Artemizja
- Kategoria:
- komiksy
- Tytuł oryginału:
- Artemisia
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2019-04-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-04-24
- Liczba stron:
- 102
- Czas czytania
- 1 godz. 42 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366140745
- Tłumacz:
- Olga Mysłowska
Fascynująca historia jednej z pierwszych malarek Europy.
W dniu, w którym Artemizja Gentileschi głośnym krzykiem oznajmia swoje przyjście na świat, Caravaggio zaczyna osiągać pozycję jednego z najważniejszych malarzy epoki. Orazio, ojciec dziewczynki, należy do grona jego uczniów. Nie osiągnie sławy swojego mentora, ale on i jego synowie będą utrzymywali się z malarstwa. Na początku XVII wieku było ono sztuką zarezerwowaną dla mężczyzn: kobieta nie mogła zostać członkiem Akademii ani podpisywać obrazów, nawet jeśli była ich autorką. Nie mogła także na nich zarabiać. A właśnie tym chce zajmować się Artemizja obserwująca ojca i braci, sprzątająca w ich pracowni, myjąca pędzle, którymi potrafi posługiwać się nie gorzej niż oni. Droga do spełnienia marzeń okaże się długa i niezwykle trudna. Artemizja będzie poniżana, wyśmiewana, gwałcona. W walce o sprawiedliwość i przełamywanie społecznych barier wykaże się jednak ogromną siłą i determinacją.
Artemizja Nathalie Ferlut i Tami Baudouin to świetnie udokumentowany i napisany portret niezależnej kobiety o wielkim talencie, która namalowała jedne z najwybitniejszych obrazów barokowych.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Mam więcej siły, niż mi wmawiano!
Komiks przedstawiający losy jednej z największych malarek wszech czasów to strzał w dziesiątkę wydawnictwa Marginesy. Kapitalny wybór na wejście na rynek powieści graficznych! Jeżeli inne ich pozycje są choć w połowie tak dobre jak ta, to jest się z czego cieszyć!
Artemizja Gentileschi urodziła się w Rzymie w XVI wieku w rodzinie malarza Orazia Pustelnika, caravaggionisty. Dziewczynka dojrzewała w pracowni artysty, szybko pokazując nie tylko wielki talent, ale i zadziorny charakterek. To postać nieprzeciętna. Z jakichś powodów nie uczą o niej w szkole. Zresztą historia malarstwa jest kompletnie zdominowana przez mężczyzn i naprawdę ciężko w niej trafić na kobiety – jeżeli już, to są one wyjątkiem od reguły. Dlatego „Artemizja” jest tak ważnym komiksem – w sposób przystępny i niepobłażliwy przybliża losy nieznanej powszechnie malarki. A że książkę wydaje duże wydawnictwo, to można liczyć na szerokie grono odbiorców.
Chociaż komiks stara się ściśle trzymać faktów, to jednak nie da się uniknąć pewnych błędów – choćby z tego powodu, że nie ma zbyt wielu informacji o życiu prywatnym naszej bohaterki. A jej życiorys jest niesamowity, jakby stworzony na pokazanie siły kobiet, na podniesienie na duchu. Z Artemizją bowiem zawsze związana będzie koszmarna zbrodnia: gwałt.
To nie jest temat, który się łatwo opracowuje. Zwłaszcza jeżeli dotyczy tzw. dawnych czasów, kiedy bez wątpienia traktowano gwałt inaczej niż dzisiaj. Nie wiadomo jak dokładnie wyglądała relacja Artemizji – wtedy 17-letniej dziewczyny – i jej nauczyciela malunku, Tassiego. Jednak z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością da się założyć, że nie przypominała romantycznego, sekretnego związku, zaprezentowanego chociażby w filmie Agnes Merlet z 1997 roku. Wątpić też można, czy Artemizja była aż tak buntownicza i odważna, jak bohaterka komiksu. Przypomina tu raczej nowoczesną feministkę, która może być przykładem dla każdej kobiety. Jednocześnie autorki nie idą na łatwiznę i choć nie podkreślają ambiwalencji związku Artemizji i Tassiego – z akt procesu rzekomo wynikało, że mogła być do niego w jakiś sposób przywiązana, a na pewno wierzyła i godziła się na jego propozycję małżeństwa, jedynego wtedy sposobu, aby uniknąć hańby, która zniszczyłaby jej życie – to jednak nie tuszują tego. Komiksowa Artemizja jest wyszczekaną, odważną heroską i aż przyjemnie patrzeć, jak bezwzględnie krytykuje Tassiego albo pokonuje męża i teściów z pomocą wysoko postawionych przyjaciół.
Nie będzie to chyba żaden spoiler, jeżeli zdradzę, że walka Artemizji kończy się dobrze. Choć koszmarna relacja Artemizji i Tassiego siłą rzeczy jest ukazana jako centrum i początek nowego, samodzielnego życia Artemizji – to komiks nie opowiada tylko o tym. Powieść graficzna tak dobrze przedstawia schematy myślenia i postępowania związane z gwałtem, że aż przechodzi dreszcz. Tak, takie historie nadal się zdarzają: nikt nie wierzy ofierze i choć nie poddaje się jej, jak dawniej, fizycznym torturom dla udowodnienia niewinności, to jednak całość jest przerażająco aktualna. Tassi za swoje zbrodnie przesiedział raptem rok w więzieniu. Artemizja musiała uciekać z Rzymu, stać się kobietą zanim została malarką (bo, jak zauważa na początku książki, nie mogłaby być tylko malarzem jak jej beztroski ojciec). Autorki przedstawiają jej losy w formie wspomnień, jakie opowiada jej córce Prudencji opiekunka Marta. To daje nam dodatkowo poczucie kobiecej solidarności, która osładza depresyjne ukazanie mechanizmów kultury gwałtu.
Życzyłabym sobie położenia większego nacisku na twórczość Artemizji. Dostajemy na ten temat za mało informacji, brakuje np. zaakcentowania jej rywalizacji z tatą, Oraziem. I tak jednak skomplikowana relacja ojca, z którym nie da się porozmawiać o niczym poza sztuką, i buńczucznej córki na długo zapada w pamięć. Chciałabym jednak, aby autorki pozachwycały się więcej tym, jak niepowtarzalna jest Artemizja – krytycy długo nie mogli uwierzyć, że te brutalne obrazy, na których niemal regułą jest ukazywanie silnych kobiet mordujących mężczyzn – często z twarzą Tassiego – wyszły spod ręki kobiety. Zachwyca jej wygrana, którą jest jej własne życie: podróżuje od miasta do miasta, sama się utrzymuje i dba o swoje córki. Szkoda, że nie ukazano jej związku z Nicolasem Larnierem, z którego zrezygnowała, aby pozostać niezależną artystką. Artemizja wygłasza wiele gorzkich prawd o życiu i sytuacji kobiet: jakże uderzające jest to, że ona po prostu chce sama o sobie stanowić („Urodziłam was, karmiłam tak samo, jak karmię całą rodzinę, a mimo to macie prawo decydować, co mi wolno robić, a czego nie!” – mówi ironicznie do dzieci). Autorki zadają też pytanie, czy gwałt nie stał się bodźcem, który obudził w młodej dziewczynie malarski geniusz… Okropne założenie.
Komiks jest znakomicie wydany – format A4, wspaniałe, choć nie intensywne barwy, twarda oprawa, krótkie posłowie. Szkoda, że nie zaprezentowano reprodukcji dzieł Artemizji – poza znakomitymi kopiami Tamii Baudouin. Wydaje mi się także, że błędem jest napisanie, jakoby Artemizja „przyszła na świat otoczona braćmi”, skoro była pierworodnym dzieckiem – ale to drobnostka.
Jeśli idzie o kreskę, to jest mało dokładna, pozbawiona detali – słowem, mało barokowa, mało bombastyczna, zupełnie odmienna od cielesnych i intensywnych do bólu obrazów Artemizji. Rysunki Baudouin przypominają szkice, twarze kobiet często niemal pozbawione się mimiki – wyglądają jak maski z ustami wykręconymi w podkówkę i zaciśniętymi cieniutkimi brwiami. Podoba mi się natomiast stonowana kolorystyka tomiku – bardzo klimatyczne jest kładzenie tych samych odcieni tła na całej planszy. Trochę się dziwię, że komiksowa Artemizja jest czarnowłosa, skoro mówi się, że malowała siebie na swoich obrazach i tam zwykle jest dosyć pulchnym rudzielcem… Gwoli sprawiedliwości muszę przyznać, że jeśli idzie o komiksy o malarzach, to „Artemizja” jest jednak gorzej narysowana niż rewelacyjny graficznie „Pablo” Birmant i Oubrerie. Za to zdecydowanie lepiej niż „Hieronim Bosch” Ruijtersa, w którym autor próbuje naśladować styl swojego bohatera (co uważam za plus).
W zasadzie nie mam pojęcia, komu „Artemizja” mogłaby nie przypaść do gustu. Chyba tylko koneserom komiksów, którzy szukają czegoś genialnego. Ale też „Artemizja” opowiada tak ważną historię, że mogliby się oni „zniżyć” do jej przeczytania… To komiks, który można by nazwać i biograficznym, i nawet edukacyjnym, gdyby nie fakt, że taki się zwykle źle kojarzy. Dla zainteresowanych odkrywaniem przeżywającej renesans herstorii to pozycja obowiązkowa. Świetnie się nada także dla tych, którzy gardzą komiksami jako głupimi i płytkimi. Jednocześnie jako pozycja niedługa i przyjemna dla oka może trafić do tych, którzy nie lubią czytać zbyt wielu literek na raz. Ja mogę ją w zasadzie polecić każdemu – i tak też zamierzam zrobić!
Agata Majchrowicz
Oceny
Książka na półkach
- 173
- 113
- 48
- 22
- 13
- 12
- 7
- 5
- 4
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Artemisia Gentileschi to barokowa malarka - a trzeba Wam wiedzieć, że kobietom nie było w tym czasie łatwo wykonywać ten zawód! Nie mogły pobierać lekcji rysunku, kupować przyborów malarskich, płócien ani pigmentów, a przede wszystkim - nie miały swobody w wyborze tematu, dostępne dla nich były tylko martwa natura i dzieci. Artemisia wymyka się wszystkim tym ograniczeniom. Nie tylko została malarką, ale była pierwszą kobietą, którą przyjęto do włoskiej Accademia del Disegno (szkoły artystycznej).
Pobierała też lekcje rysunku u Agostina Tassiego, te jednak skończyły się dla niej tragicznie: została wielokrotnie zgwałcona przez swojego nauczyciela rysunku, co poskutkowało publicznym procesem wytoczonym Tassiemu przez ojca Artemisii. Choć Agostinowi udowodniono winę, to kara była śmiesznie mała, a Artemisię w trakcie procesu poddawano torturom, co miało uwiarygodnić jej zeznania.
Te wszystkie przykre doświadczenia przekuła w sztukę. Malowała z pasją i nienawiścią. Uciekła od swojej rodziny i postawiła na karierę. Wychodząc za mąż, najważniejsze było dla niej to, by mogła malować. Małżeństwo zresztą też stało się dla niej źródłem smutku i problemów zamiast spokojnego szczęścia, jakiego pragnęła.
Na jej drodze pojawiło się wielu mężczyzn, którzy próbowali ją złamać, począwszy od ojca, który więcej uwagi poświęcał obrazom niż własnym dzieciom (tu warto dodać, że Artemisia była półsierotą). Jej ogromna siła, samozaparcie i nieugiętość wybrzmiewają ze stron tego króciutkiego komiksu. Ta historia skupia się nie tyle na Artemisii jako malarce, co raczej na jej przeżyciach i relacjach z mężczyznami jej życia: ojcem, braćmi, gwałcicielem, mężem. Oszczędne, proste obrazki, nieco dziecinna kreska tylko uwydatniają koszmar, jaki przeżyła Artemisia w młodości. Rezonują z tym, że sama była młodą dziewczyną, gdy musiała się zmierzyć z ogromnym okrucieństwem.
Żałuję, że historia została tak bardzo skrótowo opisana, chętnie przeczytałabym dwa razy dłuższy komiks i poznała też lepiej Artemisię jako malarkę.
Artemisia Gentileschi to barokowa malarka - a trzeba Wam wiedzieć, że kobietom nie było w tym czasie łatwo wykonywać ten zawód! Nie mogły pobierać lekcji rysunku, kupować przyborów malarskich, płócien ani pigmentów, a przede wszystkim - nie miały swobody w wyborze tematu, dostępne dla nich były tylko martwa natura i dzieci. Artemisia wymyka się wszystkim tym ograniczeniom....
więcej Pokaż mimo toSzkoda, że historia nie została wzbogacona o nieco większy portret Artemizji jako malarki, faktycznie mężczyźni oraz ich żądze grają pierwsze skrzypce w tym komiksie.
Jest on ślicznie narysowany, kolejne strony to uczta dla oczu, nawet z tego powodu warto po niego sięgnąć :)
Szkoda, że historia nie została wzbogacona o nieco większy portret Artemizji jako malarki, faktycznie mężczyźni oraz ich żądze grają pierwsze skrzypce w tym komiksie.
Pokaż mimo toJest on ślicznie narysowany, kolejne strony to uczta dla oczu, nawet z tego powodu warto po niego sięgnąć :)
Bardzo irytowała mnie ta, jakby nie patrzeć, dziecięca kreska w komiksie o dorosłych rzeczach.
Smutnym jest, że Artemizja Gentileschi nie powinna być oglądana przez pryzmat jedynie ofiary gwałtu (i jest o tym mowa w posłowiu) - a praktycznie 2/3 treści jest dokładnie o tym. Artemizja Gentileschi zasługuje na to, by mówić o niej jako o silnej kobiecie, uzdolnionej malarce i osobie, która doświadczyła przemocy seksualnej, ale ta ostatnia kwestia nie powinna, moim zdaniem, przeważać.
A tu przeważa, niestety.
Bardzo irytowała mnie ta, jakby nie patrzeć, dziecięca kreska w komiksie o dorosłych rzeczach.
więcej Pokaż mimo toSmutnym jest, że Artemizja Gentileschi nie powinna być oglądana przez pryzmat jedynie ofiary gwałtu (i jest o tym mowa w posłowiu) - a praktycznie 2/3 treści jest dokładnie o tym. Artemizja Gentileschi zasługuje na to, by mówić o niej jako o silnej kobiecie, uzdolnionej malarce i...
Prościutko napisany i przepięknie narysowany komiks o życiu Artemizji Gentileschi, malarki żyjącej i tworzącej w XVII wieku. Zakup książki inspirowany wcześniejszym poczytywaniem o Caravazzio i natknięciem się w albumie na obraz Judyta z głową Holofernesa. Autorstwa Artemizji. To jest mistrzostwo !
Prościutko napisany i przepięknie narysowany komiks o życiu Artemizji Gentileschi, malarki żyjącej i tworzącej w XVII wieku. Zakup książki inspirowany wcześniejszym poczytywaniem o Caravazzio i natknięciem się w albumie na obraz Judyta z głową Holofernesa. Autorstwa Artemizji. To jest mistrzostwo !
Pokaż mimo toDla kogoś kto zna tę historię, komiks nie wnosi nic nowego, do tego opowiada topornie, przetaczając Artemizję przez galerię obleśnych męskich postaci jak rekwizyt, tworząc portret nieszczęsnej kobiety z epoki zamiast wybitnej malarki. Okropni mężczyźni mają tu jakieś charaktery, Artemizja nie. Liczyłam na kreskę, która w jakiś sposób nawiąże do malarskiego stylu Artemisii Gentilieschi, caravaggionizmu, czegoś z epoki, zawiodłam się, zresztą nic z rysunku tego komiksu nie utkwi mi w pamięci. Przebrnęłam z trudem.
No i bardzo ciężko czytało mi się napisy, czcionka nie dla okularników.
Oceniam na 4 ze względu na pewien walor edukacyjny.
Dla kogoś kto zna tę historię, komiks nie wnosi nic nowego, do tego opowiada topornie, przetaczając Artemizję przez galerię obleśnych męskich postaci jak rekwizyt, tworząc portret nieszczęsnej kobiety z epoki zamiast wybitnej malarki. Okropni mężczyźni mają tu jakieś charaktery, Artemizja nie. Liczyłam na kreskę, która w jakiś sposób nawiąże do malarskiego stylu Artemisii...
więcej Pokaż mimo toJeśli w szkole lub na uczelniach wyższych, włączając w to kierunki związane z historią, zapytać kogoś kim była Artemizja Gentileschi, to zapewne niewiele osób potrafiłoby odpowiedzieć. Sam prawie nic nie wiedziałem o tej postaci, oprócz tego że była córką słynnego malarza fresków, który głównie pracował w Rzymie. Tymczasem mówimy o pierwszej kobiecie, która została przyjęta do Akademii del Disegno we Florencji, co pozwoliło jej zarabiać na swych dziełach. Tak, w czasach baroku kobietom nie wolno było podpisywać swoich obrazów, kupować płócien oraz pigmentu, a malować mogły jedynie martwą naturę i wybrane sceny. Artemizja, niepokorna córka swego równie upartego ojca, mimo monstrualnych przeszkód postawiła jednak na swoim. To właśnie o niej jest ten krótki komiks biograficzny, który w dość skrótowej formie opowiada o losach tej niezwykłej kobiety.
Czemu przedstawia jej życie w skrócie? Bowiem niewiele o nim wiemy. Przez wiele stuleci masę jej obrazów przypisywano ojcu Artemizji, Orazio Gentileschi. Sytuacja zaczęła zmieniać się dopiero w drugiej połowie XX wieku, gdy szerzej zainteresowano się słynnym procesem z 1612 roku przeciwko Agostino Tassiemu, nauczycielowi Artemizji. Ten również uznany malarz fresków wielokrotnie zgwałcił swą uczennicę gdy była jeszcze nastoletnia. Zresztą nie była jego pierwszą ofiarą, zaś Tassi wielokrotnie stawał przed sądem za różne przewiny, jednak wysoko postawieni przyjaciele, najczęściej go z nich wyciągali. To właśnie na tym wątku komiks skupia się w pierwszej połowie.
Relacje Artemizji z jej ojcem, braćmi i nauczycielem, to jak ją wykorzystywano (nie tylko seksualnie),odkrywanie jej talentu przez Orazio i jego ubolewanie nad tym, że córka jest kobietą, przez co nie będzie mogła sama na siebie zarabiać z malowania. Jest to bodaj najlepiej znany fragment z życia tej artystki, zatem nic dziwnego, że poświęcono mu blisko połowę albumu. Do tego uświadamia czytelnika, jak w czasach baroku w Europie kobiety miały ograniczone prawa i były wręcz uzależnione od woli męża i jego rodziny. Dzięki temu widać jak na dłoni ile swobód obywatelskich maja w dzisiejszych czasach kobiety, ale też w ogóle różne klasy społeczne. Oczywiście różowo nie jest, bo choćby wolność wypowiedzi jest cenzurowana czasem do potęgi entej, niemniej i tak jest dużo lepiej niż w czasach gdy żyła Artemizja. Wtedy nawet na sali sądowej kobieta (lub osoba niższego stanu) mogła zostać poddana torturom, aby upewnić się, co do prawdomówności jej zeznań. Dziś na szczęście takich praktyk się nie stosuje, nie licząc aresztów o zaostrzonym rygorze, gdzie aresztant (to nadal nie więzień) w zasadzie nie ma praw.
Jednak sam komiks jako komiks nie jest czymś wybijającym się z wielu podobnych mu tytułów biograficznych. To porządnie opracowana lektura, z ciekawym opracowaniem naukowym na końcu, przybliżającym nam historię Artemizji i jej otoczenia, ale nic ponad to. Jeśli ktoś siedzi dłużej w komiksie, to raczej nie zainteresuje się sztuką baroku, albo postaciami kobiecymi sztuki i nauki, bardziej niż do tej pory. W przypadku laika lub osoby dopiero stawiającej pierwsze kroki w komiksie, może coś bardziej drgnie. Mamy tutaj bowiem do czynienia z klasycznym opracowaniem biograficznym, w formie wspomnień które przedstawia się córce głównej bohaterki. Świetnie narysowane, dobrze poprowadzone od strony scenariusza, ale nic ponad to. Nic co by sprawiło, tak jak u mnie w przypadku serii "Murena" albo "Ghost Money", że muszę to mieć na półce i wracać do lektury co jakiś czas. Do tego w trakcie lektury brakowało mi przypisów, objaśniających pewne nazwiska, które były mi nieznane, a ważne dla całej opowieści. Owszem, rozwinięto je w opracowaniu naukowym, ale to czytałem dopiero po ukończeniu lektury, zatem pozostało we mnie uczucie niedosytu. Komiks zatem polecam głównie osobom interesującym się historią sztuki, malarstwa oraz nowicjuszom w sferze komiksu, bowiem dla nich może okazać się bardzo ciekawym doznaniem.
Jeśli w szkole lub na uczelniach wyższych, włączając w to kierunki związane z historią, zapytać kogoś kim była Artemizja Gentileschi, to zapewne niewiele osób potrafiłoby odpowiedzieć. Sam prawie nic nie wiedziałem o tej postaci, oprócz tego że była córką słynnego malarza fresków, który głównie pracował w Rzymie. Tymczasem mówimy o pierwszej kobiecie, która została przyjęta...
więcej Pokaż mimo toKomiks o Artemizji Gentileschi ❤️ Zainteresował mnie przede wszystkim przez osobę, o której opowiada. Jedna z pierwszych, czy też może pierwsza kobieta znana historii zarabiająca na życie malarstwem.
Na studiach słuchałam o niej na wykładach, szukałam reprodukcji dzieł ucząc się do egzaminów... a teraz mogłam podejść do tematu bardziej luźno, czytając komiks.
Kobieta ta ma niesamowitą historię, chociaż niestety często w jej biografii natykamy się na straszne rzeczy. Nie miała łatwego życia, jak większość kobiet w tamtych czasach, ale miała talent i sile dzięki czemu dążyła do spełniania marzeń.
Warto zajrzeć do tego komiksu. A mnie osobiście cieszy, że na rynku pojawiają się publikacje o takiej tematyce
Komiks o Artemizji Gentileschi ❤️ Zainteresował mnie przede wszystkim przez osobę, o której opowiada. Jedna z pierwszych, czy też może pierwsza kobieta znana historii zarabiająca na życie malarstwem.
więcej Pokaż mimo toNa studiach słuchałam o niej na wykładach, szukałam reprodukcji dzieł ucząc się do egzaminów... a teraz mogłam podejść do tematu bardziej luźno, czytając komiks.
Kobieta ta ma...
Wyjątkowo mierny komiks przepełniony nieznośnym dydaktyzmem. Jeśli ktoś liczy na to, że dowie się czegoś o obrazach, technice czy karierze Artemizji Gentileschi, to na ten temat praktycznie nic nie ma w książce. Tylko absolutnie anachronicznie ujmowane: metoo, wulgarny girlbossism i sisterhood, które mają działać na czytelniczkę jako wabik? Szantaż emocjonalny? No i spox, niech osoby sb piszą/rysują komiksy empowermentujące nastolatki, tylko po cholerę udawać, że książka jest o XVII-wiecznej malarce?
Obrazki ładne.
Wyjątkowo mierny komiks przepełniony nieznośnym dydaktyzmem. Jeśli ktoś liczy na to, że dowie się czegoś o obrazach, technice czy karierze Artemizji Gentileschi, to na ten temat praktycznie nic nie ma w książce. Tylko absolutnie anachronicznie ujmowane: metoo, wulgarny girlbossism i sisterhood, które mają działać na czytelniczkę jako wabik? Szantaż emocjonalny? No i spox,...
więcej Pokaż mimo toBardzo ciekawie opowiedziana historia o jednej z moich ulubionych postaci historycznych. Polecam każdemu i każdej, szczególnie, gdy potrzeba nam inspiracji siłą kobiet.
Bardzo ciekawie opowiedziana historia o jednej z moich ulubionych postaci historycznych. Polecam każdemu i każdej, szczególnie, gdy potrzeba nam inspiracji siłą kobiet.
Pokaż mimo to💛 💛 💛 💛 💛 💛 💛
💛 💛 💛 💛 💛 💛 💛
Pokaż mimo to