Krótko i z humorem. Jak lukier na trzypiętrowym torcie serii "Magnus Chase i Bogowie Asgardu". Opowiadania, chociaż pojedyncze, splatały się ze sobą w jedną całość. Z jednej strony każde z osobna było wyjątkowe, a równocześnie podobieństwo między nimi było wręcz namacalne. A fabuła? Tak bardzo przesycona mitologią nordycką oraz znanym nam stylem autora, jak tylko mógł się spodziewać każdy fan Riordan'a...
Ale zaraz! Omawiamy tu tylko treść, ale czy ilustracje również mają prawo zdobywać laury? Bo z ręką na sercu przyznaję, że to właśnie okładka przykuła moją uwagę w pierwszej chwili. Oraz wielki złoty napis "RICK RIORDAN", nie mogłam się oprzeć przed kupnem. Przeglądając strony natknęła się na kilka śliskich kartek pokrytych grafikami. Co przedstawiają? Pozostawię to tajemnicą, jeżeli w wasze ręce wpadły już raz któreś z ilustrowanych książek autora, to wiecie, że warte są swojej ceny.
Dziewięć światów, miękka poduszka i kawałek pizzy -> tak wygląda mój udany wieczór. Jeden wieczór. "9 z dziewięciu światów" pochłania się niestety w zaledwie jedną chwilę.
Jako dodatek ta książka spełniła swoje zadanie w stu procentach.

Krótko i z humorem. Jak lukier na trzypiętrowym torcie serii "Magnus Chase i Bogowie Asgardu". Opowiadania, chociaż pojedyncze, splatały się ze sobą w jedną całość. Z jednej strony każde z osobna było wyjątkowe, a równocześnie podobieństwo między nimi było wręcz namacalne. A fabuła? Tak bardzo przesycona mitologią nordycką oraz znanym nam stylem autora, jak tylko mógł się...