Lepszego świata nie będzie
- Kategoria:
- horror
- Cykl:
- Syndrom Riddocha (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Dom Horroru
- Data wydania:
- 2017-03-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-03-01
- Liczba stron:
- 234
- Czas czytania
- 3 godz. 54 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788394629915
- Tagi:
- postapo zombie zombie survival
Lubisz „Resident Evil“? Podobał Ci się „World War Z“? Kochasz klimaty w stylu „Więźnia Labiryntu“ i „Niezgodnej“? To książka dlaCiebie! Po trzeciej wojnie światowej nic nie jest takie, jak było. Modyfikacje genetyczne są na porządku dziennym. Technologia zastępuje człowieka. Tylko jedno nigdy się nie zmieni: żądza władzy absolutnej. Jesse, oślepiony w wyniku eksperymentu żołnierz tajnej jednostki Czyścicieli, wyrusza na z pozoru błahą misję. Ma odnaleźć Pierwszego – protoplastę nieumarłych. Zadanie okazuje się podstępem, na ulice wylegają hordy zombie, a przyjaciele stają się wrogami. Czy Czyścicielka wygra walkę z czasem? Czy pokona własne słabości? I w końcu: czy znajdzie tego, którego szuka cały świat?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Innego końca świata nie będzie
Postapo. Koniec świata. Klęska. Zagłada. Genetyczne mutacje, które zioną żądzą krwi. Zombiaki, których jedynym pragnieniem jest rozerwać na strzępy to, co żyje. Świat dogorywa w konwulsyjnych drgawkach, a spowita mrokiem ziemia kładzie się do wiecznego snu. Zanim to się stanie ci, którzy przetrwali, muszą wypełnić swą misję. Taka sceneria będzie czytelnikowi towarzyszyć przy lekturze „Syndromu Riddocha” autorstwa Sylwii Błach, a konkretnie pierwszego tomu cyklu, zatytułowanego „Lepszego świata nie będzie”. Postapo.
Autorka tej mrocznej i ociekającej krwią historii jest po pierwsze i oczywiste pisarką, lubującą się szczególnie w horrorach i wampirach – ma na koncie swój debiut powieściowy i zbiór opowiadań oraz publikacje w antologiach i prasie. Po drugie jest programistką i autorką gry komputerowej, podjęła studia doktoranckie z tej dziedziny. Po trzecie jest Sylwia Błach modelką i blogerką, piszącą o życiu i modzie. Po czwarte i pewnie nie ostatnie jest Sylwia Błach działaczką społeczną, zajmującą się pomocą osobom niepełnosprawnym. I wszystkie te działalności dotyczą osoby niepełnosprawnej, która swoje życie spędza na wózku inwalidzkim.
Jesse, bohaterka powieści „Syndrom Riddocha”, jest poniekąd alter ego autorki. Oślepiona w wyniku eksperymentu i obdarzona specjalnymi mocami dzięki syndromowi Riddocha potrafi wykazać się, mimo ślepoty, wyjątkową sprawnością i wyjątkową wolą walki. Jej misja polega na odnalezieniu Pierwszego, który zapoczątkował gatunek „nieumarłych”. Zadanie okazuje się pułapką, a na ulicę postapokaliptycznej Polski wylegają zastępy krwiożerczych zombie, a przyjaciele okazują największymi wrogami.
„Postapo” Polska, bo tam rozgrywa się większa część akcji „Syndromu Riddocha”, to kraj wysoko rozwinięty w porównaniu z innymi częściami świata, które uległy zniszczeniu po kolejnej wojnie. W tym polskim motywie odżywają u Błach mesjanistyczne teorie romantyzmu. Jest to według mnie ważne tym bardziej, że jeden z protagonistów ma na imię Konrad i przywodzi na myśl głównego bohatera „Dziadów”. „Postapo” Polska staje się najważniejszym miejscem tego mrocznego świata, samym centrum ścierania się sił dobra i zła. W tym aspekcie pop-kulturowa powieść Sylwii Błach staje się nośnikiem istotnego przekazu odnośnie naszej rzeczywistości i naszych narodowych kompleksów.
„Syndrom Riddocha. Lepszego świata nie będzie” tonie w mroku i ocieka krwią. Pop-kulturowe odniesienia idą wyraźnie w stronę takich filmów jak „Resident Evil” i „World War Z” i takie jest tempo akcji tej książki, która nie pozwala się nudzić. Z drugiej strony podziemnymi strumyczkami przecieka z tej książki coś więcej, że jest to o naszym mroku i o naszej krwi i cierpieniu, może nawet w sensie narodowym, że ta masochistyczna potrzeba przeżywania bólu jest w nas i że „innego końca świata” nie będzie.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.
Czesław Miłosz „Piosenka o końcu świata”
Sławomir Domański
Książka na półkach
- 82
- 20
- 14
- 2
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
Żywe trupy po naszemu
Trudno przy lekturze oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z wariacją na temat świata przedstawionego rodem z „Resident Evil”. Ale ani autorka, ani wydawca wcale tego nie ukrywają, o czym można przekonać się czytając notkę na okładce książki. I dobrze, bo z dobrej, zachodniej popkultury czerpać to przecież nie wstyd, jeśli tylko robi się to z głową i „po swojemu”. Parafrazując klasyka stwierdzam więc, że nie ma cienia przesady w stwierdzeniu: „Niechaj narodowie wżdy postronni znają, że Polacy nie gęsi – swoje zombie mają”.
Oczywiście świadom jestem, że książki po okładce oceniać się nie powinno. Tyle, że biorąc do ręki nową książkę Sylwii Błach, trudno na zdobiącą ją okładkę nie zwrócić uwagi zupełnie. Swoje robią też blurpy zamieszczone z tyłu. Sugerują one nie tylko fakt, że do czynienia mieć będziemy ze światem postapo, ale i z całym szacunkiem do twórców – tekstu i ilustracji, treścią na pewnym, określonym poziomie, skierowaną do określonego czytelnika. Od razu powiem więc, że od pierwszego wrażenia czułem, że książka ta jest właśnie dla mnie. Nigdy nie wstydziłem się faktu, że czuję się żarłocznym połykaczem popkultury nie aspirującej do miana kultury wysokiej. Kiedy mam ochotę, sięgam naturalnie do kanonu lektur powszechnie uważanych za ponadczasowe arcydzieła. Z równie dużym entuzjazmem sięgam jednak po pozycje, które dać mi mają przede wszystkim radochę, bez aspiracji do zmieniania mnie poprzez odniesienia do moich odczuć wyższych. Kupując więc książkę polskiej autorki, oczekiwałem popkulturowej rozrywki, trzymając ją później w ręku utwierdziłem się w przekonaniu, że oczekiwania moje powinny zostać spełnione. Dziś jestem już po lekturze i z całą pewnością stwierdzić mogę, iż tak właśnie się stało.
Pierwsze strony powieści to slasherowa wręcz akcja z udziałem umarlaka, której zadaniem jest zapewne wprowadzenie czytelnika w klimat pachnący delikatnie nieświeżym ludzkim ciałem. Choć jest to powieść, w której umarlaki odgrywają rolę znaczącą, wcale nie oznacza to jednak, że tak właśnie wygląda cała książka. Wręcz przeciwnie, dalej mamy intrygujące zawiązanie akcji, ciekawe lokacje z polskim akcentem (aż ręce zatarłem, czytając te strony!), postacie o których charakterach da się słów parę powiedzieć. Potem, jak to w survival horror – przechodząc kolejne etapy – rozdziały, mamy do czynienia z coraz to bardziej wymyślnymi przeciwnikami, by w wielkim finale zmierzyć się z wizerunkiem bossa. Niby nic nowego, ale czyż nie tego właśnie oczekuje każdy szanujący się miłośnik chodzących truposzczaków?
Zamiłowanie do sequeli do kolejna z moich cech rasowego pożeracza popkultury. Niezmiernie więc cieszy mnie, iż na okładce książki widnieje dopisek „tom pierwszy”. Stygnąc więc powoli z emocji towarzyszących czytaniu pierwszej książki, z wypiekami na twarzy oczekuję informacji o pracy nad kontynuacją. Ja nabędę na bank:)
Żywe trupy po naszemu
więcej Pokaż mimo toTrudno przy lekturze oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z wariacją na temat świata przedstawionego rodem z „Resident Evil”. Ale ani autorka, ani wydawca wcale tego nie ukrywają, o czym można przekonać się czytając notkę na okładce książki. I dobrze, bo z dobrej, zachodniej popkultury czerpać to przecież nie wstyd, jeśli tylko robi się to z...