rozwiń zwiń

Kalijuga. Wiek waśni i sporów

Okładka książki Kalijuga. Wiek waśni i sporów
William Dalrymple Wydawnictwo: Noir sur Blanc reportaż
440 str. 7 godz. 20 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
The Age of Kali: Indian Travels & Encounters
Wydawnictwo:
Noir sur Blanc
Data wydania:
2017-11-09
Data 1. wyd. pol.:
2017-11-09
Data 1. wydania:
1998-01-01
Liczba stron:
440
Czas czytania
7 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365613608
Tłumacz:
Berenika Janczarska
Tagi:
Berenika Janczarska historia Indie Pakistan literatura faktu
Średnia ocen

                7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
43 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
567
443

Na półkach: , , ,

Wielki pasjonat Indii William Dalrymple, którego znam z niedoczytanej jeszcze książki "Dziewięć żywotów. Na tropie świętości we współczesnych Indiach", w 1998 roku wydał swoją relację z podróży po subkontynencie, ze spotkań z Indusami, tymi znanymi i tymi zwyczajnymi. Książkę, zaopatrzoną w słowniczek indyjskich pojęć i indeks z nazwami, podzielono na sześć części:
- "Północ" - opowieści z Lucknow, Biharu, Gwalioru i
Vrindavan (miasta narodzin Kryszny)
- "W Radżastanie" - na temat wojny kast i opowieść o dwóch
kobietach:
- Bahveri Devi, która domaga się sprawiedliwości za ukaranie
jej zbiorowym gwałtem za to, że pracując dla organizacji
pozarządowej doniosła nielegalnym ślubie dziecięcym

- i o Roop Kanwar z wioski Deorala, która wg jednych
świadomie zdecydowała się na sati, a wg innych została do
niego przymuszona

- "Nowe Indie" - dwa portrety Bombaju i Bangalore
- "Południe" - relacje z Maduraju, Hajdarabadu i Koczina
- "Na Oceanie Indyjskim" - o Goa, Sri Lance i Saint Denis Reunion
- "Pakistan" - o krykieciście Imranie Khanie i jego pragnieniu zostania politykiem, o dramatycznej historii rodziny Bhutto, o krwi przelanej Podziału 1947 Indii, wyodrębnieniu z niej przez Brytyjczyków Pakistanu.

W.D. pisze żywo, obrazowo, dociera do wielu ludzi Indii, rozmawia z nimi próbując dociec prawdy o przedstawianym problemie lub zdarzeniu. Czyta się jednym tchem. Jedną z opowieści - " Miasto wdów" poznałam wcześniej w "The Penguin Books of Indian Journeys", zbiorze 35 autorów podróżujących po Indiach. "Miasto wdów" przedstawia tragiczny los indyjskich wdów po śmierci męża pozbawianych praw do godnego życia, odsyłanych czasem z rodzin m.in. do miasta narodzin Kryszny, a tam zmuszanych do zarobkowania śpiewaniem świętych pieśni na swoje utrzymanie, czasem nawet przymuszanych do prostytucji.
Jedno ze zdarzeń - poznawane z wywiadów z ludźmi spalenie Roopy Kanwar na stosie pogrzebowym jej męża w radżastańskiej wiosce Deorola opisał też Mark Tully. Zgodnie z relacją Williama Dalrymple'a wszystko wskazuje na to, że dziewczyna sama chciała podzielić los męża, a wersja z przymuszeniem jej powstała z zażenowania dziennikarzy tym, że młoda, wykształcona dziewczyna może chcieć czegoś takiego jak sati.

Czytając pokaleczyłam książkę notatkami. Tyle mnie ciekawiło!
Czytanie, a potem pisanie o tym jest dla mnie sposobem zdobywania wiedzy o Indiach, stąd napiszę trochę bardziej szczegółowo o relacjach z kilku miejsc, które sama odwiedziłam ostatnio w Indiach.


"BANGALORE I NAJEŹDŹCY FAST FOODÓW".
W 1997 roku setki chłopów w białych ręcznie tkanych - na modłę Gandhiego - ubraniach zdemolowało Kent Fried Chicken w Bangalore. Uczcili oni w ten sposób rocznicę zamachu na Gandhiego, ogłaszając wojnę o wyzwolenie Indii od inwazji zachodniego kapitału. Wcześniej rocznicę urodzin Gandhiego uczczono zdemolowaniem Pizzy Hut. Bangalore to niezwykle miasto. Pełne parków, spokojne, z łagodnym klimatem. Tu warto było zjeżdżać na emeryturę. Do czasu. Gdy w 1991 roku ruszyły reformy, zliberalizowano gospodarkę Indii mając nadzieje, że Indie staną się kolejnym azjatyckim tygrysem. Z czasem przyrównano je jednak do powolnego słonia. Niemniej szybki wzrost gospodarki Indii
przemienił Bangalore. Stało się ono centrum informatycznym o światowym znaczeniu. Zaczęto mówić, że jeśli reformy w Indiach nie udadzą się, to ich przyszłością będzie stać się takim krajem, jak Bihar, najbardziej brutalny, żyjący bez prawa, niewykształcony stan Indii. Jeśli wyjdą, czeka je los świetnie prosperującego Bangalore.
Indie zaczęły się zmieniać. Splądrowane 200 latami kolonizacji brytyjskiej, na koniec w formie "pożegnalnego pocałunku" od opuszczających je Brytyjczyków podzielone na Indie i muzułmański Wschodni i Zachodni Pakistan, ze spornym między nimi Kaszmirem, rolnicze Indie pod przewodnictwem Nehru chcąc uniknąć dalszej zależności od Zachodu na podobieństwo ZSRR Indie prowadziły gospodarkę planową budując przemysł ciężki. Trzy lata po odzyskaniu niepodległości w 1950 roku ich udział w światowym handlu wynosił 2%, 50 lat potem 0,8%. Nastąpiła jednak zmiana, z kraju samowystarczalnego z brakiem towarów stają się one miejscem zawalonym towarami, z rosnącą zależnością od zachodniego kapitału. Równocześnie nastąpił szturm zachodnich wartości. W Bangalore ogłoszono w październiku 1996 roku organizację konkursu na miss świata 1997 roku. Wyjątkowo zgodnie zaprotestowały skrajnie prawicowe prohinduskie organizacje: RSS, VHP i BJP oraz Muslim Jamaaati-i-Islami, w obronie czystości Matki Indie formowano kobiece oddziały samobójcze. Zdecydowano się zachodniej rozpusty w postaci konkursu piękności, mimo tego, że nie raz Induski zostawały Miss świata, nie dopuścić do Bangalore. Farmerzy Karnataki, szowiniści języka kannnada wysmarowali krowim łajnem wejście do domu jednego ze sponsorów konkursu. Strajki, marsze protestacyjne, bomba umieszczona w konstruowanej dla konkursu scenie. Precz z miss świata niech żyje matka Indie!
W.D. nie przepada za konkursami piękności, ale uważa, że tylko w Indiach z ich powodu ktoś grozi samobójstwem, lub uznaje, że bary KFC stanowią obrazę honoru narodowego.
Ksenofobia i nacjonalizm to reakcja na dezorientujące ( ludzi zmiany jakie, zachodzą w Indiach od 1991 roku. W latach 1971- 1996 ludność Bangalore wzrosła z 1,7 miliona do ponad sześciu milionów. Zieleń znika, stare domy zastępują szklane wieżowce, tygodniami brakuje prądu, dostęp do bieżącej wody - godzinę dziennie. Hałas, zanieczyszczenie, korki, lęk przed przyszłością. Na zmianach w gospodarce Indii zyskali bogaci. To symbolem ich życia i symbolem Zachodu zagrażającego wartościom Indii są pizzerie, KFC i konkursy piękności. Połowa ludności miasta żyje za 10 rupii dziennie. To co dręczy ind miasta brak wody i prądu nie dotyczy bogatych mają własne źródła wody i prądu. Przepaść między bogatymi i biednymi rośnie. Bombaj - największe slumsy świata i 150 dietetycznych klinik. Telewizja satelitarna pokazuje biednym świat bogatych, dzięki tym obrazom, biedni wiedzą już co tracą, wiec od końca lat 80-ch, tj od czasu założenia TV satelitarnej wzrosła przestępczość w Indiach.
Kulturowa inwazja Zachodu bardziej zniszczy Indie niż inwazje Mogołów i Brytyjczyków, uważają skrajnie prawicowi hindusi. Konkursy piękności i MTV, wg nich, budzą pożądanie i gwałty, stad strach przed liberalizacją gospodarczą, a za tym liberalizacją wartości moralnych.
Babur:" W Indiach wszystkiej jest inne niż w reszcie świata. Nic tego nigdy nie zmieni". Miał racje? Zmiany już następują, poczynając od miast, ale jak pisze W.D., wyjątkowa, głęboko konserwatywna kultura Indii nie odejdzie bez walki.


POD CHARMINAREM
W.D. wysłuchuje opowieści starego muzułmanina który wspomina Hajdarabad przeszłości, rządzącego nim nizama, jego pałace, zenany, , pałac obsługiwany przez 927 osób, w tym trzech lekarzy i oddział Afrykanek przeszkolonych do bronienia dostępu do haremu. Opowiada mu też, o tym, jak przeżył zajęcie Hajdarabadu nizamów muzułmańskich przez armię indyjską. 13 września 1948 roku. Obrońcy Hajdarabadu nie mieli czołgów, samolotów i artylerii. Tylko 303 stare strzelby. Armia indyjska wkroczyła z czołgami, zaatakowano ich tez z powietrza.
Gdy Aurangzeb zaatakował w 1687 pobliską twierdzę Golkondę oddziały Hajdarabadu broniły się siedem/osiem miesięcy, w 1948 roku zaatakowane przez armię indyjską, która zdecydowała się wcielić do Indii księstwo muzułmańskie, mimo położenia w sercu subkontynentu pragnącego należeć do Pakistanu - cztery dni. Bilans: siedmiu zabitych, 9 rannych w armii indyjskiej, a wśród obrońców Hajdarabadu - 632 zabitych.
"Gdy armia najeźdźców wchodzi to miasta, czy Aleksandra Wielkiego, Timura, Hitlera czy Mussoliniego, wiadomo, co robią żołnierze". Jak wielu zabito, jak wiele kobiet zgwałcono? Nigdy nie opublikowano - ze względu na haniebne dla armii dane - raportu z akcji w Hajdarabadzie złożonego Nehru w styczniu 1949 roku. Mowa w nim o masakrach i zbiorowych gwałtach dokonywanych wioska za wioska przez oddziały armii lub hinduskich bandytów po rozbrojeniu muzułmanów. Wycinek z tego raportu przedstawia sytuację w Ganjoti Paygah w okręgu Osmanabad. W miejscowości tej 500 domów należała do muzułmanów. Armia ich rozbroiła. Wtedy zaczęła się masakra ze strony hindusów. Zbiorowo gwałcono muzułmanki. Całymi nocami. Zgodnie z raportem zabito w Hajdarabadzie ponad 200 tysięcy muzułmanów, pogrom porównywalny z Pendżabem w czas Podziału 1947 roku. Oficjalnie Nehru dal armii rozkaz wkroczenia rzekomo w obronie hindusów gnębionych przez muzułmanów, tak przedstawiono to w ONZ, ale on sam był przerażony skalą pogromów. 26 XI 1948 wysłał do Patela list, w którym pisał, że raporty o liczbie zamordowanych muzułmanów przekraczają granice wyobraźni.
Rozmówca Williama Dalrymple, obrońca Hajdarabadu miał możliwość w obliczu klęski uciec do Pakistanu, ale jego ojciec zagroził mu wydziedziczeniem, jeśli stchórzy opuszczając miasto. Skazano go więc na śmierć, oczekiwał jej w celi śmierci, po 3 latach w pojedynczej celi zmieniono wyrok na dożywocie. Na innych wykonano wyroki, wielu oficerów brew ich woli zmuszono do wyjazdu do Pakistanu, wielu więziono, nie dostawali pracy zgodnie z zawodem i wykształceniem. Po pogromie arystokracja muzułmańska straciła wszystko, przyszło jej się wysprzedawać ze wszystkiego, z ziemi, domów, biżuterii, obrazów, mebli, w końcu nawet z drzwi i okien. Elita do Pakistanu, buldożery po pałacach. Koniec starego Hajdarabadu muzułmańskich nizamów.


NA DWORZE RYBIOOKIEJ BOGINII
Cztery wieże, gopury, bramy do świątyni Minakszi, rybiookiej bogini górują nad Madurajem w Tamil Nadu, jak wieże średniowiecznych kościołów w Europie.
Kształtem piramidom podobne, zdobi je zalew kolorowych postaci bogów i ludzi, z daleka widoczna zdumiewająca wszechobecność rzeźbionych postaci.
Każde miejsce owiane tu legendą. Mity Maduraju mówią, że ta skała to zły słoń, którego próba stratowania miasta braminów za sprawą Siwy zakończyła się przemienieniem w kamień. Zaś rzekę Vaigai stworzył Pan Sundareszwara mąż Minakszi dla ugaszenia pragnienia jednego z jego gości, karła, który się objadł ryżem.
W centrum świątyni - przejście ze świata ludzi w świat bogów.
Miasto ze wszystkich stron jak rzeki ku morzu płynie ulicami ku świątyni. im bliżej świątyni, tym bardziej gęstnieje tłum, w rękach pielgrzymów ofiarne tace z kwiatami i owocami, z autobusów ruszają ogoleni na łyso wierni wyznawcy Pana Wenkateszwary, którzy ostrzygli się na łyso i włosy ofiarowali jako dar w świątyni Tirupati. Stoiska z girlandami nagietek, szklanymi bransoletkami, kadzidełkami. Żebracy wyciągają ręce prosząc o miłosierdzie. Ze świątyni słychać bicie w bębny.
W samej świątyni - ciemno i uroczyście, las rzeźbionych kolumn, a na nich jaksze, kurtyzany, boginie, tancerki. Gdy wchodzisz coraz głębiej w ciemność, pojawia się wrażenie powrotu do łona, do macicy. Króluje kobiecość. To jedyna wg Williama Dalrymple w Indiach świątynia, w której czczone są męskie i kobiece bóstwa, przy czym króluje Minakszi, jej mąż piękny Pan Sundareszwara, choć jest formą Siwy czczony jest tu na drugim miejscu, jako mąż Minakszi. Stąd niezwykłość świątyni, która szczególnymi łaskami obdarza tych, którzy modlą się tu o dziecko. Jeśli pragniesz być matką, pomódl się do Minakszi, zawieź na banianie sznureczek - symbol modlitwy i czekaj, za dziewięć miesięcy w Twoim domu urodzi się dziecko.

Wyrazem jej płodności jest wielość postaci na gopurach. Ale i syn jej i pięknego Sundareszwary, sześciogłowy bóg wojny Murugan.
Autor jest świadkiem świętowania. Widzi procesję, na wozie obwożone postacie bogów, błogosławieństwo ozdobionego słonia, słyszy bębny, podobny do pawiego krzyku dźwięk z tamilskiego gigantycznego oboju nagashvaram, patrzy na głowy pielgrzymów pokryte vibhuti - popiołem i kumkum - czerwonym proszkiem - symbolem seksualności bogini. Minakszi i Sundareszwarę wiodą w kierunku świętego stawu, aby raz na rok mogli zostawieni sobie popływać po nim, aby mogli tam siebie wzajemnie uwodzić. Bogini daje siłę, daje dzieci, daje jak matka.Tradycja ceremonii trwa 2 tysiące lat, odprawia ją 64 pokolenie kapłanów z tych samych rodzin. Miasto bardzo podobne do dzisiejszego w swej formie świętowania Minakszi 302 p.n.e. opisywał Grek Megasthenes. Zawędrował on do Maduraju, by handlować tu perfumami, srebrem i włoskim winem, stąd wywożąc jedwab, perły, kość słoniową i pieprz. Za Nerona Maduraj miał, jak pisze W.D. swoją ambasadę w Rzymie. Z tych czasów weszły potem do angielskiego języka słowa oznaczające pieprz i imbir - "pepper" i "ginger" po angielsku, z tamilskiego "pippali" i "singabera".
Miasto słynie też ze starożytnej Akademii poetów tamilskich Sangam. W ich utworach opowiadane są np historie o:
- wojnach z powodu odmowy poślubienia kogoś z książąt, o matkach cieszących się ze śmierci synów na polu bitwy, jako o nadziei na ich nirwanę
- o księciu Kovalan, który zlekceważywszy żonę i stracił majątek dla kurtyzany Madhavi, oskarżony o kradzież i ścięty na ulicach Maduraju, za co pełna gniewnej zemsty żona kazała podpalić miasto

W. D. pisze też o połączeniu świątyni, ekranu i wyborów. Bogów grają gwiazdy, które potem zostają politykami. Znak firmowy Południa Indii.Girlandy na szyjach braminów i polityków.

Bardzo ciekawa książka, czytając którą można z Williamem Dalryple wędrować przez Indie od północy po południe, poznając ich rzeczywistość współczesną i przeszłość, z której wyrasta. Najbardziej interesujące jest to, że W.D. przedstawia Indie poprzez spotkania z ludźmi, sam nie wysuwając się na plan pierwszy, choć nie odżegnując się też od własnych wrażeń. Wykazuje się też dużą odwaga szukając prawdy, choćby w obozach tamilskich tygrysów (rozdział "Na tygrysiej ścieżce")

skopiowane z mojej strony nietylkoindie.pl i z blogu Zahry valley-of-dance.

Wielki pasjonat Indii William Dalrymple, którego znam z niedoczytanej jeszcze książki "Dziewięć żywotów. Na tropie świętości we współczesnych Indiach", w 1998 roku wydał swoją relację z podróży po subkontynencie, ze spotkań z Indusami, tymi znanymi i tymi zwyczajnymi. Książkę, zaopatrzoną w słowniczek indyjskich pojęć i indeks z nazwami, podzielono na sześć części:
-...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    186
  • Przeczytane
    49
  • Posiadam
    33
  • Indie
    3
  • Reportaż
    3
  • Reportaże
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Literatura faktu
    2
  • Domowa biblioteka
    2
  • Kupione-2021
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kalijuga. Wiek waśni i sporów


Podobne książki

Przeczytaj także