Mówiąc wprost nie ma tutaj nic innego niż to co obaj panowie zaprezentowali nam przez dotychczasowe lata swojej twórczości. Żadnych świeżych idei czy nowatorskich koncepcji tutaj nie znajdziemy. Jednak nie skreślam tej powieści, a traktuję ją jako coś na kształt literackiej pigułki, która jest esencją wszystkiego co najciekawsze i najcenniejsze wnieśli do fantastyki naukowej.
Mamy więc dobrze znane motywy ingerencji nieznanej oraz niezrozumiałej dla nas obcej rasy w funkcjonowanie ludzkiej cywilizacji poprzez stworzenie sztucznej planety będącej zlepkiem Ziemi z różnych epok jej istnienia. Pozwala to autorom po raz kolejny zgłębiać naturę czasu, przestrzeni oraz obcej inteligencji poprzez obraz kształtowania naszych istnień zarówno na szczeblu jednostki jak i całego gatunku. Przy okazji skromnie, choć wyraziście panowie komentują uniwersalne cechy i wartości człowieka istniejące niezależnie od czasów oraz miejsc.
Całość tych rozważań natomiast wyłania się z ciekawie choć prosto poprowadzonej fabuły, którą dodatkowo spowija subtelna aura tajemniczości.

Mówiąc wprost nie ma tutaj nic innego niż to co obaj panowie zaprezentowali nam przez dotychczasowe lata swojej twórczości. Żadnych świeżych idei czy nowatorskich koncepcji tutaj nie znajdziemy. Jednak nie skreślam tej powieści, a traktuję ją jako coś na kształt literackiej pigułki, która jest esencją wszystkiego co najciekawsze i najcenniejsze wnieśli do fantastyki...