Ilustratorki, ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2019-10-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-10-16
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366140714
- Tagi:
- biografia malarze graficy projektanci ilustratorzy dzieci wspomnienia
Znakomici malarze, graficy, projektanci, którzy poświęcili życie książkom dla najmłodszych. Ilustrowali wspaniałe bajki, baśnie, opowiadania, krzyżówki, rebusy, historyjki i okładki pism. Nie szli na kompromisy, nie brnęli w infantylizm, a dziecko traktowali poważnie i nie narzucali swojej wizji.
Wielu z nas najpierw kojarzy ilustrację Szancera, a potem baśń o Królowej Śniegu. Ferdynand Wspaniały już zawsze będzie wyglądał jak z ilustracji Kazimierza Mikulskiego, a jeże u Wandy Chotomskiej jak jeże Mieczysława Pokory. Koty Marii Konwickiej każdy chciałby mieć w domu, tak jak „Świerszczyki” i „Misie” pełne rysunków Bożeny Truchanowskiej czy Hanny Krajnik.
O swoich fascynacjach opowiadają m.in. Elżbieta Gaudasińska, Zdzisław Witwicki, Bożena Truchanowska, Teresa Wilbik, Józef Wilkoń. Tych, których już nie ma – Olgę Siemaszko, Janinę Krzemińską, Zbigniewa Rychlickiego Janusza Stannego czy Adama Kiliana – wspominają najbliżsi. Co znaczyły sukcesy dla ich artystycznych wyborów? Co działo się z nimi, kiedy polską literaturę dla dzieci dotknął kryzys? Jak poradzili sobie z kolorową szmirą lat 80. i 90.? Gdzie są oryginały ich prac?
W Ilustratorkach, ilustratorach – oprócz rozmów Barbary Gawryluk – znajdą się obrazki z ukochanych książek z dzieciństwa i ilustracje nigdy wcześniej niepublikowane.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Potęga nostalgii
Gdzie się podziali dawni mistrzowie i mistrzynie dziecięcych snów, kim w ogóle byli, jak im się żyło i czy dalej przykładają rękę do dyrygowania wyobraźnią młodych czytelników – o tym pisze z wielkim oddaniem Barbara Gawryluk w swoim dziele poświęconym ilustracji książki dziecięcej. Niektórych z nich kojarzy większość z nas, o innych pewnie nigdy nie słyszeliśmy. Gawryluk wyciąga ich z mroku niepamięci, by jeszcze raz postawić na piedestale i zadośćuczynić jednemu z najsilniejszych uczuć człowieka: nostalgii.
„Ilustratorki, ilustratorzy” będą na pewno wspaniałym prezentem dla tych, którzy dziećmi byli w latach 50. czy 60., tj. przed nastaniem kryzysu i przejęciem rynku przez Disneya, o którym tyle się wspomina w tej pozycji (choroba szmiry, plaga kiczu). Na innych odbiorców wspomnień czar podziała słabiej bądź w ogóle – w końcu zapewne spora część czytelników, w czasach, gdy królowali opisywani artyści, jeszcze się nie narodziła. Co oczywiście nie przeszkadza w lekturze, ale na pewno sprawia, że jest ona bardziej krytyczna…
Gawryluk przyznaje dobitnie na początku książki, że celem jej jest opisanie ludzkich losów, dla których obrazy stanowią tylko tło. Widzi głęboki sens w opowiadaniu nawet o tych postaciach, o których wiele się nie da powiedzieć – nie ma zwyczajnie komu, odeszli w zapomnienie albo umarli. Trudno się z takim założeniem nie zgodzić, aczkolwiek pomimo tych tłumaczeń można poczuć spory niedosyt w zetknięciu z niektórymi bohaterkami i bohaterami książki.
Każdy z artystów otrzymuje jeden rozdział: zaprezentowano 11 artystek i 13 artystów, w tym takie sławy, jak Szancer, Rychlicki, Siemaszko, Wilkoń. W niektórych przypadkach otrzymujemy miniwywiady z artystami (np. w przypadku Butenki),choć częściej z ich dziećmi bądź dalszą rodziną. Czasem nie pozostał nikt, kto by mógł o nich powspominać. Opowieści są bardzo różne pod względem ilości informacji – niekiedy nie otrzymujemy nic poza nużącym wymienieniem nazw uczelni i książek, do których tworzyli ilustracje (np. w przypadku Ewy Salamon). W takich przypadkach chyba lepszym pomysłem byłoby położyć nacisk bardziej na dzieła, a nie historię, której w zasadzie nie ma.
Bo tego samego, a nawet o wiele więcej – mimo całych starań – można się dowiedzieć np. o Wilkoniu z książki Napiórskiej pt. „Szczęśliwe przypadki Józefa Wilkonia” (co nie dziwi) czy nawet… z „Ten łokieć źle się zgina” Frąckiewicza. Autorka często korzysta z książek poświęconych ilustracji, takich jak np. „Stacja ilustracja” Wincencjusz-Patyny czy „Polska szkoła ilustracji” Jiwone Lee, a i tak pozostaje we mnie uczucie, jakby zabrakło najciekawszych kwestii. Bo mnie nie tyle interesuje, kiedy ktoś zaczął pracować w „Ruchu” czy „Naszej Ilustracji” i w ile książek tchnął dodatkowego ducha rysunkami – ja chciałabym właśnie się dowiedzieć, kto z kim darł koty, romansował albo spiskował; jak się bawili, o czym plotkowali, co dokładnie robili w domach pracy twórczej poza pracowaniem. Chcę wiedzieć dokładnie, jak mąż terroryzował Danutę Konwicką i dlaczego to oczywiste, że „ktoś jednak lepi te pierogi” w duecie Wilbik i Stanny; wszystko o zdradzie „Wiesia” Majchrzaka, jakim prawem, ot tak, wyrzucono Michałowską z wydawnictwa albo jak oszukano córkę Szancera, pozbawiając ją nadzoru nad dziełami ojca.
A przede wszystkim chciałabym wiedzieć więcej o danych ilustracjach. Bo przecież wiele jest kultowych, wiele niezapomnianych. Jak dokładnie powstał Pan Kleks? Jaką metodą rysował Rychlicki Misia Uszatka? Skąd czerpał Boratyński inspiracje dla swoich mrocznych dzieł? Autorka od czasu do czasu wspomina coś o technice tej czy innej osoby, dopytuje, jak kto lubił pracować i gdzie, ale dla mnie ciągle jest tego za mało! Zresztą nie rozumiem, przyznaję bez bicia, podejścia autorki, która dzieła twórców traktuje tak po macoszemu. Choć pełno tu obrazów, a każdy rozdział kończy kilkustronicowa galeria złożona z ilustracji artystów, to są one denerwująco małe, niekiedy wręcz miniaturowe. Jasne, zniosę bez zająknięcia malutkie okładki „Ani z Zielonego Wzgórza” w wersji Krystyny Michałowskiej czy „Dzieci z Bullerbyn” Hanny Czajkowskiej. Ale Boratyński, ale Szancer, ale Gaudasińska, ale Janecka?! Aż serce boli, jak się na to patrzy i nerwowo rozgląda za lupą.
Jednocześnie zadziwia mnie ten wynikający z nostalgii bezkrytycyzm, upiększanie starych dobrych czasów. Nigdy nie było różowo i absolutnie nie zgadzam się, że dzisiaj każdy rysuje na jedno kopyto, że dawniej to były lepsze dzieła. Wiadomo – polska szkoła ilustracji zrodziła masę niepodważalnie genialnych dzieł, ale zdarzały się badziewia – jak zawsze i wszędzie. Ba! Jako że ilustracja, jak każda dziedzina, może być analizowana obiektywnie, zgodnie z regułami sztuki, jak i subiektywnie, to część zaprezentowanych tutaj dzieł wcale mnie nie rzuciła na kolana. I nie, nie da się powiedzieć, że każdy był tak niepowtarzalny i wyjątkowy – widać, zwłaszcza przy przeglądaniu galerii poszczególnych ilustratorek i ilustratorów, że style od siebie pożyczali, że bywały wspólne metody malunku i kreska nie zawsze była aż tak unikatowa.
„Ilustratorki, ilustratorzy” to przegląd dawnych artystów, coś jak album klasowy, gdzie kojarzy się twarze czy nazwiska, ale niewiele więcej; nostalgiczny powrót do czasów dzieciństwa i ukazanie dawnych swoich idoli, o których często dziecięciem będąc, nie miało się przecież nawet pojęcia. Bo iluż z nas pamięta godność ilustratorów swoich ukochanych książek? Pozycja Gawryluk jest pod tym względem bardzo ważna – podtrzymuje pamięć o tych, o których wbrew pozorom bardzo łatwo byłoby zapomnieć – zwłaszcza w przypadku, gdy nie ma już wznowień ich dzieł. Chociaż ja po lekturze czuję spory niedosyt i uważam, że ciekawiej i przyjemniej czytało się o kulisach zawodu grafika u Frąckiewicza („Ten łokieć źle się zgina”),to jednak nie mogę nie pochylić czoła przed wytrwałością i oddaniem autorki. Bo powstrzymać od zapomnienia, dać znów na chwilę poczuć się dzieckiem i zachłysnąć zachwytem przy oglądaniu reprodukcji dawnych ilustracji – to na pewno dla wielu jest bezcenne.
Agata Majchrowicz
Oceny
Książka na półkach
- 250
- 165
- 54
- 10
- 9
- 7
- 7
- 5
- 4
- 3
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Ilustratorki, ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Ciekawe wywiady z ciekawymi ludźmi, różne odsłony rzeczywistości PRL, i trochę zaglądania do pracowni i życia artystów z którymi mieliśmy kontakt od dziecka. Bardzo fajna książka.
Ciekawe wywiady z ciekawymi ludźmi, różne odsłony rzeczywistości PRL, i trochę zaglądania do pracowni i życia artystów z którymi mieliśmy kontakt od dziecka. Bardzo fajna książka.
Pokaż mimo toCiekawe, inspirujące wywiady. Pięknie pokazujące, jak różne można mieć podejście do zagadnienia ilustracji, jak różne techniki i pomysły. Ilustracja w końcu znalazła się w świetle reflektorów i zdobyła należną jej uwagę.
Ciekawe, inspirujące wywiady. Pięknie pokazujące, jak różne można mieć podejście do zagadnienia ilustracji, jak różne techniki i pomysły. Ilustracja w końcu znalazła się w świetle reflektorów i zdobyła należną jej uwagę.
Pokaż mimo toUczta dla duszy i oczu. Wzruszająca (tylko mi poleciała łezka?) i sentymentalna podróż w czas dzieciństwa. Niestety nasze dzieci tego nie zrozumieją: surowości czasów PRL i bajkowy świat ilustracji, będących pożywką dla wyobraźni i odskocznią od rzeczywistości.
Wielu z nas się zastanawiało, kto projektuje te wszystkie okładki. W książce Barbary Gawryluk (która wykonała ogrom cennej pracy!) poznajemy sylwetki wszystkich najważniejszych polskich ilustratorów, których kultowe okładki, kartki i książki oglądamy do dziś. Moja osobista Mistrzyni - Hanna Czajkowska, została tak pięknie opisana, że poczułam się tak, jakbym czytała o członku rodziny. Wspaniałym zabiegiem było dodanie do każdej sylwetki przegląd najbardziej popularnych okładek. To tu złapałam się parę razy nad własnym wzruszeniem.
Dzięki tej książce poczułam motywację do odwiedzenia Muzeum Książki Dziecięcej, zrobię to przy pierwszej wizycie w Warszawie! Jedyne co mogę powiedzieć autorce, to "dziękuję i gratulacje". Cenna pozycja w domowej biblioteczce.
Uczta dla duszy i oczu. Wzruszająca (tylko mi poleciała łezka?) i sentymentalna podróż w czas dzieciństwa. Niestety nasze dzieci tego nie zrozumieją: surowości czasów PRL i bajkowy świat ilustracji, będących pożywką dla wyobraźni i odskocznią od rzeczywistości.
więcej Pokaż mimo toWielu z nas się zastanawiało, kto projektuje te wszystkie okładki. W książce Barbary Gawryluk (która wykonała...
Dzieło sztuki w każdym calu. Cudowne ilustracje, powrót do lat dziecinnych- czasu beztroski i "smakowania" książek. Ciekawe wywiady i masa pięknych grafik...ta książka jest przecudna!!Kocham!
Dzieło sztuki w każdym calu. Cudowne ilustracje, powrót do lat dziecinnych- czasu beztroski i "smakowania" książek. Ciekawe wywiady i masa pięknych grafik...ta książka jest przecudna!!Kocham!
Pokaż mimo toPięknie wydana książka poświęcona wybranym twórcom Polskiej Szkoły Ilustracji to przede wszystkim sentymentalna podróż w czasie do okresu dzieciństwa. Pamiętam mój egzemplarz "Dzieci z Bullerbyn" z rysunkami Hanny Czajkowskiej - w prostej kresce zawarty został cały klimat tej historii. Ja już nie umiałbym sobie wyobrazić tych wszystkich bohaterów, ich przygód inaczej. Ktoś kiedyś powiedział, że ilustrator dziecięcej literatury to bardzo odpowiedzialne stanowisko, bo od jego talentu i pomysłowości zależą losy całych pokoleń. Kiedy raz po raz oglądam i czytam pracę Gawryluk, bo to nie jest książka do przeczytania raz i odłożenia na półkę, ale do ciągłego kontemplowania, to dochodzę do wniosku, że to właśnie dlatego w dużym stopniu jestem akurat takim, a nie innym człowiekiem. Dziękuję Autorce i wydawnictwu za możliwość uświadomienia sobie tego faktu.
Pięknie wydana książka poświęcona wybranym twórcom Polskiej Szkoły Ilustracji to przede wszystkim sentymentalna podróż w czasie do okresu dzieciństwa. Pamiętam mój egzemplarz "Dzieci z Bullerbyn" z rysunkami Hanny Czajkowskiej - w prostej kresce zawarty został cały klimat tej historii. Ja już nie umiałbym sobie wyobrazić tych wszystkich bohaterów, ich przygód inaczej. Ktoś...
więcej Pokaż mimo toTo wspomnienia o osobach, których nazwiska nie znałam jako dziecko.
Ale okazuje się, że doskonale pamiętam ich prace. Zwykli ludzie-niezwykli twórcy, w nielatwych czasach. Szanuję decyzje, pracowitość, wytrwałość. I talent!
Ta książka, to powrót do pierwszych milości. To ścisk serca połączony z okrzykami "tata mi ją kupił! ", "moja ukochana! " czy "taka była w bibliotece! ". To łezka w oku nad "U złotego źródła ", "Kuchnia pełna cudów", “Babcia na jabłoni“, a szeroki, najszerszy uśmiech nad "Grzyby galopują na koniach".
Nic, tylko siąść i... rysować.
To wspomnienia o osobach, których nazwiska nie znałam jako dziecko.
więcej Pokaż mimo toAle okazuje się, że doskonale pamiętam ich prace. Zwykli ludzie-niezwykli twórcy, w nielatwych czasach. Szanuję decyzje, pracowitość, wytrwałość. I talent!
Ta książka, to powrót do pierwszych milości. To ścisk serca połączony z okrzykami "tata mi ją kupił! ", "moja ukochana! " czy "taka była w...
Ktokolwiek chciałby wiedzieć więcej o swoich ukochanych ilustratorach z dzieciństwa lub choćby przypomnieć sobie ich pracę, zawiedziony nie będzie. Fajnie było poznać ich bliżej. Jeszcze fajniej powzruszać się, trafiając tu i tam na ulubione, a trochę już zapomniane ilustracje. Cieszę się, że ta książka powstała.
Ktokolwiek chciałby wiedzieć więcej o swoich ukochanych ilustratorach z dzieciństwa lub choćby przypomnieć sobie ich pracę, zawiedziony nie będzie. Fajnie było poznać ich bliżej. Jeszcze fajniej powzruszać się, trafiając tu i tam na ulubione, a trochę już zapomniane ilustracje. Cieszę się, że ta książka powstała.
Pokaż mimo toTak to już jest, że im jesteśmy starsi, z większą nostalgią wspominamy lata swojego dzieciństwa i młodości. Wspominamy odkryte miejsca, poznanych ludzi, zasłyszane melodie, wyjątkowe wtedy smaki czy zapachy.. Darzymy sentymentem przechowywane przez rodziców swoje pierwsze zdjęcia czy nieporadnie jeszcze rysowane laurki, misia z urwanym uchem, ulubiony samochodzik oraz ukochane książki..
Książki naszego dzieciństwa, czasami nie pamiętamy od razu ich treści, ale kiedy weźmiemy je do ręki, spojrzymy na okładki, a potem obejrzymy zawarte w nich ilustracje przywołamy wspomnienia tych wszystkich chwil, kiedy spędzaliśmy nad książkami beztroski czas na budowaniu magicznych światów w naszej wyobraźni.
Kim byli autorzy rysunków tych wszystkich bajek, baśni, legend i powieści? Mistrzowie ilustracji, dzięki którym szara rzeczywistość nabierała pięknych barw?
Barbara Gawryluk przedstawia 24 sylwetki wybitnych artystów i artystek, którzy tworzyli ilustracje na przełomie lat PRL-u, ich pracę, jej blaski i cienie, oraz codzienne życie, które wspominają oni sami lub ich bliscy czy przyjaciele.
W książce znajdziemy ogromną ilość oryginalnych ilustracji, okładek książek czy magazynów danego twórcy, przy których nie sposób się nie wzruszyć. Podróż sentymentalna i ogromna radość z odkrywania kolejnych zapamiętanych z dzieciństwa obrazków kartka po kartce.
Tak to już jest, że im jesteśmy starsi, z większą nostalgią wspominamy lata swojego dzieciństwa i młodości. Wspominamy odkryte miejsca, poznanych ludzi, zasłyszane melodie, wyjątkowe wtedy smaki czy zapachy.. Darzymy sentymentem przechowywane przez rodziców swoje pierwsze zdjęcia czy nieporadnie jeszcze rysowane laurki, misia z urwanym uchem, ulubiony samochodzik oraz...
więcej Pokaż mimo to📖🐲
Bardzo ciekawy przegląd polskiej ilustracji i mnóstwo przywróconych wspomnień z dzieciństwa. Kocham ilustrację książkową — nie tylko polską, ale też zagraniczną i dlatego pewnie tak uwielbiam kupować dzieciom piękne książki. :-)
📖🐲
Pokaż mimo toBardzo ciekawy przegląd polskiej ilustracji i mnóstwo przywróconych wspomnień z dzieciństwa. Kocham ilustrację książkową — nie tylko polską, ale też zagraniczną i dlatego pewnie tak uwielbiam kupować dzieciom piękne książki. :-)
Gdyby był ślizgi papier - książka byłaby niczym album, który ozdobi każdą półkę. Podróż w czasie dla starszych i starszych plus.
Gdyby był ślizgi papier - książka byłaby niczym album, który ozdobi każdą półkę. Podróż w czasie dla starszych i starszych plus.
Pokaż mimo to