Śledztwo

Okładka książki Śledztwo
Stanisław Lem Wydawnictwo: Audioteka, BiT Lem horror
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Audioteka, BiT Lem
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-01
Język:
polski
Średnia ocen

                6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
351
126

Na półkach:

CZYŻBY NIE PRZYPADKIEM NAPISAŁ O PRZYPADKU?

Książka z cyklu: przedstawiciel literatury s-f i to w wadze ciężkiej , bierze się za kryminał. Inne wpisujące się w ten nurt i poznane przeze mnie tytuły to „Katar”, również dzieło Lema, oraz „Hotel pod poległym alpinistą” braci Strugackich.

„Śledztwo” to jak samotne pokonywanie kilometrów na drodze prostej niczym kij, gdzieś przed świtem, kiedy nieśmiała, acz napierająca jutrzenka usiłuje zrobić sobie miejsce na tym świecie, lecz rozmyty mrok wciąż hipnotyzuje, szepcząc na ucho przeróżne dziwadła.

Niewątpliwie od samego początku książka aż tętni konwencją kryminału w klasycznym brytyjskim stylu (ukłony dla mgieł, wrzosowisk i innych Conan Doyle’ów oraz Yardów) i tutaj, w opozycji do „Hotelu pod poległym alpinistą”, nie ma żadnych podstaw, aby wnioskować na początku, iż to połączenie kryminału z s-f (jedynie nazwisko pisarza może na to wskazywać). DO CZASU.

Lem, niczym wiedźma, stojąca przed głębokim kotłem, każe nam się kręcić w rytm mieszania chochlą, dolewając stopniowo nowe wywary o zabarwieniu absurdalno-strasznym. Z różnych stron napływają propozycje rozwiązań śledztwa. Ciekawe, że nigdy nie pada słowo „zombie” tylko „trupy”, jakby Lem nie chciał, żeby jego dzieło źle (i nieopatrznie) czytelnik zaszufladkował, bo przecież książka dotyczy sprawy znikających/przemieszczających się zwłok. Jakby pisarz chciał tutaj dzięki swojej książce zwołać w jednym miejscu zarówno miłośników kryminału, powieści grozy, fantastyki oraz tych nastawionych filozoficznie do życia i nauki statystyków żeby wzniecić płomień dyskusji, zażartej wymiany zdań i zobaczyć co z tego wyjdzie.

Podobało mi się ta niepewność, mroczny KLIMAT, oniryzm, to jak w pewnym momencie książka bardzo sprawnie przeszła w kierunku literatury grozy, a potem stała się naprawdę „weird”, a pod koniec nawet lekko zapachniało thrillerem. Oferuje kilka, zwłaszcza pod koniec, imponujących monologów pod względem formy i treści, ogromnie celnie ujmujących istotę rzeczy. Jeden z najlepszych momentów to scena opisu snu detektywa (kto się tam ukrył?) – na wskroś weird, a nawet taki „twinpiksowski” odprysk. Szkoda tylko, że nic z tym dalej nie zrobiono.

UWAGI: 1. na początku dowiadujemy się, że w ramach czynności operacyjnych zamknięto obszar w promieniu 100 km (!) drogą powietrzną i lądową… Brzmi jak bajka dla dzieci, ot tak sobie zamknęli taki mikroskopijny areał. To już zbyt fantastyczne. 2. Takiego nawału wypadków było trzeba, żeby policja zorientowała się, że są połączone; tak późno na to wpadła. „Cud albo oszustwo”? 3. Lem posiada szerokie spektrum słownictwa i umiejętność budowy zdań, jak na dobrego pisarza przystało, a z drugiej strony autor popełnił w krótkim przecież „Śledztwie” sporo momentów przestoju, pod postacią rozwlekłych opisów, przemyśleń, od których można dostać „czkawki”, np. pół tuzina stron ściśle upchanych literami odnośnie sąsiadów jednego z bohaterów, co w ogóle nie ma związku z fabułą. Do tej pory zastanawiam się po co był ten długi, monotonny fragment. 4. Jeszcze inna kwestia – opis przeprowadzania obchodu miejsca potencjalnej zbrodni: co prawda potrzebny, ale dość zagmatwany, trudno jest go sobie wyobrazić, zabrakło w tym fragmencie przejrzystości. 5. Żaden z nielicznych bohaterów nie wzbudził we mnie ani krzty pozytywnych odczuć, a główny detektyw łazi za wszystkimi i wszystkich podejrzewa, ot po prostu. Być może taki był zamysł autora…

Natomiast fantastycznie byłoby zorganizować konkurs dla wszystkich natchnionych lekturą tej książki na dokończenie tytułowego „Śledztwa”, dopisanie tego jedynego, właściwego domknięcia. Byłaby to wspaniała sprawa, pozwalająca mi spać spokojnie oraz uchronić paznokcie przed wymarciem, ale tylko byłaby – wszystko przez fakt zgonu autora, który obiektywnie patrząc zamyka taką możliwość. Szkoda tylko, że wcześniej o tym nie pomyślano. A przecież Zajdlowi dopisywano ciąg dalszy Planety KSI.

Podsumowanie

Parafrazując Ferdka K.: „rozpocząć kryminał to każden jeden potrafi, ale doprowadzić go do końca to nie ma kto…”

Książka jest ŚLISKA jak mydło, wymykając się tym samym wszelkim próbom zaszeregowania, dopasowania do jednego tylko gatunku. Trzeba oddać to, że intryguje i pozostaje po niej ślad w myślach jeszcze po lekturze.

„Śledztwo” w porównaniu do dwóch wymienionych na początku książek, nie posiada zakończenia, zamknięcia sprawy i choćby przez to, będąc jedynie takim szkicem, zarysowaną zagadką zaopatrzoną w zbiór sugestii, nie może liczyć na wysokie oceny, w ogóle, oraz na moje uznanie. Lubię kończyć to, co zacząłem i tak samo mile widziane jest, gdy inni kierują się identyczną zasadą. A jednak pomimo braku typowego domknięcia i napisane pierwsze, znacznie wcześniej niż „Katar”, „Śledztwo” moim zdaniem robi o wiele korzystniejsze wrażenie od drugiej igraszki Lema z kryminałem (we włosko francuskich klimatach).

Zdaje sobie sprawę, że zabrałem się za Lema jak bym wchodził tylnym wejściem przez kuchnię do hotelu czy restauracji i na razie niewiele, poza tymi mniej spektakularnymi zakątkami owej posiadłości ujrzałem. Wszedłem nietypowo, niczym dostawca mrożonego łososia i używając metafory, kafelki zastane w kuchni nie powaliły mnie na kolana. Jednak na pewno wkrótce zajdę budynek z właściwej strony, od czoła, i tam poszukam wrażeń oraz zachwytów nad głównymi, strojnymi salami dla gości o nazwie „science-fiction”.

Pytania zwyciężyły odpowiedzi, zaś autor użył typowego kryminału jako pretekstu do przemycenia swoich rozważań i wytłuszczeniu ściśle określonych poglądów, ustami ekscentrycznego umysłu ścisłego, tj. niejakiego Scissa. Pamiętajmy, że Lem to piewca „wszechmocy przypadku” oraz potęgi nauk statystycznych. W „Śledztwie”, uciekając od schematów, chaos i niejasności łamią konwencję. Niemal każdy, w kontekście recenzji tego tytułu rozpisuje się o jakiejś zupie… a co z drugim daniem, pytam się, co z (jakże trafną) zapowiedzią nadchodzących czasów, gdzie „doskonałość to rzadki wyjątek, zdarzający się tylko dlatego, że wszystkiego jest tak niesłychanie, niewyobrażalnie WIELE!”?

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

A teraz SKONFRONTUJCIE sobie moje wypociny z opinią samego twórcy: „Śledztwo nie kontentuje mnie w pełni, chociaż jest całkiem przyzwoicie napisane i stwarza spore napięcie. Po prostu zakończenie jest złamaniem wzorca gatunkowego i wdrapaniem się na wysokiego konia, gdyż dorobiona jest tam relatywizująca filozofijka, pokazująca, że mogło być tak, ale mogło też być inaczej. Katar jest lepszy, bo wiarygodny. Sam jestem mu gotów dać wiarę. Nawet w kategoriach naturalizmu i wiarygodności naiwnej jest to lepiej zrobione. A moje przywiązanie do tego pomysłu bierze się po prostu stąd, że zawsze miałem maniakalny stosunek do tego, co potrafi zdziałać przypadek, koincydencja, ślepy traf czy Los.”

CZYŻBY NIE PRZYPADKIEM NAPISAŁ O PRZYPADKU?

Książka z cyklu: przedstawiciel literatury s-f i to w wadze ciężkiej , bierze się za kryminał. Inne wpisujące się w ten nurt i poznane przeze mnie tytuły to „Katar”, również dzieło Lema, oraz „Hotel pod poległym alpinistą” braci Strugackich.

„Śledztwo” to jak samotne pokonywanie kilometrów na drodze prostej niczym kij, gdzieś...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 773
  • Chcę przeczytać
    738
  • Posiadam
    437
  • Ulubione
    35
  • Teraz czytam
    24
  • Fantastyka
    24
  • Kryminał
    21
  • Stanisław Lem
    18
  • 2021
    14
  • 2018
    13

Cytaty

Więcej
Stanisław Lem Śledztwo Zobacz więcej
Stanisław Lem Śledztwo Zobacz więcej
Stanisław Lem Śledztwo Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także