Urodziła się 26 listopada 1968 roku w oksytańskim Sète na południu Francji. Po zdanej maturze ze sztuk plastycznych w Nîmes studiowała w Montpellier na wydziale literatury, gdzie zdobyła dwa dyplomy: z historii sztuki oraz technik audiowizualnych. Od 10 lat mieszka w Angoulême, gdzie zaczynała od wizyt w pracowni komiksowej miejscowej szkoły plastycznej. Jako że życie jest pełne niespodzianek i czasem skłania do dziwnych decyzji, Nathalie uzyskała w 1993 roku dyplom konstruktora makiet. Przez chwilę pracowała przy filmach animowanych, po czym ostatecznie postanowiła związać swoją przyszłość z komiksem. Jest autorką wielu plakatów, grafik i kartek okolicznościowych, a także ilustracji publikowanych co miesiąc w magazynie „Journal de Minnie”. Od 1990 roku regularnie udziela się w licznych inicjatywach poświęconych komiksowi, skierowanych zarówno do dzieci jak i dorosłych. Odpowiada za scenariusz dwuczęściowej miniserii science-fiction „Ether Glister”, rysowanej najpierw przez Yoann, a później przez Thierry’ego Leprévosta. Autorka warstwy graficznej komiksu dla dzieci „Madame la Lune”, rysowanego do scenariusza Jeana-Luca Loyera, a także dwóch tomów autorskiego komiksu „Le Bel Inconnu”. Wielbicielka czarno-białego kina oraz „staromodnych” komedii muzycznych („Deszczowa piosenka”!),uwielbia Joséphine Baker oraz piosenkarza i kompozytora Charlesa Tréneta, któremu chciałaby poświęcić kiedyś komiks. Inspirująco działa na nią również świat baśni Andersena – pracuje właśnie nad adaptacją „Pastereczki i kominiarczyka”.
Bardzo irytowała mnie ta, jakby nie patrzeć, dziecięca kreska w komiksie o dorosłych rzeczach.
Smutnym jest, że Artemizja Gentileschi nie powinna być oglądana przez pryzmat jedynie ofiary gwałtu (i jest o tym mowa w posłowiu) - a praktycznie 2/3 treści jest dokładnie o tym. Artemizja Gentileschi zasługuje na to, by mówić o niej jako o silnej kobiecie, uzdolnionej malarce i osobie, która doświadczyła przemocy seksualnej, ale ta ostatnia kwestia nie powinna, moim zdaniem, przeważać.
A tu przeważa, niestety.
Książka ciekawa, ważna i potrzebna. Tylko... gdyby zsumować procentowo, to niestety większość tej opowieści to historia dwóch przemocowych mężczyzn, którzy zamienili życie młodej Artemizji w piekło. Tak, ważne było, żeby o tym opowiedzieć. Mam tylko uwagi do proporcji. Można było znacznie więcej przestrzeni zostawić samej Artemizji, pokazać więcej jej prac. Ta ciekawa postać nie została dostatecznie przedstawiona w tej książce. Szkoda, bo warto.