Konrad Procner i komisarz Marcin Cieślar próbują schwytać tajemniczego Sprzedawce Snów. Brutalny seryjny zabójca odbiera życie raz do roku, a ofiarami są młode kobiety zupełnie ze sobą niepowiązane. Jedynym tropem pozostawionym na miejscu zbrodni jest list. Wydaje się, że śledztwo stoi w miejscu do czasu, aż policjanci poznają Zenę i Petrę, które są w jakiś sposób związane ze sprawą Sprzedawcy Snów. Czy uda im się wspólnie rozwikłać zagadkę tożsamości mordercy? Jaki to będzie mieć wpływ na ich życie?

„Uśpione królowe” niestety nie porwały mnie od pierwszych stron. Na początku wydarzyło się zdecydowanie za dużo sytuacji które wydają się mało prawdopodobne. Co chwile odkładałam książkę bo nie mogłam uwierzyć w momentami wręcz absurdalne wydarzenia. Jednak postanowiłam dać jej szansę ponieważ sama część związana z Sprzedawcą Snów mnie zaintrygowała. I tutaj się nie zawiodłam. Niestety wszystko trochę znika za dziecinnymi kłótniami między Konradem a Petrą... Według mnie jest tego zdecydowanie za dużo i spora część nic nie wnosi. Za dużo jak dla mnie romansu za mało kryminału. Po prostu nie tego się spodziewałam mimo, że w tym przypadku przeczytałam cały opis z okładki co mi się rzadko zdarza bo boję się spoilerów 😜. Na szczęście książka się rozkręca, rozwikłanie zagadki Sprzedawcy Snów też jest satysfakcjonujące, a z czasem przepychanki słowne bohaterów stały się zabawne. Wiedząc teraz czego się spodziewać myślę, że za jakiś czas wrócę do cyklu „W Trójkącie Beskidzkim”.

Jeżeli szukasz obyczajówki z kryminałem w tle - to jest to książka dla Ciebie.

Konrad Procner i komisarz Marcin Cieślar próbują schwytać tajemniczego Sprzedawce Snów. Brutalny seryjny zabójca odbiera życie raz do roku, a ofiarami są młode kobiety zupełnie ze sobą niepowiązane. Jedynym tropem pozostawionym na miejscu zbrodni jest list. Wydaje się, że śledztwo stoi w miejscu do czasu, aż policjanci poznają Zenę i Petrę, które są w jakiś sposób związane...