Lawendowa mafia

Okładka książki Lawendowa mafia Dariusz Oko
Okładka książki Lawendowa mafia
Dariusz Oko Wydawnictwo: Wydawnictwo AA reportaż
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Wydawnictwo AA
Data wydania:
2020-11-01
Data 1. wyd. pol.:
2020-11-01
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378640196
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Tyrania postępu Paweł Bortkiewicz, Waldemar Chrostowski, Patryk Jaki, Ryszard Kantor, Janusz Królikowski, Jerzy Kruszelnicki, Grzegorz Kucharczyk, Piotr Łuczak, Jakub Maciejewski, Wiesław Mering, Aleksander Nalaskowski, Andrzej Nowak (historyk), Dariusz Oko, Wojciech Polak, Wojciech Roszkowski, Leszek Sosnowski, Zbigniew Stawrowski
Ocena 7,1
Tyrania postępu Paweł Bortkiewicz,&...
Okładka książki Repolonizacja Polski Adam Bujak, Jerzy Kruszelnicki, Krzysztof Masłoń, Witold Modzelewski, Adam Nowak, Danel Obajtek, Dariusz Oko, Krystyna Pawłowicz, Wojciech Roszkowski, Artur Śliwiński (prof.), Leszek Sosnowski, Paweł Stachnik, Temida Stankiewicz-Podhorecka, Janusz Szewczak, Małgorzata Wassermann
Ocena 5,9
Repolonizacja ... Adam Bujak, Jerzy K...
Okładka książki Gender - spojrzenie krytyczne Jarosław Marek Jagiełło, Dariusz Oko
Ocena 7,0
Gender - spojr... Jarosław Marek Jagi...
Okładka książki Wygaszanie Polski 1989-2015 Adam Bujak, Bogdan Chazan, Piotr Gliński, Marek Gróbarczyk, Andrzej Jaworski, Janusz Kawecki, Jerzy Kłosiński, Grzegorz Kwaśniak, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Piotr Naimski, Andrzej Nowak (historyk), Dariusz Oko, Wojciech Reszczyński, Marek Sitarz, Artur Śliwiński (prof.), Leszek Sosnowski, Temida Stankiewicz-Podhorecka, Krzysztof Szczerski, Janusz Szewczak, Jan Szyszko
Ocena 6,6
Wygaszanie Pol... Adam Bujak, Bogdan ...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Ostateczna bitwa o rodzinę Piotr Glas, Jacek Pulikowski
Ocena 8,1
Ostateczna bit... Piotr Glas, Jacek P...
Okładka książki Dekalog. Prawdziwa droga w czasach zamętu Piotr Glas, Tomasz P. Terlikowski
Ocena 8,1
Dekalog. Prawd... Piotr Glas, Tomasz ...
Okładka książki Powrót do Jedwabnego 2 Tomasz Budzyński, Wojciech Sumliński
Ocena 8,2
Powrót do Jedw... Tomasz Budzyński, W...

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
84 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
178
176

Na półkach:

Książia to zbiór artykułów poruszający problem lawendowej mafii w Kościele, z którą wiążą się nadużycia seksualne, wybór grzechu i odrzucenie wiary.
W książce znajdziemy m. in. artykuły o konieczności oczyszczenia Kościoła, o konieczności ograniczenia klik homoseksualnych w Kościele, media jako kluczowe miejsce głoszenia i obrony chrześcijańskiego personalizmu.

Ksiązka jest bardzo interesująca. Pokazuje skalę problemu oraz to, jak ważna jest walka z homoklikami.

Książia to zbiór artykułów poruszający problem lawendowej mafii w Kościele, z którą wiążą się nadużycia seksualne, wybór grzechu i odrzucenie wiary.
W książce znajdziemy m. in. artykuły o konieczności oczyszczenia Kościoła, o konieczności ograniczenia klik homoseksualnych w Kościele, media jako kluczowe miejsce głoszenia i obrony chrześcijańskiego personalizmu.

Ksiązka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1296
857

Na półkach:

Mam wrażenie,że ktoś tu ukrywa swoją prawdziwą twarz za czarną zasłoną z koloratką.O tym,że w KK istnieje "lawendowa mafia"wiedzą wszyscy nie od dzisiaj.Myślałam ,że książka pod takim tytułem będzie próbą ukazania tego problemu u nas i na świecie w KK.Oko jednak jest zwolennikiem atakowania nie homoseksualistów w KK,a ludzi spod tęczowej flagi LGBT /"ideologia gender"wymyślona przez niektórych biskupów ukrywających swoje pradziwe ja jest dla księdza OKo jak woda na młyn i jest głównym motywem tej książki.Kim jesteś księże profesorze mam ochotę zapytaćze na wodę.Płytkie wywody i atakowanie wszystkich myślących inaczej łącznie z Tygodnikiem POwszechnym jest płytkie i nieciekawe.Książka jak dla mnie płytka i nieciekawa.

Mam wrażenie,że ktoś tu ukrywa swoją prawdziwą twarz za czarną zasłoną z koloratką.O tym,że w KK istnieje "lawendowa mafia"wiedzą wszyscy nie od dzisiaj.Myślałam ,że książka pod takim tytułem będzie próbą ukazania tego problemu u nas i na świecie w KK.Oko jednak jest zwolennikiem atakowania nie homoseksualistów w KK,a ludzi spod tęczowej flagi LGBT /"ideologia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
141
25

Na półkach:

Ogólnikowa

Ogólnikowa

Pokaż mimo to

avatar
993
632

Na półkach:

Banalność zła.

Czyli próba rozprawienia się z lobby homoseksualnym w Kościele.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pedofilia to zło, które z całą mocą należy piętnować i zwalczać. To rak trawiący wiele społeczeństw. Winniśmy nazywać rzeczy po imieniu, niezależnie od tego, kto się jej dopuszcza (kapłan, wychowawca, trener czy tzw. ''dobry wujek"). Każdy sprawca musi zostać ukarany; milczenie i brak reakcji, dodatkowo potęgują krzywdę ofiar. Nie wolno nam jednak patrzeć na tego typu czyny przez pryzmat jednej grupy społecznej; pedofilia wiele imion ma.

Geneza pojęcia lawendowej mafii sięga drugiej połowy XX wieku, wykluło się dla opisania zachowań dewiacyjnych niektórych duchownych, którzy dodatkowo uwielbiali życie na wysokim poziomie. Prekursorem terminu był Andrew Greeley, amerykański ksiądz i socjolog, zwracający uwagę na ich dominację w społeczeństwie. W polskich realiach problem ten szerzej widzą księża profesorowie: Dariusz Oko, Andrzej Kobyliński. Kilka lat temu głos w sprawie zabrał również ks. Tadeusz Isakowicz- Zalewski.
Ze względu na tematykę, lektura do najprzyjemniejszych nie należy. Ale w tym przypadku nie o to chodzi. Skandale seksualne, które wstrząsnęły Polską. Prof. Dariusz Oko pisze o kuriozalnych postulatach niektórych środowisk, atakach ze strony liberalno-lewicowej. Krucjata mająca na celu zdyskredytowanie takich osób jak autor niniejszej syntezy. Ustalenia napawają niesmakiem, szokują. Lobby homoseksualne ma długie ręce, osoby z nim związane (ekonomicznie, itd.) niosą na swych barkach sztandar rewolucji obyczajowej, a co za tym idzie, ''inżynierii" społecznej. Duchowni sodomici są mocno usadowieni w strukturach instytucji kościelnej, mają potężnych protektorów, sponsorów. Dość wspomnieć o produkcjach Tomasza Sekielskiego, bądź Sylwestra Latkowskiego.

Nie zgodzę się z poglądem, że każdy gej ma skłonności do przemocy, również na tle seksualnym. Podobnie, jak nie każdy kapłan jest pedofilem. Lecz nie jest to synteza, w której przeważają treści homofobiczne, jak chcą widzieć to strażnicy poprawności politycznej. Słusznie zwrócono uwagę na szkodliwość tuszowania tego zjawiska i reakcji pod publikę.

Opracowanie ''Lawendowa mafia'' to pozycja ważna i potrzebna, pokuszę się o tezę, iż hierarchowie Kościoła postawieni zostali pod ścianą, zwłaszcza gdy nowe występki duszpasterzy ujrzały światło dzienne. Wcześniej czy później taka praca musiała powstać.

Prof. Dariusz Oko podaje konkretne nazwiska, fakty, daty, okoliczności. Warto zapoznać się też z zamieszczonymi przypisami.

Banalność zła.

Czyli próba rozprawienia się z lobby homoseksualnym w Kościele.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pedofilia to zło, które z całą mocą należy piętnować i zwalczać. To rak trawiący wiele społeczeństw. Winniśmy nazywać rzeczy po imieniu, niezależnie od tego, kto się jej dopuszcza (kapłan, wychowawca, trener czy tzw. ''dobry wujek"). Każdy sprawca musi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1553
465

Na półkach: ,

Bardzo dobra, ale myślę, że "oni" trzymają się mocno. Widać to po działaniach episkopatu i nawet papieża. W historii Kościoła było dużo gorzej i Bóg dawał ratunek. Da i teraz.

Bardzo dobra, ale myślę, że "oni" trzymają się mocno. Widać to po działaniach episkopatu i nawet papieża. W historii Kościoła było dużo gorzej i Bóg dawał ratunek. Da i teraz.

Pokaż mimo to

avatar
167
26

Na półkach:

Bardzo konkretna książka, pokazujące konkretne nazwiska, powiazania i kliki homoseksualistów w Kościele Katolickim. Konkretne propozycje rozmów z przeciwnikami Kościoła, argumenty, publikacje naukowe o których Niezłomny Ksiądz Profesor Dariusz Oko nam proponuje i opisuje. Dziękuję za tą straszną publikacje rzeczywistości.

Bardzo konkretna książka, pokazujące konkretne nazwiska, powiazania i kliki homoseksualistów w Kościele Katolickim. Konkretne propozycje rozmów z przeciwnikami Kościoła, argumenty, publikacje naukowe o których Niezłomny Ksiądz Profesor Dariusz Oko nam proponuje i opisuje. Dziękuję za tą straszną publikacje rzeczywistości.

Pokaż mimo to

avatar
1757
1756

Na półkach:

Oj naiwna, naiwna, naiwna...
Ta myśl nieustannie kołatała mi się gdzieś z tyłu głowy podczas czytania tej publikacji. A tak bardzo ucieszyłam się, kiedy pojawiła się na polskim rynku wydawniczym. Jeszcze bardziej niecierpliwie czekałam na nią w kolejce do czytania, do którego zabrałam się z ogromnym entuzjazmem.
Niestety, szybko wyczerpał się w miarę czytania, zamieniając się w totalne rozczarowanie, a potem wręcz w zażenowanie.
Autor-ksiądz, teolog i filozof od lat nagłaśniający i piętnujący homoseksualizm w Kościele katolickim umieścił w niej kilka artykułów publikowanych wcześniej osobno, ale uznał „za przydatne zebranie ich razem i umieszczenie w jednej książce” – „O konieczności ograniczania klik homoseksualnych w Kościele” (tylko ograniczania???),„Z papieżem przeciw homoherezji” i „Częściowe zwycięstwo prawdy”.
Wszystkie mnie rozczarowały.
Może dla kogoś, kto po raz pierwszy czyta tego typu publikację, będzie ona odkrywcza i wiem, że takie osoby znajdą się, bo nie czytają nic, co nie jest napisane przez księdza i dla nich ta krytyka będzie faktycznie „miażdżąca”, jak donoszą media katolickie. Do mojej wiedzy nie wniosła niczego nowego, „miażdżąc” już dawno zmiażdżone, chociażby przez Frederica Martela w „Sodomie”. Ogólnikowość artykułów, owszem opisujących mechanizmy działania i funkcjonowania „lawendowej mafii”, irytowała. Więcej zawierały konkretów przypisy niż sam tekst, jakby autor asekurował się przed ponoszeniem odpowiedzialności za zawartość źródeł, zamiast je wykorzystać w tekście. Sam homoseksualizm księży potraktował, jak przykrywkę pedofilii, by zdeprecjonować jej wymiar, powołując się na badania (w których rzetelność wątpię, ale o tym później) dowodzące znikomego procentu zjawiska pedofilii mylonej według tychże badań z powszechniejszą efebofilią. Jakby to ostatnie zjawisko było mniejszym złem.
Strategia gradacji zła była dla mnie nie do przyjęcia.
Homoseksualizm, pedofilia, efebofilia, cudzołóstwo i rozpusta mają identyczny ciężar zła w wierze autora, o czym ewidentnie zapomniał albo raczej liczył na zapomnienie odbiorcy. Przy czym odpowiedzialność za stan potężnego problemu, z jakim obecnie zmaga się Kościół katolicki, obarczał owszem księży homoseksualnych, ale zwiedzionych genderyzmem, którzy „stając nawet twarzą w twarz z papieżem, wielokrotnie, bez końca oszukiwali go i okłamywali”. Tym samym trzy kolejne, ostatnie głowy Kościoła kategorycznie wykluczył z kręgu podejrzanych winnych i odpowiedzialnych za obecny stan kryzysu. Wręcz wskazywał na papieską intensywność działań w zmianie prawa kościelnego. Tyle że zaraz sam podkreślał ich nieegzekwowalność i praktyczny brak „instytucji, która poważnie przeciwstawiałaby się potędze homoklanów”. Ich rolę ku jego uldze (sic!) na szczęście przejęły media, policja i prokuratura, bo homokliki „cofają się jedynie wtedy, gdy czują się zagrożone przez świeckie media albo państwowy wymiar sprawiedliwości”.
Smutny wskaźnik skuteczności „intensywności działań” papieży ukazał autor w tle tych artykułów!
Również przejaw fałszywie pojmowanej lojalności podwładnych wobec papieży zamiast Boga. Dostrzegł to jeden z recenzentów tej książki Paweł Lisicki, którego tekst poprzedza artykuły. Pisząc w nim o lutowym Synodzie w 2019 roku poświęconym wykorzystywaniu nieletnich, na którym „zabronione było wskazywanie na ten oczywisty związek, na olbrzymią nadreprezentację homoseksualistów wśród duchownych i świeckich efebofilów i pedofilów”, pyta więc – „kto w takim razie zabronił poruszania tego tematu? „Zabronione było...” – przez kogo? Przykro to powiedzieć, ale nie znajduję innej sensownej odpowiedzi, niż najprostsza: poruszanie tego tematu było zabronione przez tego, który jako jedyny mógł tego zabronić”. Taka to niewielka wątpliwość dziennikarza, której nie warto było rozwijać, a dla mnie najważniejsze zdanie w tej publikacji, które stawia kropkę nad tymi tekstami i czyni wielkim nieobecnym odpowiedzialnym za stan Kościoła jako jego głowy, a którego imienia nawet nie wolno wymawiać w imię fałszywej lojalności, bo przecież jeden z nich jest ogłoszony świętym. Ot, taka aksamitna rewolucja! Nic dziwnego, że wielu wysnuwa wniosek, że Kościół Ewangelii stał się Kościołem instytucji, a chrześcijańska wspólnota zamieniła się w drabinę, która nie prowadzi do nieba, ale do władzy, pieniędzy i paradoksalnie do seksu, które to zdetronizowały Boga u jej szczytu. Przyjętą przez autora taką lojalnością nie zrobi on rewolucji tak, jak nie zrobił żadną z poprzednich publikacji (tutaj wybrzmiewała apoteoza autorskich działań medialnych) i nie zrobiło wielu innych z „nieświadomymi” i oszukiwanymi papieżami na czele, skoro „lawendowa mafia” trwa (i ma się dobrze, nawet się rozwija niczym nowotwór, co z pietyzmem opisał autor) i jak sam podkreślał – „już od bardzo dawna, ale z pewnością zaczęła się stawać potężną siłą od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku”.
Toż to zaczyna się w tym roku ósma dekada tej „walki” razem z papieżami i biskupami przeciwko homoklikom, jak brzmi dumnie podtytuł!
I pewnie trwałaby ta zabawa w ciuciubabkę nadal, gdyby nie rozwój technologii, upadek komuny, działalność mediów, które autor chwalił za ich demaskatorską działalność (nie na długo, ale o tym później) i nowe pokolenia bardzo dobrze widzące przerażający rozziew oraz rozbieżność między słowem a czynem kapłanów i niegodzące się na ten dysonans poznawczy.
Jednym słowem – postęp.
Rozwój, którego jakoś autor nie dostrzega, co widać najwyraźniej w jego poglądach na „leczenie” homoseksualizmu, którego jest zdeklarowanym zwolennikiem. W tym momencie mocno zwątpiłam w rok wydania tej pozycji po raz pierwszy, więc szybko przewertowałam do strony tytułowej, by upewnić się, że na pewno w 2020 roku. Nie jest to odosobniony pogląd autorski, ale formalnie obowiązujący w Kościele katolickim, skoro przeczytałam kilka dni temu informację na stronie portalu Onet.pl w artykule „Kościół chce tworzyć poradnie dla osób LGBT. Chodzi o „pragnących odzyskać naturalną orientację płciową” jako zalecenie Konferencji Episkopatu Polski. Duchowni nie przyjmują do wiadomości badań oficjalnej nauki, która zakazuje terapii konwersyjnej, uznając ją za tortury pseudonaukowych praktyk. Jednak dla autora przedstawiciele właśnie takiej pseudonauki są autorytetami. Dlatego umieszcza w książce recenzję pozycji „Die Wissenschaft sagt NEIN. Der Bertrug der Homo-„Rhe”” niemieckiego krytyka homoseksualizmu Gerarda J. M. Van den Aardwega. To właśnie z tego powodu tak sceptycznie zaczęłam podchodzić do wszelkich danych podawanych przez autora.
Zniechęcała mnie również narracja autora.
Bardzo przepojona emocjami. Nasuwało mi się określenie użyte przez Elżbietę Cherezińską w „Ja jestem Halderd” – „gończy pies Chrystusa” w pozytywnym znaczeniu, ale w przypadku publikacji autora bardzo przeszkadzający w jasnym, rzeczowym, logicznym przekazie. Tutaj użyłabym pojęcia „obronny rottweiler”, chociaż autor sam o sobie w jednym z wywiadów mówił „żołnierz Chrystusa”. Chwała mu za to żarliwe oddanie, ale temperatura emocji wyłącza myślenie, czyniąc wywód niekonsekwentnym, zaplątanym, niespójnym, nielogicznym, często wręcz sprzecznym i zamkniętym na dialog, bo z emocjami nie ma dyskusji. Były za to monologi pełne natchnienia, niemalże kazania, a nawet apele do wiernych i wezwanie do walki. Wszak jest żołnierzem na polu bitwy duchowej, a na wojnie każde chwyty są dozwolone. Najlepiej wypróbowane w walce z wrogiem zewnętrznym, który był tak chwalony na początku książki za obnażanie homoseksualizmu w Kościele katolickim. To jemu, czyli mediom poświęcił kolejny artykuł, w którym opisał własne zmagania z wrogami Kościoła, czyli „wyznawcami homoherezji”, dla których media były „dla nich potężnymi wehikułami inwazji na ludzką świadomość – tak, aby poddać ją okupacji i zniewoleniu. W tym mechanizmie dziennikarze służą tylko jako posłuszne narzędzia właścicieli mediów, którzy im płacą, są niczym załogi barek inwazyjnych”. Do nich zalicza nawet katolicki „Tygodnik Powszechny” (sic!) jako pismo prohomoseksualne.
Ciekawe, co na to katoliccy jego czytelnicy?
No, ale to wojna, a autor niczym generał wypracował sobie również odpowiednią nomenklaturę przeciwko kulturowym bolszewikom zaczerpniętą z komunizmu, strasząc nim, nawiązując skojarzenia do niego, utożsamiając z nim, a przy okazji wplątując w to również faszyzm. Już nie sprawdzałam daty wydania tej publikacji, zwątpiwszy po raz drugi, pamiętając, że to przecież świeżynka i na pewno nie została wydana w czasach komuny. Zagrzewał więc tym postkomunistycznym językiem do boju, dając do ręki narzędzie w postaci szesnastu rad, jak być maksymalnie efektywnym w kontakcie z mediami „bo to jest walka na śmierć i życie, a nie jakiś uczciwy dialog”.
Powtórzę – „nie jakiś uczciwy dialog”!
Dokładnie tego dialogu brakuje młodym i jeśli Kościół zacznie znikać tak, jak w Irlandii, kiedyś mocnego bastionu katolicyzmu, to nie z powodu wroga zewnętrznego, ale na własne życzenie, podcinając gałąź na której siedzi. Taka narracja i retoryka nie trafia do młodych, a wiem, co mówię, bo pracuję z młodzieżą. Znam ich poglądy i powody rezygnacji z lekcji religii, których jest z roku na rok coraz więcej. Jednak i na to coraz powszechniejsze zjawisko w polskich szkołach nasz minister edukacji znalazł remedium. Właśnie pojawiły się informacje w mediach, że nie będzie można „wypisać się” z nauk kościelnych. Minister edukacji szykuje kolejny przymus. Znając mentalność Polaków i ich alergię na zginanie karków, na pewno przyniesie odwrotne skutki do założonych celów.
Jednak nie żałuję czasu poświęconego na poznanie poglądów autora.
Poznałam osobiście światopogląd skrajnego katolicyzmu i mechanizmy jego przekazu, o którym tylko słyszałam, chociaż trudno brnęło mi się przez treść publikacji. Dzięki temu przyjrzałam się źródłu postaw części katolików, zastanawiając się wcześniej, skąd czerpią swoje informacje, które biorą dosłownie „na wiarę”. Tym sposobem książka ukazała pośrednio również wielki rozłam w Kościele katolickim wśród wiernych. Podział, który nie buduje, ale niszczy. To kolejny problem Kościoła oprócz homoseksualizmu i pedofilii w Kościele. Smutne jest to, że jest ich dużo więcej, ale to tematy na inne książki. Kościół potrzebuje takich „żołnierzy Chrystusa” jak amerykański biskup Robert C. Morlino, którego list do wiernych w sprawie obecnego kryzysu wykorzystywania seksualnego w Kościele autor przytoczył jako zakończenie publikacji, który nijak się ma do jej treści. Dla mnie to jedyne wartościowe słowa warte ścięcia drzewa na ten cel. To głównie z jego powodu cieszę się, że zajrzałam do tej pozycji. Dla mnie pożądany wzór do naśladowania dla polskich duchownych w postawie, retoryce, argumentach, a przede wszystkim traktowaniu odbiorcy. Również tego skrzywdzonego przez homoseksualnych księży, któremu autor, skupiony na wszystkiemu winnym genderze, nie poświęcił nawet jednej kropki. Jeśli traficie na tę książkę, koniecznie zacznijcie czytać ją od końca, od tego listu – konkretnego, rzeczowego, skupionego na problemie tu i teraz, bez wycieczek światopoglądowych, podpowiadającego zachowania i działania, precyzyjnie określającego swoje oczekiwania, nastawionego na dialog i komunikację, a przede wszystkim pięknego w traktowaniu wiernych. Tak uzbrojeni w nadzieję, czytajcie resztę, chociaż jeśli zrezygnujecie, niczego nie stracicie.
W przeciwnym przypadku zwątpicie, czy Kościół da się jeszcze uratować.
naostrzuksiazki.pl

Oj naiwna, naiwna, naiwna...
Ta myśl nieustannie kołatała mi się gdzieś z tyłu głowy podczas czytania tej publikacji. A tak bardzo ucieszyłam się, kiedy pojawiła się na polskim rynku wydawniczym. Jeszcze bardziej niecierpliwie czekałam na nią w kolejce do czytania, do którego zabrałam się z ogromnym entuzjazmem.
Niestety, szybko wyczerpał się w miarę czytania,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
41
17

Na półkach: ,

Ważna lektura, poruszająca istotny problem. Autor bez ogródek wyjaśnia problemy trapiące obecny Kościół. Niektóre przypisy są bardzo długie, ale nie można ich pomijać, ze względu na to, że często zawierają ciekawsze informacje, niż główny tekst. Książka liczy ponad 340 stron, ale myślę że tą treść spokojnie można było zawrzeć w około 220 stronach.

Ważna lektura, poruszająca istotny problem. Autor bez ogródek wyjaśnia problemy trapiące obecny Kościół. Niektóre przypisy są bardzo długie, ale nie można ich pomijać, ze względu na to, że często zawierają ciekawsze informacje, niż główny tekst. Książka liczy ponad 340 stron, ale myślę że tą treść spokojnie można było zawrzeć w około 220 stronach.

Pokaż mimo to

avatar
10
10

Na półkach:

Ciekawa książka. Daje do myślenia !. I jest dowodem dla mnie ze żyjemy w czasach apokaliptycznych, wypełniania się proroctw !

Ciekawa książka. Daje do myślenia !. I jest dowodem dla mnie ze żyjemy w czasach apokaliptycznych, wypełniania się proroctw !

Pokaż mimo to

avatar
233
185

Na półkach:

Lektura wywoływała we mnie wewnętrzny ból. I obrzydzenie. Do głowy przychodziły kolejne nazwiska, konkretne twarze, zasłyszane lub przeczytane historie, które kiedyś mną wstrząsnęły, a potem nie wiedziałam, co o nich myśleć.

Smutne jest, że sami księża nie mają złudzeń co do istnienia struktur homoseksualnych w Kościele. Ale dobrze, że to właśnie oni opowiadają się za oczyszczeniem Kościoła. Nie godząc się na obecność w nim zniewieściałych, jałowych, niewierzących, homoseksualnych księży.

Obserwacje i intuicje, którymi we wstępie do książki dzieli się ks. R. Skrzypczak, bardziej do mnie przemawiały niż wnioski ks. prof. D. Oko. Rzetelna i rzeczowa analiza oraz ukazywanie faktów, co odważnie robi autor książki, mają niemały walor poznawczy. Lecz to pokazywanie społecznych konsekwencji zjawisk zachodzących w Kościele uświadamia, czym grozi dalsze tolerowanie homoseksualnych klik w Kościele oraz przemilczanie działań tych, którzy zamiast sprawować "rząd dusz" tylko je deprawują.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu AA.

Lektura wywoływała we mnie wewnętrzny ból. I obrzydzenie. Do głowy przychodziły kolejne nazwiska, konkretne twarze, zasłyszane lub przeczytane historie, które kiedyś mną wstrząsnęły, a potem nie wiedziałam, co o nich myśleć.

Smutne jest, że sami księża nie mają złudzeń co do istnienia struktur homoseksualnych w Kościele. Ale dobrze, że to właśnie oni opowiadają się za...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    114
  • Przeczytane
    103
  • Posiadam
    20
  • Literatura faktu
    3
  • Religia
    3
  • 2021
    2
  • Z biblioteki
    2
  • Teraz czytam
    2
  • W kolejce
    1
  • Podlecki poleca
    1

Cytaty

Więcej
Dariusz Oko Lawendowa mafia Zobacz więcej
Dariusz Oko Lawendowa mafia Zobacz więcej
Dariusz Oko Lawendowa mafia Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także