierwszym temacie razi mnie hasłowość narracji - nie widzę, żadnej propozycji rozwiązań - tylko groźne CO2. Zero odwołania do konsumpcjonizmu, pędu człowieka do wymiany telefonu na nowy co rok/dwa, nowy telewizor, nowe auto (swoją drogą kiedyś auta żyły dłużej bo po prostu były ... lepiej konstruowane). Spojrzenie z perspektywy europocentrycznej i ... tyle mi zostało z książki.
Rzadko spotykana chaotyczna narracja, tak naprawdę książka nie bardzo wiem o czym. O przekonaniu, ze katastrofa nam grozi, o przyrodzie Australii, o Covid-19 tamże, czy jeszcze o czymś innym. W tym pierwszym temacie razi mnie hasłowość narracji - nie widzę, żadnej propozycji rozwiązań - tylko groźne CO2. Zero odwołania do konsumpcjonizmu, pędu człowieka do wymiany telefonu...
więcej Pokaż mimo toOsobiście mam spory problem z oceną tej książki. Z jednej strony bardzo ciekawy i ważny problem – globalne ocieplenie i jego wpływ na przyrodę zaobserwowany w specyficznym miejscu jakim jest Australia. Z drugiej, polityka australijska i jej próby iluzorycznego działania, której przykłady w mniejszym lub większym stopniu można znaleźć w każdym innym kraju świata. Na koniec trochę historii Australii i sporo wykładów nt. samego procesu globalnego ocieplenia oraz reakcji przyrody (z mojej perspektywy najciekawsze). Niestety to wszystko zawarte w zaledwie 200 stronach, co powoduje, ze każdy temat jest potraktowany zbyt ogólnie – potencjał na 4 książki lub 1, 500-stronnicowy reportaż. Spory niedosyt, ale również dobry wstęp do zgłębiania tych zagadnień w innych publikacjach.
Osobiście mam spory problem z oceną tej książki. Z jednej strony bardzo ciekawy i ważny problem – globalne ocieplenie i jego wpływ na przyrodę zaobserwowany w specyficznym miejscu jakim jest Australia. Z drugiej, polityka australijska i jej próby iluzorycznego działania, której przykłady w mniejszym lub większym stopniu można znaleźć w każdym innym kraju świata. Na koniec...
więcej Pokaż mimo to