Projekt Królowa

Okładka książki Projekt Królowa
Dominika Rosik Wydawnictwo: Zysk i S-ka literatura młodzieżowa
564 str. 9 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2017-03-27
Data 1. wyd. pol.:
2017-03-27
Liczba stron:
564
Czas czytania
9 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365676764
Tagi:
projekt królowa projekt królowa dominika rosik
Średnia ocen

                6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
209 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
162
162

Na półkach:

Trzeba tu się przyznać, że na razie nie przeczytałem tej książki, dotarłem do sto pięćdziesiątej strony, więc to poniżej to nie opinia, ale gdybym tego nie napisał, to z pewnością lektury nie skończę. Muszę dać sobie wyzwanie, bo nie podołam, a zatem porozważam trochę, jak to jeść.

Ale trzeba zacząć od kilku uwag. Na przykład co to znaczy:
„Jeśli nie należy sądzić ludzi po ubiorze, to czy na pewno można zawierzyć ich czynom?”.
Do stu tysięcy siarczystych czartów co ta sentencja mówi? Sądzimy ludzi po ubiorze? Są milionerzy ubierający się tanio i biedacy schludnie. Ponadto wiemy, że nie wszystko złoto co się świeci i nie sądzi się ludzi po pozorach, to oczywistości. A jak to czyny nie świadczą o ludziach? A co, ich dobre zamiary? Może doktor Mengele miał jakieś plany udoskonalenia ludzkości, ale mordował na potęgę. A Matka Teresa, może brzydziła się nędzarzami, którymi się opiekowała z powodu ich chorób. Ale jakie to ma znaczenie? No, jakie? Co za bzdurę w sentencji otwierającej rozdział podaje nam Autorka?
Wydawałoby się też, że zawartość rozdziału powinna mniej więcej nawiązywać do treści sentencji. Tu mamy Jiana rozebranego, ale nie przez siebie, kogoś innego, Jiana nieprzytomnego. Czy to jego mamy sądzić po ubraniu i czynach? Nic z tego nie pojmuję.

Albo takie zdanie:
„Jego zainteresowanie moją osobą trwa ułamek sekundy, po chwili jego wzrok obojętnieje, a ja staję się jednym z wielu algorytmów w nieprzerwanym ciągu chwil”.
Najpierw po przeczytaniu tego zdania rżałem jak głupi, a później spojrzałem na użytą składnię. Bijąca po oczach moja „moja osoba”, karygodne, tu nawet „mnie” niepotrzebne, bo wiadomo kim interesuje się obserwator. Algorytmy, Boże, po co? Ciąg chwil? Czyli jednak przerwane, bo chwile są osobne.

Konstrukcja bohaterów.
Męski bohater z nożem myśliwskim nosi bluzkę. To taki męski osobnik, że wyrywny, dżungle tnie, ale w bluzce.
Katia flirtuje. To takie subtelne, że z trudem ręce trzyma przy sobie wobec rozmówcy.
Matt i Emily, on ją wyraźnie molestuje. Co raz łapie ją za rękę, zatrzymuje, wygaduje jakieś dwuznaczne uwagi co do noszonej przez nią sukienki, która mu się nie podoba, a ona i tak na niego patrzy z pożądaniem. Ich dwoje obawia się, że kiedy wyjdzie na jaw, że spędzili noc w ogrodzie zimowym, to pozostali będę podejrzewali ich o spiskowanie. Nie, kochani, nie będą was o to podejrzewać, ale o to, że kiedy oni wszyscy zamknięci, to wy parzycie się jak króliki.

Inne niedorzeczności.
Wewnątrz kompleksu budynków ogród zimowy. Tak się nazywa. Po czym w poszukiwaniu Jiana przedzieranie się przez dżunglę, którą George tnie nożem myśliwskim (dotąd żyłem w przekonaniu, że do tego służy maczeta, a nożem myśliwskim to się zwierzynę sprawia, ale co ja tam wiem!), po czym jakiś las z grzybami i runem oraz bananowce.
Nazywanie mężczyzn chłopakami. W ogóle tu trudno wyrobić sobie jakiekolwiek przekonanie, kto jest kim i na przykład ile ma lat. Ale doczytałem, że Brittę czeka matura, a Jian ponad dwukrotnie od niej starszy, czyli nie mniej niż trzydzieści cztery, co najmniej, bo jeśli znacząco starszy to pod czterdziestkę. To żaden chłopak, po pierwsze. A po drugie z niego geniusz matematyczny, a jego towarzysze dziwią się, że jest profesorem. Czemu? Wystarczy spojrzeć na dokonania znanych fizyków albo naszych lwowskich matematyków, to nie byli starcy. Dalej, taki Matt to też chłopak, a on jest neurochirurgiem po stażu, to już gość pod trzydziestkę.

Niezręczności stylistyczne.
Pozytywny skutek nie może oznaczać, że działalność kogoś kto nas przestraszył, zostanie tak określona. Ktoś, kto straszy to wróg, nieprzyjaciel, gadzina podstępna. Powie się prędzej: łajza wodzi nas za nos albo: bydlak nas straszy i udaje się mu, ale na pewno nie pozytywny skutek.
Książki na półce to nie dzieła najwybitniejszych pisarzy z przeszłości, a po prostu klasyka lub arcydzieła, to drugie może komponować się z nazwą Sala Arcymistrzów.
Nienaturalna nazwa Sala Arcymistrzów, bo nie wyobrażam sobie, by ktoś trafiający do nieznanego sobie miejsca używał takich wyszukanych określeń, prędzej pojawiłyby się prostsze, ale arcymistrze – arcydzieła, to jakoś pasuje, w tym fragmencie to nawet można użyć obydwu nazw.
Wracając jednak do tych najwybitniejszych pisarzy z przeszłości (jak to niezręcznie brzmi) i pozytywnego skutku (masło maślane) to można tłumaczyć, że to przecież sami bohaterowie, bo to narracja pierwszoosobowa. No to mamy pytlujących bohaterów, nie umiejących nazywać rzeczy, stosujących jakieś wydumane, nieporadne konstrukcje językowe. Można tak tłumaczyć, ale ja raczej widziałbym tendencję do nieznośnego patosu.

Bardzo trudna do wyobrażenia sytuacja wyjściowa, kiedy grono bohaterów, znajdując się w niewiadomej dla siebie sytuacji, tu zamknięcia w luksusowym, ale więzieniu, nie próbuje po prostu go opuścić. Wszelkie wygibasy psychologizujące i narracyjne nie odpowiadają na tę podstawową kwestię, oni muszą chcieć się wydostać. Chyba, że sami chcieliby dać się zamknąć, bo to związane z oczekiwana przez nich nagrodą (taki Big Brother), lecz w takiej sytuacji każdy od razu podejrzewa innych. Aha, ale oni nie pamiętają. Ale siedzą w środku bezmyślnie. Może wiedzą, bo innym kłamią? To żaden nie powie do innych, udając, że nie wie w czym rzecz, uciekajmy? Sytuacja wyjściowa całkowicie niewiarygodna, ludzie tak się nie zachowują.

No dobrze, nawiedziła mnie taka myśl, pewnie bezdennie głupia, że jeśli pojmę wątpliwej jakości fenomen czegoś takiego jak Young Adult, to zrozumiem coś z bieżącej epoki. Czemu tak niedojrzała.
Ale przecież ja też w swoim czasie byłem Young Adult. Czyż nie czytałem z wypiekami na twarzy Niziurskiego? I czyż mi całkiem minęło? Wszak do dziś kocham „Adelo, zrozum mnie” i kłóciłbym, się z każdym, że to dojrzała książka, choć dla dzieci też. Przy okazji to narracja pierwszoosobowa, można taką zrobić, wiarygodnie ukazując bohatera, tu młodego, z pierwszymi gorzkimi doświadczeniami.
Nie pojmuję jednak czemu mniej doświadczeni autorzy tak chętnie posługują się narracją pierwszoosobową, jest piekielna trudna. Rozumiem, że twórca chce przybliżyć bohatera. Pytanie jednak czy jego, czy siebie, bo nie umie się powstrzymać. Narracja trzecioosobowa pozwala naturalniej zachować dystans, pierwszoosobowa go redukuje. Pal diabli, jeśli autor umie zachować dystans i nie wywalić wszystkiego na wierzch, ale pozostaje wciąż takie niebezpieczeństwo, że zredukuje go do własnych przeżyć, a jeszcze gorzej, kiedy go uprości. Naprawdę, dorastający facet, jakiego tu obserwujemy za sprawą jego własnych myśli, taki Matthew będzie się ekscytował dotknięciem kobiety? To raczej sfera doznań dwunastolatka. Naprawdę zarzucać będzie skórzaną kurtkę na ramię i nas o tym informować? Taki wyzwolony, a ta kurtka to symbol jego wiary w wolność jednostki? Przy takiej formie narracji wszelkie niedojrzałości biją po oczach, po co taką formę stosować? Dowodzi przesadnego szczeniactwa. I postacie wychodzą równie urozmaicone jak rzeźba terenu Holandii. A o młodzieży przecież da się całkiem niepłasko, jak to swoimi kipiącymi humorem opowieściami udowadniał Niziurski.

Jak tłumaczyć te wszystkie niedorzeczności?
Że to sen wariata najprędzej. Nie nabijam się tu z osób chorób psychicznie to tylko złość wobec tej książki. Bo te wszystkie absurdy mogą obok siebie egzystować u osoby z osobowością wieloraką. Na ten ślad naprowadza rozrastający się do ogromnych rozmiarów ogród zimowy, na dodatek, w którym się błądzi jak w labiryncie. I załóżmy, że to dobry trop (nie wiem, przeczytałem dopiero mniej niż jedną trzecią), ale w takim przypadku książka musi wciągać. Jak „Lot nad kukułczym gniazdem” albo wątki Iwana Bezdomnego w szpitalu, kiedy spotyka profesora i Mistrza lub zagłębienie w świat wewnętrzny rodem z „Czarodziejskiej Góry”. Tu tego nie mamy, ta książka nie trzyma się żadnego porządku, nie uwodzi nim, a to powinność lektury, bo inaczej trudno się do takiej zmuszać.
Ja się zmuszę, bo po to piszę, by narzucić sobie wyzwanie, inaczej tego steku bzdur nie zdzierżę, ale co rusz odkładam tę książkę, bo nieporadności aż bija po oczach. Ale trzeba skończyć szybko i wystawić opinię.
To tyle na razie.

Edit 19.11.2017
Ale mnie to wymęczyło, że pomimo upływającego czasu od przeczytania tej pozycji, nie miałem serca, by cokolwiek o niej skrobnąć. Ale pora zamknąć rozdział pod tytułem: „Projekt królowa”.
Książka całościowo jest męcząca i niewciągająca. Nierealistyczna, co teoretycznie ze względu na rozwiązanie wątków mogłoby nie być zarzutem, ale tylko pod takim warunkiem, że wcześniej ten nierealizm nie biłby po oczach przez jakieś czterysta stron. To cokolwiek za wiele. Czytelnika należy zwodzić, poddawać mu fałszywe tropy, ciągać między głębinami realizmu i nurzać w obłokach fantazji, nie dać się złapać na tym, że podejrzewa twórcę o wymyślanie. Przynajmniej ja tak uważam, że zręczny Autor tego dopilnuje. Mniejsza czy pisząc realistycznie, czy nie. Uda. Tu tego udawania bardzo mało. Niezwykle nieprawdopodobne wydarzenia, przy których raz za razem powtarzamy: to niemożliwe. Partia szachów nieprzekonująca, wskazywanie tu na tych, którzy słabo się orientują w rozgrywce jako graczy dziwaczne. To tak, jakby mając doktora od powiedzmy gastrologii do ludzkiego pacjenta wezwalibyśmy weterynarza. Takiego zabiegu nic nie tłumaczy. Na dodatek bardzo słabe dialogi, postacie sztuczne, a ostateczne rozwiązanie zagadki cokolwiek naciągane.
No i to nie koniec, bo powstanie kolejna część.
Jak to ocenić?
No dno, ale nie poniżej, to gwiazdki:
dwie.

Trzeba tu się przyznać, że na razie nie przeczytałem tej książki, dotarłem do sto pięćdziesiątej strony, więc to poniżej to nie opinia, ale gdybym tego nie napisał, to z pewnością lektury nie skończę. Muszę dać sobie wyzwanie, bo nie podołam, a zatem porozważam trochę, jak to jeść.

Ale trzeba zacząć od kilku uwag. Na przykład co to znaczy:
„Jeśli nie należy sądzić ludzi po...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    339
  • Przeczytane
    247
  • Posiadam
    83
  • Ulubione
    13
  • Teraz czytam
    11
  • 2018
    6
  • Do kupienia
    4
  • 2020
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • 2021
    3

Cytaty

Więcej
Dominika Rosik Projekt Królowa Zobacz więcej
Dominika Rosik Projekt Królowa Zobacz więcej
Dominika Rosik Projekt Królowa Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także