Jest ilustratorem, mieszka w Los Angeles, uczył się w Artcentre College of Design. Kiedy nie pracuje, możecie znaleźć go w wodzie albo gdzieś na parkingu, jak gapi się na schnącą farbę.
Powieść graficzna przedstawia historię surfingu, opowiada o ludziach, którzy wynaleźli ten sport na Hawajach, na długo przed pojawieniem się tam zachodniej cywilizacji. W prosty, ale zarazem poetycki sposób AJ Dungo maluje nieomal mistyczne związki Polinezyjczyków z oceanem. Pokazuje w jaki sposób surfing ewoluował i ludzi, którzy są ojcami obecnego ślizgania się na falach.
Druga równoległa warstwa książki to autobiograficzna historia młodej pary z Kalifornii, pełna miłości i bólu, w której deska surfingowa i deskorolka odgrywają ważną rolę. Narrator kreśli portret swojej dziewczyny Kristen, zmagającej się z chorobą, wspomina ich wspólne dobre i złe chwile. Dotrzymuje obietnicy danej ukochanej i opowiada ich dzieje. Opisuje swoją rozpacz i surfowanie, w którym znajduje ukojenie.
Autor odmalowuje zmiany cywilizacyjne Hawajów oraz przedstawia życie wielkich postaci: pływaka i surfera z Hawajów Duke’a Kahanamoku oraz surfera z Wisconsin, Toma Blake’a. To oni przyczynili się do upowszechnienia surfingu i czerpania ogromnej radości ludzi z uprawiania tego sportu. Z bliska oglądamy fascynację unoszeniem się na falach oceanu Narratora, Kristen i ich bliskich. Niestety, ta historia łączy się z goryczą i smutkiem, spowodowanym okrucieństwem śmiertelnej choroby.
Ilustracje są przepiękne, utrzymane w dwóch gamach kolorystycznych - wątek historyczny w beżo-brązach, w wątku współczesnym królują zgaszone turkusy. Pozycja jest opasła, ale przekłada się to na szczegółowo odmalowane różnorodne miejsca i pejzaże, duży rozmiar większości rysunków i klarowne napisy. Chłonęłam kunszt obrazów, ich kolorystykę, precyzję, lekkość i swobodę.
Książka jest wspaniale wydana, zachwyca każdym detalem; okładka, wyklejki, karta tytułowe itd. są niezwykle wysmakowane. To ogromna przyjemność oglądać takie dzieło. Jedynym minusem wydaje się być brak spisu treści, który ułatwiłby nawigowanie po przeplatających się częściach obu ciągów fabularnych.
Wielka uczta dla oczu, polecam.
P.S. To chyba rzadkość w przypadku powieści graficznych: na końcu załączono bibliografię publikacji, dotyczących historii surfingu i wielkich jego bohaterów.
Obyczajówka o pasji, miłości i walce ze śmiertelną chorobą. Losy bohaterów przeplatają się z historią surfingu, który też sami amatorsko uprawiają.
To zręczny zabieg, który odciąża trochę przygnębiający motyw główny. Kreska minimalistyczna, dość dobrze pasująca do klimatu tego mocno życiowego komiksu obyczajowego.
Mimo, że komiks spowodował we mnie lekkie przygnębienie i zarazem wzruszenie, to niestety nie porwał. Chyba po prostu motyw walki z chorobą przerobiony już w popkulturze wielokrotnie zrobił swoje, a i nie wybił się ponad to, co już wielokrotnie widzieliśmy.