Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata
Siedem podróży w czasie. A ponieważ czas dany nam jest jako pamięć, będzie to siedem podróży przez siedem pamięci siedmiu zwykłych ludzi. Niby ten sam świat i te same czasy, ale widziane z różnych perspektyw – mieszkańca Ugandy, USA, Kolumbii, Indii, Finlandii, Zimbabwe i Japonii.
Siedem opowieści zwykłych ludzi o problemach, wyzwaniach, szansach i możliwościach. Ich zestawienie uświadamia, jak wiele zależy od tego, czy miało się szczęście urodzić się tu, a nie gdzieś indziej.
Siedem ludzkich historii i jedna próba odpowiedzi na pytanie, po co to wszystko.
Najnowsza książka nagradzanego reportażysty Tomasza Michniewicza to niezwykłe połączenie zapisu osobistych historii i wnikliwego spojrzenia na globalne problemy współczesnego świata. Autor w niezwykle plastyczny i wiarygodny sposób pokazuje świat takim, jak widzą go bohaterowie, zmuszając do refleksji nad kondycją człowieczeństwa.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Siedem codzienności
Świat to duże słowo. Wycinek. […] To tylko wycinek. Jeśli ma sens, łatwo uwierzyć, że to już wszystko. A ilu tych wycinków nie widzimy, bo nam ich ktoś nie pokazał, bo akurat na tamte nie trafiliśmy*.
Mogłabym zacząć górnolotnie: o sensie życia, przeznaczeniu, o naszej roli w świecie. Ale „Chrobot” woli to, co zwykłe, to, co u podstaw. Czyli zaczniemy zwyczajnie.
„Chrobot”, najnowsza książka Tomasza Michniewicza, to opowieść o siedmiu codziennościach. Zwyczajnych, a jednocześnie fascynujących. W przeplatających się krótkich i nieco dłuższych ustępach poznajemy życie siedmiorga dzieci z Finlandii, Kolumbii, Japonii, Ugandy, Kalkuty w Indiach, USA, Zimbabwe i towarzyszymy im aż do dorosłości. Opowieść rozpoczyna się, gdy bohaterowie mają około sześciu lat; są dziećmi, ale dzieciństwo każdego z nich przybierze inny kształt. Później wkraczamy w burzliwy okres dorastania, który doprowadzi nas do dorosłości stawiającej kolejne wyzwania. Ciekawe, bo kogo nie zaciekawiłoby życie z innego kraju czy nawet kontynentu? Proste, prawda? Ot, historie z życia – nadzieje, radości, smutki, wyzwania. Jednak z tej prostoty wyłania się chyba najtrudniejsza i jedna z najbardziej ambitnych książek autora. Począwszy od formy, która wymaga od czytelnika uważnej lektury, skupienia, wejścia w pewną formę dialogu, przez poruszane tematy, na refleksjach, które pozostają z czytelnikiem, „Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata” to wielopłaszczyznowa, niepowtarzalna i fascynująca opowieść, próbująca nakreślić świat, w którym żyjemy. Próbująca, bo autor nie uzurpuje sobie prawa do objaśniania całego świata. To ledwie wycinek.
Tomasz Michniewicz kontynuuje reportaż zaangażowany, uświadamiający, który pochyla się nie tylko nad człowiekiem jako jednostką, ale i nad globalnymi problemami, w które jest on uwikłany, co ostatnio widzieliśmy w „Świecie równoległym”. Tym razem jednak „Chrobot” idzie o krok dalej – nie patrzymy już na świat poza kadrem, teraz nadszedł czas na spojrzenie nań z perspektywy rdzenia: jednostki, która w nim żyje. Autor przechodzi od codziennego życia pojedynczych osób do coraz większych grup, by w końcu pochylić się nad siecią problemów oplatających kraje i kontynenty. Patrzy z bliska i jednocześnie robi krok w tył, by zobaczyć szerszy obraz. „Chrobot” nie tylko pokazuje człowieka i jego rzeczywistość, ale też próbuje uświadomić, dlaczego ona tak wygląda, szuka przyczyn i skutków. Bohaterowie żyją w konkretnych warunkach, które „coś” ukształtowało, co jest z nimi nierozerwalnie związane. Określenie „mieć swoje miejsce na Ziemi” nabiera nowego znaczenia. Życie Juanity, Reilly’ego, Marggie, Caseya, Miki, Kanae i Madhuri to mozaika elementów, które autor próbuje ułożyć i znaleźć w nich sens. Zestawiając ze sobą kolejne, uniwersalne etapy dorastania i dorosłości oraz relacje rodzinne, pokazuje, jaki wpływ ma na człowieka środowisko, w którym się urodził i w którym przebywa. Każda z siedmiu osób reprezentuje inną perspektywę, na którą składa się mnóstwo elementów: wychowanie, przekonania, miejsce zamieszkania, kultura, historia, religia… Każde z siedmiorga dzieci ma inny start, inne możliwości i szanse, ale każde prędzej czy później natknie się na „punkt wspólny”; autor odnajduje je i pokazuje, jak wiele podobieństw, ale i drastycznych różnic może mieć zwyczajna codzienność. W trakcie lektury stajemy się ósmym bohaterem, który dopasowuje swoje życie do zagadnienia, o którym właśnie czyta. Szukamy w „Chrobocie” swojego miejsca i to jest kapitalny element tej książki – bo stawiamy siebie na równi z innymi, podajemy sobie rękę z człowiekiem z drugiego końca świata. Nie ma tu miejsca na egocentryzm, ignorancję, obojętność, uprzedzenia. Poznanie drugiego człowieka to najlepszy lek.
„Chrobot” konfrontuje nas z naszymi przekonaniami i wiedzą, ale nie robi tego w wymuszony, nachalny sposób. Wszelkie refleksje wypływają naturalnie z lektury. Pokazuje nam konkretne obrazy, zjawiska, uświadamia i ma ku temu najlepszy, najbardziej dobitny argument: cudze życie. Bo zupełnie inaczej odbieramy różne hasła i idee, gdy stanowią one bezimienne konstrukcje, zbiór niekoniecznie powiązany z człowiekiem. Tak czasem bywa wygodniej, bezrefleksyjnie, szczególnie gdy nie jesteśmy wystawiani na próbę. Łatwiej być obojętnym. Mówię tu m.in. o stereotypach, ale i o takim przekonaniu, że „coś” wiemy na temat świata. Możemy uważać, że mamy szerokie horyzonty. Wiemy, jak wygląda wolontariat w Afryce, wiemy, jak się żyje amerykańskim snem w Stanach, wiemy o wyzysku w przemyśle ubraniowym, wiemy o rajach podatkowych, wiemy co nieco o działaniu koncernów farmaceutycznych, wiemy o tragediach rozgrywających się w różnych krajach. Wiemy coś o konsumpcjonizmie, głodzie, rasizmie, biedzie, marzeniach, przemocy, wyborach, wierze, rodzinie, historii. Wiemy coś o świecie. Wiemy? A może bazujemy na gotowych konstrukcjach? Wyobrażamy sobie? Patrzymy wyłącznie ze swojej perspektywy? Czy temat na pewno jest wyczerpany? Znamy konsekwencje tych zjawisk? A gdzie w tym wszystkim jest człowiek? Ten prawdziwy, żyjący, czujący, myślący, a nie nasze wyobrażenie o nim? W „Chrobocie” nasze przekonania zyskują twarz konkretnej osoby, autor konfrontuje nas ze świadectwem, jakim jest życie właśnie takiego najzwyklejszego człowieka. Teraz już nie da się wzruszyć ramionami, pobłażać niewiedzy, machnąć ręką. Nie da się ukryć, że inaczej odbieramy problem, gdy jest on potraktowany teoretycznie, gdy czytamy rozważania na temat produkcji ubrań i statystyki dotyczące wyzysku albo ogólne diagnozy na temat tego, że w kraju X jest źle. Gdy do tego równania wchodzi człowiek ze swoją historią, mówiąc kolokwialnie, „dostajemy po głowie”. Towarzyszymy wybranemu bohaterowi od wczesnego dzieciństwa do dorosłości, poznajemy go, zaglądamy do jego życia i hasło przestaje być tylko abstrakcyjnym hasłem, a staje się rzeczywistością widzianą jego oczami.
„Chrobot” to również rodzaj literackiego eksperymentu, który do samego końca zmusza do myślenia poprzez zaskoczenie, manipulowanie perspektywą, igranie z czytelnikiem, który zadowolony z siebie chce myśleć, że już poszerzył swoje horyzonty, czuje się mądrzejszy, bardziej uświadomiony, bo przeczytał trochę o świecie i cudzym życiu i się zadumał. Wystarczyłoby przecież przedstawić sylwetki bohaterów, dorzucić garść globalnych problemów i na tym zakończyć. Takie rozwiązanie byłoby wygodne, ale wygoda nie motywuje, nie uwiera. Wygoda pozwala nam się dobrze poczuć, odłożyć książkę na półkę i dalej robić swoje. „Chrobot” żąda, by kwestionować, szukać, myśleć, nie zadowalać się tylko własną perspektywą.
Nowa książka Tomasza Michniewicza to jednocześnie niesamowita podróż przez różne losy, biegnące obok siebie przez czas oraz wnikliwe spojrzenie na rzeczywistość, w której przyszło żyć zarówno bohaterom, jak i każdemu z nas. Poruszają perypetie opisanych ludzi i poruszają chwile, w których pęka bańka iluzji – czasem żyjemy w niej, bo chcemy, a czasem nawet nie wiemy, że mamy inne wyjście. Tylko czy to nas usprawiedliwia?
I tak będziemy słyszeć chrobot długo po skończonej lekturze.
--------------------
* „Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata”, s. 448.
Oceny
Książka na półkach
- 5 082
- 4 623
- 749
- 206
- 181
- 178
- 63
- 57
- 54
- 50
Opinia
Recenzja pochodzi z bloga https://blurppp.com/blog/tomasz-michniewicz-chrobot/
Czytając „Chrobot” – najnowszą pozycję w dorobku Tomka Michniewicza towarzyszyłem dojrzewaniu, wchodzeniu w dorosłość, zmianie priorytetów czy mówiąc ogólniej rozwojowi ośmiu osób. Siedem z nich to pochodzący z różnych kontynentów bohaterowie książki. Ósmym z nich jest sam autor. Chrobot jest jasnym dowodem tego, jak autor się rozwinął.
Od wydania debiutanckiej „Samsary” mięło raptem sześć lat, co w rozwoju twórczym nie jest okresem przesadnie długim.Przed laty poznaliśmy mdłego, pełnego pasji ale i entuzjazmu, ciekawego świata i tym światem zachwyconego autora. Człowieka chcącego podzielić się SWOIMI doświadczeniami, przygodami (często ocierającymi się o granice rozsądku), człowieka zachwyconego światem ale w opowieści skupionego na sobie i własnym odczuwaniu.
W każdej kolejnej publikacji, a w miedzy czasie były jeszcze trzy, Tomka było coraz mniej a spojrzenie stawało się coraz bardziej krytyczne. Świat w opowieściach stawał się coraz mniej kolorowym miejscem, za to spotykani ludzie nabierali głębi i to oni a nie miejsca wysuwają się na pierwszy plan.
Konsekwencją tej drogi kształtowania się pisarskiego spojrzenia Michniewicza jest „Chrobot”, książka która od poprzednich dzieli prawie wszystko, i to już przy pierwszym kontakcie. Biorąc ja do ręki zapomnijcie o kredowym papierze i wysokiej jakości wysmakowanych fotografiach. Tu jest czarnobiała okładka i równie czarnobiałe strony.
Spójrzcie w tekst i dostaniecie antytezę choćby „Innego Światu”. Autor nie zaprasza nas już do miejsc niedostępnych, nie tylko dla nas, ale i dla miejscowych. Tym razem działa wręcz przeciwnie pokazuje nam to co jest dostępne i zwykłe, pokazuje nam codzienność, z tym że jest to codzienność w wielu wypadkach odmienna od naszej, przez co fascynująca.
Jasne, Tomek sprytnie wykorzystała nasze ciągotki podglądaczy, wszak najchętniej spoglądamy w okna takich jak my, przysłowiowych Kowalskich, przeciętnych ludzi. To oni nas interesują, bo mogą dla nas być swoistym punktem odniesieni. I Michniewicz nam pokazuje właśnie takich ludzi. Nie ofiary głodu, wojennych uchodźców albo z drugiego końca milionerów, gwiazdy czy celebrytów. Opowieść jest o „szarym człowieku”, takim jak ja czy ty. Ale ta „zwyczajność” ma tyle obliczy że traci swoje znaczenie i swój sens. Bo przestaje być zwyczajna, ale wciąż pozostaje codziennością.
Właściwie nie jest to codzienność a zbiór codzienności, siedmiu codzienności siedmiu przeciętnych ludzi. Część z nich znamy z innych aktywności Tomka. Jak choćby Reilly Travers, postać której nie trzeba przedstawiać osobą wspierającym projekt Tatende. Inni są trudniejsi do zidentyfikowania. Łączy ich to, że przyszli na świat mniej więcej w tym samym czasie, a dzieli właśnie codzienność. Tak bardzo odmienna dla każdego z nich.
I właśnie codzienność i nigdzie nie wypowiedziane ale wiszące nad cała książką pytanie o to czy człowiek kształtuje swój świat czy to raczej świat kształtuje człowieka są tematem tej pozycji. „Chrobot” nie daje tu jasnej odpowiedzi, raczej mnoży kolejne pytania. Niektóre oczywiste, jak to czy gdyby każdego z bohaterów kształtowały inne okoliczności czy byłby inny? Czy gdyby Reilly Travers urodził się w Finlandii wciąż miałby tyle energii by ratować to co wydaje się niemożliwym do uratowania. Inne trudniejsze bo dotyczące sensu życia i kierunku w jakim zmierzamy i czy wszyscy idziemy w tę samą stronę.
Pewną podpowiedzią jest oczywiście kontekst jaki kształtował każdego z bohaterów. To też autor stara się by „Chrobot” również objaśniał okoliczności w jakich przyszło żyć owej siódemce. Pisze o tym co działa się w około, w najbliższej i ciut dalszej okolicy. Jakie procesy kształtowały rzeczywistość, i jak sama rzeczywistość wpływała na ich przebieg. Uwypukla owo niezwykłe sprzężenie zwrotne będące siło sprawczą wszechświata. Okoliczności kształtują nas, ale o my ukształtowani przez okoliczności kreujemy rzeczywistość, a to ona kreuje okoliczności. I tak w kółko, bez przerwy, i tylko od konkretnej osobowości zależy jak silny wpływ owe okoliczności odcisną na konkretną osobę.
Takie pytania może stawiać tylko reportażysta dużej klasy, i Michniewicz na takiego wyrasta. A to, że „Chrobot” reportażem nie jest, nic tu nie znaczy. Chodzi o pewną wrażliwość i pewien specyficzny sposób ciekawości świata, o swoiste poszukiwanie prawdy, z uwzględnienie jej subiektywności. Dziś Michniewicz to już nie jest chłopiec opowiadający o procesji ludzi ze sztyletami wbitymi w policzki a obserwator rzeczy ulotnych, tego wszystkiego na co turysta, czy nawet większość dziennikarzy jest ślepa. Tylko ktoś taki z monotonii szarej codzienności jest w stanie utkać pasjonująca opowieść. A „Chrobot” pasjonującą opowieścią jest i to bez dwóch zdań. Czymś co nie tyle się czyta co połyka wraz z okładkami. Co przykuwa i nie pozwala oderwać się w stopniu porównywalny z najlepszymi powieściami sensacyjnymi.
„Chrobot” to bardzo dojrzał i pomimo potoczystości odpowiedzi wcale nie łatwa pozycja. Niby Tomek znów zabiera nas w podróż, ale tym razem nie będzie wodotrysków, będzie szare życie czyli codzienność (tak wiem nadużywam tego określenia) i bardzo wiele pytań, często nie wypowiedzianych i prawie zawsze pozostawionych bez odpowiedzi. Będzie też dużo zaskakujących informacji i jeszcze więcej małych za to nie łatwych emocji, które połączone razem tworzą coś czego na polskim rynku jeszcze nie było. I te z pozoru bardzo nieatrakcyjne składowe w sumie dały jedną z najważniejszych książek non fiction tego roku.
Po „Chrobot” trzeba sięgnąć, to jedna z tych książek o których będzie się rozmawiało. I to tak w kontekście jej bohaterów jaki niezwykłego rozwoju autora. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że od „Samsary” minęło tylko sześć lat, ale jak mawia sam Tomek, w podróży czas płynie inaczej.
Recenzja pochodzi z bloga https://blurppp.com/blog/tomasz-michniewicz-chrobot/
więcej Pokaż mimo toCzytając „Chrobot” – najnowszą pozycję w dorobku Tomka Michniewicza towarzyszyłem dojrzewaniu, wchodzeniu w dorosłość, zmianie priorytetów czy mówiąc ogólniej rozwojowi ośmiu osób. Siedem z nich to pochodzący z różnych kontynentów bohaterowie książki. Ósmym z nich jest sam autor. Chrobot jest...