rozwińzwiń

Wiara vs fakty

Okładka książki Wiara vs fakty Jerry A. Coyne
Okładka książki Wiara vs fakty
Jerry A. Coyne Wydawnictwo: Stapis Seria: Bez bogów popularnonaukowa
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Seria:
Bez bogów
Tytuł oryginału:
Faith vs. Fact
Wydawnictwo:
Stapis
Data wydania:
2020-07-01
Data 1. wyd. pol.:
2020-07-01
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379671120
Tłumacz:
Monika Stogowska-Woszczyk
Tagi:
religia wiara bóg nauka ateizm
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
27 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
661
363

Na półkach:

Niestety to kolejna książka, której nie przeczytają ci, do których jest adresowana. Wszyscy wierzący lub sympatyzujący z jakąś religią i wiarą raczej po nią nie sięgną, bo co też ateista może mieć im do powiedzenia o ich własnym bogu? Jest tu całkiem sporo interesujących argumentów i faktów, ale religia i jej wyznawcy to nie jest coś co chętnie mierzy się z krytyką.

„Wiara vs fakty” to świetna pozycja amerykańskiego ewolucjonisty Jerry’ego A. Coyne’a, gdzie w uporządkowany sposób autor rozważa wszelkie rzekome zalety religii oraz jej wady, a wszędzie posiłkuje się licznymi argumentami i cytatami różnych osób.

Minusem pozycji (i powodem wystawienia jednej gwiazdki mniej) jest redakcja i miejscami tłumaczenie. Czasem miałam wrażenie, że tłumaczyły to dwie różne osoby, bo zdarzało się nagminne mylenie cząstki z cząsteczką, a raz nawet neutrina z neutronem – takie błędy są skandaliczne w książce o nauce! Poza tym wcale nierzadko trafiają się połknięte literki, ucięte fragmenty tekstu i inne babolki, przez co całość wypada dość niechlujnie.

Niestety to kolejna książka, której nie przeczytają ci, do których jest adresowana. Wszyscy wierzący lub sympatyzujący z jakąś religią i wiarą raczej po nią nie sięgną, bo co też ateista może mieć im do powiedzenia o ich własnym bogu? Jest tu całkiem sporo interesujących argumentów i faktów, ale religia i jej wyznawcy to nie jest coś co chętnie mierzy się z krytyką.

„Wiara...

więcej Pokaż mimo to

avatar
0
0

Na półkach:

Merytorycznie, bez niepotrzebnych emocji i prowokacji. Przykłady podane pod koniec książki są szokujące... Niestety, ale nawet w XXI wieku ciemnota i zabobony mają się dobrze nawet w tak rozwiniętych krajach jak USA czy Wielka Brytania. Argumentacja logiczna i dokładnie poparta odpowiednimi badaniami.

Merytorycznie, bez niepotrzebnych emocji i prowokacji. Przykłady podane pod koniec książki są szokujące... Niestety, ale nawet w XXI wieku ciemnota i zabobony mają się dobrze nawet w tak rozwiniętych krajach jak USA czy Wielka Brytania. Argumentacja logiczna i dokładnie poparta odpowiednimi badaniami.

Pokaż mimo to

avatar
613
380

Na półkach: , ,

Autor - biolog ewolucyjny - serwuje nam traktat o tym, że nauki i religii nie da się pogodzić. Przytacza na tę tezę liczne dowody, szczególnie dokładnie rozprawiając się z argumentacją kreacjonistów, zwolenników "inteligentnego projektu" (czyli kreacjonistami 2.0 ;)),leczenia wiarą i ogólnie tezy, że religia i wiara pozwalają na dochodzenie do jakichkolwiek prawdziwych wniosków o rzeczywistym świecie.
Fragmentami czyta się książkę dość ciężko, opisywane sytuacje są też dołujące. Ogólnie jednak warto zapoznać się ta książką - jako taka mała odtrutką na zalew religijnego i pseudonaukowego bełkotu który nas otacza.

Autor - biolog ewolucyjny - serwuje nam traktat o tym, że nauki i religii nie da się pogodzić. Przytacza na tę tezę liczne dowody, szczególnie dokładnie rozprawiając się z argumentacją kreacjonistów, zwolenników "inteligentnego projektu" (czyli kreacjonistami 2.0 ;)),leczenia wiarą i ogólnie tezy, że religia i wiara pozwalają na dochodzenie do jakichkolwiek prawdziwych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
48
46

Na półkach:

Prawie dobrnalem do konca. Zostalo niewiele ale juz musialem sobie odpuscic. I wreszcie biore sie za cos innego. Niewatpliwie ciekawe i madre argumanry ale styl pisania bardzo mi sie nie podobal. Czytalo mi sie te ksiazke fatalnie bo co rusz jakies wtracenie innego autorstwa i komentarz, wtracenie i komentarz, wtracenie i komentarz i tak praktycznie przez caly czas. Nie jestem fanem tego typu stylu, bo dostaje od tego "biegunki myslowej". Z ksiazek o nauce i wierze jakie juz przeczytalem, to jest jedyna pozycja, ktorej nie dalem rady doczytac do konca, wlasnie z powodu takiego stylu pisania. Mialem rowniez wrazenie ze wiele argumentow niustannie powtarza sie. Mysle ze mozna bylo spokojnie tresc zawrzec w maksymalnie polowie objetosci tej ksiazki. Wg mnie ksiazna ta przypomina troche prace dyplomowa - sztucznie nabita dla zrobienia lepszego wrażenia.

Prawie dobrnalem do konca. Zostalo niewiele ale juz musialem sobie odpuscic. I wreszcie biore sie za cos innego. Niewatpliwie ciekawe i madre argumanry ale styl pisania bardzo mi sie nie podobal. Czytalo mi sie te ksiazke fatalnie bo co rusz jakies wtracenie innego autorstwa i komentarz, wtracenie i komentarz, wtracenie i komentarz i tak praktycznie przez caly czas. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
584
570

Na półkach: , , ,

Jest faktem, że żaden człowiek nie rozumie wszystkiego (a i sumaryczna wiedza zdobyta przez wszystkich ludzi jest dalece niepełna). Nauka jest jedynym wspólnym mianownikiem źródła faktów dla wszystkich. Jednak ludzie mają potrzeby emocjonalne, które sprawiają, że nie zawsze wykorzystują wiedzę zdobytą już przez naukę. Czasem jej zaprzeczają, jak sami uzasadniają, dla wyższego dobra. Tym dobrem jest wiara jako zespół przekonań różnego pochodzenia. Biolog ewolucyjny Jerry Coyne napisał książkę „Wiara vs fakty. Dlaczego nauki i religii nie można ze sobą pogodzić” by wykazać, że wiara natury religijnej nieuchronnie popada w konflikt z nauką zbierającą fakty. Książka jest skupiona na polemice z ideami różnych osób reprezentujących (deklarujących powinowactwo) różne religie, głównie trzy najliczniejsze monoteistyczne. Z wielu powodów skupia się jednak na chrześcijaństwie. Dość jasno tłumaczy, że konsekwencje wiary w osobowego Boga są podobne w tych wielkich religiach, szczególnie gdy konfrontuje się je z nauką, przez co ich rozróżnienie staje się nieistotne. Zdecydowanie ważniejsze są konkretne jednostkowe deklaracje, przekonania, sposób argumentacji, stopień otwartości na rzeczywiste problemy i ich rozwiązania oferowane przez naukę.

Wybiórczość w akceptacji osiągnięć nauki manifestuje się różnymi postawami, co zostało pedantycznie przeanalizowane przez Coyne’a. W kolejnych rozdziałach, opierając postawione tezy na wypowiedziach naukowców (reprezentujących pełen zestaw przekonań – od ateizmu po teologie objawienia),przewodników duchowych czy polityków, posiłkując się ważnymi w narracji dokumentami i stanowiskami doktrynalnymi, zderza to wszystko z nauką i jej ustaleniami. Ponieważ konflikt buduje się wokół kilku grup problemów, to im biolog poświecił większość stron pracy (czyli nauki biologiczne – powstanie życia, istota ewolucji w kontekście człowieka, akceptowalne granice medycznych badań; nauki fizyczne – status stałych fundamentalnych, kosmologia początku; neuronauka i kognitywistyka – wolna wola, samoświadomość; nauki społeczne – źródła kulturowe domniemanej wyjątkowości człowieka).

Klarowność wywodu biologa, to najmocniejsza strona jego wersji 'nowego ateizmu'. Nie jest skupiony na reporterskiej formie i doprowadzeniu przeciwnika ciętymi ripostami 'do parteru' (jak Hitchens),nie dokonuje zbyt daleko idących uogólnień (jak Dawkins) i nie jest przesadnie intelektualny i filozoficzny (jak Dennett). Coyne metodycznie zbija roszczenia religii do posiadania ostatecznych odpowiedzi na świat. Szczególnie interesująco przebadał, popularne obecnie, różne techniki akomodacjonizmu (przyjaznego współistnienia) nauki i religii. Podane mechanizmy ułatwiające rozwój Fundacji Templetona, zdumiewająca niezgodność wyznawanych prywatnie i publicznie zasad części środowiska akademickiego, to nieuchronne elementy ludzkiej irracjonalności wynikające z cech osobowości, kulturowych relacji i przyziemnymi potrzeb materialnych (przy czym te wszystkie ludzkie ułomności formują człowieka nie tylko na polu duchowym). Stąd dla klarowności wywodu, pojęcie 'nauka' wydestylował biolog z ustalanych przez nią faktów i skupił się na budującej ją metodzie - aktywnościach podejmowanych w zamkniętym cyklu (obserwacja, hipoteza, weryfikacja, uogólnienie lub odrzucenie, przewidywanie kolejnych zjawisk). Bardzo skutecznie rozprawił się z licznymi kontrargumentami broniącymi religii jako źródła innej/pełniejszej/równie cennej prawdy o świecie (str. 255):

"Zagrożenie dla nauki polega na tym, że wiara wypacza jej rozumienie przez ludzi, na przykład twierdząc, że nauka oparta jest na wierze w tym samym stopniu co religia, że objawienie albo wskazówki w starożytnych księgach są tak samo merytoryczną drogą do prawdy o świecie jak metoda naukowa, i że wyjaśnienie może opierać się na osobistych preferencjach, a nie na testach empirycznych."

Sporo do myślenia dały mi opisy scjentyzmu (nie mylić z scjentologią Hubbarda). Pojęcie to jest tak niejednoznaczne i co gorsza z przypisaną etykietą negatywnych emocji, że trafne stają się przytoczone słowa Dennett, że to: "termin bez żadnej definicji. Oznacza po prostu naukę, która ci się nie podoba". Chyba pojęcie to miało stać się swoistą laleczka voodoo na strachy, które niesie ze sobą jakoby nauka dla duchowości. Równie ciekawie opisał Coyne wszelkie koncepcje 'Boga luk', który formuje się czasem u liberalnych chrześcijan, gdy metoda naukowa wkracza na kolejny obszar dotychczasowej dominacji religii. W przekonywaniu do swoich racji jest bardzo skuteczny - nie przekracza granicy dobrego smaku, nie wyczuwa się agitacji, nie jest napastliwy - metodycznie rozbraja ludzkie strachy, by pozostawić człowieka w otwartości na przyjęcie naukowych faktów, o czym przekonuje syntetycznie w podsumowaniu (str. 291):

"W świecie, którego pragnę, siła przekonań na temat faktów jest proporcjonalna do siły dowodów na nie. To świat, w którym można powstrzymać się od oceny, kiedy nie zna się odpowiedzi, i w którym wątpienie w przekonania innych nie jest uważane za afront."

W końcówce uderzył w ton moralizatorski, ale zapewne chciał dokonać podsumowania z emocjonalnymi refleksjami. Trudno jednak zachować spokój, gdy pisze się o rodzicielskich bestialstwach zaniechania medycznej pomocy własnemu dziecku, bo wiara na to nie pozwala. Mam w sumie tylko jedną krytyczną uwagę o tzw. silnej zasadzie antropicznej, która jest jednak czymś innym, niż podał autor książki (str. 189). Zapewne "Wiara vs fakty" to jedna z najlepiej przeprowadzonych analiz relacji nauka-religia i wiara-rozum dostępnych po polsku. Stawiam ją na równi z pracą Stengera (*),która skupiła się głównie na argumentacji z punktu widzenia fizyki. Tu dopełnienie dyskursu naukowego jest przede wszystkim poprzez biologię i dobór naturalny Darwina, tak doskwierający myśleniu religijnemu o naszej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Coyne bardzo trafnie zdiagnozował liczne strachy ludzkie, które blokują dostęp wnioskom naukowym do głowy. Szczególnie chyba niezrozumienie naszej przypadkowości i egzystencjalnej efemeryczności dręczy osoby religijne. Nauka być może sprowadza człowieka do pośledniej roli w kosmicznym teatrze, z drugiej jednak strony pocieszające jest to, że dajemy radę opisać ten fenomen istnienia właśnie dzięki niej.

W książce większość przykładów pochodzi z USA, gdzie sytuacja jest specyficznym kolorytem i poligonem ścierania się światopoglądów. Za wzór zdrowych relacji wiara-fakty uznał Coyne Europę. Chyba nie analizował jednak kraju, w którym zadeklarowane intelektualne koligacje ze Spinozą przywoływane są w przestrzeni publicznej jako asumpt do deprecjonowania człowieka.

ŚWIETNE - 9/10

=========

* "Bóg błędna hipoteza", Victor J. Stenger, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2018

Jest faktem, że żaden człowiek nie rozumie wszystkiego (a i sumaryczna wiedza zdobyta przez wszystkich ludzi jest dalece niepełna). Nauka jest jedynym wspólnym mianownikiem źródła faktów dla wszystkich. Jednak ludzie mają potrzeby emocjonalne, które sprawiają, że nie zawsze wykorzystują wiedzę zdobytą już przez naukę. Czasem jej zaprzeczają, jak sami uzasadniają, dla...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    113
  • Przeczytane
    29
  • Posiadam
    10
  • Teraz czytam
    2
  • Publicystyka
    2
  • Popularnonaukowe
    2
  • Religioznawstwo
    2
  • Ateizm
    1
  • Ebook
    1
  • 2021
    1

Cytaty

Więcej
Jerry A. Coyne Wiara vs fakty Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne