Zawsze mieszkałyśmy w zamku
- Kategoria:
- horror
- Tytuł oryginału:
- We Have Always Lived in The Castle
- Wydawnictwo:
- Replika
- Data wydania:
- 2018-04-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-04-10
- Liczba stron:
- 224
- Czas czytania
- 3 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788376746982
- Tłumacz:
- Ewa Horodyska
- Tagi:
- groza horror literatura amerykańska literatura grozy spadek strach śmierć w rodzinie tajemnica
Niesamowita gotycka opowieść autorki Nawiedzonego Domu na Wzgórzu!
Merricat Blackwood wraz z siostrą Constance i wujem Julianem zamieszkują rodzinną posiadłość. Nie tak dawno temu rodzina liczyła siedmiu członków – do czasu, kiedy pewnej nocy do cukiernicy trafiła śmiertelna dawka arszeniku. Uwolniona od zarzutu morderstwa Constance wróciła do domu, gdzie Merricat robi wszystko, by uchronić ją przed natarczywością i wrogością miejscowej społeczności. Dni upływają w dosyć szczęśliwym odosobnieniu, aż pewnego dnia do posiadłości przybywa kuzyn Charles…
Na 2018 rok zaplanowano premierę ekranizacji książki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
Jeśli słyszy się o Shirley Jackson zawsze jako pierwszy w kolejności wypływa „Nawiedzony dom na wzgórzu”. I rzecz jasna jest to interesująca pozycja, szafująca grozą w o wiele mniej oczywisty, psychologiczny sposób. Jednak po przeczytaniu „Zawsze mieszkałyśmy w zamku” jestem cokolwiek zdziwiony, że to „Dom” stoi wyżej w rankingu rozpoznawalności czy też największych dokonań. Ale może zacznijmy od początku.
Wiemy niewiele, w zasadzie tyle, co nic. Za sprawą Mary Katherine Blackwood, najmłodszej w rodzie, dowiadujemy się niezbędnych podstaw. Nieprzychylnego stosunku mieściny do jej rodziny, tego, że mieszka z starszą siostrą Constance i wujem Julianem w domu zaryglowanym na kilka spustów, a gdzieś w tle unosi się tajemnica. Coś ciężkiego i stęchłego, możemy co najwyżej dostrzec jej zarysy, ale pewnego kształtu nie sposób, a nawet gdy objawi się w pełni, nie oferuje stuprocentowych rozwiązań.
Sam fakt użycia jako przekaźnika emocji i doznań dziewczynki, której zdecydowanie bliżej do dziecka niż nastolatki sprawia, że cała atmosfera staje się mimowolnie złowieszcza. Zza fasady słodyczy i niewinności wyziera czasem bardziej, czasem mniej pewna podskórna niechęć. Trudno powiedzieć na ile to kaprysy rozpieszczonego dzieciaka, na ile zaś coś więcej. Niewiele przychodzi też z kontaktów z Constance czy Julianem, którzy bardziej przypominają pionki w pewnej z góry zaplanowanej grze, niż samodzielnie myślące byty, choć potrafią chwilami wyrwać się z tego narzuconego jarzma.
Zaprawdę trudno opowiadać o tym dokonaniu Jackson bez użycia spoilerów. Wynika to być może z tego, że pozycję tę charakteryzuje niezwykła wręcz przewrotność, a przede wszystkim szerokie pole do interpretacji. Na dobrą sprawę niczego nie można być tutaj pewnym. Pewne fasady pękają, wychodzące na światło dzienne sekrety nie wyjaśniają tak naprawdę niczego w pełni, całość spowija wrażenie z pogranicza jawy i snu.
Pozornie to pozycja napisana prostym, przejrzystym językiem. Objawiająca pewne zmiany bez szczególnego emocjonalnego zadęcia, a mimo to ma w sobie pierwiastek nieokreśloności, swoistego zawieszenia, któremu nie sposób się oprzeć. I nie jest to kwestia bohaterów, choć Mary Kateherine ma tu swój czas antenowy, który wykorzystuje w pełni i mistrzowsko nim manipuluje, ale poza nią reszta to fasady. Całość kreuje ulotność, niewiadoma, utrzymująca się na długo po odłożeniu książki na półkę.
Nie miałem żadnych oczekiwań związanych z kolejnym spotkaniem z Shirley Jackson. „Dom na nawiedzonym wzgórzu” był niezły, ale nie spodziewałem się, że wypróbowaną metodą zostanę wyrzucony na mieliznę i ta dezorientacja będzie tak słodkim uczuciem. Wciąż zastanawiam się cóż było realne, a cóż wymyślone, gdzie zatarła się empatia społeczności a zdrowy rozsądek mieszkańców zamkniętej twierdzy. Po tym poznaje się pozycję, które mają to coś, a „Zawsze mieszkałyśmy w zamku” z pewnością to coś posiada.
Patryk Rzemyszkiewicz
Oceny
Książka na półkach
- 1 535
- 1 217
- 211
- 44
- 41
- 36
- 32
- 29
- 27
- 22
Opinia
Powieść gotycka uprawiana na przełomie XVIII / XIX wieku, nazywana powieścią grozy, czarna powieścią, romansem gotyckim. Racjonalizm epoki oświecenia stanowił dla powieści gotyckiej możliwość odciśnięcia piętna grozy, tajemniczości, mistycyzmu i fantastyki. Anglia stworzyła scenerię i klimat dla tych powieści, jej wyznacznikiem stała się pierwsza gatunkowa "Zamczysko w Otranto. Powieść Gotycka" Horacego Walpole'a.
Polski akcent powieści gotyckiej zawdzięczamy w XIX wieku Annie Mostowskiej ( "Strach w Zameczku", "Posąg", "Salamandra" Zygmuntowi Krasińskiemu "Powieść gotycka".
Shirley Jackson również uległa fascynacji powieścią gotycką zabierając nas do dwóch powieści, które w 2018 roku zostały wydane przez Wydawnictwo Replika.
Niezwykła okładka, która wprowadza nas w klimat niesamowitości nasączonej grozą, niepokojem, obezwładniającą magicznością i chęcią przekroczenia bramy.
Ogromne, mroczne, opuszczone zamczysko o dawnej, pięknej architekturze, idąc dalej spotykamy młodą damę w czarnej sukni, jej towarzyszem jest niezwykły, tajemniczy i charyzmatyczny kot Jonasz (Rademenes) , na niebie pojawiają się ptaszyka, które zwiastują złowrogą i zapętloną atmosferę...
Książka rozpoczyna się od "...Nazywam się Mary Katherine Blackwood. Mam osiemnaście lat i mieszkam z siostrą Constance. Często myślę, że przy odrobinie szczęścia mogłam urodzić się wilkołakiem, bo dwa środkowe palce obu moich rąk są tej samej długości, ale muszę zadowolić się tym, czym obdarzyła mnie natura. Nie lubię mycia, psów i hałasu. Lubię moją siostrę Constance, Ryszarda Plantageneta i Amanita phalloides, muchomora sromotnikowego. Reszta mojej rodziny nie żyje..."
Majstersztyk pojęcia i ładunku grozy, który zaserwowała nam autorka, hermetyczność i klaustrofobiczność przepełniona strachem, obawami i niedopowiedzeniami małej społeczności kontra mieszkańców zamku (MarriCat, Constance i wuja Juliana, i tajemnicza postać, która namiesza i prawdziwe oblicze obnaży - kuzyn Charles).
Obcujemy na kilku płaszczyznach czasoprzestrzeni, życie w zamku i jej mieszkańcy, fabuła , która dzieje się w głowie MarryCat oraz antagonizm społeczność miasteczka.
Dysharmonia, konflikt, kontrowersje, napięte stosunki, niesnaski, rozdźwięk przytłacza, przygnębia i obezwładnia makabreską. Każda wizyta w miasteczku dla MarryCat jest ogromnym wyzwaniem, hipnotyzujący strach, spojrzenia przeszyte oskarżeniami, szeptanie, knucie, nagonka podsyca atmosferę i rosnące bardzo powoli napięcie wprowadza nas w matafizyczność, ezoteryczność odrealnienie, nieprzenikliwość i demoniczność w postaci kota Jonasza.
"...Myślałam o Charlesie. Mogłam go zamienić w muchę, wrzucić w pajęczynę i patrzeć, jak się miota, bezradny i uwięziony w ciele bzyczącej, zdychającej muchy; mogłam życzyć mu śmierci tak długo, aż wreszcie umrze. Mogłam przywiązać go do drzewa i czekać, aż wrośnie w pień, a jego usta pokryje kora..."
Postać MarryCat i demonicznego kota Jonasza, to niezwykły duet, w umyśle młodej damy, którą umieszczam emocjonalnie pomiędzy nastolatką a kobietą (to jest też sposób i lina prowadzenia narracji przez bohaterkę ), i to co się dzieje w jej głowie, te obrazy, złowieszczość i pomysły na niegodziwość mieszkańców miasteczka, więź z kotem, który enigmatycznością i charyzmatycznością przeszywa nas na wskroś.
Niewielka książka, która może zadowolić prawdziwego konesera powieści grozy, gotyckiej, ponieważ autorka nie ułatwia nam poruszania się w jej świecie, nic na tacy nam nie poda, niedomówienia, niedostrzegalność, ulotność, diabelskość tkwiąca w szczegółach, a każdy szczegół to trybik, który powolną machinę wprawia w ruch i zabiera nas w ucztę grozy.
Powieść gotycka uprawiana na przełomie XVIII / XIX wieku, nazywana powieścią grozy, czarna powieścią, romansem gotyckim. Racjonalizm epoki oświecenia stanowił dla powieści gotyckiej możliwość odciśnięcia piętna grozy, tajemniczości, mistycyzmu i fantastyki. Anglia stworzyła scenerię i klimat dla tych powieści, jej wyznacznikiem stała się pierwsza gatunkowa "Zamczysko w...
więcej Pokaż mimo to