Polska odwraca oczy

Okładka książki Polska odwraca oczy
Justyna Kopińska Wydawnictwo: Świat Książki reportaż
232 str. 3 godz. 52 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Świat Książki
Data wydania:
2016-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-01-01
Liczba stron:
232
Czas czytania
3 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380315952
Inne
Średnia ocen

                8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
961
961

Na półkach:

Książka „Polska odwraca oczy” jest pozycją szalenie ważną, bo odnaleźć w niej można zagadnienia, których roztrząsanie toczy się współcześnie niejako „na linii frontu” najważniejszych zagadnień prawnych, etycznych, estetycznych i emocjonalnych, o które na tymże froncie toczy się wielki bój różnych spojrzeń i filozofii w świecie współczesnym. Przede wszystkim na styku: „ideologia nowego marksizmu” vs „zdrowy rozsądek” (tenże ostatni — w rozumieniu analitycznym, w rozumieniu filozofii analitycznej). Już po przeczytaniu pierwszego rozdziału zdałem sobie sprawę, że książka poruszyła mnie tak bardzo i dotknęła zagadnień tak zasadniczych, że czuję się zmuszony do sporządzenie recenzji możliwie wnikliwej (na ile mnie stać), tudzież rozwlekłej (nieunikniona konsekwencja pierwszego). Nie czując się na siłach dokonać oglądu syntetycznego zawartości książki postanowiłem przeanalizować każdy omawiany w książce przypadek z osobna i to z poziomu prawnego, etycznego, emocjonalnego, estetycznego, świadomościowego — o ile w danym przypadku dostrzegam taką konieczność.

1. Rozdział 1: „Spokojny sen Anny”.
Rozdział dotyczy seryjnego zabójcy Mariusza Trynkiewicza zwolnionego po odsiadce 25lat pozbawienia wolności za 4 zabójstwa dzieci (młodych chłopców, w 1988r.). Osoba zabójcy przedstawiona jest narracją kobiety, Anny, która zakochała się w zabójcy i weszła w nim w związek małżeński.
Rozważmy opowiadaną historię próbując dokonać obiektywizacji opowiadanych tam faktow.
A] ASPEKT PRAWNY – w moich refleksjach
Nie ulega wątpliwości, że jeśli mężczyzna, któremu poświęcono rozdział dokonał tych czynów (4 zabójstw) — a nic nie wskazuje, by tak mogło nie być, nawet w opowiadaniu zaangażowanej emocjonalnie narratorki — to zasądzona kara śmierci powinna być wykonana, jako oczywiście sprawiedliwa. Zachowania skazanego wskazują na psychopatię, przy jednoczesnym wysokim ilorazie inteligencji i świadomości popełniania zbrodni (bardzo typowe dla psychopatów). Od dłuższego czasu interesuje mnie problem umysłów psychopatycznych i polecam zgłębienie tego zagadnienia wszystkim i to możliwie głęboko, bo spektrum bezkarnego i szkodliwego oddziaływania psychopatów we współczesnym świecie jest przerażające.
No dobrze, ale prawo dla skazanego okazało się łaskawe i karę śmierci ZASTĄPIONO karą 25 lat pozbawienia wolności. Trudno pojąć, dlaczego taki skok, tu kara śmierci, tam 25 lat, a przecież po drodze jest jeszcze dożywocie! Ale uczyniono właśnie tak. I nadszedł dzień, w którym owa kara 25 lat pozbawienia wolności upłynęła. I teraz uwaga: uważam za rzecz absolutnie niedopuszczalną, by szykanować obywatela PO ODBYCIU CAŁEJ ZASĄDZONEJ KARY! Trzeba było zasądzić dożywocie, albo wykonać karę śmierci, jeśli jednak zastosowano karę 25 lat i kara ta upłynęła w całości, to wszelkie działania szykanujące Trynkiewicza PO ODBYCIU CAŁEJ KARY są NIEDOPUSZCZALNE prawnie, niezgodne z duchem prawa i to jawnie. Moim zdaniem należałoby ścigać wszelkie osoby próbujące szykanować osobę zwolnioną z aresztu. Co innego w przypadku osób zwalnianych warunkowo, gdyż specyficzne działania i ograniczenia wobec kogoś takiego toczą się w okresie trwania zasądzonej kary — i tych dwóch przypadków mylić NIE WOLNO.
I tyle w temacie.
B] ASPEKT EMOCJONALNY – w moich refleksjach
Psychopata nie ma emocji w takim rozumieniu, jak powszechnie odczuwamy, nie posiada empatii, materializuje jednak takie emocje, jak popęd seksualny, gniew, potrafi doskonale manipulować emocjami innych celem osiągnięcia swoich egoistycznych korzyści. Zatem z punktu widzenia emocjonalnego w osobie Trynkiewicza niewiele jest do rozważania. Zabójstw dokonał w związku z popędem sadystycznym i przekonaniem o swoim sprycie i bezkarności (zakopanie zwłok w lesie miało spowodować uniknięcie kary). Nie zrobił tego raz, zrobił to 4 razy, więc nie można tu mówić o nieświadomości czy chwilowym zaćmieniu umysłu.
Osobnym zagadnieniem są emocje Anny. Jest ona typową ofiarą manipulacji dokonywanych przez osobowość psychopatyczną, co jest analogicznie odnotowywane w literaturze w tysiącach przypadków (polecam ot, choćby książkę „Psychopaci są wśród nas” - Roberta D. Hare). Osobowości psychopatyczne potrafią robić jeleni nie tylko z naiwnych osóbek w rodzaju Anny, ale robią idiotów z licencjonowanych psychologów i psychoanalityków zbyt pobieżnie przyglądających się nawet ewidentnie psychopatycznym osobowościom. Trynkiewicz postanowił zapewnić sobie wikt i utrzymanie w osobie Anny „uszczęśliwiając ją” sobą.
Anna ma osobowość ewidentnie masochistyczną (co można bez trudu wywnioskować z jej wynurzeń dotyczących także przeszłości), zatem sadystyczna osobowość Trynkiewicza jest dla niej pociągająca. Możemy to zrozumieć, jednocześnie dla mnie — niedopuszczalne jest pozostawienie oglądu Anny bez komentarza, co niejako autorka niestety uczyniła w książce. Anna ma prawo w swoim ukochanym sadyście widzieć cud-Boga, którego złapała za nogi. Jednak jej refleksje i oceny są porażające (na przykład stwierdzenia, że ofiary są bardziej winne od kata, że nie wiadomo co z tych zabitych chłopców by wyrosło, skoro śmiało sobie wędrowali za nieznanym facetem oraz wiele innych sformułowań; są one w książce, należy je sobie przeczytać samemu/samej). Anna nie ma samoświadomości seksualnej i nie potrafi oddzielić prawdy zobiektywizowanej od subiektywizmu własnych emocji wynikłych z własnego zaangażowania o charakterze sadomasochistycznym. Anna nie potrafi oddzielić własnych emocji od oceny czynów sprawcy i jego osobowości.
C] ASPEKT ETYCZNY – w moich refleksjach
Panuje powszechna hipokryzja etyczna w naszym coraz bardziej zmarksizowanym świecie, pełna zakłamań i sprzeczności wewnętrznych.
Rzeczywiście, być pedofilem i do tego z silnym rysem sadystycznym i mając umysł psychopaty, to nieszczęście, można takiej osobie współczuć.
Ja nie jestem humanistą, nie uważam, że z uwagi na posiadanie genotypu homo sapiens życie istoty ma jakąś szczególną wartość samo w sobie. Myślę, że na używanie dużej litery w słowie Człowiek trzeba sobie zapracować. Nie uważam, że wartość życia Kuby Rozpruwacza, Hitlera, Pol Pota czy Stalina ma większą wartość od ratowniczego górskiego psa tylko dlatego, że pies ma genom zwierzęcy, a tamci ludzki. Uważam, że życie ludzkie ma wartość, owszem, ale nie wartość najwyższą.
Jeśli najwyższą, to choćby eutanazja jako zjawisko dopuszczalne temu przeczy.
Jeśli pochylić się na losem jednostek podobnych Trynkiewiczowi, to jak to zrobić nie uwłaczając godności osoby ludzkiej i wolności? Czy posiadanie pragnień sadystycznych i okrutnych przez psychopatę - psychopatkę, skrajnego sadystkę czy sadystkę oznaczać ma nieuchronnie pręgierz społeczny?
Za normę etyczną wyższą od normy „życie jest wielką (największą??) wartością” uważam normę „chcącemu nie dzieje się krzywda”, także w odniesieniu do dysponowania własnym, ale tylko własnym życiem. Wnioski mogą być szokujące, jednak należy umieć rozróżnić „chcącego” od „zgadzającego się”. W dzisiejszym świecie tej różnicy powszechnie nie dostrzega się. Wykonuje się eutanazję na osobach wyrażających ZGODĘ na eutanazję, ale czy wszystkie te osoby są „CHCĄCYMI” w rozumieniu przytoczonej przeze mnie zasady? Wiele z tych osób wyraziło zgodę na eutanazję pod naciskiem rodziny pragnącej się uwolnić od kosztów utrzymania przy życiu chorego, czy bardzo starego ojca. Ale czy umrzeć było dla tej osoby marzeniem? Czy zabito CHCĄCEGO, czy ZGADZAJĄCEGO SIE (z bólem w sercu). Moja ocena etyczna jest jednoznaczna – nie można dokonywać eutanazji na „zgadzających się”. To narusza zasadę „chcącemu nie dzieje się krzywda”.
Jaki to ma związek z pochylaniem się nad dziwnymi osobowościami o przestępczych skłonnościach?
Może zilustruję to na bulwersującym przykładzie.
Parę lat temu zdarzyła się w Niemczech historia, którą nawet sfilmowano. Powstał fabularyzowany dokument „Kanibal z Rotenburga”. Otóż para homoseksualistów wykonała numer stulecia, mianowicie jeden z nich zabił i zjadł w całości (trwało to miesiąc) na wyraźne życzenie drugiego, co zjadający udokumentował na wszelkie możliwe sposoby, aby nie było żadnych wątpliwości, że zjedzony był owym „chcącym”. I sąd niemiecki w pierwszej instancji uznał kanibala za niewinnego. I w moim poczuciu etyki zrobił dobrze. Niestety w drugiej instancji orzeczono dożywocie, ponieważ podniósł się straszny szum społeczny oburzonych owym NIEESTETYCZNYM sposobem pozbawienia życia. Typowy przykład mieszania kanonów estetycznych z etycznymi, bo gdyby jakaś siostra miłosierdzia pozbawiła życia pacjenta BŁAGAJĄCEGO o eutanazje, to znalazłaby więcej obrońców niż potępiających. Tu mamy do czynienia z sytuacją, gdy obie strony spełniły marzenia swojego życia i pada pytanie: Kto jest właścicielem życia człowieka, który został zjedzony? Państwo, sądy, społeczeństwo czy on sam? A gdyby wyskoczył z okna, kto mógłby się temu przeciwstawić? Zatem dlaczego osądzono w końcu kanibala, któremu oddał on dobrowolnie swoje życie i ciało? Jaki to ma związek z Trynkiewiczem? Ano warto zauważyć, że człowiek ten zabił czterech chłopców, którzy chcieli żyć i dostał 25 lat, a kanibal zjadł kogoś, kto marzył o tym, by zostać przez niego zjedzony i dostał dożywocie tylko dlatego, że gorzej to WYGLĄDAŁO ESTETYCZNIE. Czyż to nie hipokryzja?
Co zatem chcę powiedzieć, to dla domyślnych wystarczy, a niedomyślnym i cała rozprawka z załącznikami w postaci literatury — będzie mało..

2. Rozdział 2: „Oddział chorych ze strachu”.
Mamy tu opisane praktyki w szpitalach psychiatrycznych dla niegrzecznych dzieci, które przypominają działania w hitlerowskich obozach koncentracyjnych, z jedną poprawką: pod pewnymi względami były to działania gorsze, bo dokonywane wobec dzieci. W moich refleksjach pojawiają się pytania:
A] Jak to było możliwe? Jak te praktyki mogły trwać w czasach, gdy możliwe jest dokumentowanie i nagrywanie na komórkach słów i czynów. Jak bardzo układ sitwy lekarskiej pozwala na bezkarność przestępców w kitlach?
B] Drugą refleksją jest stan państwa pod rządami Tuska i kolesiów i jak wyglądały działania prokuratury wobec tak ciężkich zarzutów i przestępstw. Zbrodniarka pracowała w zawodzie 5 lat pomimo zarzutów godnych doktora Mengele. Stanęła przed sądem dopiero w grudniu 2015r., jak widać wskutek „dobrej zmiany”.
C] Co w tym czasie robiła „brać dziennikarska”? Zapewne wszystkie wysiłki skierowano na walkę z tymi, którzy dochodząc do władzy mogli ten stan rzeczy zmienić. Na szczęście to im się także nie udało..

W tym przypadku nie ma się nad czym roztkliwiać i niczego rozważać, tylko wrzeszczeć, wrzeszczeć na całą Polskę, aż WSZYSTKIE łachudry w kitlach i w togach nie zostaną wypędzone za Ural, gdzie ich miejsce. I mam na myśli nie tylko doktor-psychopatkę, ale WSZYSTKICH jej kolesiów współodpowiedzialnych, wydających fałszywe zaświadczenia, przyjmujących do pracy, przymykających oczy, itd.
Gdzie my żyjemy, ludzie!!!

3. Rozdział 3: „Nieśmiertelność chrabąszczy”
Rozdział podnosi zagadnienie dopuszczalności eutanazji.
Nie mam w tej sprawie dylematów etycznych, uważam, że nie tylko każdy człowiek ma prawo do eutanazji, ale jest właścicielem własnego życia, jedynym uprawnionym do jego dysponowania. Może z nim robić, co zechce i co pragnie.
Dlaczego całe tłumy hipokrytów odbierają to podstawowe prawo ludziom – doprawdy pojąć nie potrafię.
Być właścicielem własnego życia, to także prawo do tego, by je oddać komuś lub stracić w taki sposób, jak się pragnie. Człowiek ma prawo nie tylko do życia, ale także do wybranego przez siebie rodzaju śmierci. Nie tylko do eutanazji zgodnej z wymyślonym przez ludzi w białych kitlach sposobem. I dlatego nie skazałbym kanibala z Rotenburga. Uważanie się przez państwo i tak zwane „społeczeństwo” za zbiorowych właścicieli życia każdej z poszczególnych jednostek uważam za potworność, z którą nigdy się nie pogodzę.

4. Rozdział 4: „Ten trup się nie liczy”
Autorka skupia się w tym rozdziale na działaniach organów ścigania, które w imię wyprodukowania jak najlepszych statystyk zaniedbują sprawy trudniejsze i ważniejsze, choć podejmowanie ich jest konieczne dla zabezpieczenia społeczeństwa przed najgroźniejszymi bandziorami.
Szczegółów przytaczać nie będę, proszę sobie przeczytać samodzielnie. Mam jednak refleksję natury ogólniejszej. Otóż to nie jest problem organów ścigania w oderwaniu od reszty problemów toczących nasze państwo. Istotą jest powszechne korporacyjne dbanie o własny interes i tak zwany „święty spokój”. System umożliwiający awansowanie leniwym, psychopatycznym gnidom i ich kolesiom. Jest to właśnie ten „układ”, o którym tyle mówiono w obozie „dobrej zmiany”. Wskutek tych korporacyjnych układów kolega z policji będzie kryty przez innego kolegę z policji, jeśli dzięki temu zachowa ów „święty spokój” i będzie mógł nadal poświęcić swój czas nieróbstwu. Lekarz z Izby Lekarskiej będzie krył bandziora w kitlu z powodu solidarności korporacyjnej mając przekonanie, że sam otrzyma podobną pomoc, jeśli i jemu się noga poślizgnie. Podobnie korporacja prawnicza chroni bandyckich sędziów i adwokatów. Czego nie dotknąć – mamy korporacyjną solidarność. Zniszczenie owego „układu”, to zniszczenie tej korporacyjnej solidarności poprzez kontrolę poza-korporacyjną. Nie ma innej możliwości. Czy zwolennicy „dobrej zmiany” tego dokonają? Mam wątpliwości. Obrzydliwe macki „układu” są bardzo, bardzo długie.

5. Rozdział 5: „Beethoven z Murzasichla”
Dalszy ciąg opowieści o zbrodniach korporacji w Polsce. Tym razem mamy do czynienia z korporacją terapeutów, nauczycieli i urzędników mających docelowo pomagać ludziom niepełnosprawnym.
Nóż się w kieszeni otwiera. Ma się ochotę wziąć kałasznikowa i strzelać, strzelać. Wymieniać magazynki i strzelać.

6. Rozdział 6: „Sąd w niewoli zduńskiej”
Dalszy ciąg ilustracji zbrodniczego „układu” i wszechkorupcji. Do zbrodniarzy sądowych oprócz tchórzliwej sędziny ze Zduńskiej Woli należałoby zaliczyć kacyków z Sądu Najwyższego.
Przydałaby się rewolucja, po której ci wszyscy ludzie spędziliby resztę swego życia w pace. Im większy zakres uprawnień, tym większa powinna być bowiem odpowiedzialność.
Kałasznikow i mnóstwo, mnóstwo magazynków. To chyba jedyne lekarstwo na „układ”.
W tym kraju porządni ludzie cierpią, a gnoje opływają w bogactwach.

7. Rozdział 7: „Wyjątkowo spokojny więzień”
Znowu mamy sprawę wynikającą ze zbrodni korporacyjnych. Tym razem zbrodnia sądowa. Niekompetentni dyrektor więzienia i psychologowie więzienni wypuszczają na wolność bandziora-psychopatę przy udziale sądu. Niekompetentni, bo nawet cywil po przeczytaniu kilku książek o zjawisku psychopatii jest świadom, jak dalece potrafią ci ludzie manipulować innymi.
Mamy tu bowiem do czynienia z ewidentnym przykładem klinicznego psychopaty, który powinien być wsadzony do więzienia, a klucz od jego celi wyrzucony..
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest nowomarksistowskie rozumienie procesu karnego i kary. Jaka jest bowiem funkcja kary?
Otóż podstawowym celem kary jest KARA jako taka, zadośćuczynienie, zapłata za dokonany czyn. Manipulatorzy wyhodowani przez nowy marksizm, posługujący się postfrommowską psychiatrią, wyuczeni relatywistycznego myślenia i dokonywania takichże pseudonaukowych ocen odnaleźli zupełnie inną „podstawową” funkcję kary, mianowicie jest nią resocjalizacja. Zatem idąc tą ścieżką, jeśli ktoś popełnił morderstwo ze szczególnym okrucieństwem, a w wyniku hipotetycznych procesów zaszłych w jego mózgu przez noc czy elektrowstrząsy uzyskalibyśmy pewność (hipotetyczną), że te procesy go zresocjalizowały i na 100% już więcej nie popełni takiego czynu, to należy go wypuścić. Otóż to rewolucyjne myślenie urąga zdrowemu rozsądkowi i intuicji podstawowej sprawiedliwości. Odbiera człowieczeństwu godność. Urąga pojęciu odpowiedzialności za własne czyny.
Niestety, neomarksistowscy propagandyści antykultury nadal robią pranie mózgu całym społeczeństwom wmawiając im, że celem odbycia kary jest resocjalizacja. A każdy, kogo nie uważam za idiotę powinien zdawać sobie sprawę, że istotą kary jest zapłata za popełniony czyn. Resocjalizacja jest bardzo pożyteczną, ale uboczną, nie podstawową funkcją kary.
Autorka dołącza do grona osób siejących omawiane tu zamieszanie.
Psychopata manipuluje także autorką książki opowiadając bajeczki o swojej przeszłości: autorka książki jest niedouczona i nie rozumie zjawiska psychopatii (tylko częściowo zapoznała się z tym tematem).

8. Rozdział 8: „Karmel”
Doprawdy nie mam pojęcia, co robi ta opowieść w tej książce…

9. Rozdział 9: „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”
Kolejny przykład zbrodni korporacyjnych. Tym razem korporacja w habitach i kompletna długotrwała niemoc tak zwanych „organów nadzoru pedagogicznego”. Po co oni w ogóle są?
Zbrodnia sądowa na ofiarach: zmuszanie do zeznań w obecności oprawców. Wyroki w zawieszeniach, jeden z nich zaostrzony dopiero w apelacji. Nóż się w kieszeni otwiera.
Można zauważyć na tym przykładzie praktykę troski o oprawców i ich komfort procesowy z totalnym lekceważeniem praw ofiar. W krajach cywilizowanych wystarczy nagranie zeznania na policji w obecności doświadczonego psychologa dziecięcego. W Polsce-Mongolsce praktyka nieznana.
Interesujące, że nie ma jakiejś organizacji publicznej, która w imieniu ofiar wydarłaby takie odszkodowania, żeby habicianki musiały sprzedać swój klasztorek, żeby je wypłacić. Uważam, że skoro konkordat wprowadza ograniczenia nadzoru państwowego, to należy ściągać odszkodowania z powództwa cywilnego. Bez litości i w wysokościach porażających. W razie niepowodzenia oddawać sprawy do rozstrzygnięcia sądów międzynarodowych. Do skutku. Pole do popisu dla lewaków zajętych ogólnym pyskowaniem, a tu proszę, jest konkret, do dzieła!

10. Rozdział 10: „Grzech śmiertelny”
Dalszy ciąg zbrodni korporacyjnych korporacji w habitach. We współpracy z korporacją tak zwanych „lekarzy psychiatrów”. Tak zwanych, bo lekarzami ich nazwać nie można.
Znowu zbrodnie na dzieciach.

11. Rozdział 11: „Biała bluzka”
Bardzo smutna historia Pani Moniki Zbrojewskiej.
Kolejna wartościowa osoba, która prawdopodobnie nie wytrzymała.
Co prawda będąc na tak wysokim stanowisku trzeba mieć świadomość, że prowadzenie samochodu po alkoholu przy 2 promilach, to poważne ryzyko… A jednak żal.
Ciekawe, czy w myśl spiskowej teorii dziejów nie można by się doszukać czegoś w tej historii. Dziwne to wszystko..

12. Rozdział 12 i 13: – nie mam żadnego odkrywczego komentarza

13 Rozdział 14: „Spotkanie z szatanem”
„Aktywni strzelcy”, „skrzywdzeni przez wiele osób” itd. relatywistyczne moralnie pierdu-srajdu. Dla mnie kara śmierci. Najlepiej od razu na miejscu dokonywanego przestępstwa. Oszczędność kosztów postępowania sądowego i utrzymywania gnojka w więzieniu.

14 Rozdział 15: „Elbląg odwraca oczy”
Gwałciciele. Nienawidzę gwałcicieli. Nienawidzę krzywdzicieli kobiet. W Stanach skazują ich na wieloletnie wyroki, a recydywistów na dożywocie. U nas otrzymują śmieszne wyroki.
W mojej opinii sąd powinien zasądzać z urzędu wielosettysięczne odszkodowania za gwałt, a niepłacenie tych odszkodowań powinno skutkować więzieniem. Nawet dożywotnim.
Postępowanie prokuratorskie i sądowe wobec ofiar gwałtów, to skandaliczne upokarzanie ofiar i nadal nic się w tej sprawie nie zmienia.
Bezkarność gwałcicieli jest oburzająca.
Kolejna zbrodnia sądowa, tym razem na zgwałconej kobiecie.
W obronie gwałcicieli wypowiedziano mnóstwo obrzydliwych słów. Tłumaczenie czynu oskarżonych – skandal.

15 Rozdział 15: „Nie jestem psem”
Kolejne zbrodnie korporacyjne, tym razem na terenie więzienia. Przestępczość zorganizowana. Autorka doskonale wyjaśnia mechanizmy przestępczości w więzieniu w Płocku.
Wreszcie rozumiemy, w jaki sposób zamordowano dwóch świadków w sprawie Olewnika metodą „seryjnego samobójcy”. Bezkarnie.

Książka „Polska odwraca oczy” jest pozycją szalenie ważną, bo odnaleźć w niej można zagadnienia, których roztrząsanie toczy się współcześnie niejako „na linii frontu” najważniejszych zagadnień prawnych, etycznych, estetycznych i emocjonalnych, o które na tymże froncie toczy się wielki bój różnych spojrzeń i filozofii w świecie współczesnym. Przede wszystkim na styku:...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    11 320
  • Chcę przeczytać
    5 837
  • Posiadam
    2 235
  • 2018
    310
  • Ulubione
    235
  • Reportaż
    197
  • Teraz czytam
    181
  • 2019
    166
  • Literatura faktu
    119
  • 2020
    105

Cytaty

Więcej
Justyna Kopińska Polska odwraca oczy Zobacz więcej
Justyna Kopińska Polska odwraca oczy Zobacz więcej
Justyna Kopińska Polska odwraca oczy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także