rozwińzwiń

Idąc rakiem

Okładka książki Idąc rakiem Günter Grass
Okładka książki Idąc rakiem
Günter Grass Wydawnictwo: Vis-á-Vis/Etiuda literatura piękna
246 str. 4 godz. 6 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Im Krebsgang
Wydawnictwo:
Vis-á-Vis/Etiuda
Data wydania:
2020-11-27
Data 1. wyd. pol.:
2002-01-01
Liczba stron:
246
Czas czytania
4 godz. 6 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379982721
Tłumacz:
Sławomir Błaut
Tagi:
literatura niemiecka Gustloff katastrofa nagroda Nobla noblista
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
86 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Ile ja się w swoim czasie nasłuchałem, że to „wybielanie Niemców”, „litowanie się nad nimi” czy wręcz „gloryfikacja nazizmu”. Kompletny absurd, bo to wszak rzecz wybitnie antyfaszystowska, może nawet w większym stopniu niż „Blaszany bębenek”. A zarazem to dramat o ludziach i ich wiecznych ludzkich problemach…

Świetny był pomysł, by równolegle rysować kolejne losy „ofiary” czyli naziola z lat 30. Wilhelma Gustloffa i jego formalnego zabójcy Dawida Frankfurtera, a zarazem losy wycieczkowca ”Wilhelma Gustloffa” oraz sowieckiej łodzi podwodnej „S-13” i jej dowódcy Aleksandra Marinesko – aż do ich „spotkania” na wysokości Ustki w mroźną (-18 stopni) noc 30 stycznia 1945 r., noc największego triumfu śmierci na morzu w historii ludzkości.

Autor wylicza obiektywne fakty: „ Gustloff” nie był statkiem cywilnym lecz obiektem Kriegsmarine, nie był oznaczony jako szpitalny czy uchodźczy - choć te grupy na nim dominowały, ale przewoził też i żołnierzy - pomalowany szarą farbą okrętów wojennych, był uzbrojony (działka plot, które zresztą zamarzły, tak samo jak dźwigi szalup),okręt konwojujący miał zepsutą aparaturę do namierzania okrętów podwodnych, na mostku kilku (!) kapitanów kłóciło się o kurs, nie zdecydowano by płynąć zygzakami w celu zmniejszenia ryzyka storpedowania, mimo że paliły się (!) światła burtowe.

Wypatrzono je z idącego w zamieci po powierzchni wzburzonego morza sowieckiego okrętu podwodnego. No i poszły trzy torpedy, wystrzelone przemyślnie od strony brzegu a nie pełnego morza. Wszystkie w celu…

Autor stara się nie epatować szczegółami tego, co wydarzyło się potem, może z wyjątkiem ludzi odciętych zamkniętymi na rozkaz z mostku grodziami w zalanej wodą części dziobowej, no i losu 4 tys. dzieci (w sumie było od 6 do 9 tys. ofiar). „To, co później działo się we wnętrzu statku, pozostało nie widziane przez nikogo, nie doszło do głosu”.

I to samo, co zawsze w takiej sytuacji: „Z broni palnej trzeba było zrobić użytek na oblodzonym pokładzie słonecznym, ponieważ nie usłuchano rozkazu +Tylko kobiety i dzieci do łodzi+, w związku z czym uratowali się przeważnie mężczyźni”.

Grass wspomina przy okazji o „łzawym kiczu na 24 fajerki”, czyli hollywoodzkim „Titaniku”. Oglądania tej najdroższej szmiry świata zaprzestałem mniej więcej po kwadransie…

Zwraca uwagę drugoplanowa, acz genialnie przedstawiona matka narratora Tulla Pokriefke z Wrzeszcza, która urodziła go tuz po katastrofie na okręcie ratowniczym. Mówi ona gdańską gwarą, którą równie genialnie oddaje tłumacz Sławomir Błaut. Próbka na zachętę: „A moja mamusza to są szwibasenu nachwalicz ni mogła, calutkiego kaflami wykładanego w kolorowe obrazki, gdże później masa helferek z Krigsmarine upchacz są muszała, aż potem Ruszki drugą torpedą wszysztkie te młode sztworzenia na sztrzepy porożrywał”.

Świetnie skreślony jest też Marinesko. Bynajmniej nie dostał awansu i orderu, choć w tym patrolu zatopił także inny transportowiec ”General von Steuben” (kolejne 4500 ofiar) – trafił nawet na parę lat do łagru!

Całą opowieść o Gustloffie i „Gustolffie” przeplata zarazem narracja całkiem współczesna – o niemieckich neofaszystach. Zaczyna się od pewnej internetowej witryny, „gdzie tak zwani przedwczorajsi, ale i świeżo upieczeni młodzi naziści dawali upust swojej tępocie na stronach nienawiści”. Zakończy się zaś pewnym nieobojętnym dla narratora mordem - poniekąd odwrotnością zastrzelenia Gustloffa.

Dlatego ta książka to nie tylko obciążenie Niemiec hitlerowskich, ale i tych współczesnych, w pełni, a może nawet i za bardzo demokratycznych, w których wciąż trwają i rodzą się nowi neonaziści – mimo że niemieckie prawo jest o wiele surowsze pod względem ich zwalczania niż polskie, patrzące przez palce na słynne „zamawianie pięciu piw” czy jeszcze słynniejszy prokuratorski ”indyjski symbol szczęścia”….

Na marginesie Grass pisze o apelu „ułożonym rzekomo przez rosyjskiego pisarza Ilję Erenburga, którego tekst wzywał wszystkich rosyjskich żołnierzy, żeby mordowali, gwałcili, mścili się za spustoszoną przez faszystowskie bestie +mateczkę Rosję+”. Ale jednak Erenburg naprawdę to napisał, czy precyzyjniej: podpisał, bo nie wiemy do końca, jak było….

To w kontekście słynnych wydarzeń w mazurskiej wsi Nemmersdorf (dziś w obwodzie kaliningradzkim) - pierwszym kawałku ziemi niemieckiej zajętym jesienią 1944 r., przez Armię Czerwoną. Wymordowano tam cywilów (a przy okazji francuskich jeńców),wcześniej gwałcąc kobiety i małe dziewczynki, nabijane potem na drzwi od stodoły, uciekających miażdżyły czołgi. Po odbiciu wsi przez Wehrmacht Goebbels – by zwiększyć wolę oporu - zdecydował wszystko szczegółowo nagłośnić, wraz z odpowiednimi zdjęciami w prasie i w kronikach kinowych.

Niemcy dowiedzieli się zatem, co ich czeka - od Rosjan. Po tym „zwyczajowa pogarda dla tego, co rosyjskie, zmieniła się raptownie w strach przed Rosjanami”. To dlatego, gdy już ruszyła wielka styczniowa ofensywa w 1945 r., miliony mieszkańców Prus rzuciły się do panicznej ucieczki, niektórzy wsiedli na „Gustloffa”, a wielu, w tym całe rodziny, wybrało samobójstwa..…

Ważna, mądra, słusznie pesymistyczna i odpowiedzialna książka. Dla Polaka w zasadzie lektura obowiązkowa…..

Nieco cytatów:

W ostatnich wolnych wyborach, przed czterema laty, większość z nich głosowała na socjałów i komunistów. Teraz była już tylko jedna jedyna partia, i był führer we własnej osobie.

Historia, w której sami maczaliśmy palce to zapchany klozet. Spłukujemy i spłukujemy, ale gówno mimo to wypływa.

Wciąż jeszcze jest tak, jak gdyby nic nie mogło przebić „Titanica”, jak gdyby „Wilhelm Gustloff” nigdy nie istniał, jak gdyby brakowało miejsca na jeszcze jedno nieszczęście, jak gdyby wolno było wspominać tylko tamte, nie te ofiary.

Ile ja się w swoim czasie nasłuchałem, że to „wybielanie Niemców”, „litowanie się nad nimi” czy wręcz „gloryfikacja nazizmu”. Kompletny absurd, bo to wszak rzecz wybitnie antyfaszystowska, może nawet w większym stopniu niż „Blaszany bębenek”. A zarazem to dramat o ludziach i ich wiecznych ludzkich problemach…

Świetny był pomysł, by równolegle rysować kolejne losy „ofiary”...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1232
1218

Na półkach: , , ,

6/10

6/10

Pokaż mimo to

avatar
25
18

Na półkach:

Pouczająca książka, chociaż fabuła czasem kręci i trudno się odnaleźć w którym miejscu historii w danym momencie znajduje się czytelnik. Chciałoby się, żeby treść nie splatała się z prawdą, bo przykrą perspektywą wydają mi się żyjące wiecznie faszystowskie idee.

Pouczająca książka, chociaż fabuła czasem kręci i trudno się odnaleźć w którym miejscu historii w danym momencie znajduje się czytelnik. Chciałoby się, żeby treść nie splatała się z prawdą, bo przykrą perspektywą wydają mi się żyjące wiecznie faszystowskie idee.

Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Przed lekturą tej książki, czytelnik winien poznać nie tylko arcydzieło "Blaszany bębenek", ale również "Psie lata" i ."Kota i myszy". Przydatne to jest z dwóch przyczyn: kontynuacji losów Tulli Pokriefke oraz zerwania Grassa z dotychczasowym jego milczeniem na temat cierpień Niemców w czasie i po II w. św. Siedemnastoletnia Tulla, uciekająca z Gdańska na pokładzie "Wilhelma Gustloffa", zatopionego sowiecką torpedą, była w ciąży, a owocem jej jest syn Paul, obecnie 55-letni, dziennikarz, który dostaje zlecenie na opisanie katastrofy w trakcie której się urodził. Aby przedstawić różne spojrzenia na ten wycinek historii Niemiec, Grass wprowadza jeszcze wnuka Tulii, Konny'ego, młodego neonazistę.
Książka, wydana w lutym 2002 roku, narobiła w Niemczech sporo szumu, nazwijmy to historyczno-politycznego, ale i w Polsce była przyjęta z dużym zainteresowaniem. Mnie natomiast setnie ubawiła dalsza historia Tulli.
Ta dziewczynka z "nogami jak patyki", obserwująca onanizm współtowarzyszy zabaw, ocalała po katastrofie, zamieszkała z synem we wschodniej strefie w Schwerinie, czyli póżniejszym NRD; została przodownicą pracy i uwierzyła w stalinowską propagandę. I tu mamy clou utworu: ta ciężko doświadczona przez życie kobieta RAZ JEDYNY W ŻYCIU PŁACZE - W 1953 ROKU, PO ŚMIERCI STALINA!!!
Pamiętam ten dzień. Miałem 10 lat i jako uczeń czwartej klasy niewiele rozumiałem, ale po dwugodzinnym apelu podchodziliśmy kolejno do jedynej Rosjanki w naszej szkole, uczennicy siódmej klasy i składaliśmy jej kondolencje. Na referat Chruszczowa trzeba było jeszcze czekać ponad trzy lata.

Proszę Państwa książka nie tylko znakomita, ale i porywająca, a ponad wszystko ośmieszająca tzw pamięć historyczną.

Przed lekturą tej książki, czytelnik winien poznać nie tylko arcydzieło "Blaszany bębenek", ale również "Psie lata" i ."Kota i myszy". Przydatne to jest z dwóch przyczyn: kontynuacji losów Tulli Pokriefke oraz zerwania Grassa z dotychczasowym jego milczeniem na temat cierpień Niemców w czasie i po II w. św. Siedemnastoletnia ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
837
267

Na półkach: , ,

Osią powieści jest katastrofa statku "Wilhelm Gustloff", w której zginęło 7000-9000 cywilów, uchodźców z Gdyni, Gdańska w styczniu 1945 r. O Gdańsku jest niewiele, za to dużo o fanatyzmie, losie, nienawiści... i okrucieństwie wojny. Daje dużo do myślenia.

Osią powieści jest katastrofa statku "Wilhelm Gustloff", w której zginęło 7000-9000 cywilów, uchodźców z Gdyni, Gdańska w styczniu 1945 r. O Gdańsku jest niewiele, za to dużo o fanatyzmie, losie, nienawiści... i okrucieństwie wojny. Daje dużo do myślenia.

Pokaż mimo to

avatar
84
75

Na półkach: ,

Przeczytaj, żeby pomyśleć.

Niesamowita - pozwólcie, że użyję tego słowa w jego niezbanalizowanym dziś znaczeniu.

Rzadko kontekst ma tak duże znaczenie dla dzieła, jak w przypadku krótkiej historii "Idąc rakiem"; mam jednak wrażenie, że te same słowa napisane w sposób identyczny przez pisarza innej narodowości musiałyby znaczyć coś zgoła innego. I byłyby mniej...niepokojące? Grass, choć znany głównie z prozy w istocie to głównie poeta, trochę eseista. I ta historia to "poetycki esej" o Niemczech. Miejscami rozrachunkowy, miejscami wizjonerski. Czy historia toczy się kołem? Choć zmieniają się czasy, my się nie zmieniamy. O narodowym wstydzie i narodowej dumie. O trudach zmian społecznych i zmian wewnątrz siebie.

Sławka Turowicz

Przeczytaj, żeby pomyśleć.

Niesamowita - pozwólcie, że użyję tego słowa w jego niezbanalizowanym dziś znaczeniu.

Rzadko kontekst ma tak duże znaczenie dla dzieła, jak w przypadku krótkiej historii "Idąc rakiem"; mam jednak wrażenie, że te same słowa napisane w sposób identyczny przez pisarza innej narodowości musiałyby znaczyć coś zgoła innego. I byłyby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
630
629

Na półkach:

Hej, hej jak nazywa się Twój Bóg
Na imię ma Zgiełk,
Przypadek czy Przepaść
Hej Twój Bóg
Dziwny twór o twarzach stu,
monstrum
Z cybernetycznego nieba

30 stycznia....magiczna data w tej książce.Barwna i dramatyczna opowieść o historii statku Wilhelm Gustloff przeplata się z ze współczesnymi problemami pewnego niemieckiego dziennikarza i jego rodziny.Ta książka to próba rozrachunku z przeszłością i próba zrozumienia mechanizmu nienawiści i zaślepienie ,które według autora powtarzają się cyklicznie.Nie jest to optymistyczne przesłanie...
Odtwarzając tragedię koło ławicy Słupskiej Grass zadaje trudne pytania..Czy można współczuć Niemcom? Czy można potępiać Rosjan?Czy trzeba się licytować na ilość ofiar? Czy 1000 zabitych ma budzić mniej współczucia niż 7000? Czy nienawiść i fanatyzm są wpisane na zawsze w historię ludzkości?
Reasumując ..mało do czytania(200 stron),dużo do myślenia..polecam.

Hej, hej jak nazywa się Twój Bóg
Na imię ma Zgiełk,
Przypadek czy Przepaść
Hej Twój Bóg
Dziwny twór o twarzach stu,
monstrum
Z cybernetycznego nieba

30 stycznia....magiczna data w tej książce.Barwna i dramatyczna opowieść o historii statku Wilhelm Gustloff przeplata się z ze współczesnymi problemami pewnego niemieckiego dziennikarza i jego rodziny.Ta książka to próba...

więcej Pokaż mimo to

avatar
160
36

Na półkach: ,

Książka o narodzie, który stara się uporać z ciążącym na nim brzemieniem historii. Mówi o tym jak łatwo zapomina się o cierpieniach ludzi, którzy nie pasują do naszej wizji świata. Pokazuje także porażkę postawy wobec rzeczywistości, która doszła do głosu w powojennej generacji Niemców. Powieść nie ma optymistycznego zakończenia, pokazuje, że historia zatacza koło.

Książka o narodzie, który stara się uporać z ciążącym na nim brzemieniem historii. Mówi o tym jak łatwo zapomina się o cierpieniach ludzi, którzy nie pasują do naszej wizji świata. Pokazuje także porażkę postawy wobec rzeczywistości, która doszła do głosu w powojennej generacji Niemców. Powieść nie ma optymistycznego zakończenia, pokazuje, że historia zatacza koło.

Pokaż mimo to

avatar
739
263

Na półkach:

Wymęczyłam.
Pojedyncze ciekawe fragmenty szybko przygniatały inne, męczące kawałki.
Wybrałam chyba zły czas na książkę tego typu.

Wymęczyłam.
Pojedyncze ciekawe fragmenty szybko przygniatały inne, męczące kawałki.
Wybrałam chyba zły czas na książkę tego typu.

Pokaż mimo to

avatar
55
31

Na półkach:

Ledwo przez to przebrnąłem.

Ledwo przez to przebrnąłem.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    120
  • Przeczytane
    112
  • Posiadam
    21
  • Literatura niemiecka
    4
  • Teraz czytam
    4
  • Ulubione
    3
  • Ebooki
    3
  • Pozostałe
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Domowa biblioteka
    2

Cytaty

Więcej
Günter Grass Idąc rakiem Zobacz więcej
Günter Grass Idąc rakiem Zobacz więcej
Günter Grass Idąc rakiem Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także