Testament
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Joanna Chyłka (tom 7)
- Wydawnictwo:
- Czwarta Strona
- Data wydania:
- 2018-03-14
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-03-14
- Liczba stron:
- 536
- Czas czytania
- 8 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379768776
- Tagi:
- literatura polska manipulacja mistyfikacja oskarżenie polityka prokurator sędzia szantaż śledztwo thriller thriller prawniczy wyścig z czasem zemsta
- Inne
Znany warszawski ginekolog niespodziewanie otrzymuje ogromny spadek od jednej ze swoich pacjentek, choć przyjął ją w gabinecie tylko raz. W skład masy spadkowej wchodzi zapuszczona nieruchomość, która lata temu po reprywatyzacji stała się własnością kobiety. Kiedy lekarz jedzie na miejsce, czeka go kolejne zaskoczenie – odnajduje zwłoki w stanie zaawansowanego rozkładu, a niedługo potem ginekologiem interesuje się policja, gotowa aresztować go za przestępstwo.
Lekarz chce, by reprezentowała go Joanna Chyłka, która jakiś czas temu była jego pacjentką. Mecenas waha się, jest bowiem zaabsorbowana obroną kogoś innego. Kiedy jednak okazuje się, że ginekolog może pomóc w wyciągnięciu tej osoby z więzienia, natychmiast się zgadza. Nie wie, jak wiele sekretów drzemie w rodzinnej przeszłości spadkodawczyni…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Co dalej, Chyłka?
Wydana w 2015 roku „Kasacja” otworzyła cykl, który zdobył tyle samo zwolenników co przeciwników. Jedni zakochali się w słownych utarczkach Chyłki i Zordona, drudzy wytykają Remigiuszowi Mrozowi niespójności w fabule. Seria, jako taka, nie ułatwia jednoznacznej oceny. Każdy cykl, czy to książkowy, czy serialowy, miewa lepsze lub gorsze momenty i prawniczo-kryminalna saga nie jest od nich wolna. „Testament” to siódma powieść o prawnikach z kancelarii Żelazny & McVay, z ciekawym wątkiem przewodnim, niezłym tempem i finałem, który nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu. Aż chciałoby się napisać - wszystko po staremu.
Fabuła „Testamentu” to kontynuacja niektórych wątków z „Oskarżenia”. Bohaterowie zostali (jak zwykle) postawieni przez autora pod ścianą, teoretycznie bez możliwości podjęcia sensownych ruchów. A jednak. Do Chyłki zgłasza się jej były ginekolog, z prośbą o reprezentowanie go w sprawie związanej z otrzymanym przez niego spadkiem. Jedna z jego pacjentek zapisała mu w testamencie posiadłość znajdującą się na atrakcyjnym gruncie. Problem w tym, że w zapuszczonym domu lekarz odkrywa zwłoki kobiety, a to dopiero początek jego problemów. I pewnie Chyłka nie zajęłaby się tą sprawą, gdyby nie zadeklarowana przez lekarza pomoc w sprawie, która prawniczce spędza sen z powiek. A potem? A potem, jak to u Remigiusza Mroza bywa, zabawa dopiero się rozpoczyna.
Siódme spotkanie z Chyłką i Zordonem to nie tylko nowa sprawa dla ambitnej prawniczki, ale i próba wyjścia obojga bohaterów na prostą. Życie jej i Zordona skomplikowało się, ale trudno nie odnieść wrażenia, że tych dwoje zachowuje się jak pijane dziecko we mgle. Trochę niefortunne porównanie w odniesieniu do Joanny, ale jednak. Tym razem kancelaria musi zmierzyć się z dziką reprywatyzacją, a także z wydarzeniem, które na zawsze zmieni układ sił w biurowcu Skylight. Remigiusz Mróz, do czego już przyzwyczaił swoich czytelników, mocno trzyma rękę ma pulsie codzienności, odwołując się co i raz do aktualnych tematów i trendów z wielu dziedzin życia - od polityki, poprzez gospodarkę, na mediach społecznościowych i modnych warszawskich lokalach kończąc. Między główną parą bohaterów iskrzy, Chyłka w słownym ping-pongu przechodzi samą siebie, ale też trudno nie odnieść wrażenia, że rozłożone na kilka tomów relacje damsko-męskie coraz bardziej tracą na sile. A na pewno nie wywołują emocji z początku serii.
Autor ponownie nie oszczędza swoich bohaterów - to także nic nowego, choć piętrząc przed nimi problemy, garściami czerpie z poetyki oper mydlanych. Mnie to akurat nie przeszkadza, bo wydaje mi się, że to celowe przerysowanie, żeby podkręcić emocje czytelnika, ale rozumiem, że nie każdemu odbiorcy, choćby „Testamentu”, takie literackie manewry przypadną do gustu. Sam mam mieszane uczucia wobec tego, co okazało się po finale sprawy w sądzie. Szczególnie, że ten tom czyta się naprawdę lotem błyskawicy a kłopoty, w jakie wpakował się warszawski ginekolog, nie dają łatwej odpowiedzi na pytanie, jak jego sprawa zakończy się w sądzie. Niemniej jednak podjęty przez Remigiusza Mroza temat jest ciekawy i choć fikcyjny, to równocześnie niezwykle bliski rzeczywistości.
Amerykanie wymyślili już dawno, że dobry serial wieczorny powinien zakończyć się po siódmym sezonie. Kolejne bywają ryzykowne, choćby ze względu na zmęczenie jego twórców i znudzenie widzów. W przypadku cyklu powieściowego sprawy mają się zapewne odrobinę inaczej i choć mam do serii Remigiusza Mroza sentyment, to myślę, że „Testament” mógłby być ostatnim tomem o Chyłce i Zordonie. To byłby finał słodko-gorzki, zostawiłby sporo nierozwiązanych wątków, ale kto wie, czy nie okazałby się najlepszym z możliwych? Z drugiej strony Chyłka to twarda zawodniczka, więc jak będzie... czas pokaże.
Tomasz Radochoński
Oceny
Książka na półkach
- 13 559
- 2 518
- 1 750
- 705
- 258
- 186
- 147
- 109
- 106
- 99
Opinia
Remigiusz Mróz i jego „Testament” to siódmy tom cyklu o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim. Lekturę zakończyłem w mniej niż 48h, bo:
- leżałem chory w łóżku, więc moje córeczki oszczędziły mi skakania po głowie – mogłem skupić się tylko na książce;
- książka niby ma 536 stron, ale jest pisana dużą czcionką i do tego te ogromniaste marginesy, zwłaszcza dolny, więc objętość jest pozorna;
- to po prostu dobra historia!
REMIGIUSZ MRÓZ - TESTAMENT
„Testament” opisuje kolejną sprawę w karierze Joanny Chyłki i Kordiana Oryńskiego. Do tej pierwszej zgłasza się trochę dupowaty ginekolog (hmm, to chyba nienajlepsze porównanie), który otrzymał pokaźny spadek od pacjentki. Badał ją tylko raz, nie zna kobiety, ale nie znajduje również powodu, żeby spadek odrzucić. W zapisanej w testamencie posiadłości znajduje mocno już nadgniłe zwłoki… tejże pacjentki. Oczywiście nie stawia go to w korzystnym świetle, a jego niewinności ma dowieść Joanna. Jest zdeterminowana tym bardziej, że ginekolog zna sposób, jak wyciągnąć Kordiana z aresztu. W międzyczasie mamy kilka trupów (wszyscy giną w podobny sposób) oraz reprywatyzację warszawskich nieruchomości w tle.
TESTAMENT – MRÓZ W FORMIE
Ciężko mi ocenić czy jest to warsztatowo lepszy czy gorszy tom - nie czytałem wszystkich z serii o Chyłce i Oryńskim. W paru miejscach spotkałem się z opiniami, że niektóre tomy są słabsze, inne lepsze, wychodzę jednak z założenia, że nie o warsztat tu chodzi, tylko o fabułę, realizację pomysłu, o jakieś subiektywne odczucia… „Testament” stoi na wysokim poziomie jeśli chodzi o tempo, narrację, element zaskoczenia i rzucania haczyków, po których łakniemy kolejnych stron.
Językowo? Bardzo dobrze, choć pamiętajmy, że tu akcja napiernicza jak Chyłka w iks piątce, więc językowych zawijańców nie uświadczysz, ale kto zna serię, ten będzie wiedział czego pod tym względem się spodziewać. „Testament” ma jednak dwie podstawowe dla mnie zalety, które szukam w każdej książce: budzi emocje (to dla mnie podstawa i tego szukam zawsze, nie tylko w literaturze) oraz każe czytać dalej – czyli jest po prostu dobrą, wciągającą rozrywką.
CHYŁKA I ZORDON – CIĄG DALSZY TELENOWELI
To co jest magnesem w książkach Mroza to, oprócz po prostu dobrych fabuł, relacje między Joanną a Kordianem. „Testament” gmatwa je jeszcze bardziej, co ma w sobie już nieco z telenoweli, ale w takim dobrym, angażującym znaczeniu. Końcówka to już w ogóle petarda i nie mówię tu o finale prowadzonej sprawy, a o relacjach właśnie. Te wciąż są niedopowiedziane, z mnóstwem podtekstów, chwilowo niby sformalizowane, później znów jakieś rozmyte. Chyłka i Oryński świetnie współgrają i wydaje się, że ta formuła ma szansę jeszcze przetrwać kilka tomów. Wciąż jest coś pociągającego w przepychankach między wulgarną i stopującą Chyłką, a nieco ciapowatym, za to mocno empatycznym i po prostu dobrym Zordanem (tak, Zordanem – przeczytajcie „Testament”, a będzie wiedzieć o co cho).
TESTAMENT – DWA MAŁE ZARZUCIKI
Jeśli miałbym mieć jakieś „ale” to mam dwa. Do postaci i trochę oberwie się… Joannie Chyłce. Przede wszystkim to świetnie skonstruowana, mięsista bohaterka – ciężko znaleźć podobny kobiecy charakter w rodzimej literaturze. Jednak jej cięty jęzor i temperament torpedy, choć może imponować i tak w większości sytuacji jest, to jednak momentami mnie irytował. Z jednej strony rozumiem konwencję i kreację postaci – taka natura Chyłki i nikt, nawet pewnie sam Remigiusz Mróz, nie może już jej zmienić. Z drugiej – nie obraziłbym się, gdyby ciut częściej okazywała swoje ludzkie oblicze, jeżeli jeszcze w ogóle je zachowała. W „Testamencie” bowiem jest jak pieprzony cyborg, 90% rozmów zaczyna od słownych kuksańców (to w najlepszym wypadku) lub po prostu od obrażania i poniżania (i to się nierzadko zdarzało). Jej obcesowość czasami przekraczała wszelkie granice i choć nie można jej odmówić błyskotliwości i intelektu, to w pewnym momencie nieco drażniła mnie jej wiecznie konfrontacyjna, buńczuczna postawa.
Drugie „ale” to okładka - tej książki, jak i całej serii. No nie podobają mi się. Wiem, że ma być prawniczo i amerykańsko, ale niestety jakoś ta stylistyka wychodzi nieco przaśnie i moim zdaniem zlepek stockowych fotek przypomina raczej okładki powieści o wilkołakach dla nastolatek. W podobnym charakterze, również z Czwartej Strony wyszła „Furia” Michała Larka, która jest początkiem sagi „Dekada” – u niego jednak zrezygnowano z trochę surrealistycznych fotomontażów na rzecz jednej, męskiej postaci na okładce. Całość wychodzi dużo bardziej stylowo.
REMIGIUSZ MRÓZ TO I TAK KOZAK
To jednak drobiazgi, a może zwykłe czepialstwo. „Testament” to kolejna bardzo dobra książka i gdy słyszę z kilku stron, że Remigiusz Mróz ociera się o grafomanię, to mogę tylko uśmiechnąć się pod nosem, Remigiusz, na pewno świadom swojego talentu, parsknąć znad kolejnego maszynopisu, w wydawnictwie zaś pewnie słychać gromki śmiech tuż po logowaniu się na konta bankowe. Oczywiście - zdarza się, że wysokie wyniki sprzedażowe nie są wyznacznikiem talentu (czasem marnego) autora, jednak w przypadku Mroza wszystko jest na swoim miejscu. Świetnie się sprzedaje, bo po prostu jest świetnym, konsekwentnym i pracowitym gościem, który potrafi pisać zgodnie z dzisiejszymi trendami. Tyle.
Luźne zapiski:
- kilka razy w książce pojawia się zwrot „wydął/wydęła wargi” i choć spotkałem się z tym oczywiście w innych książkach, to zawsze zastanawiałem się, jak wyglądają wydęte wargi. Czy są jakoś wykrzywione, złożone jak do całusa, czy powietrze nabrane do policzków lekko wydyma te wargi…? Czytelnicy, oświećcie mnie, o co chodzi?
- to samo w przypadku sformułowania „rzucił/rzuciła długie spojrzenie”. Również nieco zgrane sformułowanie, ale jak się nad tym dłużej zastanowić, to… co ono w ogóle oznacza? Czy to patrzenie z daleka, czy przez dłuższy czas, czy jakieś takie spod półprzymkniętych powiek?
- Kordian, wielki plus za słuchanie Willa Smitha. Pierwszą kasetę kupiła mi babcia w 1997 roku (Big Wille Style) i do tej pory mam w aucie kilka jego płyt, kilka składanek i zawsze podczas dłuższych podróży katuję Willa na CD
Remigiusz Mróz i jego „Testament” to siódmy tom cyklu o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim. Lekturę zakończyłem w mniej niż 48h, bo:
więcej Pokaż mimo to- leżałem chory w łóżku, więc moje córeczki oszczędziły mi skakania po głowie – mogłem skupić się tylko na książce;
- książka niby ma 536 stron, ale jest pisana dużą czcionką i do tego te ogromniaste marginesy, zwłaszcza dolny, więc objętość...