Cóż mogę powiedzieć, Samantha Young, Samantha Young i jeszcze raz Samantha Young. Sądzę, że te dwa słowa mówią same za siebie, a moje dalsze ochy i achy dla wielu okażą się zbyteczne. Jednak jeżeli jeszcze jakimś cudem nie wiecie kim jest owa Samantha Young oraz jej najnowsza - przynajmniej z tego, co mi wiadomo - powieść, już śpieszę z wyjaśnieniami.

Jakiś czas temu Skylar była wokalistką cieszącego się dużą popularnością zespołu, jednak teraz po tamtej przeszłości nie pozostało praktycznie nic. Dziewczyna pragnie zapomnieć o swojej przeszłości w tym i o swoim dawnym sukcesie. Jest bezdomna i żeby trochę zarobić na przeżycie następnego dnia, dziewczyna śpiewa na ulicy, a wieczorami wraca na cmentarz i tam spędza noc w swoim namiocie. Podczas jednego z występów przyciąga uwagę Killiana O'Dea, który jest dyrektorem szkockiej wytwórni fonograficznej i pragnie za wszelką cenę zapewnić firmie jeszcze większy rozgłos. Pomóc w tym miała mu Skylar. Tylko czy dziewczyna zaryzykuje, że zostanie rozpoznana? Tym bardziej, że między nią a Killanem zaczyna rodzić się coś cudownego?

Jest to moje trzecie spotkanie z twórczością tej autorki, do której książek mam ogromny sentyment i sądzę, że w niedalekiej przyszłości z pewnością nie zaszkodziłoby mi, gdybym zorganizowała sobie tak zwany "Maraton z twórczością Samanthy Young", gdyż jestem więcej niż pewna, że nie zawiodłabym się na żadnej z jej książek, gdyż cokolwiek co wypłynie spod jej pióra, jest moim zdaniem warte każdej ceny, a co więcej na tyle dobre, żeby bez wstydu rozpowiadać znajomym, że powinni czym prędzej nadrobić zaległości i zapoznać się z którąkolwiek z jej opowieści. A znając życie na jednej się nie skończy.

Samantha Young to autorka, której książki już zawsze będą kojarzyć mi się z miłością - w końcu właśnie o tym przede wszystkim w nich chodzi - jednak to co je wyróżnia (i nie jest to tylko i wyłącznie moje spostrzeżenie lecz także moich zaufanych znajomych) to fakt, że każda jest inna i nawet jeśli uda mi się dostrzec pewne elementy podobne lub nawiązujące do innej z jej publikacji, to mogę być więcej niż pewna, że dalsze rozwinięcie tej fabuły z pewnością zmieni moje zdanie.



Niebywale lekki styl, realni bohaterzy i ich niebanalne problemy sprawiają, że dosłownie nie byłam w stanie oderwać się od tej lektury - zrobiłam to tylko dlatego że nie powinnam zarywać nocy w środku tygodnia. Jednak nie mogłam się powstrzymać i w każdej wolnej chwili podczytywałam "Z dala od świateł" i ani trochę tego nie żałuję, co więcej uważam iż każda chwila, jaką przeznaczyłam na tę opowieść była warta poświęcenia, a teraz mam przynajmniej kolejną książkę, którą będę mogła zadręczać moich przyjaciół książkowych nerdów :)

"Z dala od świateł" to nie kolejna denna opowieść o dziewczynie z problemami, które co i rusz wracają z zdwojoną siłą. To piękna, realistyczna historia, która równie dobrze mogłaby wydarzyć się w prawdziwym życiu. Świetne opisy i rzetelne informacje z muzycznego świata sprawiają, że ta książka tak bardzo wyróżnia się spośród wielu innych podobnych do niej powieści.

Cóż mogę powiedzieć, Samantha Young, Samantha Young i jeszcze raz Samantha Young. Sądzę, że te dwa słowa mówią same za siebie, a moje dalsze ochy i achy dla wielu okażą się zbyteczne. Jednak jeżeli jeszcze jakimś cudem nie wiecie kim jest owa Samantha Young oraz jej najnowsza - przynajmniej z tego, co mi wiadomo - powieść, już śpieszę z wyjaśnieniami.

Jakiś czas temu...