rozwińzwiń

Węgierski syndrom Trianon

Okładka książki Węgierski syndrom Trianon Bogdan Góralczyk
Okładka książki Węgierski syndrom Trianon
Bogdan Góralczyk Wydawnictwo: Wydawnictwo Akademickie Dialog historia
373 str. 6 godz. 13 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Akademickie Dialog
Data wydania:
2020-06-01
Data 1. wyd. pol.:
2020-06-01
Liczba stron:
373
Czas czytania
6 godz. 13 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380028593
Tagi:
Węgry Węgrzy Europa Środkowa historia XX wiek
Średnia ocen

8,4 8,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nowa gra w Chińczyka Bogdan Góralczyk, Marcin Jacoby, Tomasz Sajewicz
Ocena 7,7
Nowa gra w Chi... Bogdan Góralczyk, M...
Okładka książki Układ Sił 38/2023 Marek Budzisz, Dariusz Dachowicz, Bogdan Góralczyk, Sławosz Grześkowiak, Andrzej Kohut, Witold Repetowicz, Tomasz Rydelek, Jan Wójcik
Ocena 7,8
Układ Sił 38/2023 Marek Budzisz, Dari...
Okładka książki Wielka gra o Ukrainę Marek Budzisz, Bogdan Góralczyk, Bartłomiej Radziejewski
Ocena 7,1
Wielka gra o U... Marek Budzisz, Bogd...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,4 / 10
40 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
201
191

Na półkach:

Trudno znaleźć publikacje na temat Węgier na tak wysokim poziomie jak oceniana tutaj. Bogdan Górlaczyk przekrojowo opisał tutaj losy narodu węgierskiego oraz konsekwencje podejmowania złych decyzji politycznych i wiązania się w nieodpowiednie sojusze. Publikacja dokładna, pełno tutaj szczegółów i opisów. Mimo wszystko czytało się to ciężko, sama lektura zajęła mi trochę czasu. Wydaje mi się, że prof. Góralczyk jest lepszym komentatorem medialnym. Mimo wszystko jednak tytuł ten wzbogaci naszą wiedzę na temat Bratanów. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość.

Trudno znaleźć publikacje na temat Węgier na tak wysokim poziomie jak oceniana tutaj. Bogdan Górlaczyk przekrojowo opisał tutaj losy narodu węgierskiego oraz konsekwencje podejmowania złych decyzji politycznych i wiązania się w nieodpowiednie sojusze. Publikacja dokładna, pełno tutaj szczegółów i opisów. Mimo wszystko czytało się to ciężko, sama lektura zajęła mi trochę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1232
119

Na półkach: , , , , ,

Zadziwiają mnie aż tak wysokie oceny tej książki. Zastanawiając się, z czego wynika mój tak odmienny jej odbiór, doszłam do wniosku, że odpowiedź jest w sumie prosta: temat znam doskonale, z dekadę temu pisałam na zbliżony temat pracę dyplomową, znam historię i realia węgierskie oraz język - dlatego widzę, jak bardzo ta książka jest wybrakowana i nie na temat. Autor opatrzył większość rozdziałów w przymiotnik wielki; dla mnie jego praca była wielkim rozczarowaniem, ponieważ zgadzam się w podstawowej kwestii: to temat niezwykle istotny dla zrozumienia węgierskiej perspektywy i działań, jakie nam wydają się dziwaczne. Książka nie dostarcza jednak dobrego wytłumaczenia, dlaczego tak jest.

Książka jest nie na temat. Nie mówi wiele o tytułowym syndromie Trianon, lecz jest syntezą ostatnich 150 lat historii Węgier w ujęciu polityczno-dyplomatyczno-militarnym (a o tych możemy poczytać po polsku - „Węgry” Jerzego Kochanowskiego z serii historii państw w XX wieku czy niedawno wydana „Historia Węgier” Ignáca Romsicsa),z końcowym rozdziałem poświęconym przemyśleniom autora odnośnie do współczesnej węgierskiej polityki. To kompilacja prac głównie węgierskich historyków, które znam - wiem więc, że to wybiórcze ujęcie wynika z podejścia autora, a nie ich treści. Bogdan Góralczyk jest dyplomatą, zajmuje się polityką i związany jest z Budapesztem. I pewnie stąd wynika to „skrzywienie”, kastrujące książkę z warstwy społecznej, kulturowej, a nawet gospodarczej. To bardzo wąskie spojrzenie, zbyt dalekie od syndromu Trianon.

Czym jest syndrom Trianon? To pojęcie już od dawna obecne w dyskursie nauk społecznych w odniesieniu do Węgier, nie zostało ukute przez autora. Najogólniej syndrom ten odnosi się do postawy społeczeństwa węgierskiego - wielkiej traumy po tragedii „dyktatu” pokojowego z 1920 roku, który pozbawił państwo 2/3 terytoriów wraz z całym ich bogactwem nie tylko ludnościowym. Traktat po I wojnie światowej, z czym naprawdę trudno polemizować, był niesprawiedliwy, i z tego wynika tęsknota za powrotem przynajmniej zbliżonego kształtu Wielkich Węgier oraz marzenie o przywróceniu takiego stanu rzeczy, sen o irredencie i rewizjonizmie, który może prowadzić do bratania się z takimi indywiduami jak Hitler (a współcześnie kto inny). Mimo że minęło ponad sto lat, syndrom wcale nie słabnie, a może wręcz przeciwnie; często porównuje się ten czas do zaborów Polski, a te jak wiemy trwały 123 lata.
Jest to postawa społeczeństwa, jak napisałam, tymczasem autor skupia się tylko na kwestii Trianon widocznej w kręgach decyzyjnych, politycznych, a także na historii zmian granic. Pisząc jednak o tym, że politycy wykorzystywali i nadal wykorzystują te marzenia społeczeństwa, budując swoje poparcie - to przecież dzięki trosce o Węgrów pozostałych poza współczesnymi granicami kraju Orbán doszedł do władzy i ją utrzymał - nie pokazuje kwestii najważniejszej: perspektywy społecznej, tego podatnego gruntu, na który padają deklaracje i obietnice polityków, tej gleby, która syndrom Trianon żywi.

Zanim napiszę wprost o tym, czego w tej książce nie ma, napiszę o tym, co niepotrzebnie w niej jest. Po dobrym pierwszym, krótkim rozdziale opisującym żałobę narodową po podpisaniu traktatu z Trianon, połowa książki opisuje czas od węgierskiego powstania 1848/9 przez dualistyczną monarchię po zakończenie I wojny światowej. Oczywiście, należy ukazać stan poprzedzający chwilę ogromnej węgierskiej traumy, zakreślić wcześniejsze granice i postępowanie z pozostałymi narodowościami na terytorium państwa. Nie trzeba jednak niezwykle szczegółowo opisywać wszystkich zabytków Budapesztu wraz z architektami, biografii polityków, przebiegu walk na frontach wojennych (w tym cały akapit poświęcony temu, czego NIE ma w książce Barbary Tuchman),niezwykle detalicznych opisów dwóch rewolucji węgierskich wraz z postulatami politycznymi i reformami poszczególnych stronnictw. To naprawdę niewiele ma wspólnego z syndromem Trianon. To praca nie na temat. W dodatku pełna dygresyjności profesorskiej, tj. nieumiejętności selekcji tego, co naprawdę istotne i niezbędne od wielu anegdotek, które wydają się ciekawe i warte opisania. To zaś prowadzi do chaosu narracyjnego, częstego wyjścia naprzód w chronologii, którą kończą zwroty w stylu „wróćmy jednak do wątku głównego”. Poza tym wiele tu zdań-konkluzji powtórzonych i kilkanaście (!) razy, a często w słowach praktycznie identycznych… Bardzo wyraźnym sygnałem pogubienia w tej dygresyjności i szczegółowości jest odwołanie się do Béli Kuna wtedy, kiedy czytelnik jeszcze nie wie kim tenże Béla Kun był (bo raczej bez znajomości historii Węgier nie ma się o jego istnieniu pojęcia). Wszystkie niezbędne informacje poprzedzające Trianon spokojnie zmieściłyby się w jednym odchudzonym rozdziale.

Przyznaję, że jest tu - poza pierwszym, wprowadzającym - drugi dość dobry rozdział trzymający się tematu: to ten poświęcony kuluarom podpisywania traktatu z Trianon. Widać więc, że żadne racje etnograficzne i podnoszone przez Węgrów argumenty różnego rodzaju nie miały znaczenia wobec już podjętych decyzji terytorialnych - podjętych w myśl obdarowania nowych państw, późniejszych sojuszników zachodu: Czechosłowacji, Jugosławii i Rumunii. Autor pokazuje więc, że zachodnie mocarstwa nie miały bladego pojęcia o specyfice regionu i przy wytyczaniu granic kierowano się oczywiście interesem sojuszników, lecz… nie dowiemy się, dlaczego nowym państwom tzw. małej ententy zależało na konkretnie takich terenach, które otrzymały (bogactwa naturalne, przemysł, miasta).

No więc czego istotnego w tej książce nie ma? Nie ma praktycznie nic o nastrojach społeczeństwa w okresie międzywojennym. Aż trudno mi było uwierzyć w to, że autor rozdział na ten temat poprowadził prędko ku czasom arbitraży wiedeńskich i odzyskiwania fragmentów dawnych Węgier, a pominął tyle materiału dotyczącego bezpośrednich skutków Trianon. W całej książce nie ma ani pół wspomnienia o tym, że w wyniku tak poważnej zmiany granic trudno było znaleźć rodzinę, której krewni nie znaleźliby się nagle w innym, wrogim państwie (i w sumie dziś wygląda to podobnie),dlatego ta sytuacja oddziaływała całkowicie oddolnie, a nie była jedynie wytworem ambicji i pragnienia mocarstwowości w wykonaniu polityków. Autor wspomina, że dążenia rewizjonistyczne np. Pála Telekiego zasadzały się też na tym, że sam stracił dostęp do swoich majątków na terenie Siedmiogrodu. Niewątpliwie sytuacja ta mogła zachęcać do działania na rzecz zmiany, jednak w książce nie ma nic (!) odnośnie do tragedii gospodarczej, ekonomicznej i komunikacyjnej jaką postanowienia traktatu wprowadziły. Węgierski przemysł został rozczłonkowany, szlaki komunikacyjne prowadziły teraz do miast zagranicznych, natomiast miejscowości w nowych granicach nie były ze sobą skomunikowane. A co najbardziej szokujące, autor nie pisze nic o kwestii bagażu kulturalnego, jaki przez Trianon został utracony i silnie społecznie oddziaływał. Terytoria i miasta węgierskie, które znalazły się poza granicami, były przecież bowiem centrami kultury, związanymi z ważnymi dla Węgrów artystami, postaciami historycznymi czy wydarzeniami. Kiedy czytamy o pragnieniu odzyskania Siedmiogrodu jako szczególnie ważnego, to nie wiemy - DLACZEGO? Tę kwestię wyjaśnia autor bardzo krótko i pobieżnie dopiero w przedostatnim rozdziale poświęconym współczesności. Co ciekawe, mimo że Polakom Siedmiogród może słusznie kojarzyć się ze Stefanem Batorym, to akurat autor naszego króla w tekście z tej okazji nie przytoczył.
Nie ma również w tej książce analizy sztuki rewizjonistycznej, choćby grafik na plakatach, pocztówkach, wyobrażeń w przestrzeni miejskiej (w ogóle nie ma w książce praktycznie żadnych grafik za wyjątkiem trzech map). Nie ma nawet tak podstawowej zdawałoby się kwestii, jak etymologizowanie samej nazwy Trianon jako tria-non, potrójne „nie” wyrażające niezgodę na zapadłe tam decyzje. Nie ma nawet rozwiniętego wątku wsparcia brytyjskiego, mimo że został wspomniany lord Rothermere - był przez Węgrów wielbiony za swoje działania. Tak, był, ale - DLACZEGO? Tego się niestety nie dowiemy, ponieważ zawartość rozdziału w znacznej mierze poświęcona jest ustawom antyżydowskim i kwestii czy Węgrzy odpowiadają za Holocaust - co jest, ponownie, nie na temat!

Nie ma w tej książce również pogłębionego spojrzenia na czasy, nazwijmy to, współczesne, po 1989 r., kiedy po okresie milczenia i traktowania tematu jako tabu można było ponownie zwrócić nań uwagę. Nie zostały wspomniane pomniki i tablice upamiętniające Trianon, a obecne chyba w każdej węgierskiej mieścinie - jest za to opis przeistaczania tkanki miejskiej Budapesztu na wzór międzywojenny. Nie zostało wspomniane istnienie muzeum Trianon w Várpalota. Nie zostało nawet wspomniane nowe muzeum powstałe w Budapeszcie, w przebudowywanym kompleksie zamkowym przy ogrodach, ostatnie sale którego to po prostu pokazanie traumy Trianon i można sobie tam pochodzić po dywanie w Wielkie Węgry. Muzeum to zostało oddane przed napisaniem tej książki, wiem, bo chodziłam po tym dywanie i podziwiałam narrację skierowaną do zachodnich turystów - jak bardzo Węgry skrzywdzono. Nie ma więc tu też wzmianki o biznesie pamiątkowym: możemy zaopatrzyć się w sklepikach w koszulkę z napisem „Jestem starsza/y niż Słowacja” czy wszelkie gadżety z kształtem Wielkich Węgier. Nie ma też w tej książce nawet wspomnienia o muzyce rewizjonistycznej i nie chodzi mi tutaj o taki twór, jakim jest rock narodowy na czele z zespołem Kárpátia (który śpiewa m.in. o łzach toczących się za Górną Prowincją tj. Słowacją czy też o czołgach wjeżdżających do Kolozsváru),lecz o przyśpiewki ludowe, jakie można usłyszeć na tzw. prowincji czyli poza Budapesztem. Nie ma też omówienia opery poświęconej Trianon, wystawionej na Placu Bohaterów; autor o niej wspomni, lecz nie umożliwi osobom nieznającym węgierskiego dotarcia do choćby okrojonej treści. To wszystko składa się na niedostatecznie opisaną atmosferę społeczną, która kwitła zanim Orbán doszedł do władzy, a on jedynie umiejętnie tę strunę poruszył - to nie on wskrzesił w społeczeństwie pragnienie rewizji, ponieważ ono z tych dziesiątków jak nie więcej powodów ciągle tam tkwiło.

Książka jest więc dla mnie ogromnym zmarnowaniem tematu. Syndrom Trianon jest niezwykle ważny dla zrozumienia perspektywy węgierskiej; w zasadzie nie da się rozpatrywać polityki tego kraju bez świadomości istnienia tego syndromu, a w tej pracy został on niesamowicie spłycony i potraktowany powierzchownie. Sprowadzając go jedynie do warstwy politycznej, pomija się całkowicie poczucie krzywdy żyjące w społeczeństwie i to o tyle tragiczne, że w zasadzie nie ma już sposobu na nawet kosmetyczną rewizję postanowień sprzed stu lat (chyba że wybuchnie III wojna światowa, ale wtedy zapewne nie będzie już nawet czego rewidować). Trudno więc prorokować, czy syndrom Trianon kiedykolwiek obumrze.
Mam też pewne uwagi co do tłumaczenia węgierskich fraz (czasem kosmetyczne, czasem nie, dla osób języka nieznających nie do uchwycenia) i wielkie zastrzeżenia co do korekty i redakcji książki (sporo literówek, błędnych znaków interpunkcyjnych, czasem w zdaniach brakuje słów i trzeba się ich domyślać z kontekstu).

Zadziwiają mnie aż tak wysokie oceny tej książki. Zastanawiając się, z czego wynika mój tak odmienny jej odbiór, doszłam do wniosku, że odpowiedź jest w sumie prosta: temat znam doskonale, z dekadę temu pisałam na zbliżony temat pracę dyplomową, znam historię i realia węgierskie oraz język - dlatego widzę, jak bardzo ta książka jest wybrakowana i nie na temat. Autor...

więcej Pokaż mimo to

avatar
526
86

Na półkach: ,

Wyśmienite spojrzenie na najnowszą historię Węgier z perspektywy tego, jak z wielkiego terytorialnie państwa (po 1867 r.) stało się krajem małym (po 1919 r.). Co do tego doprowadziło? „Wielkomocarstwowe sny”, „narodowa megalomania”, „patetyczne erupcje narodowej dumy”, „krótkowzroczne poczucie narodowej wszechmocy” (określenia z książki). Oraz uznawanie że kultura i cywilizacja węgierska są na wyższym poziomie od otaczających ją ludów (mniejszości w ówczesnym królestwie),co przejawiło się w narodowym nacjonalizmie niezauważającym, że Węgrzy to tylko niecała połowa mieszkańców Królestwa Węgier, a także w ignorowaniu, a wręcz szykanowaniu mniejszości narodowych. Nawet w obliczu klęski Austro-Węgier w pierwszej wojnie światowej, władze węgierskie stały na nieprzejednanym stanowisku w kwestii mniejszości i ich aspiracji, wręcz grożąc mniejszościom militarnie, nie zauważając, że realia diametralnie się zmieniły i nikt w regionie już nie będzie posłusznie poddawał się węgierskiej hegemonii. Za tę politykę Węgry spotkała kara (być może zbyt surowa) w postaci utraty znacznych obszarów kraju. I w trakcie pierwszej wojny światowej, i po niej władze węgierskie udawały, że nie było żadnych opresji wobec mniejszości, były wręcz przekonane, że mniejszości nie mają podstaw do uskarżania się na władze. Co więcej, nie tylko wówczas, ale i obecnie uważają, że odłączenie od Węgier terenów w większości zamieszkanych przez inne narody było wielką niesprawiedliwością, nie zauważają jakie same niesprawiedliwości przez lata fundowali niewęgierskim mieszkańcom tych terenów.

W książce największy nacisk położony został na historię Węgier od czasu powołania Austro-Węgier (1867) do ich upadku (1919) oraz na okres międzywojenny i czas drugiej wojny światowej. Szkoda, że tylko zdawkowo opisane zostały lata 1945-90 (brak informacji o największej w historii inflacji – 41,9 biliarda % w skali miesiąca [!] i denominacji ówczesnej waluty pengő na forinta w stosunku 400 kwadryliardów (jedynka z 27 zerami) do 1 – gdy w innych okresach kwestie gospodarcze i ich wpływ na politykę były opisywane),w większości i tak skupiając się na Siedmiogrodzie znajdującym się w granicach Rumunii. W ostatniej części opisana jest polityka Orbána, niebezpiecznie zbliżająca się do rewizjonistycznej polityki międzywojennej.

Redakcyjnie książka powinna być bardziej dopracowana. Brakuje tu podziału rozdziałów na podrozdziały (a przynajmniej wydzielenia podwójnym akapitem) – kolejny obszerniejszy temat nie jest w jakikolwiek sposób oznaczony. Powinna także być lepsza korekta (jest tu trochę błędów językowych i literowych).

Wyśmienite spojrzenie na najnowszą historię Węgier z perspektywy tego, jak z wielkiego terytorialnie państwa (po 1867 r.) stało się krajem małym (po 1919 r.). Co do tego doprowadziło? „Wielkomocarstwowe sny”, „narodowa megalomania”, „patetyczne erupcje narodowej dumy”, „krótkowzroczne poczucie narodowej wszechmocy” (określenia z książki). Oraz uznawanie że kultura i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
407
247

Na półkach:

Profesor Bogdan Góralczyk przedstawia nam sposób patrzenia na świat z węgierskiej perspektywy. Prezentuje historię Węgier z kluczowym wydarzeniem, jakim był traktat w Trianon po I wojnie światowej, kiedy to Węgry starciły 2/3 swojego obszaru, ludności i dostęp do morza. No i Węgrów to boli do dzisiaj.

Autor przedstawia historię od połowy XIX wieku i wiosny ludów, gdzie na terenie Węgier obudziły się mniejszości narodowe, co miało spory wpływ na wybuch wojny, a potem jest ogromna porażka w czasie wojny i ciągle kombinowanie jak odzyskać utracone ziemie poprzez złe decyzje i porażki.

Temat widać nadal aktualny, bo nawet wczoraj pojawiła się informacja, że Orban gra na korzyść Putina, bo być może w grę wchodzi odzyskanie Rusi Zakarpackiej. O aktualnej sytuacji w Węgrzech i samym Orbanie, jego celach i powrocie do przeszłości w książce też jest mowa.

Profesor Bogdan Góralczyk przedstawia nam sposób patrzenia na świat z węgierskiej perspektywy. Prezentuje historię Węgier z kluczowym wydarzeniem, jakim był traktat w Trianon po I wojnie światowej, kiedy to Węgry starciły 2/3 swojego obszaru, ludności i dostęp do morza. No i Węgrów to boli do dzisiaj.

Autor przedstawia historię od połowy XIX wieku i wiosny ludów, gdzie na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
147
96

Na półkach:

Hasło klucz do historii Węgier - Trianon. 4 czerwiec - data symbol, koniec Wielkich Węgier - traktat kończący udział Węgier w I wojnie światowej (co ciekawe nie ratyfikowany przez Polskę mimo, że na jego podstawie część Spiszu i Orawy znalazła się w Polsce). Dla nas - symbol częściowo wolnych wyborów. Datowy splot obydwu narodów.

Autor ciekawie porusza zagadnienie wpływu traktatu w Trianon na Węgry, ich historię po 1920 r. Warto przeczytać by spróbować zrozumieć Węgrów spojrzeć na nich z innej nieco perspektywy. Książka napisana w oparciu o źródła węgierskie o czym autor rzetelnie uprzedza (nawet kilkukrotnie),bardzo dobry język, opowiadanie "płynie". Całkowita nowość dla mnie to fragmenty o Seklerach - mniejszości węgierskiej na obszarze dzisiejszej Rumunii, dobrze zarysowane dzieje w epoce Ceausescu, prawda czym była "przyjaźń" w obozie komunistycznym (Seklerzy mają 200 km do Bukaresztu a 700 do Budapesztu).

Ostatni rozdział - Horthy vs. Orban - nieco słabszy od całości, zabrakło mi trochę głębszej analizy na kim (kraj) opiera się Orban, Horthy wiadomo - na III Rzeszy, Orban raczej w przeciwieństwie na tej spadkobiercy. I tak na zakończenie - super opisany "ruchy" pomników na placu Kossutha, ostatni raz byłem w Budapeszcie w 2018 roku - sporo się zmieniło - np. Imre Nagy zamiast miejsca w narożniku tego placu znalazł się teraz na peszteńskim krańcu mostu Małgorzaty.

Hasło klucz do historii Węgier - Trianon. 4 czerwiec - data symbol, koniec Wielkich Węgier - traktat kończący udział Węgier w I wojnie światowej (co ciekawe nie ratyfikowany przez Polskę mimo, że na jego podstawie część Spiszu i Orawy znalazła się w Polsce). Dla nas - symbol częściowo wolnych wyborów. Datowy splot obydwu narodów.

Autor ciekawie porusza zagadnienie wpływu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
377
45

Na półkach: ,

Książka opisuje ostatnie 170 lat historii w Węgier, skupiając się na wszystkich okresach poza komunistycznym w ciekawy i przystępny sposób. O części faktów nigdy do tej pory nie słyszałem i zakładam, że większość Polaków również. Polecam.

Książka opisuje ostatnie 170 lat historii w Węgier, skupiając się na wszystkich okresach poza komunistycznym w ciekawy i przystępny sposób. O części faktów nigdy do tej pory nie słyszałem i zakładam, że większość Polaków również. Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
303
55

Na półkach:

Bardzo polecam, świetna książka o polityce węgierskiej po Trianon. Z racji wykształcenie autor dużo miejsca poświęca dyplomacji tego czasu (dobre uzupełnienie zwłaszcza jeżeli ktoś czytał Dyplomację H.Kissingera). Są też omówione relacje polsko-węgierskie, które tłumaczą zachowanie Węgrów we wrześniu '39. Ostatni rozdział ( faktycznie może trochę chaotyczny na tle innych) poświęcony jest polityce historycznej prowadzonej przez Orbana. Warto przeczytać

Bardzo polecam, świetna książka o polityce węgierskiej po Trianon. Z racji wykształcenie autor dużo miejsca poświęca dyplomacji tego czasu (dobre uzupełnienie zwłaszcza jeżeli ktoś czytał Dyplomację H.Kissingera). Są też omówione relacje polsko-węgierskie, które tłumaczą zachowanie Węgrów we wrześniu '39. Ostatni rozdział ( faktycznie może trochę chaotyczny na tle innych)...

więcej Pokaż mimo to

avatar
62
60

Na półkach:

Historię Węgier większość osób zna chyba dość pobieżnie. Andegawenowie, Rakoczy, Bem, "dwa bratanki", Austro-Węgry, rok 1956. Kraj niby bliski, a jak przychodzi do szczegółów... Te braki, przynajmniej jeśli chodzi o historię współczesnych Węgier, od XIX w. po współczesność, można łatwo nadrobić z tą książką. Autor pisze lekko i ciekawie, i jednocześnie bardzo konkretnie. Wszystko jest dokładnie podbudowane źródłami, merytorycznie dopracowane; a jednocześnie nie ma tu momentów nudnych, nie ma zawiłych wywodów, które tak często zniechęcają do czytania wielu wartościowych z merytorycznego punktu widzenia pozycji. Znakomita praca!

Historię Węgier większość osób zna chyba dość pobieżnie. Andegawenowie, Rakoczy, Bem, "dwa bratanki", Austro-Węgry, rok 1956. Kraj niby bliski, a jak przychodzi do szczegółów... Te braki, przynajmniej jeśli chodzi o historię współczesnych Węgier, od XIX w. po współczesność, można łatwo nadrobić z tą książką. Autor pisze lekko i ciekawie, i jednocześnie bardzo konkretnie....

więcej Pokaż mimo to

avatar
197
155

Na półkach:

Warto. Klarowny i dobrze poprowadzony wykład o najważniejszych latach w historii Węgier (czyli od 1848 do dziś) i ich wielkiej dziejowej krzywdzie.

Tylko, czyja to wina? Czy samych Węgrów? Czy zdradzieckich Francuzów, a potem aliantów? A może przebiegłych Rumunów (ci to potrafili w odpowiedniej chwili zmienić front w dyplomacji). Nie pytam o Czechy, bo na ich temat mam podobne zdanie jak Sandor Marai w "Dziennikach". Marny i tchórzliwy naród.

W każdym razie historia Węgier i wyrok na nie wydany w Trianon, a potem w Paryżu, to skomplikowane zagadnienie. Ta książka nie daje łatwych odpowiedzi, w ogóle nie daje odpowiedzi. I bardzo dobrze. Bo trzeba na ten temat trochę pomyśleć.

Ostatni rozdział zbyt chaotyczny i za bardzo subiektywny, ale pomysł na porównanie Horthyego z Orbanem znakomity.

PS. Wypada docenić wydawnictwo. Przeczytałem drugą książkę wydaną przez Dialog i ponownie jest to pozycja na wysokim naukowym poziomie.

Warto. Klarowny i dobrze poprowadzony wykład o najważniejszych latach w historii Węgier (czyli od 1848 do dziś) i ich wielkiej dziejowej krzywdzie.

Tylko, czyja to wina? Czy samych Węgrów? Czy zdradzieckich Francuzów, a potem aliantów? A może przebiegłych Rumunów (ci to potrafili w odpowiedniej chwili zmienić front w dyplomacji). Nie pytam o Czechy, bo na ich temat mam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1853
1505

Na półkach: , , ,

Książka przedstawiająca czym dla Węgier był traktat z Trianon podpisany 100 lat temu, który zabrał im 2/3 terytorium i 3/4 ludności, z tej traumy nie mogą otrząsnąć się do dzisiaj. Przy okazji dostajemy lekko napisaną historię Węgier w ostatnich 150 latach; to kronika klęsk i upadków z Trianon na czele. Książkę świetnie się czyta, znakomita popularna literatura historyczna.

Zaczyna Góralczyk swój wywód od drugiej połowy XIX wieku (lata 1867-1914),kiedy to Węgry uzyskały w ramach C.K. Monarchii dużą autonomię, zajmowały też wielki obszar, nazywano je wtedy Wielkimi Węgrami. W tym okresie kraj przeżywał wielką gospodarczą prosperitę, a Budapeszt „był najszybciej rozwijającym się ośrodkiem miejskim nie tylko w Europie, ale nawet na całym globie. Dopiero pod koniec pierwszej dekady XX wieku został wyprzedzony przez... Manhattan.”

Z drugiej strony na obszarze Wielkich Węgier mieszkało mniej niż 50% Madziarów, a rząd w Budapeszcie prowadził w stosunku do mniejszości narodowych twardą nacjonalistyczną politykę, zmuszając np. wszystkie dzieci do nauki w języku węgierskim, nawet wszystkie uniwersytety były węgierskie. Olbrzymia to różnica w porównaniu z naszą Galicją gdzie szkoły i uniwersytety były polskie. Poza tym rzucały się w oczy różnice ekonomiczne: Węgrzy to byli w większości bogacze zaś niewęgrzy klepali biedę. Nic więc dziwnego, że taka polityka prowadziła do wielkich napięć a z czasem i do katastrofy.

A potem przyszła pierwsza wojna światowa, którą zakończyła się klęską i rozpadem C.K. Monarchii, ale do końca węgierska klasa rządząca żyła złudzeniem, że mimo klęski ich państwo pozostanie w starych granicach. Niestety sąsiedzi, popierani przez zwycięzców, Francję i Anglię, mieli zupełnie inne plany. Poza tym reputacji Węgier szalenie zaszkodziła anarchia po wojnie, a zwłaszcza krótkie rządy komunistów w 1919 roku (Węgierska Republika Rad). W efekcie, w czasie Kongresu Wersalskiego, na którym ustalano powojenny kształt Europy, delegacji węgierskiej nie było, a Czesi, Rumuni, Serbowie i owszem. No i wysmażono traktat, który odbierał Węgrom większość ludności i terytorium (Siedmiogród, wzięty przez Rumunię, miał większą powierzchnię niż okrojone Węgry),ale który musieli podpisać, inaczej postawiliby się poza nawiasem społeczności międzynarodowej.

W międzywojennych Węgrzech spoiwem ideologicznym narodu była negacja Trianon oraz plany powrotu do starych granic: „Jeśli ktokolwiek w owym czasie powiedziałby, że Trianon był sprawiedliwy, to tym samym automatycznie wykluczałby się z życia publicznego”. Okazja nadarzyła się na początku II Wojny Światowej, wtedy Węgrzy, sojusznicy Hitlera, odzyskali cześć Siedmiogrodu, Słowacji i Wojwodiny. Ale wraz z końcem wojny musieli wszystko oddać: rozdający karty Sowieci uważali ich, w przeciwieństwie do sąsiadów, za wrogów, i zdecydowanie postawili na granice z Trianon. Inna sprawa, że Węgrzy sami sobie nabruździli: sojusz z Niemcami, udział w zagładzie Żydów, krwawy reżim faszystowski tuż przed zdobyciem kraju przez Armię Radziecką.

W ostatnich latach sprawę Trianon sprytnie podnosi rządzący Węgrami Viktor Orban, zręczny demagog, rozdział poświęcony jego polityce jest naprawdę pouczający: nasi rządzący usiłują działać jak on, ale na szczęście nie mają jego sprytu i charyzmy, niemniej to, co ten człowiek robi z Węgrami jest przerażające.

Ma się z tej książki wrażenie, że najnowsza historia Węgier to pasmo klęsk i upadków z Trianon jako traumą największą. A że ten naród uwielbia czcić swoje klęski (nie on jeden) to Trianon tkwi w węgierskich sercach do dzisiaj jak drzazga.

Książka jest znakomicie, lekko napisana, świetny przykład popularnej literatury historycznej.

Książka przedstawiająca czym dla Węgier był traktat z Trianon podpisany 100 lat temu, który zabrał im 2/3 terytorium i 3/4 ludności, z tej traumy nie mogą otrząsnąć się do dzisiaj. Przy okazji dostajemy lekko napisaną historię Węgier w ostatnich 150 latach; to kronika klęsk i upadków z Trianon na czele. Książkę świetnie się czyta, znakomita popularna literatura historyczna....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    135
  • Przeczytane
    43
  • Posiadam
    11
  • Historia
    7
  • Geopolityka
    3
  • Teraz czytam
    2
  • Węgry
    2
  • Madziary
    1
  • 2021
    1
  • Polityka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Węgierski syndrom Trianon


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne