Toń

Okładka książki Toń Joe Hill, Stuart Immonen
Okładka książki Toń
Joe HillStuart Immonen Wydawnictwo: Egmont Polska Cykl: Hill House (tom 3) komiksy
168 str. 2 godz. 48 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Hill House (tom 3)
Tytuł oryginału:
Plunge
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data wydania:
2021-06-16
Data 1. wyd. pol.:
2021-06-16
Liczba stron:
168
Czas czytania
2 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328160675
Tłumacz:
Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Tagi:
horror lovecraft
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Batman: Klątwa Białego Rycerza Matt Hollingsworth, Klaus Janson, Sean Murphy
Ocena 7,7
Batman: Klątwa... Matt Hollingsworth,...
Okładka książki Batman: Sekta Jim Starlin, Bernie Wrightson
Ocena 7,1
Batman: Sekta Jim Starlin, Bernie...
Okładka książki Pośród lasu Tamra Bonvillain, Danai Kilaidonis, Carmen Maria Machado
Ocena 6,1
Pośród lasu Tamra Bonvillain, D...
Okładka książki Punisher Max, tom 10 Megan Abbott, Mike Benson, Roland Boschi, Laurence Campbell, Tomm Coker, Nathan Edmondson, Gregg Hurwitz, Charlie Huston, David Lapham, Ken Lashley, Jason Latour, Jonathan Maberry, Shawn Martinbrough, Goran Parlov, Tom Piccirilli, Juan José Ryp, Jason Starr, Duane Swierczynski, Dalibor Talajic, Rob Williams, Skottie Young, Valerie d'Orazio
Ocena 6,9
Punisher Max, ... Megan Abbott, Mike ...
Okładka książki Ostatni pisarz Jan Mazur, Robert Sienicki
Ocena 6,4
Ostatni pisarz Jan Mazur, Robert S...
Okładka książki DCEased. Nieumarli w świecie DC Stefano Gaudiano, Trevor Hairsine, Tom Taylor
Ocena 7,6
DCEased. Nieum... Stefano Gaudiano, T...
Okładka książki Dziki ląd Sumit Kumar, Ram Venkatesan
Ocena 7,0
Dziki ląd Sumit Kumar, Ram Ve...

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
60 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
463
117

Na półkach:

Tutaj zdecydowanie lepiej, klimat Lovecraft. Po Beznadziejnej Rodzinie z domku dla lalek i przeciętnym, naiwnym koszu pełnym głów, tutaj mamy w końcu klimat, dreszczyk, tajemnicę i spójna historię. Nadal naciąganą ale trzymająca poziom. Zobaczymy jak pozostałe 2 na tę chwile pozycję z serii

Tutaj zdecydowanie lepiej, klimat Lovecraft. Po Beznadziejnej Rodzinie z domku dla lalek i przeciętnym, naiwnym koszu pełnym głów, tutaj mamy w końcu klimat, dreszczyk, tajemnicę i spójna historię. Nadal naciąganą ale trzymająca poziom. Zobaczymy jak pozostałe 2 na tę chwile pozycję z serii

Pokaż mimo to

avatar
189
188

Na półkach: , , , , , ,

Hill jest pisarzem, któremu poświęcam coraz więcej czasu, szykując się na Locke&Key, a potem pewnie wezmę się za Rogi. Chłopak ma talent, którym wypracowuje sobie pozycję, aby pozbyć się łatki, że jest synem Mistrza Grozy, jakim jest lub był niewątpliwie Stephen King.

Seria komiksów to wariacja na różne tematy. Za mną mam "Kosz pełen głów", który był przyzwoity, ale nie był dziełem sztuki. To samo ma się z "Tonią". Gdzieś na terenie półkuli północnej, w rejonie subarktycznym, Amerykanie odbierają sygnał od dawno zaginionego statku. "Derleth", bo taką nosił nazwę frachtowiec, który zniknął w latach 80. okazuje się być już wrakiem, osadzonym na mieliźnie, tyle że na terenie, do którego prawa rości sobie Rosja.

Dlatego też przedstawiciel firmy Rococo rekrutuje do misji ratunkowej załogę jednostki należącej do kapitana Carpentera i jest to grupka dosyć zróżnicowana. Mamy durnego gościa, który reprezentuje interesy firmy każdym kosztem, nawet ludzkim życiem, co przypomina serię Alien. Mamy nawet kobietę, która może aspirować do roli Ripley. Mamy poczciwego kapitana, który za wszelką cenę chce ratować swoją załogę. I jest w końcu tajemnica.

Czemu teraz sygnał znów nadaje? Gdzie jest załoga feralnej, zaginionej jednostki? Jakie okropieństwa spotkamy na miejscu i czy zagrozi to istnieniu planety? I przechodzimy płynnie do wad, bo choć historia zaserwowana przez Hilla jest ładnie nakreślona i ma swoje tempo, to jest równie przewidywalna, jak reakcja polskiego polityka na malwersacje finansowe. Wszystko biegnie od punktu A do B, gdzie absolutnie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć.

To jest mój główny zarzut. Taką swoistą wadą jest też to, że to nie jest de facto horror. Makabreska. Pastisz, z pewną dozą humoru. Tak, ale nie horror. Niemniej jest to też piękny ukłon w stronę wielbicieli Lovecrafta czy filmowych arcydzieł gatunku, jak właśnie Obcy czy The Thing. Ba, jak ktoś przepada za Wielkimi Przedwiecznymi to coś w ten deseń się tu pojawi...

Zaraz obok książki skończyłem wczoraj grać z drugą połówką w cykl Path to Carcosa, z gry Arkham Horror Lcg, więc łatwo było mi wsiąknąć w ten klimat. Największa zaleta "Toni" tkwi jednak w warstwie wizualnej. Immonen ma świetną kreskę, która obrazuje te wszelkie okropieństwa, ale i nadaje charakteru postaciom. Szkoda tylko, że omawiany tytuł jest krótki, a postaci jest tu wiele, więc siłą rzeczy każda to jakiś stereotyp, bez większej historia stojącej za nią.

Więc pomimo, że finalnie kibicowałem, aby ludzkość wygrała, to nie żal mi ginących postaci. Reasumując. Fajny pomysł, świetne wykonanie i wygląd, przy jednoczesnym przewidywalnym miksie fabularnym kilku dobrze znanych motywów. Mają 30-tkę na karku, być może uronisz łezkę, bo to lata młodości. Dla reszty raczej taki luźny komiks na jeden wieczorek. Do odhaczenia i zapomnienia niestety.

Hill jest pisarzem, któremu poświęcam coraz więcej czasu, szykując się na Locke&Key, a potem pewnie wezmę się za Rogi. Chłopak ma talent, którym wypracowuje sobie pozycję, aby pozbyć się łatki, że jest synem Mistrza Grozy, jakim jest lub był niewątpliwie Stephen King.

Seria komiksów to wariacja na różne tematy. Za mną mam "Kosz pełen głów", który był przyzwoity, ale nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
935
259

Na półkach: , , ,

"Hill House Comics" uderza ponownie!!!

"Toń" to trzeci tom serii, a zarazem comeback Joe Hilla na fotelu scenarzysty. Także, nie będę ukrywał, że obiecywałem sobie bardzo dużo po tej historii. Jednak, jak być może pamiętacie, Hill jest autorem, który z jednej strony potrafi niesamowicie mnie zaskoczyć, a czasami zrobi coś takiego, że wszystkiego się odechciewa... I tym razem chyba zdarzył mu się jakiś słabszy dzień, bo niestety, ale będąc na świeżo po lekturze, muszę stwierdzić, że motyli w brzuchu nie było... Raczej mocna niestrawność...

Atol w Cieśninie Beringa zostaje nawiedzony przez potężne tsunami. Po tym wydarzeniu, koncern naftowy Rococo zaczyna odbierać sygnał SOS, z zaginionego w 1983 roku nowoczesnego statku badawczo-wiertniczego "Derleth", nadającego z okolic atolu. Do akcji zbadania okrętu zostaje wynajęta ekipa ratownicza braci Carpenter. Mają oni przeszukać wrak, zabezpieczyć wyniki badań oraz odnaleźć ciała członków załogi. Tymczasem po przybyciu na miejsce, okazuje się, że wrak i pobliski atol skrywają mroczną tajemnicę, a niedawne tsunami obudziło potężne siły, które od tysiącleci spały na dnie oceanu...

Cała historia zaczyna się bardzo obiecująco. Tajemniczy sygnał wezwania pomocy, statek widmo, zbieranie ekipy ratunkowej - cała gama elementów, które miały za zadanie budować klimat i napięcie, nawiązując do klasyków gatunku takich jak "Obcy - Ósmy Pasażer Nostromo", "Coś" czy "Event Horizon". Ok, nie ukrywajmy, na pierwszy rzut oka wszystko to już było. Początek opowieści wręcz ociekał klasycznym schematem, ale mnie to kompletnie nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, zrobiło to świetną robotę. Ja poczułem się niesamowicie zaintrygowany. Przede wszystkim liczyłem na podróż załogi po korytarzach okrętu, gdzie jej członkowie zostaną wręcz przygnieceni klaustrofobiczną atmosferą wraku. Tym bardziej, że bohaterowie zapowiadali się naprawdę świetnie. Szczególnie kwadratowy do bólu, ale dzięki temu idealnie wpasowujący się w fabułę, kapitan Carpenter. Tymczasem im dalej w las, tym Hill zaczął coraz bardziej oddalać się od schematu, przenosząc akcje komiksu na ląd. I normalnie stwierdziłbym, że kurde dobrze, że zaczyna kombinować po swojemu, ale nie kosztem tego, co było pierwotną siłą historii, czyli klimatu. Bardzo szybko na scenę zostają wprowadzeni "antagoniści", których pojawienie się obdziera całą opowieść z wszelkich niewiadomych, w przeciągu kilku stron. Kurczaki, poczułem się trochę jakbym czytał powieść Remka Mroza... I w sumie od tego momentu, no cóż, wszystko po prostu siada... Tym bardziej, że Hill zaczyna "filozofowanie" i zabawę w psychologa, co było dla mnie największą bolączką "Strażaka". Finał natomiast miał być manifestacją mocy i potęgi całej historii, pełen patosu i poświęcenia. A wyszło mocno obojętnie...

W przeciwieństwie do fabuły, graficznie komiks prezentuje się świetnie. Rysunki Stuarta Immonena trzymają wysoki poziom, są mroczne i klimatyczne, idealnie oddają atmosferę kinowych hitów o których wspomniałem na początku opinii. Gdyby tylko Joe Hill dopasował się do nich poziomem scenariusza, byłoby naprawdę rewelacyjnie...

Podsumowując, na chwilę obecną był to najsłabszy tom z serii "Hill House Comics". Dobrze rozpoczęty, tracący jednak swą moc z każdą kolejną przeczytaną stroną. No lekki smuteczek mnie ogarnął, nie ukrywam... Ale może kolejna część cyklu, przyniesie mi więcej radochy...

"Hill House Comics" uderza ponownie!!!

"Toń" to trzeci tom serii, a zarazem comeback Joe Hilla na fotelu scenarzysty. Także, nie będę ukrywał, że obiecywałem sobie bardzo dużo po tej historii. Jednak, jak być może pamiętacie, Hill jest autorem, który z jednej strony potrafi niesamowicie mnie zaskoczyć, a czasami zrobi coś takiego, że wszystkiego się odechciewa... I tym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
56
5

Na półkach:

Po naprawdę przyjemnej lekturze „Kosza pełnego głów” i „Rodziny z domku dla lalek” mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest to – jak na razie, bo mam nadzieję, że tendencja będzie zwyżkowa – najsłabsza część w serii Hill House.

Mariaż filmowej twórczości Johna Carpentera oraz prozy Lovecrafta zwiastował naprawdę wciągającą historię. Niestety została ona zniweczona bardzo kiepskim i zdaje się kleconym na szybko zakończeniem. Może ja czegoś nie zrozumiałem, ale niektóre wątki zwyczajnie nie trzymają się kupy i są mocno naciągane.

Wizualnie wszystko jest jak najbardziej na plus – może z wyjątkiem perfidnej przeklejki zdjęć kul gaśniczych. Przecież można było je narysować.

Natomiast kompletnym idiotyzmem jest decyzja wydawnictwa o umieszczeniu tłumaczenia rosyjskich dialogów tuż obok ostatniej strony całej historii, która zawiera dość solidny spoiler. Nie wiem, co to miało na celu. Rozumiem, że cyrylica może robić wrażenie na amerykańskim czytelniku, ale skoro tekst i tak został przetłumaczony, to można było darować sobie ten zabieg i umieścić tłumaczenie od razu w dymkach. Radzę je pominąć przy pierwszym czytaniu, bo nie wnoszą nic szczególnego do historii, a mogą tylko zepsuć zabawę.

Po naprawdę przyjemnej lekturze „Kosza pełnego głów” i „Rodziny z domku dla lalek” mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest to – jak na razie, bo mam nadzieję, że tendencja będzie zwyżkowa – najsłabsza część w serii Hill House.

Mariaż filmowej twórczości Johna Carpentera oraz prozy Lovecrafta zwiastował naprawdę wciągającą historię. Niestety została ona zniweczona bardzo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
748
486

Na półkach: ,

Ależ ten komiks pozostawia po sobie niedosyt, a zarazem niesmak. Historia jest wręcz niesamowicie wciągająca, do pewnego momentu wręcz nie wiedziałem, czego spodziewać się na kolejnych stronach. Joe Hill serwuje naprawdę świetny scenariusz, ale w pewnym momencie jakby zdał sobie sprawę, że trzeba dobijać do brzegu i robi to w bardzo kiepskim stylu. Swoją cegiełkę dokłada też wydawca, czyli Egmont. W komiksie pojawiają się dialogi w języku rosyjskim (tylko na trzech stronach, z czego przetłumaczone są dwie),jednak wydawca zamiast przetłumaczyć chmurki na stronach zdecdyował się dać tłumaczenia na końcu komiksu...sąsiadują one z ostatnią stroną historii. I dzięki temu już w połowie komiksu można się dowiedzieć jak skończy się historia kreowana przez Hilla (dzięki Egmont!). "Toń" to komiks bardzo obiecujący, ale gdzieś w połowie kompletnie gubiący pomysł na ciąg dalszy. Szkoda, bo to mógł być najlepszy komiks z horrorowej serii sygnowanej nazwiskiem Joe Hilla.

Ależ ten komiks pozostawia po sobie niedosyt, a zarazem niesmak. Historia jest wręcz niesamowicie wciągająca, do pewnego momentu wręcz nie wiedziałem, czego spodziewać się na kolejnych stronach. Joe Hill serwuje naprawdę świetny scenariusz, ale w pewnym momencie jakby zdał sobie sprawę, że trzeba dobijać do brzegu i robi to w bardzo kiepskim stylu. Swoją cegiełkę dokłada...

więcej Pokaż mimo to

avatar
228
85

Na półkach: ,

RECENZJA SPOJLEROWA – KTO JESZCZE NIE CZYTAŁ KOMIKSU, NIECH OD NIEGO ZACZNIE!
Hill House – „Toń”.
DC Black Label i Hill House, zaczynają mocno mieszać na rynku komiksowego horroru. Po świetnych dwóch pierwszych tomach serii – „Koszu pełnym głów” oraz „Rodzinie z domku dla lalek”, kolejne wydawnictwo – „Toń” trzyma równie wysoki poziom. Pokusiłbym się nawet o tezę, że poprzeczka jest minimalnie, ale stale podnoszona. Co jest rzeczą dość niespotykaną i wartą wspomnienia.
„Toń” do którego scenariusz napisał Joe Hill, a oprawą wizualną zajęli się Stuart Immonen oraz kolorysta Dave Stewart, to zamknięta i świetnie zbalansowana historia, w której znajdą coś dla siebie nie tylko fani czystej lovecraftowskiej grozy, ale i pasjonaci science fiction czy nawet… nauk ścisłych. Do pewnego momentu jest to dość klasyczna historia niesamowita, ale twist fabularny, który zaserwował nam w pewnym momencie Hill, zmienia nasze podejście do fabuły i pozwala spojrzeć na nią z nieco innej strony. Nadal jest mocno niepokojąco, ale robi się arcyciekawie. Ale po kolei…
Wyobraźcie sobie, że odbieracie sygnał SOS od statku badawczego. Niby żadna sensacja, ale co jeśli dodam, że statek ten zaginął prawie 40 lat temu… skojarzenia nasuwają się same – „Event Horizon”! Już od samego początku klimat budowany jest w oparciu o klasyczne motywy filmowo-przygodowe. Fani popkultury z całą pewnością znajdą związki chociażby z „Kulą” czy nawet „Obcym”.
„Derleth” zostaje zlokalizowany i niezwłocznie zbiera się ekipa ratunkowa, mająca na celu rozwikłanie zagadki zaginięcia statku, zabezpieczenia znalezionych dokumentów i badań oraz odszukania ciał załogi. Kiedy przybywają na miejsce, okazuje się że ostatni punkt planu będzie dość trudno zrealizować.
Wokół wraku i przybyłych, zahartowanych w ciężkich akcjach ludzi, zaczynają dziać się rzeczy niesamowite i niepojęte. Dziwne morskie stworzenia krążą wokół „Derletha”, a na niedalekiej plaży, gdzie ekipa wylądowała, znajdują zwłoki jednego z marynarzy zaginionego okrętu. Zabierają go więc na pokład nie wiedząc jeszcze, że jest to wstęp do przerażających i śmiertelnych dla wielu z nich wydarzeń. Tymczasem badając okolicę w której znaleziono trupa, jeden z poszukiwaczy natrafia na tajemniczą jaskinię, w której odnajduje wyryte w skałach cyfry. Mnóstwo cyfr, układających się w pewien specyficzny ciąg. Ale to dopiero początek znalezisk, niedługo potem okazuje się, że większość załogi „Derletha” zostaje odnaleziona. Mężczyźni, mimo że od ich zaginięcia upłynęło kilkadziesiąt lat, wydają się mieć nadal tyle ile mieli w chwili zaginięcia. Są ślepi, mówią o dziwnych robakach, które tam znaleźli…
W tym momencie akcja ratunkowa zmienia się w nierówną walkę o przetrwanie. Miałem też w tym momencie kolejne filmowe skojarzenie. Tym razem z „Coś” Johna Carpentera, a właściwie Johna Campbella, autora literackiego pierwowzoru filmu Carpentera. Mimo, że załoga statku ratunkowego to twardzi, nieustępliwi i charakterni ludzie, to to z czym muszą się teraz mierzyć, wychodzi daleko poza ich dotychczasowe doświadczenia. Dzieje się naprawdę dużo, robi się krwawo, mrocznie i bardzo lovecraftowsko. Od komiksu ciężko się oderwać i przyznam się, że rzadko zdarza mi się czytać coś dwa razy. Dla „Toni” z przyjemnością nagiąłem tę niepisaną zasadę, bo uważam że to coś wyjątkowo dobrego. Idealnie trafia w moje gusta komiksowo-literackie. Daleka północ, tajemnice sprzed eonów, posłańcy przedziwnych istot, którzy pertraktują z ludźmi – WOW! Ale komiks to nie tylko czysta akcja. Nie brakuje całkiem długich dyskusji pomiędzy bohaterami, kiedy muszą podejmować nierzadko trudne decyzje. To także dobry moment dla scenarzysty, aby przybliżyć nam nieco historii i dodać jej głębi. Momentami wydaje się, że Hill czerpał natchnienie z jakichś b-klasowych, pulpowych scenariuszy, jednak „Toń” doskonale balansuje pomiędzy grozą a przygodą. Akcja ma dobre tempo, i nawet kiedy pozornie nic się nie dzieje, gdzieś w tle nadal wyczuwa się napięcie i ogarniającą bohaterów coraz większą niemoc i bezradność w walce z przeciwnościami i potwornymi robalami, które zagnieździły się w biednych marynarzach z „Derletha”.
Doskonale widać, że autorzy świetnie bawili się przy tworzeniu komiksu. Ilość zaczerpnięć, nawiązań i generalnie zabawa konwencją widoczna jest praktycznie na każdej stronie. Niekiedy jest jej aż za dużo, a poszczególne sytuacje znajdują rozwiązanie nieco zbyt szybko. Można to oczywiście zrzucić na narwane charaktery braci Carpenter oraz ich współtowarzyszy tej przedziwnej i przerażającej przygody, ale fajnie byłoby momentami zwolnić, dołożyć trochę historii, może jakieś retrospekcje. Chętnie dowiedziałbym się więcej o robalach i ich „misji” na Ziemi. Miło byłoby zobaczyć też trochę więcej walki psychologicznej pomiędzy prostymi w gruncie rzeczy ludźmi, a pradawnymi istotami spoza naszej planety. Niemniej jednak rozumiem, że autorom zależało na takiej a nie innej dynamice i długości „Toni” i jak najbardziej to szanuję. To naprawdę świetna zabawa, zwłaszcza dla czytelników wychowanych w latach 80’ i 90’ – bo młodsi z pewnością nie wyłapią wszystkich perełek, które Hill i Stewart przemycili na kartach komiksu.
Jestem natomiast nieco zawiedziony samym finałem. Mimo, iż jestem psychofanem Lovecrafta, a zwieńczenie tej historii idealnie wpisuje się w klimat prozy Mistrza z Providence, to chyba bardziej podobałoby mi się negatywne dla ludzi zakończenie całej przygody. Chociaż nikt nie powiedział, że to definitywny koniec… tego rodzaju opowieści lubią zaskakiwać i może za jakiś czas doczekamy się równie udanej kontynuacji?

RECENZJA SPOJLEROWA – KTO JESZCZE NIE CZYTAŁ KOMIKSU, NIECH OD NIEGO ZACZNIE!
Hill House – „Toń”.
DC Black Label i Hill House, zaczynają mocno mieszać na rynku komiksowego horroru. Po świetnych dwóch pierwszych tomach serii – „Koszu pełnym głów” oraz „Rodzinie z domku dla lalek”, kolejne wydawnictwo – „Toń” trzyma równie wysoki poziom. Pokusiłbym się nawet o tezę, że...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1510
899

Na półkach: , , ,

Calkiem przyjemny horror o robalach.
Dobrze i szybko sie czyta, ladne ilustracje. Fabularnie nie powala, ale pozwala milo spedzic czas.

Calkiem przyjemny horror o robalach.
Dobrze i szybko sie czyta, ladne ilustracje. Fabularnie nie powala, ale pozwala milo spedzic czas.

Pokaż mimo to

avatar
738
675

Na półkach: ,

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2735-ton

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2735-ton

Pokaż mimo to

avatar
497
230

Na półkach: , ,

Niestety ten cały Stuart nie pasuje mi do tego komiksu. Kosz pełen głów był ciekawie zrobiony graficznie, tu popsuł to Stu. Historia dość ciekawa, taka trochę na klimaty lat 80-tych.

Niestety ten cały Stuart nie pasuje mi do tego komiksu. Kosz pełen głów był ciekawie zrobiony graficznie, tu popsuł to Stu. Historia dość ciekawa, taka trochę na klimaty lat 80-tych.

Pokaż mimo to

avatar
0
0

Na półkach:

Na pewno słabsze od Kosza pełnego głów i troszkę też gorsze od Rodziny z domku dla lalek. Rodzina też była w klimatach Lovecraftowskich i wypadła nieco lepiej ogólnie.

Na pewno słabsze od Kosza pełnego głów i troszkę też gorsze od Rodziny z domku dla lalek. Rodzina też była w klimatach Lovecraftowskich i wypadła nieco lepiej ogólnie.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    71
  • Posiadam
    34
  • Chcę przeczytać
    29
  • Komiksy
    11
  • Komiks
    7
  • 2022
    6
  • 2021
    6
  • Komiksy
    4
  • Komiks, powieść graficzna
    2
  • 2021 Komiksy
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Toń


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...

Przeczytaj także