Zdobycz i wierność
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Loot and Loyalty
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2018-04-18
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-04-18
- Liczba stron:
- 248
- Czas czytania
- 4 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328051812
- Tłumacz:
- Jacek Dehnel
Kiedy świat ogarnia wielki zamęt… Intrygująca powieść historyczna polskiego pisarza osiadłego od czasu wojny w Wielkiej Brytanii.
Akcja powieści łotrzykowskiej, którą Jerzy Pietrkiewicz napisał po angielsku w 1955 roku, osadzona jest w siedemnastowiecznej Polsce i Rosji, a jej głównym bohaterem jest szkocki najemnik, kapitan Tobias Hume. Autor każe mu przyczynić się do wyszkolenia Dymitra, wiejskiego chłopaka z bagien Prypeci, który miał przejść do historii jako Dymitr Samozwaniec II. Osią powieści są związki pomiędzy trzema postaciami: Tobiasem Humem, Dymitrem i jego matką, a przygody bohaterów opisane są na barwnym tle historycznym – w powieści pojawiają się: spolszczony Szkot, Seton-Setoński, bojar Iwan Iwanowicz Nikityn, szkoccy żołnierze i handlarze, polska szlachta i chłopi.
Główny bohater powieści, Tobias Hume, to także postać historyczna: najemny żołnierz, kompozytor i muzyk grający na violi da gamba oraz wynalazca, pragnący stworzyć nowy oręż bojowy – w książce buduje swą Wielką Machinę na rubieżach Rzeczpospolitej, pośród wyziewów Bagien Prypeckich. Wszystko, co po nim do dziś pozostało, to wydane na początku siedemnastego wieku dwa tomy kompozycji oraz petycja do Parlamentu, która, cytowana w powieści, stanowi jej epilog. Dzieje losu Tobiasa Hume’a w powieści Jerzego Pietrkiewicza przedstawione są nie tylko jako charakterystyczne dla burzliwego wieku siedemnastego, ale i jako zaskakująco aktualne w naszych czasach. To bycie uchodźcą, ale na odwrót: szkockim wygnańcem w Europie Wschodniej.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 52
- 36
- 16
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Opowieść stylizowana na rosyjską bylinę. Toczy się powoli, bohaterowie są niemalże magiczni, a ruski chłop czapkuje szlachcie i bojarom. A przy tym przemyśliwuje jakby tu tych bezwzględnych panów okpić. Niestety jakoś nie mogłam się do tej historii przekonać. Nie pomógł spryt Dymitra Samozwańca, wiejskiego chłopaka z bagien Prypeci ani jego nietuzinkowe życie. Nie pomógł kapitan Tobias Hume, szkocki najemnik, który przypadkiem zabłąkał się w te okolice. Nie pomógł nawet głos jednego z moich ulubionych lektorów, czyli Rocha Siemianowskiego. Może przeszkadzała mi chaotyczność opowieści, a może brak odniesień historycznych, umiejscowienia akcji na osi czasu. A może jękliwy głos matki Dymitra mnie irytował. Nie wiem. A ponieważ książce nie udało się zdobyć mojej pełnej uwagi, to porzuciłam w połowie bez większego żalu.
Opowieść stylizowana na rosyjską bylinę. Toczy się powoli, bohaterowie są niemalże magiczni, a ruski chłop czapkuje szlachcie i bojarom. A przy tym przemyśliwuje jakby tu tych bezwzględnych panów okpić. Niestety jakoś nie mogłam się do tej historii przekonać. Nie pomógł spryt Dymitra Samozwańca, wiejskiego chłopaka z bagien Prypeci ani jego nietuzinkowe życie. Nie pomógł...
więcej Pokaż mimo toZnakomita rzecz zupełnie dziś zapomnianego emigracyjnego poety i pisarza. Przed wojną był on zawziętym oenerowcem, ale zmądrzał, gdy dojrzał. I tak dojrzałym dziełem jest jego książka, jakże oryginalnie pokazująca 17-wieczną Rzeczpospolitą.
To, że nie chcemy pamiętać (albo wręcz nie wiemy lub wypieramy),że było to prawdziwe multi-kulti - to jedno. Ale tego, że przybyło do nas dużo wyspiarzy w ucieczce przed prześladowaniami religijnymi, wie tylko ten, kto pamięta Ketlinga, ale kto pamięta, skoro tej ramoty nikt już nie czyta... A "Zdobycz i wierność" to przecież pastisz dzieła pana na Oblęgorku.
Tu żadnej ramoty nie ma. To poważna rozprawa (a zarazem akcja aż się skrzy od wydarzen) o tożsamości człowieka w obcym świecie, postawionego przed dylematem: wtopić się – jak inny spolszczony już Brytyjczyk – czy jednak pozostać sobą. To jak gdyby odwrotność dylematu samego Pietrkiewicza w powojennej Anglii (wtopił się).
W tym sensie to bardzo uniwersalna powieść, choć wyobrażam sobie, jak trudna była dla mieszkańców Albionu, gdy wyszła tam w latach 50. , a nie była bestsellerem..
Wielką zaletą tej książki jest przepyszne, barwne tło epoki – kompletnie pozbawione tego fałszującego filtra, który każe polskim autorom wygładzać ówczesną rzeczywistość. Tu mamy do czynienia raczej z przedstawionym światem dość strasznym, jak i strasznym był, zwłaszcza na opisywanych tu kresach („Opis obyczajów” ks. Kitowicza to jednak obowiązkowa lektura uzupełniająca – choć to już 18. wiek, wiek naszej zguby, czyli efekt mega błędów 17. wieku…).
Last but not least – kongenialny przekład Jacka Dehnela. On naprawdę staje się mistrzem polskiego słowa…
Znakomita rzecz zupełnie dziś zapomnianego emigracyjnego poety i pisarza. Przed wojną był on zawziętym oenerowcem, ale zmądrzał, gdy dojrzał. I tak dojrzałym dziełem jest jego książka, jakże oryginalnie pokazująca 17-wieczną Rzeczpospolitą.
więcej Pokaż mimo toTo, że nie chcemy pamiętać (albo wręcz nie wiemy lub wypieramy),że było to prawdziwe multi-kulti - to jedno. Ale tego, że przybyło...
Uparcie tytułuje się tę rzecz powieścią łotrzykowską, gdy tymczasem wybrzmiewa ona zupełnie innym tonem. To tragedia prozą, uniwersalna opowieść o wyobcowaniu – narodowym, duchowym, moralnym. Pietrkiewicz nie kładzie nacisku na fabułę, zmontowaną z historycznych wydarzeń i artystycznych dopowiedzeń, koncentruje się natomiast na stanach ducha kapitana Hume’a, na kolejnych epizodach jego konfliktu ze światem o rozdwojonym języku, unieważniającym prostolinijną strategię istnienia protagonisty, zmuszonego patrzeć, z jaką łatwością fikcja nadpisuje prawdę, i popadać w coraz głębszą melancholię.
Uparcie tytułuje się tę rzecz powieścią łotrzykowską, gdy tymczasem wybrzmiewa ona zupełnie innym tonem. To tragedia prozą, uniwersalna opowieść o wyobcowaniu – narodowym, duchowym, moralnym. Pietrkiewicz nie kładzie nacisku na fabułę, zmontowaną z historycznych wydarzeń i artystycznych dopowiedzeń, koncentruje się natomiast na stanach ducha kapitana Hume’a, na kolejnych...
więcej Pokaż mimo toHistoria o antybohaterze w burzliwych czasach II Dymitriady. Dość mętna, gęsta, napisana tak, że można się zgubić. Może to i kwestia tłumaczenia, jak przyznaje tłumacz - autor sam nauczył się angielskiego, w którym pisze sienkiewiczowską powieść o pograniczu Królestwa Polskiego.
Dla zafascynowanych historią. Do mnie bardziej przemawiał Agaj-Han.
Historia o antybohaterze w burzliwych czasach II Dymitriady. Dość mętna, gęsta, napisana tak, że można się zgubić. Może to i kwestia tłumaczenia, jak przyznaje tłumacz - autor sam nauczył się angielskiego, w którym pisze sienkiewiczowską powieść o pograniczu Królestwa Polskiego.
Pokaż mimo toDla zafascynowanych historią. Do mnie bardziej przemawiał Agaj-Han.
Człowiek potraktowany jak marionetka. Ktoś zadecydował o jego losie. Kierując się niskimi pobudkami, wśród których na pierwsze miejsce wysuwa się chęć zysku. Dymitr, bo to właśnie o nim mowa, został wyrwany jako chłopiec ze swojego środowiska życia – wioski gdzieś nad Bagnami Prypeckimi, by jako „wybraniec” przygotować się do roli „cudownie odnalezionego” cara. Przygotowana obejmowały naukę etykiety:
„Przez cały poranek Dymitr ćwiczył najtrudniejszy z kroków: królewską przechadzkę przez szpaler ukłonów. Widownią tego była dworska kaplica (…) Preceptorzy nie z każdego szczegółu tego wykonania byli zadowoleni”.
W nowym otoczeniu Dymitr może zaufać jedynie szkockiemu kapitanowi. Pozostali traktują go wyłącznie jak narzędzie do realizacji własnych celów. Gdy nie spełnia oczekiwań, okazuje się nieprzydatny, szybko likwidują ten problem – zabijają go. I znowu jedynym zachowującym się godnie jest Tobias Hume, który odwozi ciało Dymitra do jego matki.
Warto zwrócić uwagę na samego kapitana z jednej strony jako postać historyczną, z drugiej jako złożoną osobowość przypominającą bohaterów powieści Henryka Sienkiewicza. Dodatkowym atutem tej powieści jest odpowiednio dobrany język.
Człowiek potraktowany jak marionetka. Ktoś zadecydował o jego losie. Kierując się niskimi pobudkami, wśród których na pierwsze miejsce wysuwa się chęć zysku. Dymitr, bo to właśnie o nim mowa, został wyrwany jako chłopiec ze swojego środowiska życia – wioski gdzieś nad Bagnami Prypeckimi, by jako „wybraniec” przygotować się do roli „cudownie odnalezionego” cara. Przygotowana...
więcej Pokaż mimo toTak mierzyć się z ukochaną przez Polaków sienkiewiczowską narracją to rzecz wręcz niebywała. Jeszcze większym arcymistrzostwem jest wpisać w ową stylistykę dwuznaczne konteksty (podlane odrobiną groteski i drwiny),które wyłapie tylko wyrobiony czytelnik. "Zdobycz i wierność" można czytać jako swoistą powieść dekonstrukcyjną lub zwykła powiastkę o lekko łotrzykowskim zabarwieniu. Jak dla mnie bomba, a przekład Jacka Dehnela, jak zwykle, fenomenalny. Jerzy Pietrkiewicz to polski (piszący po angielsku) pisarz nieodkryty, którego warto znać.
Tak mierzyć się z ukochaną przez Polaków sienkiewiczowską narracją to rzecz wręcz niebywała. Jeszcze większym arcymistrzostwem jest wpisać w ową stylistykę dwuznaczne konteksty (podlane odrobiną groteski i drwiny),które wyłapie tylko wyrobiony czytelnik. "Zdobycz i wierność" można czytać jako swoistą powieść dekonstrukcyjną lub zwykła powiastkę o lekko łotrzykowskim...
więcej Pokaż mimo toOCALONA PRZEKŁADEM
Nowość napisana ponad sześćdziesiąt lat temu, spolszczenie powieści autorstwa polskiego pisarza – do kumulacji takich oto niecodziennych faktów doszło w przypadku wydanej niedawno przez Wydawnictwo W.A.B „Zdobyczy i wierności” Jerzego Pietrkiewicza (1916-2007). Ale i sam życiorys autora należał do niecodziennych, choć w pewnym stopniu typowych dla pokolenia doświadczonego przez wojenną traumę. Pietrkiewicz dał się poznać przed wojną jako poeta, związany ze środowiskiem tzw. „autentystów” i ze skrajną prawicą, jako autor między innymi poematu gloryfikującego Romana Dmowskiego. W 1939 roku ucieka z kraju do Wielkiej Brytanii, gdzie rozpoczyna nowe życie, robiąc karierę naukową, od 1953 roku publikuje wyłącznie w języku angielskim, przez wielu fachowców nazywany drugim Josephem Conradem. Po wojnie raczej mało znany, głównie z uwagi na antykomunistyczne poglądy. Do czasów ukazania się przekładu „Zdobyczy i wierności”, powieść ta nie była nawet uwzględniana w bibliografii Pietrkiewicza na Wikipedii.
Powieść Pietrkiewicza opowiada o losach Tobiasa Hume’a – szkockiego najemnika na wschodnich peryferiach Rzeczypospolitej, którego poznajemy w momencie, gdy zapodział swój regiment w odmętach carskiego molocha – „w wojennym gruzowisku Rosji”. Jedynym jego podopiecznym staje się wiejski sokolik, o niezwykle podobnej aparycji do zamordowanego chwilę wcześniej Dymitra Samozwańca. Hume, wraz z nowo poznanymi towarzyszami, między innymi ze swoim rodakiem, spolonizowanym szlachcicem Seton-Setońskim postanawia przekonać miejscowy lud, że sokolik jest nikim innym, jak Dymitrem we własnej osobie. Wiejski chłopak staje się podopiecznym Szkota, a z czasem najbliższą mu osobą. Tam, gdzie na horyzoncie pojawia się władza, prędzej czy później zjawiają się też i pieniądze, co powoduje, że cała historia nie może się dobrze zakończyć.
Warto wspomnieć, że centralna postać powieści Pietrkiewicza – Tobias Hume – był postacią historyczną. Żył w latach 1569 (1579?) – 1645, był żołnierzem, muzykiem i kompozytorem utworów na violę da gamba, a w późniejszych latach zakonnikiem, który w 1629 roku wstąpił do londyńskiego klasztoru kartuzów, co oprócz daty śmierci jest jedynym potwierdzonym faktem z jego życia i pozwala domniemywać na temat daty jego urodzenia, gdyż warunkiem, pozwalającym na wstąpienie do tego zakonu, był wiek – według różnych źródeł – pięćdziesięciu lub sześćdziesięciu lat.
Coraz częściej zdarza mi się dać jakiejś książce szansę z uwagi na osobę jej tłumacza. Tak też było w przypadku „Zdobyczy i wierności”. Od pewnego czasu bowiem biorę w ciemno niemal wszystko, co wyszło spod pióra Jacka Dehnela, którego udział w tym przedsięwzięciu był dla mnie dużym zaskoczeniem. Zresztą sam Dehnel przyznał w posłowiu, że praca nad przekładem „Zdobyczy i wierności” przydarzyła mu się przypadkowo. Będąc na zagranicznym stypendium, dostał od nieznanej osoby propozycję tłumaczenia bliżej nieznanego pisarza, zaliczanego do grona pisarzy emigracyjnych. Poprosił zatem o kilka stron próbki, by móc z czystym sumieniem odmówić. Jednak lektura okazała się na tyle fascynująca, że niezwłocznie poprosił o dosłanie całości tekstu i przełożył tę powieść w kilka tygodni, jak pisze „wbrew sobie”, pomimo braku podpisanej umowy. Jacek Dehnel przywrócił więc tę prozę polszczyźnie. A zadanie miał autor „Rynku w Smyrnie” niełatwe, bo jest to powieść, której forma współgra z treścią. Obrazy siedemnastowiecznych rubieży Rzeczpospolitej wymagają specjalnego języka. Podobno problemów nastręczało już samo znalezienie adekwatnego tłumaczenia tytułu, będącego aliteracją – „Loot and loyalty”, który ostatecznie wziął się ze skonfrontowania ze sobą tytułów pierwszego i ostatniego rozdziału utworu.
Mówiąc o tym utworze Pietrkiewicza najczęściej podkreśla się, że jest to łotrzykowska opowieść w sienkiewiczowskim stylu. Na te analogie zwraca w posłowiu uwagę autor przekładu: „To, że mamy do czynienia z późnym przykładem powieści historycznej w typie sienkiewiczowskim, widać na pierwszy rzut oka. Jest wszystko, co trzeba: czasy panów szlachty, Kresy, ważne wydarzenia, makaronizmy, mieszanka etniczna i religijna; galeria oryginalnych postaci, raz wzniosłych, raz śmiesznych; kontusze, kirysy i kolasy. Słowem, jak mawiano złośliwie o Matejce: «polska szkoła historyczna pancerz i łupież»”. Nie jest tajemnicą, że sienkiewiczowski styl, mimo iż jest niekwestionowanym pomnikiem polskiej literatury, ma tyluż zwolenników, co przeciwników. Ja sam, co przyznaję z bólem, należę raczej do tych ostatnich. Jednak „Zdobycz i wierność” wyrasta zdecydowanie ponad wszystkie owe postsienkiewiczowskie bogoojczyźniane klony, często skażone doraźną polityką, których autorzy w osobliwy sposób realizowali ukutą przez autora „Trylogii” misję pisania „ku pokrzepieniu serc”. A to dlatego, że Pietrkiewicz wznosząc się ponad swoje poglądy, z dużą wiernością oddał siedemnastowieczne realia, swoimi opisami trafnie diagnozując ówczesne polskie przywary, które w konsekwencji doprowadziły do rozbiorów Polski, owo sobiepaństwo, warcholstwo i podejrzany sarmatyzm. Sprzyja temu specyficzny, barwny i wymagający niezwykłego skupienia język powieści, który już od pierwszej strony nie pozostawia złudzeń, że lektura „Zdobyczy i wierności” będzie ciekawą z punktu widzenia leksyki i frazeologii przygodą. Na przykład: gdy pierwszy raz widzimy Tobiasa Hume’a, kontempluje on dziurę w swoim bucie: „Poruszył stopami i pęknięcie jeszcze się powiększyło – lewy but rozdziawił się ku swemu panu, a pan, ziewając, ku instrumentowi”. Dodatkowym walorem „Zdobyczy i wierności” jest dla mnie osobiście znakomity opis siedemnastowiecznego Lublina. Jego plastyczność spowodowała, że ujrzałem w wyobraźni dobrze znane mi miasto takie, jakie było przed wiekami, z targiem futrzanym nieopodal Bramy Krakowskiej, z istniejącym wtedy jeszcze Kościołem Farnym, który spłonął ponad sto lat później.
Daje się również w „Zdobyczy i wierności” zauważyć jeszcze jeden, autobiograficzny wymiar refleksji. Dotyczy on samotności emigranta, takiej, której doświadczył Jerzy Pietrkiewicz, gdy po wybuchu wojny znalazł się w Wielkiej Brytanii, nie znając ani słowa w języku angielskim. Nad Tobiasem Humem cały czas ciąży piętno obcokrajowca, uchodźcy, wyrzutka, mimo iż w powieści posługuje się nienaganną polszczyzną. Polszczyzną o wiele lepszą, niż jego rodak, wspomniany już spolonizowany Szkot Seton-Setoński, który odmawia wioliniście-żołnierzowi pomocy w staraniach o polskie obywatelstwo. W opinii Jacka Dehnela, Pietrkiewicz mógł w ten sposób poczynić aluzję do wzajemnie zwalczających się ówcześnie starej i nowej polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii. Oczywiście, można w mojej opinii utwór ten rozumieć bardziej metaforycznie, jako oskarżenie przeciwko każdej władzy, będącej wynikiem oszustwa, wyrządzającej krzywdę i zmierzającej do samounicestwienia.
Najgęstszym sitem, decydującym o jakości utworu literackiego jest właśnie czas. W przeciwieństwie do zaangażowanych ideologicznie wierszy Pietrkiewicza, „Zdobycz i wierność” czyta się nieźle, powieść przetrwała próbę czasu, choć jest to rzecz napisana sześćdziesiąt trzy lata temu. Dlatego dobrze się stało, że powieść ta ukazała się wreszcie w języku polskim. Nawet jeśli miałoby się okazać, że w „Zdobyczy i wierności” więcej jest tłumacza niż autora, czego według mnie nie można wykluczyć. Mimo to, wydobycie Pietrkiewicza z czarnej dziury niepamięci, raczej nie spowoduje zmiany mojego negatywnego nastawienia do powieści tego typu, wyrosłej z niechęci do autora „Trylogii”.
OCALONA PRZEKŁADEM
więcej Pokaż mimo toNowość napisana ponad sześćdziesiąt lat temu, spolszczenie powieści autorstwa polskiego pisarza – do kumulacji takich oto niecodziennych faktów doszło w przypadku wydanej niedawno przez Wydawnictwo W.A.B „Zdobyczy i wierności” Jerzego Pietrkiewicza (1916-2007). Ale i sam życiorys autora należał do niecodziennych, choć w pewnym stopniu typowych dla...
www.spadlomizregala.pl
Poczynię teraz wyznanie: nie znosiłam czytać lektur. Autor każdej książki, którą miałam obowiązek przeczytać, automatycznie stawał się wrogiem. W ten sposób moja niepokorna dusza buntowała się przeciwko jakiemukolwiek przymusowi. Właściwie zostało mi to do dzisiaj. Najbardziej uwierał mnie Henryk Sienkiewicz. Wiem, że narażę się teraz wielu zwolennikom naszej klasyki, ale naprawdę… za cholerę nie byłam w stanie przeczytać Quo vadis, Pana Wołodyjowskiego, Potopu czy Ogniem i mieczem. Krzyżaków załatwiłam streszczeniem. I nie to, że obejrzałam filmy. Przez żaden z tych filmów nie byłam w stanie przebrnąć. Nie ma się czym chwalić. Po prostu od samego początku chemii między nami nie było.
Dlatego też trochę dziwiłam się samej sobie, gdy poczułam nieodpartą chęć zapoznania się ze Zdobyczą i wiernością Jerzego Pietrkiewicza w tłumaczeniu Jacka Dehnela. Zawsze stroniąca od tego typu literatury, sięgnęłam po tę powieść łotrzykowską z naprawdę ogromną ciekawością.
Akcja książki ma miejsce na początku XVII wieku. Tobias Hume, szkocki kapitan ocalały z wojennej tułaczki, przypadkowo trafia do wsi gdzieś na pograniczu Rosji i Rzeczpospolitej Obojga Narodów, gdzie wraz z nowo poznanymi towarzyszami napotyka bystrego młodzieńca, który swoją aparycją bardzo przypomina zamordowanego niedawno Dymitra Samozwańca. W nadziei na kosztowne łupy postanawiają rozpuścić wieści, że car żyje i lada chwila wróci do Moskwy. W sprawę miesza się również pewien polski szlachcic i wszyscy wespół biorą wieśniaka w karby, ucząc go odpowiednich gestów, sposobu ubierania się i przemówień. Hume przygląda się wszystkiemu trochę z boku i nie do końca zgadza się z postępowaniem reszty, stając się jednocześnie jedynym zaufanym człowieka przyszłego „cara”. Powszechna zachłanność prowadzi w końcu do katastrofy.
Nie jest to łatwa książka. Przede wszystkim trzeba przebrnąć przez język, który został przez Pietrkiewicza świetnie odtworzony. Właściwie to gratulacje należą się Jackowi Dehnelowi, który doskonale oddał tego „językowego ducha”, tłumacząc tekst z języka angielskiego na polski. To książka wymagająca uwagi, spokoju i pełnego oddania. Nie da się jej czytać „po łebkach”, z doskoku, w przerwie między jedną a drugą książką. Żeby dobrze przyswoić wszystko, co się w niej dzieje, trzeba pewnego rodzaju determinacji i dużej chęci do zetknięcia się z czymś innym. Jednak – w przeciwieństwie do wspomnianych lektur szkolnych – gabaryty Zdobyczy i wierności mile zaskakują, nie dając możliwości zmęczenia się tego typu prozą.
Na koniec zostawiłam sobie największy smaczek tej książki, a mianowicie jej uniwersalizm. Bo tak naprawdę to nie jest powieść tylko o dymitriadzie i próbie przejęcia władzy. Kluczową osobą wcale nie jest tutaj sobowtór cara, a Tobias Hume. W kontekście samego pisarza, który w 1939 roku wyemigrował do Wielkiej Brytanii, ma to podwójne znaczenie. Wyobcowanie, nowe środowisko, bycie outsiderem, któremu trudno odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Czy to nie jest uniwersalne? Czy nie można odnieść tego do naszych czasów? To nie jest tak, że Pietrkiewicz był wieszczem i przepowiedział stan naszego społeczeństwa w XXI wieku. Samotność jest ponadczasowa.
www.spadlomizregala.pl
więcej Pokaż mimo toPoczynię teraz wyznanie: nie znosiłam czytać lektur. Autor każdej książki, którą miałam obowiązek przeczytać, automatycznie stawał się wrogiem. W ten sposób moja niepokorna dusza buntowała się przeciwko jakiemukolwiek przymusowi. Właściwie zostało mi to do dzisiaj. Najbardziej uwierał mnie Henryk Sienkiewicz. Wiem, że narażę się teraz wielu...
Ostatnio nie mam szczęścia do dobrych książek i ta się niestety wpisuje w ten trend. Zero polotu i chęci zaglądania do niej.
Ostatnio nie mam szczęścia do dobrych książek i ta się niestety wpisuje w ten trend. Zero polotu i chęci zaglądania do niej.
Pokaż mimo to