Mam z tą książką pewien problem. Wiedząc jakie ma pozytywne recenzję, znając jej sukces i szybką karierę autorki spodziewałam się bezpretensjonalnej, ciekawie napisanej i wzruszającej książki dla kobiet. Oczekiwałam chyba za wiele, bo książka jest po prostu przeciętna. Myślę,że skupiła na sobie taką uwagę, bo autorka postanowiła opowiedzieć historię miłosną rozgrywającą się nie poprzez namiętne randki, wspólne poranki i tysiące kwiatów, a poprzez śmierć. On umiera, i co miesiąc ona dostaje od niego list ze wskazówkami co do dalszego życia i zapewnieniem,że on ją kocha. Nie powiem, to miało sens i mogła wyjść z tego naprawdę świetna książka. Ale nie wyszła-przynajmniej w moim odczuciu. Dlaczego? Bo ja nie polubiłam Holly, nie polubiłam jej i koniec. Główna bohaterka, której powinnam współczuć i wzruszać się na wspomnienie męża, kibicować w dojściu do równowagi, mnie po prostu irytowała. Może to wina debiutu? W każdym razie Holly Cecelii Ahern wydaje się postacią irytującą, bezbarwną i po prostu nudną. Za dużo to przedłużaczy akcji, które niczego nie wnoszą do historii. Za mało w tym wszystkim szczerych emocji i zwykłego uczucia. Wszystko wydaje się napuszone.
Rzeczywiście spory plus za zakończenie, ale nawet ono nie uratuje tej książki.

Mam z tą książką pewien problem. Wiedząc jakie ma pozytywne recenzję, znając jej sukces i szybką karierę autorki spodziewałam się bezpretensjonalnej, ciekawie napisanej i wzruszającej książki dla kobiet. Oczekiwałam chyba za wiele, bo książka jest po prostu przeciętna. Myślę,że skupiła na sobie taką uwagę, bo autorka postanowiła opowiedzieć historię miłosną rozgrywającą się...