1956. Przebudzeni
To przejmująca i pełna barwnych relacji z pierwszej ręki opowieść o rozpadzie reżimu spod znaku Stalina i Bieruta – o kulisach powstawania legendarnego Kanału Andrzeja Wajdy, o tragicznym Poznańskim Czerwcu widzianym oczami lekarzy i pielęgniarek ratujących rannych, o przebudzonych ze stalinowskiej nocy i bijących się w piersi pisarzach, miłości w czasie rewolucji na Węgrzech, i wypuszczonych na fali odwilży więźniach, którzy próbują na nowo urządzić sobie życie oraz ubekach, którym zawalił się świat i z bijących zmieniają się w bitych. To również nocna wędrówka szlakiem modnych warszawskich knajp i historia o euforii dziennikarzy, którzy zaczęli po prostu pisać prawdę. To był rok smutny jak losy ofiar stalinizmu i kolorowy niczym jazz i skarpetki bikiniarzy.
Rok 1956 pokazał, że restrykcyjny sowiecki system słabnie pod naporem społecznych protestów. Filmowcy przebudzili się wcześniej: mieliśmy do pokazania wojnę, nasz temat do opowiedzenia światu, a język obrazu utrudniał cenzurze, która ściga słowa, niedopuszczanie naszych filmów na ekrany. Niezapomniany rok 1956 znalazł swój obraz w tej ze wszech miar ważnej książce.
ANDRZEJ WAJDA, reżyser
Rok ów, 1956, jak rzadko który, był rokiem wielkiego przełomu. Społeczeństwo polskie odetchnęło głębiej i swobodniej, tysiące więźniów politycznych wyszły na wolność, a Polacy zjednoczyli się wokół epizodycznie charyzmatycznego przywódcy... Dla takich jak ja, podobnie jak dla ludzi z „Po Prostu” czy STS-u, był to rok nadziei na ustrój, który wyrówna niesprawiedliwość społeczną i naprawi ludzkie krzywdy. Dlatego gdybym sam miał pisać o 1956 roku, chyba nie uniknąłbym nostalgicznej nuty. Ale Piotr Bojarski jest o ponad czterdzieści lat młodszy i na wybranych tematach testuje epokę i ludzi. Zadaje pytania, które mnie wydałyby się nietaktowne lub brutalne. Weryfikuje nasze marzenia, konfrontując je z rzeczywistością.
MARIAN TURSKI, historyk i dziennikarz
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Przypomnieć rzeczy nieoczywiste
O tym jak działa pamięć naukowcy i artyści debatują od lat. I choć nie mam ani chęci, ani najmniejszego zamiaru ścigać się z nimi, to lektura „1956. Przebudzonych” dobitnie uświadomiła mi jedną drobną cechę procesu zapamiętywania – to mianowicie, że jest nieporównywalnie bardziej kruchy od swojego antagonisty. Po przeczytaniu obszernej książki Piotra Bojarskiego trudno uwierzyć, iż o tak wielu rzeczach człowiek mógł zapomnieć.
Jestem pewien, że każdy niemal Wielkopolanin, podobnie jak ja, tytułowy rok natychmiast skojarzy z krwawymi wydarzeniami Poznańskiego Czerwca. Powiem więcej: mimo iż znałem koncepcję serii „Lata” (wcześniej ukazał się w niej doceniony „1945. Wojna i pokój” Magdaleny Grzebałkowskiej), która zakłada raczej serię krótkich reportaży dotyczących różnych zdarzeń, a nie szczegółowe opracowanie pojedynczych zjawisk, to wypatrywałem rozdziału dotyczącego brutalnej pacyfikacji strajku robotników z prawdziwą niecierpliwością. I, przyznaję, zawiodłem się na nim – choć świadectwo uczestników doskonale unaocznia tragizm tych kilku czerwcowych dni, to Bojarski nie powiedział o nich nic nowego; w tym rzeczowym reportażu brakuje choć odrobiny artyzmu i subiektywizmu.
Drugie oczywiste skojarzenie z 1956 przybiera oczywiście kształt nazwiska (czy też imienia): mowa naturalnie o towarzyszu Wiesławie, Władysławie Gomułce i odwilży, która wiąże się z jego powrotem na stanowisko I sekretarza Komitetu Centralnego PZPR. Na poświęcony jemu rozdział czekałem nieco spokojniej, ale Bojarskiemu udało się mnie zaskoczyć. Tym razem jego chłodny obiektywizm rodem ze starej szkoły reportażu idealnie współgra z tematem: autor powstrzymuje się zarówno od krytyki wszelkich zaniechań Gomułki, jak i wychwalania jego działań na rzecz wolności w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Zamiast tego stara się opisać człowieka z jego wątpliwościami i lękami, w czym bardzo pomagają mu obszerne materiały z rozmów z Ryszardem Strzeleckim, synem Gomułki – pokazanie towarzysza Wiesława zarówno z perspektywy zdystansowanego dziennikarza, jak i bliskiej osoby daje świetny efekt.
Najważniejszą rzeczą, jaką można powiedzieć o „1956. Przebudzonych” jest jednak to, że doskonale przypomina – nie o tym jednak, co od razu przychodzi na myśl (jak Poznański Czerwiec czy odwilż gomułkowska), ale o rzeczach, które tak oczywiste nie są. Przykłady? Całe mnóstwo: „Kanał” Wajdy, który wielu kojarzy jako wybitny film, lecz z pewnością niewielu byłoby w stanie przedstawić tak dokładny opis jego powstawania, jak zrobił to Bojarski; czasopismo „Po prostu”, które rozpoczęło kariery wielu polskich dziennikarzy i realnie wpływało na kształt PRL-u, przeżywające w 1956 szczyt swojej mocy; I Ogólnopolski Festiwal Muzyki Jazzowej, gdzie rodziła się legenda Krzysztofa Komedy, a swe święto przeżywała subkultura bikiniarzy; w końcu najpopularniejsze miejsca na nocnej mapie Warszawy. Bojarski udowadnia, że rzeczywistość nie tyle bywa nawet, a zawsze jest zdecydowanie bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Rok 1956 pod jego piórem ożywa jako mozaika najróżniejszych wydarzeń, nie tylko tych, które zapisały się w historii naszego kraju tak wyraźnie.
„1956. Przebudzeni” z pewnością nie jest literaturą wybitną; żaden ze zgromadzonych w tomie krótkich reportaży nie wybija się ponad poziom solidności. Z pewnością jednak lektura tej książki pobudza do refleksji nad postrzeganiem historii – nie tyle w kontekście filozofii i w ramach wysokich intelektualnych rejestrów, co najzwyczajniejszego spojrzenia wstecz.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 163
- 124
- 54
- 9
- 8
- 5
- 4
- 3
- 3
- 3
Cytaty
Kutz przypomina sobie chwilę zwątpienia Wajdy: - Wezwał mnie po zdjęciach w Warszawie do siebie do hotelu i powiedział: Kaziu, nie jest dobrze. Istnieje prawdopodobieństwo, że robimy bardzo zły film. Weź ten scenopis i szukaj filmu. Szukaj filmu! Przeraziłem się.
Opinia
Po zaskakującej i niesamowitej publikacji 1945 pojawia się druga również z rokiem w tytule. I właśnie rozdział Styczeń na tym etapie zwraca szczególnie moją uwagę.
Dosyć niedawno ująłem to w ten sposób.
Alfa & Omega
Początek & Koniec
Kanał & Katyń
Choć od tego pierwszego wszystko się zaczęło, drugi natomiast stał się dopełnieniem twórczości Mistrza. Wszystko, co było przed, po, czy w trakcie lub pomiędzy było czymś, co wypełniało twórczą gamę. Trudno jednak szukać w polskiej kinematografii dwóch tak poruszających obrazów, które łączy szczególna pod każdym względem semantyka, ale też pół wieku pomiędzy premierami.
Oszczędzając miejsce, bo jeszcze warto podzielić się krótkim fragmentem, o filmie Kanał wiele już powiedziano i napisano, jednak Piotr Bojarski idzie o krok dalej opowiadając w fascynujący sposób o tym twórczym dziele. (...)
Pełny tekst spojrzenia na ten tytuł dostępny w poniższym linku:
https://internetowacela.blogspot.com/2019/02/piotr-bojarski-1956.html
Po zaskakującej i niesamowitej publikacji 1945 pojawia się druga również z rokiem w tytule. I właśnie rozdział Styczeń na tym etapie zwraca szczególnie moją uwagę.
więcej Pokaż mimo toDosyć niedawno ująłem to w ten sposób.
Alfa & Omega
Początek & Koniec
Kanał & Katyń
Choć od tego pierwszego wszystko się zaczęło, drugi natomiast stał się dopełnieniem twórczości Mistrza. Wszystko, co było...