"Oblubienica morza" to kolejna książka na rynku wydawniczym, która wpisuje się w nurt "miłość na tle konfliktu" (tu czytelnik może wpisać dowolną epokę historyczną i towarzyszące jej wydarzenia). Tym razem dopisujemy wieloletni konflikt palestyńsko-izraelski, którego końca nie widać. Autorzy powieści przybliżają losy obu narodów i starają się w literacko poprawny sposób wskazać dialog i kompromis jako skuteczny sposób na powstrzymanie dramatu tysięcy mieszkańców Bliskiego Wschodu. Opisują to, co dr Wiesław Lizak podkreśla w jednym z wywiadów, że "problem wykracza poza spór terytorialny. Jest zakorzeniony w emocjach, religii, kulturze i historii". Autorzy, których korzenie wywodzą się z obu stron konfliktu są przykładem, że warto współpracować. Natomiast rzeczywistość odbiega od "życzeniowej" literatury. Bohaterowie powieści wpisują się w historyczno-społeczne i religijne tło. Są widocznym "przełożeniem" realnego dramatu. Książkę warto przeczytać.
Po zakończonej lekturze odnoszę wrażenie, że nadal czekam na prawdziwą literacką perełkę. I nie mam na myśli powieści z najwyżej półki...
* Zamiast podsumowania - chciałabym przeczytać książkę, która nie będzie zawierała takich niezręcznych określeń, że w czasie wojny Niemcy byli "niegrzeczni" („Słowik” Kristin Hannah).

"Oblubienica morza" to kolejna książka na rynku wydawniczym, która wpisuje się w nurt "miłość na tle konfliktu" (tu czytelnik może wpisać dowolną epokę historyczną i towarzyszące jej wydarzenia). Tym razem dopisujemy wieloletni konflikt palestyńsko-izraelski, którego końca nie widać. Autorzy powieści przybliżają losy obu narodów i starają się w literacko poprawny sposób...