Złowrogi cień Marszałka
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Seria:
- Fabryka Faktu
- Wydawnictwo:
- Fabryka Słów
- Data wydania:
- 2017-05-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-05-10
- Liczba stron:
- 448
- Czas czytania
- 7 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379641406
- Tagi:
- bitwa warszawska dwudziestolecie międzywojenne historia Polski I wojna światowa Józef Piłsudski Legiony Polskie międzywojnie niepodległość polityka przewrót majowy walka o niepodległość walka o władzę wojna polsko-bolszewicka
Jest to książka poświęcona nie tyle samemu Józefowi Piłsudskiemu, co kultowi „twórcy naszej niepodległości”. Kultowi, który budowano jeszcze za jego życia, a w ciągu kilkuletnich rządów następców uczyniono wyznaniem państwowym, ale który prawdziwą legendą narodową uczyniony został przez antykomunistyczną opozycję lat osiemdziesiątych.
Tym, co zmusiło mnie do napisania tej książki, jest fakt, że kult Piłsudskiego nie tylko zaszkodził nam w przeszłości, przyczyniając się walnie do szybkiej utraty wywalczonej niepodległości i obłędu maksymalizowania wojennych strat aż do granicy biologicznej zagłady, ale szkodzi nam także i dziś. Cofa nas w rozwoju. Niszczy to, co stanowi naszą cywilizacyjną odrębność, co decyduje o naszej wyjątkowości, co nam pozwoliło odnieść największy sukces w dziejach, jakim było odzyskanie i obronienie niepodległości po I Wojnie Światowej – i co powinno pozostać, jak za dawnych czasów, podstawą polskości: Polski republikanizm.
Piłsudski w oczach i w rękach swych przybocznych, podwładnych i entuzjastów przestał być przywódcą ludzi wolnych, „pierwszym spośród równych”. Stał się nietzscheańskim „nadczłowiekiem”, któremu trzeba się bezwolnie poddać, który wie lepiej i dalej sięga wzrokiem, z którym nie wolno dyskutować, trzeba go tylko czcić. Stał się późną realizacją „absolutum dominium”, przed którym Sarmacja, póki była wolna i potężna, broniła się i obroniła, a bezbronnymi uczyniła nas wobec niego dopiero niewola.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Polecam poczytać Ziemkiewicza
Dziennikarz, publicysta, pisarz – autor prozy sf, człowiek kontrowersyjny, bo mówi o wolności, ale nie o wolności w kontekście politycznej poprawności, czyli tego, co mówić wypada, ostatnio znów obecny w mediach głównego nurtu. Sam siebie określa mianem „nowoczesnego endeka”. O inwektywach płynących w stronę tego pisarza nie będę wspominał, bo nie starczyłoby miejsca. Tym razem Ziemkiewicz w swoich esejach mierzy się z ważnym mitem niepodległościowym, jakim obrosła przez ponad sto lat postać marszałka Piłsudskiego.
Zdawałoby się, że autor „Michnikowszczyzny” winien paść przed postacią „Dziadka” na kolana i bić pokłony. Nic bardziej mylnego. Ziemkiewicz nie oszczędza bohatera swojej książki. Analizuje jego karierę i decyzje w kontekście historyczno-politycznym i wskazuje na słabości ale także pozytywy działalności Piłsudskiego. Właśnie taki dualizm jest charakterystyczny dla tego, co pisze o polskiej historii – wcale nie jest jednoznaczny, nie jest na „nie” ani na „tak”. W czasach, gdy opinie są tak bardzo spolaryzowane, wszystko jawi się w kolorach czarno-białych, tak trudno odnaleźć jest krytyczne, racjonale spojrzenie. Dlatego warto poczytać Ziemkiewicza.
Tak. Ziemkiewicz romantyzmowi Piłsudskiego przeciwstawia racjonalizm i organicyzm Dmowskiego. Jakże inny obraz tej postaci, twórcy endecji prezentuje Ziemkiewicz wobec tego, co poznałem jeszcze w komunistycznej szkole, gdzie Dmowski był wcieleniem faszystowskiego diabła. Dziś widzimy go na hasłach narodowej młodzieży, którzy przybrali go na swego patrona wraz z całym stereotypem polskiego nacjonalisty. Z książki Ziemkiewicza dopiero zrozumiałem jak bardzo złożona jest to postać. Złożona i zmanipulowana przez historię. Dmowski w „Złowrogim cieniu marszałka” jest spadkobiercą polskiego pozytywizmu, tradycji bardziej Prusa niż Sienkiewicza. Czy takie widzenie postaci Romana Dmowskiego jest bliskie członkom ONR-u? Śmiem wątpić i dlatego polecam poczytać Ziemkiewicza.
Ten literacki kontekst staje się ważny, gdy zrozumiemy, że w literatura XIX-wieczna dzierżyła faktyczny rząd dusz w czasach, gdy nie było innych mediów. Dziś wygrywa ten, kto ma internet, w XX-tym wieku zwyciężali ci, którzy posiadali telewizję, w XIX-tym wieku o wyborach ludzi decydowała literatura. Ziemkiewicz określa Piłsudskiego mianem spadkobiercy tradycji romantycznej i Sienkiewicza z jego heroicznymi bohaterami wzorowanymi na Konradach i Kordianach, ludziach niejednoznacznych moralnie ale zawsze z priorytetem Polski w duszy. Na drugim biegunie umieszcza Dmowskiego i Prusa z ich zdrowym rozsądkiem i pracą dla Polski.
Z tych wzorców literackich wynikają dla Ziemkiewicza poważne konsekwencje – konsekwencje o polityce „dyktatury moralnej', którą przyjął Piłsudski jako podstawowy element swego działania. Dla Polski należy poświęcić wszystko, bez względu na konsekwencje, bez oglądania się na zdrowy rozsądek. Tworzenie mitu Piłsudskiego działo się w oparciu o ten „moralny dyktat”, który ukazywał go jako wzorzec postawy gotowej poświęcić wszystko dla ojczyzny – poświęcić także praworządność i demokrację, gdy wymaga tego dobro ojczyzny. Ziemkiewicz idzie dalej i ukazuje jak wzorzec polityki „dyktatury moralnej” wpłynął na przyszłość Polski – tych, którzy walczyli o Polskę w czasie II wojny światowej, jak odwoływano się do tych mitów w czasach komunistycznych dla obrony tak zwanych wyższych racji, a także po 89 roku, gdy każda z opcji politycznych podpierała się przekonaniem o wyższości własnej, romantycznej racji nad zdrowym rozsądkiem. Dziś widać, że z takiej postawy wynikało zawsze więcej złego niż dobrego dla Polski. Ale i dziś powracają słowa o „dyktacie moralnym”, który ma usprawiedliwiać każde chamstwo.
Ziemkiewicz jasno stawia sprawę – nie można przypisywać sobie monopolu na Polskę i wskazuje na to zjawisko jako źródło wojny polsko-polskiej. Tylko wyzwolenie z obsesji stereotypów, rzeczowy dialog może zasypać przepaść między zwaśnionymi kastami, które po równi pochyłej staczają się w otchłań fanatyzmu i wzajemnej nienawiści. Dlatego zachęcam do przedyskutowania z samym sobą tez postawionych przez autora „Złowrogiego cienia marszałka”. Może znajdzie się ktoś, kto chciałby podjąć się publicznej dyskusji z Panem Rafałem? Pamiętam taką rozmowę ze Sławomirem Sierakowskim w telewizji, była to jedna z lepszych rzeczy na temat Polski, jaką miałem okazję kiedykolwiek widzieć. Ale czy dziś jest taki dialog w ogóle możliwy? Marzy mi się taka książka „Ziemkiewicz kontra Sierakowski” - to byłaby prawdziwa Polska, nie ta pozamykana w dobrowolnych gettach. I wiem, że Ziemkiewicz gotów jest taki bój stoczyć. Bój w otwartym polu, a nie poprzez mur strachu i wzajemnej nienawiści. Dlatego polecam poczytać Ziemkiewicza.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 500
- 326
- 154
- 32
- 23
- 9
- 5
- 4
- 3
- 3
Opinia
Na wstępie zaznaczę, że Dmowskiego szanuję a "Myśli nowoczesnego Polaka" uważam za książkę dobrą i wciąż potrzebną. Niestety erystyka obecna w "Złowrogim cieniu Marszałka" zmusza mnie do użycia takich argumentów, że zdawać się będzie jakbym Dmowskiego widział w czarnych barwach. Bo wszelka polemika z cukierkowym obrazem wykreowanym w książce będzie do tego prowadzić. Ziemkiewicz świetnie posługuje się zasadą kontrastu, w jego świecie Piłsudski-(głównie) zły, Dmowski- dobry a sanacja i jej wcześniejsze postaci atakowała gdy endecja i jej wcześniejsze postaci się tylko broniła. Czasem tylko zakłada listek figowy, że to tak nie do końca bo Piłsudski swoje zasługi miał (orly?) a w okresie 1921-1926 w nieczystości wchodzili wszyscy ale trzon książki wygląda właśnie tak. RAZ zastawia pułapkę na polemistów, zresztą nie pierwszy raz.
"Złowrogi cień Marszałka" to przeniesienie we współczesność bagna lat '30. Wbrew zapewnieniom Ziemkiewicza, że plemienne walki w stylu Tutsi-Hutu go brzydzą sam jadąc po sanacji kreuje endecję na aniołów, którzy stworzyliby Polskę 10x lepszą gdyby tylko "tamci" nie blokowali, nie przeszkadzali w ogóle gdyby "tamtych" nie było. To nie jest książka demitologizująca Piłsudskiego. To książka, w której wykrzywiony obraz Piłsudskiego ma być trampoliną dla mitu Dmowskiego i mitu endecji, której Polacy nie zrozumieli i przez to cierpią choć mogliby być tacy fajni. Odgrzewanie konfliktu sanacja-endecja.
-Dmowski i ten Wspaniały Polski Republikanizm... Och, to były polskie skarby. Gdyby nie ta zła sanacja i ten zły Piłsudski to by było! Jest taki mały problem, że robiąc z Dmowskim i Wspaniałym Polskim Republikanizmem to samo co z Piłsudskim w "Złowrogim cieniu" to nie ostałby się kamień na kamieniu. Po Dmowskim i endecji można by jechać lepiej i śmielej niż Gazeta Wyborcza we wczesnych latach 2000 a polski republikanizm wprost opisać jako warcholstwo, które doprowadziło do rozbiorów i "zniszczyło polskość" (oj jak lubi to niszczenie polskości przez Piłsudskiego podkreślać Ziemkiewicz) 100 lat przed tym jak rodzice mieli Piłsudskiego w planach.
-Ale skoro Wspaniały Polski Republikanizm był taki świetny to czemu padł? A bo przyszli różni źli ludzie i zepsuli. Budowanie narracji w stylu to było dobre ale ludzie zepsuli bo nie zrozumieli to jest to samo co wypominane Piłsudskiemu słowa: "Naród wspaniały tylko ludzie k**wy".
-W zestawieniach Dmowski/Piłsudski z Dmowskiego bierze autor najlepsze momenty a z Piłsudskiego najgorsze. A gdy w podobnych okresach obaj łagodnie mówiąc się nie popisywali to błędy pierwszego są pomijane albo przekuwane w wielkie zmagania a słabości drugiego uwypuklane i wbijane do łba czytelnikowi łopatą. Dmowski w książce jest ojcem swych sukcesów a jego porażki są sierotą lub mieli w nich udział "inni"; Piłsudski zaś osobiście odpowiada za przewiny każdego kto choćby się o niego otarł a jego sukcesy były często z przypadku.
W "Złowrogim cieniu" Dmowski to nie żywy człowiek tylko konstrukt, którego życiorys jest pisany pod tezy Ziemkiewicza i przypomina to rozprawkę na temat: "Dmowski z moich marzeń". Tytan pracy organicznej, organiczny bardziej niż hipermarketowy dział owoce/warzywa, przenikliwy, przewidujący, zawsze o czystych intencjach. Natomiast Piłsudski to krótkowzroczny watażka, zanurzony w toksycznym romantyzmie, ślepy na rzeczywistość (z lucidum intervallum w czasie wojny polsko-bolszewickiej), który gardził wszystkimi dookoła no ale jakiś talent wojskowy miał to z łaski można powiedzieć, że paszkwile Jędrzeja Giertycha to trochę przesada.
-Nieraz Ziemkiewicz cytując Piłsudskiego bolduje niektóre słowa nawet w krótkich cytatach a potem czyni wielostronicowe egzegezy tak jakby czytelnik za głupi był na własne myślenie. Egzegezy będące manipulacją, zwyczajnym czepialstwem, łapaniem za słówka a to i tak z wybranych do tezy przykładów z największym stężeniem pieniactwa albo pompatyczności... i nawet to jest często nieprzekonujące. Piłsudski powiedział tak a powinien tak (różnica jednego słowa) bo <<<kilkustronicowy wykład>>> a gdyby powiedział tak jak chciał Ziemkiewicz to byłoby dobrze. Egzegezy nie raz tak fantastyczne jak analizy złych psychiatrów, karykaturalne i czasem brakuje tylko jasnego wyłożenia jakie wydarzenia z życia płodowego Marszałka spowodowały rzeczy o dziesiątki lat odległe a przecinek znajdujący się w niewłaściwym miejscu w liście świadczy o antyendeckiej obsesji Ziuka.
-Dmowskiemu też potrzebny egzegeta. Ziemkiewicz chętnie stawia się w tej roli. Każdemu wytłumaczy, że co do Pana Prezesa niemal wszyscy się mylą: prawica, lewica, skrajna prawica, skrajna lewica, historycy. Mylił się PAX, mylił się ONR przedwojenny i współczesny. Autor wie co miał na myśli Dmowski w każdym ze swych pism i wie że od początku przez kilkadziesiąt lat realizował jedną wizję, wszystkie wolty to nie były wolty tylko realizacja tego samego jednego projektu z którym się chyba urodził. Każda ewolucja jego poglądów czy odstępstwo od ziemkiewiczowskiej wizji "Romana z marzeń" to żadne ewolucje i odstępstwa tylko takie triki dla publiki, dzięki którym Dmowski mógł być organiczny jak nikt inny. Jest jeden Dmowski, to Piłsudskiego każdy ma własnego i każdy go interpretuje po swojemu i oczywiście prawie każdy źle... ??? Zaraz, to skąd ci wszyscy, którzy mają "własnego Dmowskiego" i rozumieją go na różne sposoby?
Panslawizm, spojrzenie na Rosję i Mussoliniego, stosunek do katolicyzmu i Żydów na różnych etapach życia- wszystko wyjaśnione przez Ziemkiewicza, który przeniknął Pana Prezesa lepiej niż on sam.
I te słowa, które na łożu śmierci podobno padły: "Już mnie nie rozumieją." Potencjał mitologiczny- serio- wcale nie gorszy niż Piłsudskiego na Kasztance z obrazu Kossaka i pomników.
-Według autora w Polsce jest kult Marszałka i wszyscy czekają na jego nowe wcielenie. Na silnego człowieka. To jest mylenie skutku z przyczyną. Lud zawsze czeka na silnego człowieka w trudnych czasach. To jest najstarszy archetyp. Rozumiem, że w latach '20 i '30 Włosi byli zaczadzeni Piłsudskim bo wybrali Mussoliniego, Niemcy Hitlera, Hiszpanii trafił się Franco, Turcji Ataturk a dziś Amerykanie bo wybrali Trumpa, Węgrzy Orbana, we Francji Lepenówna szykuje się do rozbicia banku a Turcję przejął Erdogan. No cały świat zatopiony w Piłsudskim! Ziemkiewicz więcej w ten sposób zaciemnia niż wyjaśnia. Chce zamknąć wszystkie patologie świata w Piłsudskim. A w zasadzie w nim je zakląć. I poza tym Marszałkiem ma być NOWE. Ma być miejsce dla tej wspaniałej endecji, której patologie polityki i świata w ogóle się nie tykają.
-Do czego odnieść te paralele dwudziestolecie międzywojenne-współczesność? Gdzie nie ma tych sitw? Wielka Brytania? Niemcy? Może. Francja? Za Mitterranda kliki były mocne. No ale wygodnickie jest porównywanie się do znacznie bogatszych państw które po prostu stać na to żeby nie kisić się w wewnętrznych wojenkach. To jest kilka państw. Ze 194. Może kilkaset milionów ludzi na ponad 6 miliardów. Nawet w USA, które stać na pokój jest obecnie ideologiczna wojna wszystkich ze wszystkimi. A Ukraina? A Bałkany? A Ameryka Środkowa? Ziemkiewicz sam pisał (chyba w "Polactwie"), że Bułgaria i Rumunia skończyły po transformacji znacznie gorzej niż my a startowały z podobnych pozycji. Do kogo się więc porównywać?
-Rozpoczynanie książki od cytatu Giedroycia: "Nieszczęściem Polski jest to, że jej historia jest zakłamana jak nigdzie na świecie" uważam za chybione. I ten cytat nastawia cały tekst w kierunku bajania. Polska historia niczym się w świecie nie wyróżnia a to właśnie Ziemkiewicz takim cytatem, mimo deklarowanej demitologizacji i odpępkowywania, robi z Polski pępek świata tak jak Zychowicz mówieniem o najgorszym położeniu na świecie. Tezy umiejscawiające Polskę znowu w centrum, tym razem negatywnie.
W kwestii mitów z podobnego okresu idąc na Zachód mamy: Niemcy które latami "wypędzały ducha Hitlera", Francję, która Petaina (którego za wzór stawia Ziemkiewicz w książce "Jakie piękne samobójstwo") wyrzuciła na śmietnik historii i cała dzielnie walczyła w Resistance, Wielką Brytanię, w której Churchill zbudował swoją legendę jako tego, który wszystko przewidział i sprytnie wykorzystał błędy innych samemu nie popełniając żadnych (i mnóstwo odbrązawiaczy polskiej historii jest w ten mityczny obraz wpatrzona), "neutralną" Szwajcarię, Hiszpanię, która do dziś nie może sobie poradzić ze spuścizną wojny domowej z lat '30, USA, w których równoległych zakłamanych narracji historycznych ścierających się dziś ostro jest całe mnóstwo.
-Piłsudski pozostawił po sobie nieudaczników? A kogo pozostawił Dmowski? Teksty o tym, że nie chciał się otaczać swojakami są słabe i jest to sposób na to żeby ominąć prostą prawdę: nie tyle nie chciał co zwyczajnie nie potrafił być liderem. Miała się pojawić w międzywojniu prawicowa elita ludzi równych? Marzenia. Ale pojawili się inni liderzy, którzy Obóz Wielkiej Polski a potem ONR poprowadzili w zupełnie nierównościowym i nierepublikańskim kierunku. Dmowski mógł potem tylko ubolewać a na stare lata pisać tak przepełnione żółcią teksty, że ciężko powiedzieć który z nich- on czy Piłsudski był pod koniec życia bardziej zgorzkniały.
Jest w książce fragment o tym że w latach '20 Dmowski nie chciał wziąć sterów prawicy czego skutki były opłakane i tutaj można powiedzieć: w końcu. Ale w takim razie czym była ta prawica skoro bez tego jedynego Romana stawała się odbiciem klik piłsudczykowskich. Gdzie wyjątkowość negatywnej strony Piłsudskiego, gdzie odmienność endecji skoro oba obozy były bez swoich liderów jak ryby bez głowy a z nimi nie lepsze, gdzie złowrogi cień? Tutaj sypie się cała narracja. Mimo, że Ziemkiewicz zapiera się rękami i nogami to słowa w orbicie retoryki "Polski dwóch trumien".
-"Zdecydowana większość nie uznawała atmosfery zaboru za "wychodkową" i nienadającą się do życia, robiła kariery, zdobywała wykształcenie, prowadziła interesy, wielu Polaków wchodziło o korpusów oficerskich zaborczych armii, pracowało w zaborczej administracji".
Czy to nie przypomina opisu PRLu po roku '56? Ale niech ktoś tak powie o PRLu Ziemkiewiczowi albo jego kolegom. Oj, działoby się.
-Jak się zachwyca autor odrzuceniem przez Polaków I Kompanii Kadrowej w 1914. O jak im nie wyszło!... Cóż, tak samo ich nie obchodził Dmowski 20 lat później. Raduje się potem schadenfreudowsko marginalizacją Piłsudskiego w PPSie po 1905. Przykładając taką miarę do porażki Dmowskiego po 1921 roku to z samego schadenfreude można by zbudować pomnik trwalszy niż ze spiżu.
-Autor opisuje sanację jak nazistów z Księżyca. Piłsudski oszukał Polaków. Biedni Polacy, którzy czekali na Dmowskiego żeby być przykładnymi republikanami a zamiast tego dostali bandytę spod Bezdan. Ale klops! Tyle, że jak wszędzie byli ludzie, którzy chcą mieć spokój, słynną "ciepłą wodę w kranie" i chcą robić kariery i była to, jest i będzie większość. I w tej tzw sejmokracji przed zamachem majowym ustawić się chcieli wszyscy i bajzel był jaki był. Potem po prostu sanacja wzięła wszystko, niepozbawiona poparcia społecznego i karierę można było robić tylko w niej i robiły ją setki tysięcy osób. Bo w ogóle ludzie są łagodnie mówiąc niedoskonali. I wątpię czy w jakichkolwiek okolicznościach i czasie Dmowski ze swoim programem osiągnąłby wymierny sukces.
Że po klęsce wrześniowej wszyscy pluli na sanację? Cóż, trzeba było na kogoś zwalić całą winę. Póki była ciepła woda w kranie to wszystko było ok. Każdy winny tylko nie Polak mądry po szkodzie. No ale przecież Polacy w głębi duszy byli republikanami i brzydzili się tą uciskającą ich sanacją. Gdyby nie sanacja to by było.
-Nie jest tak że Ziemkiewicz tylko gani i gani. Wiele razy chwali. Ale to specyficzne chwalenie. Coś w stylu obłaskawiania czytelnika tak żeby za chwilę mu wcisnąć coś mocno podejrzanego co oszołomiony niedawną dobrocią czytelnik uzna za swoje przemyślenia i swój wybór. Technika doskonale znana domokrążcom. Z tym, że Ziemkiewicz nie wciska mi zestawu garnków za kilka tysięcy złotych i nie ulatnia się za chwilę więc to co w przypadku domokrążcy jest skuteczne na dłuższą metę i w kontakcie ze słowem pisanym nie działa.
Często zaleta Piłsudskiego zestawiana jest z czyjąś wypowiedzią stawiającą go w roli pomnika ze szczerego złota albo dla odmiany ;) nieprzyzwoicie i ślepo go sławiącą i następuje po tym stwierdzenie, że to przecież wstyd że tak o nim ludzie mówili i się przed nim płaszczyli. Zaczynam sobie zadawać pytania o kilka rzeczy- źródło wypowiedzi, kontekst i to kiedy została wypowiedziana. Następnie zadaję sobie pytanie- co ma wspólnego jedno z drugim. Niesmak rośnie. Ziemkiewicz po prostu przykleja do zalety Piłsudskiego wybrane cytaty lub częściej tylko twierdzenia, że ktoś kiedyś powiedział coś o wydźwięku mocno zawstydzającym. Zaleta w takim zestawieniu nagle staje się niepoważna i mało znacząca. To w sumie nie zaleta i trzeba się wstydzić, że się tak bałwochwalczo patrzy na Ziuka. No bo jak to tak chwalić Piłsudskiego jak pomnik ze złota skoro to "tylko" przez ręce Piłsudskiego przechodziły setki tysięcy i żaden rubel się do nich nie przykleił, skoro "tylko" współtworzył jedne z pierwszych organizacji konspiracyjnych odgrywających poważną rolę na progu I WŚ. No jaki to pomnik prawda? A w ogóle, że ktoś powiedział, że on pomnik 100 lat temu! Niebywałe. Wstydźcie się Polacy!
Piłsudski jest w "Złowrogim cieniu" chwalony za stworzenie Strzelca, za chwilę Ziemkiewicz stwierdza, że jednak Strzelec taki mocny nie był skoro nie potrafił wchłonąć innych związków. I tak to w tej książce jest- gdy Piłsudski coś robił normalnie to dostaje mu się za rzekomy brak skuteczności przy czym kryterium skuteczności miałyby być jakieś dziwne cele stawiane organizacjom i czynom Piłsudskiego przez Ziemkiewicza na 100 lat po czasie. Natomiast w innych fragmentach "Złowrogiego cienia" gdy autor opisuje jak Piłsudski sobie kogoś podporządkował i wykazał się skutecznością w tym samym rozumieniu co przed chwilą to jest to nagle zły Ziuk co nie mógł żyć bez uczynienia sobie z kogoś marionetki. Chciałoby się powiedzieć Ziemkiewiczowi- "Wóz albo przewóz" ale przecież dzięki takim zabiegom autor może skrytykować wszystko; spójność i logika idą w odstawkę a cel uświęca środki.
-Autor lubi się oburzyć jak mu się wyciąga błędy rzeczowe. W "Złowrogim cieniu" też takich błędów niemało. RAZ za każdym razem twierdzi, że nie ma znaczenia, że ktośtam pełnił inną funkcję bo przecież robił to samo, wywiad japoński miał inną nazwę ale jakie to ma znaczenie, cośtam było kilka miesięcy (a nawet lat) nie w tą stronę ale co z tego itd itd. Z tym, że to miecz obosieczny. Ja w ten sam sposób zapytam: jakie ma znaczenie z punktu widzenia zwyczajnego człowieka z roku 2017 że cośtam w okresie przed I WŚ i niedługo po jej wybuchu- bo ten okres jest w książce najbardziej maglowany- stało się parę miesięcy wcześniej czy później i było źródłem sporów gości walczących o władzę 100 lat temu w przepychankach kto był najpierwszy i najbardziej organiczny, kto co komu powiedział, na kogo się obraził, czyjego "jedynego" autorstwa było dzieło wielu osób i jak w "szokujących" szczegółach wyglądały prapoczątki Strzelca? Ziemkiewicz sam często nie ukrywa, że skutek rozważanych wydarzeń byłby ten sam niezależnie czy to jeden był górą czy drugi i kto komu narzucił swoją rację w danym momencie (mówiąc nie bez racji o decydującym wpływie mocarstw zachodnich na odzyskanie niepodległości i podkreślając że nie tylko Polska stała się po 1918 roku niepodległa). Rzecz może ciekawa dla historyków, miłośników historii ale dla szerokiego czytelnika, który mało się orientuje kto był kto? Tym gorzej, że te meandry mają specyficzną cechę- autor prowadzi przez nie wchodząc w gąszcz domysłów i przytaczanych relacji. Mało tu konkretów a wybiórczo przedstawiane jest zdanie dziesiątek osób, które były ze sobą w zasadniczym sporze i miały swój interes w opowiadaniu o tym sporze tak jak było im wygodnie. Mając już doświadczenie w umowności i przypowieściowym charakterze niektórych argumentów Ziemkiewicza, które wychodzą wyraźnie w dyskusjach na żywo, mogę z niemałym prawdopodobieństwem stwierdzić, że te meandry wypełnione są wygodnymi dla tez autora książki konfiguracjami i zestawieniami. I dlatego ciągle zadaję sobie te pytania- źródło przytaczanej wypowiedzi, kontekst, cel, wiarygodność. A że nie raz cytatów nie ma tylko są mgliste zapewnienia, że dane słowo padło z ust kogośtam albo stwierdzenie, że w dokumentach co prawda czegoś nie ma ale przecież z tego a tego niezbicie to wynika to czuję próby wystrychnięcia mnie na dudka.
Dla "szerokiego czytelnika" czy wręcz dla kogoś kto ani me ani be o historii to musi być pokręcona lektura, miejscami podobna do pudelkowych publikacji Sławomira Kopra. Z tym, że "Złowrogi cień" to podobno wstrząsające rozliczenie z polskimi mitami a nie odcinek rubryki towarzyskiej z serii "Skandale elit"...
-Ziemkiewicz odwieczne prawidła polityki i propagandy przystraja w szaty piłsudczykowskie. Im dalej w książkę tym bardziej widać jak opisuje politykę per se którą po prostu robił Piłsudski i jego ferajna. Dzięki temu, że zamyka patologie polityki w haśle "sanacja" może kreować endeków na mężów stanu jak z Platona czy Arystotelesa. Tylko cholera, skąd się wzięły stosy wzajemnie niszczących się prawicowych kanap, skąd wziął się ONR, jak to możliwe, że mimo sanacji wyłączonej w obozach w trakcie II Wojny Światowej burdel robiły koterie Sikorskiego czy Mikołajczyka (bo przecież nie tylko do konfliktu sanacja-endecja sprowadzała się polska polityka) torpedując wysiłki wojenne?
-Autor dodatkowo sprytnie to wszystko opakowuje. Tak jakby cały polski naród wielbił dziś Ziuka jak co najmniej Koreańczycy lat '70 Kim Ir Sena. Tak jak by się żywił propagandą lat '30 i to dodatkowo wyjaskrawioną. Gdy tak się nakreśli tych niemądrych Polaków, którzy nie rozumieją Dmowskiego i tego Wspaniałego Polskiego Republikanizmu to można robić co się chce. No nic, że Cat-Mackiewicz jest obecny w szerokiej debacie od co najmniej kilku lat, nic że jeszcze w 1980 powstał świetny wysokobudżetowy film "Zamach stanu" i ogólnie w każdym tygodniku politycznym i miesięczniku historycznym których jest od zatrzęsienia było o Berezie, Zagórskim i Rozwadowskim i te tematy wracają regularnie. Nieee. Polacy są zaczadzeni mitem! A może jednak Piłsudski miał trochę zasług i jest wygodną postacią do spersonifikowania wysiłku Polaków w 1918? Tak jak Churchill dla Wielkiej Brytanii i to wcale nie jest umysłowe zaczadzenie tylko skrót myślowy większości ludzi. Że ogólny odbiór Piłsudskiego nie ma za wiele wspólnego z odbiorem w latach'30? Dmowski, Wspaniały Polski Republikanizm, REEEEEEE.
-Polacy podobno nie potrafią w okresie pokoju odrzucić tych, którzy byli skuteczni na wojnie. W przeciwieństwie do Brytyjczyków, którzy odrzucili po II Wojnie Churchilla. Nietrudno to twierdzenie obalić. Mając spokojniejszą sytuację niż w latach '20, w 1993 czyli zaraz po transformacji Polacy wybrali SLD (które startowało pod hasłem: "Tak dalej być nie musi") zmęczeni wojenkami postsolidarności a niedługo potem Wałęsa powędrował na zupełny margines i prezydentem został gładki nowoczesny Oleolek w rytmie discopolo pod hasłem "Wybierzmy przyszłość". Żadnych zamachów stanu, z prezydentem spokój na 10 lat (ocena tego na ile to były dobre/złe rządy i dobra/zła prezydentura to inna sprawa). Demokracja.
-pojawiają się jakieś dziury? Narracja się rozłazi? Rozwiązanie jest dla autora proste: Piłsudski miał niesamowitego farta, ciągle, przez całe życie, kilkadziesiąt lat POTĘŻNEGO farta.
Temat jest ważny, sanacja naprawdę była zła, Piłsudski popełnił wiele błędów ale takie podbijanie emocji debaty i wkładanie kija w mrowisko byle zrobić trochę bałaganu, podpromować swoje Stowarzyszenie Endecja i zarobić jest po prostu łobuzerstwem.
I tak jak po Zychowiczu wielu ludzi mających pojecie o historii takie, że zasadniczo dotyczy ona tego co już było, był taki przedmiot w szkole i ma ona jakiś związek z datami wylewało ścieki na każdego piejąc o Mackiewiczach i sojuszu z Hitlerem na różnych forach, facebookach i youtubach nie zdając sobie nawet sprawy z wybiórczości doboru cytatów i okoliczności ich wygłaszania tak i teraz zaroiło się od internautów piejących o Marszałku-idiocie i o tym jaka by była Polska od morza do morza gdyby nie on. "Złowrogi cień Marszałka" to w założeniach książka kierowana do szerokiego grona odbiorców. I szerokie grono odbiorców bez znajomości dwudziestolecia międzywojennego i I połowy XX wieku z innych źródeł będzie bezrefleksyjnie rozpowszechniać erystyczną mieszankę w jeszcze bardziej wyostrzonej formie niż w książce i wyciągać wnioski takie od jakich (a przynajmniej tak deklaruje) Ziemkiewicz jest jak najdalej. Tym się kończy "luźna felietonistyczna forma" a tak naprawdę łatwość ferowania wyroków. Tak jak przemoc rodzi przemoc tak manipulacje się potęgują oddalając od prawdy.
Powstanie warszawskie doczekało się wspaniałej książki "Kto wydał wyrok na miasto?" Andrzeja Leona Sowy, w której powstanie to zostało zmiażdżone wyważonymi argumentami (a mimo to 10 razy cięższymi niż stękanie Zychowicza) przy oddaniu sprawiedliwości wszystkim. Bez prywaty i robienia z tematu użytku do prowadzenia współczesnych wojenek felietonistycznych. Mam nadzieję, że takiej rzetelnej pozycji doczeka się postać Marszałka. Bo obecnie z tych w miarę współczesnych do wyboru są takie, które mają nachylenie hagiograficzne albo "Złowrogi cień Marszałka". Ze szkodą dla wszystkich.
Na wstępie zaznaczę, że Dmowskiego szanuję a "Myśli nowoczesnego Polaka" uważam za książkę dobrą i wciąż potrzebną. Niestety erystyka obecna w "Złowrogim cieniu Marszałka" zmusza mnie do użycia takich argumentów, że zdawać się będzie jakbym Dmowskiego widział w czarnych barwach. Bo wszelka polemika z cukierkowym obrazem wykreowanym w książce będzie do tego prowadzić....
więcej Pokaż mimo to