Jeśli już koniecznie chcecie przeczytać to coś, nie wydawajcie pieniędzy i skorzystajcie z biblioteki. Jeżeli znajdziecie czas na czytanie tego czegoś, co w opinii wydawcy i "krytyki" jest "porywającym" debiutem, wiedzcie, że będzie to czas stracony.
Pomijając koszmarną edycję (jak mogłam się raz jeszcze dać nabrać na produkt wydawcy, który nie redaguje i nie koryguje tego co wydaje, i ma zero szacunku dla czytelnika), książka ma co najmniej jedną zasadniczą wadę: jest nudna jak przysłowiowe flaki, przez pierwszych 150 stron czyta się w kółko o tym samym, zero emocji, akcji, wciągających wątków, zero psychologii postaci (o sorki, jeden z bohaterów jest psychologiem, więc mamy tu frazy jak z podręcznika), bohaterowie są papierowi do bólu; tak więc przebrnęłam przez kilkaset pierwszych stron z nadzieją na jakiś szokujący, zaskakujący twist, jakiegoś królika z kapelusza. Nic z tego. Autorce najzwyczajniej zabrakło talentu pisarskiego, dla mnie to najzwyklejsza grafomania.
Czasem słyszę, że w Polsce wydaje się za dużo książek. Nie, wydaje się za dużo szmiry.

Jeśli już koniecznie chcecie przeczytać to coś, nie wydawajcie pieniędzy i skorzystajcie z biblioteki. Jeżeli znajdziecie czas na czytanie tego czegoś, co w opinii wydawcy i "krytyki" jest "porywającym" debiutem, wiedzcie, że będzie to czas stracony.
Pomijając koszmarną edycję (jak mogłam się raz jeszcze dać nabrać na produkt wydawcy, który nie redaguje i nie koryguje tego...