"Zamieszałem błoto i zamieniłem w złoto"

Cytat z książki dobrze oddaje moje wrażenia. Po wszystkich tych produktach w stylu fusion udało mi się dorwać porządną porcję krwistego befsztyku.
Nie powiem, że ponownie zachwycam się książką autorstwa Grange. Jest to nasze pierwsze spotkanie, więc będzie "zachwycam się" bez "ponownie".
Poznajcie się - rodzina Morvan; ojciec szefuje francuskiej policji, starszy syn podąża w jego ślady, młodszy - utalentowany finansista i narkoman ze stażem, córka - pechowa aktorka, ale odnosi sukcesy jako dziewczyna do towarzystwa, matka - była hippiska. Członkowie rodziny są mocno związani ze sobą, tym bardziej, że łączy ich wzajemna nienawiść. A nienawiść bądź wrogość, jak mówią psycholodzy, jest wysublimowanym popędem seksualnym. Odniesienie do tego wyraźnie widać w życiu osobistym naszych bohaterów. Autor nie przejawia skrupułów wobec swoich bohaterów. Pokazuje ich wady bez żadnych ozdób, co jednak nie przeszkadza poczuć sympatię do niektórych z nich.
Akcja rozpoczyna się w Kongo, na pogrzebie prezydenta. Ojciec i starszy syn uczestniczą w ceremonii. Po co? Ojciec dogląda swoich interesów. Następnie obiad w Paryżu. Poznajemy Rodzinę. Potem... Potem się zaczyna. I nie myśl, że będziesz znał jakąkolwiek odpowiedź.
Miłośnikom mrocznych thrillerów noir na pewno się spodoba.

"Zamieszałem błoto i zamieniłem w złoto"

Cytat z książki dobrze oddaje moje wrażenia. Po wszystkich tych produktach w stylu fusion udało mi się dorwać porządną porcję krwistego befsztyku.
Nie powiem, że ponownie zachwycam się książką autorstwa Grange. Jest to nasze pierwsze spotkanie, więc będzie "zachwycam się" bez "ponownie".
Poznajcie się - rodzina Morvan; ojciec...