Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski

Okładka książki Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski Tomasz Fiałkowski, Stanisław Lem
Okładka książki Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski
Tomasz FiałkowskiStanisław Lem Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie biografia, autobiografia, pamiętnik
274 str. 4 godz. 34 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2000-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2000-01-01
Liczba stron:
274
Czas czytania
4 godz. 34 min.
Język:
polski
ISBN:
830802940X
Tagi:
Stanisław Lem wspomnienia wywiad rozmowa science fiction
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Wykład profesora Mmaa Franciszka Themerson, Stefan Themerson
Ocena 7,5
Wykład profeso... Franciszka Themerso...
Okładka książki W oparach absurdu Antoni Słonimski, Julian Tuwim
Ocena 7,5
W oparach absurdu Antoni Słonimski, J...
Okładka książki Listy 1956-1978 Stanisław Lem, Sławomir Mrożek
Ocena 7,8
Listy 1956-1978 Stanisław Lem, Sław...

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
159 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
225
181

Na półkach:

Książka nie stoi na półce razem z ulubionymi, ale przeczytałem ją kiedyś może nie z wypiekami na twarzy, ale ze sporym zainteresowaniem. Co ciekawe, z beletrystyką Lema nie miałem właściwie kontaktu - chociaż Jego książki czasami miałem w ręku - ale do tej czasami zaglądam. Jest w niej parę zakreśleń.
Na przykład przy okazji poruszanej w trakcie rozmowy tematyki rozwoju inżynierii genetycznej i związanych z tym faktem zagrożeń(klonowanie, czy inne transgeniczne zabiegi).
Na przykład taki fragment:
"Częstotliwość sukcesów szybko rośnie i tym samym rozszerzy się zakres działania. A wielki kapitał czuwa: jest on jak cichy, ale zły pies i drapieżnik, który siedzi i czeka i obserwuje, by w odpowiedniej chwili skoczyć tam, gdzie będzie się spodziewać największych łupów. Sami znajdujemy się w pewnym sensie pod jego władzą. Tym bardziej jednak nie powinniśmy mieć najmniejszych złudzeń, co do aspektów moralnych jego działań".

No właśnie...ale to już ja, nie Lem.

Książka nie stoi na półce razem z ulubionymi, ale przeczytałem ją kiedyś może nie z wypiekami na twarzy, ale ze sporym zainteresowaniem. Co ciekawe, z beletrystyką Lema nie miałem właściwie kontaktu - chociaż Jego książki czasami miałem w ręku - ale do tej czasami zaglądam. Jest w niej parę zakreśleń.
Na przykład przy okazji poruszanej w trakcie rozmowy tematyki rozwoju...

więcej Pokaż mimo to

avatar
142
136

Na półkach: , , ,

O ile fanką twórczości Lema jestem, o tyle fanką samego Lema po tej lekturze nie zostanę.

Zaczynamy od cześci autobiograficznej i tak jak wielu wspomina w opiniach, jest to najlepsza część książki, chociaż mnie i tak nie porwała. Za dużo w niej wyrwanych z kontekstu anegdot czy pojedynczych historii, brakuje jej głębi typowej biografii i kompletnego poprowadzenia chronologicznego.

Potem jest tylko gorzej, aż zastanawiałam się czy dam radę kontynuować. Opinie Lema o polityce, Lepperze, internecie i o praktycznie wszystkim można sprowadzić do: nie da się, nieważne, nie ma znaczenia, wszyscy są debilami. Takiej ilości pesymizmu, marudzenia i narzekania się nie spodziewałam, a jak już ktoś to robi to oczekuję alternatyw. Narzekać każdy potrafi, trochę trudniej zaproponować coś w zamian.

O ile wiedza Lema z zakresu biologii jest imponująca i jak wchodzimy w szczegóły najnowszych możliwości biotechnologicznych to zaczyna się robić ciekawiej, to nic ta część książki nie wprowadziła do mojego życia. Nie po to sięgałam po lekturę by zgłębiać się w tych tematach, a opinia Lema za dużo nie wnosi do tych zagadnień.

O ile fanką twórczości Lema jestem, o tyle fanką samego Lema po tej lekturze nie zostanę.

Zaczynamy od cześci autobiograficznej i tak jak wielu wspomina w opiniach, jest to najlepsza część książki, chociaż mnie i tak nie porwała. Za dużo w niej wyrwanych z kontekstu anegdot czy pojedynczych historii, brakuje jej głębi typowej biografii i kompletnego poprowadzenia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
843
561

Na półkach: , , ,

Świat na krawędzi wpadł mi w oko przypadkiem. Osiedlowa biblioteka wrzuciła zdjęcie tej książki na Insta, a mnie do wywiadów zachęcać nie trzeba. Szczególnie, że to rozmowa z Lemem, jednym z moich ulubionych pisarzy. Wspaniały to człowiek i twórca. Coraz mniej takich “robią”.

Treść jest podzielona na rozdziały tematyczne. Na początku Lem opowiada o swojej młodości, wspomina wojnę, choć robi to niechętnie. Jego życie jest już zresztą opisywane w innych książkach, m.in. biografii Orlińskiego.

🗺️ Świat na krawędzi

Natomiast później zaczyna być ciekawiej, bo Fiałkowski wyciąga z Lema poglądy na różne aktualnie emocjonujące tematy. Na to czekałam, na to liczyłam, bo autor ten ma niezwykłe i rzadko spotykane realistyczne podejście do rzeczywistości. Nie dawał się zbałamucić pierdołami. Umiał wyłuskiwać z szumu informacyjnego clue zagadnienia. Ja to bardzo szanuję, bo to trudna umiejętność.

W ogóle Świat na krawędzi jest tym bardziej ciekawy, że rozmowy te odbyły się w 2000 roku. Można więc ocenić i docenić wiedzę Lema z perspektywy ponad dwudziestu lat. Miał bardzo szerokie horyzonty i potrafił stawiać trafne choć ogólne teorie odnośnie przyszłości.

🗺️ Optysemista

Jak się okazuje Lem był pesymistą jeśli chodzi o internet. Uważał, że większość ludzi jest głupia i w ogóle ludzkość głupieje, a światem rządzi entropia. Np. telewizji nie oglądał od lat, bo ogłupia właśnie. Co ciekawe, był zwolennikiem kary śmierci i w ogóle niektóre poglądy miał dość radykalne, np. co do detabuizacji niektórych tematów tj. pornografia.

Na pytanie Fiałkowskiego o realne możliwości eskapistyczne w razie katastrofy, wziął pod uwagę coś, o czym wcześniej nie myślałam. Lem stwierdził, że pomijając kwestie technologiczne, ucieczka np. na Marsa przekracza możliwości ludzkości pod kątem ekonomicznym. Najzwyczajniej ludzi nie byłoby stać na budowę statków i transport takiego ładunku na inną planetę. W sumie jak się nad tym zastanowić, to chyba pierwszy raz spotkałam się z tak praktycznym i kompletnym spojrzeniem na to zagadnienie.

W ogóle Lem praktycznie patrzył na wszystko. Wiedział doskonale, że świat i człowiek są to twory nieprawdopodobnie skomplikowane. Nie da się więc łatwo wyjaśnić jak coś działa, albo dlaczego potrzebujemy snu, czy jak powstają niektóre choroby. To dawało mu odporność na teorie spiskowe i bullshit wciskany przez media.

🗺️ Ślad węglowy i inne tematy

W pewnym momencie rozmowa wchodzi na tematy ekologii i znów można docenić praktyczne podejście autora Solaris. Lem opowiada o śladzie węglowym różnych rodzajów elektrowni, węglowych, nuklearnych, wiatrowych czy słonecznych. Tłumaczy na przykładach, że te dwie ostatnie, dzisiaj promowane jako ekologiczne, nie do końca takie są. Choć są bezpieczne dla powietrza to produkują ogromne ilości śmieci, bo czas ich eksploatacji jest relatywnie krótki. To są aspekty, które w dzisiejszej komunikacji zupełnie się pomija.

Rozmawiają też o wielu innych tematach. O aktualnej dla 2000 roku o wojnie w Czeczenii. Nawiasem mówiąc, gdzieś wcześniej Lem sam z siebie wspomina, że Ukraina jest ważna z punktu widzenia polskiej niepodległości. Dwadzieścia lat temu…

🗺️ Nowy czy nieśmiertelny?

Dużo też jest mowy o biotechnologii o tym, jakie w przyszłości może nieść zagrożenia. Sporo jest o klonowaniu, dążeniach do nieśmiertelności i czy osiągniecie jej jest w ogóle możliwe. Albo o wymienianiu poszczególnych organów na lepsze i wielu innych około medycznych tematach. Nic dziwnego zresztą, skoro Lem miał wykształcenie medyczne.

Szanuję to, że autor był świadomy swojego etapu. Powiedział nawet, że “ten świat opuścić nie bez ulgi i z uczuciem rozczarowania”. Ja się właściwie już teraz mogę z tym zgodzić. Można nosić różowe okulary, ale gdy się je zdejmie, szary kolor rzeczywistości przygnębia podwójnie. Zapewne stąd wziął się tytuł tej książki.

Świat na krawędzi jest rozmową dwóch ciekawych ludzi twardo stąpających po ziemi. Lem daje się poznać lepiej jako praktyk, umiarkowany pesymista, realista i człowiek o własnym zdaniu podbudowanym ogromną wiedzą. Książka must read dla każdego jego fana.

Świat na krawędzi wpadł mi w oko przypadkiem. Osiedlowa biblioteka wrzuciła zdjęcie tej książki na Insta, a mnie do wywiadów zachęcać nie trzeba. Szczególnie, że to rozmowa z Lemem, jednym z moich ulubionych pisarzy. Wspaniały to człowiek i twórca. Coraz mniej takich “robią”.

Treść jest podzielona na rozdziały tematyczne. Na początku Lem opowiada o swojej młodości,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
381
380

Na półkach:

(2000/2007)

„Rozmowy, których zapis znalazł się w tej książce, prowadziłem ze Stanisławem Lemem [1921-2006] w ostatnich latach minionego wieku. Pierwsze wydanie Świata na krawędzi ukazało się w roku 2000, rzeczywiście na krawędzi nowego tysiąclecia. Gdy jednak decydowaliśmy się na tytuł, chodziło nam nie tylko o umowną granice czasową, bardziej o próg nowej epoki – epoki biotechnologii, której postępy pisarz obserwował z mieszaniną fascynacji i zgrozy, świadom, że nie da się ich zatrzymać niezależnie od możliwych zagrożeń czy dylematów etycznych związanych z inwazją technologii w procesy życiowe. […]
Rozmowy przypominały żeglugę po wodach burzliwych i słabo oznakowanych, wędrówkę w gąszczu zmiennych i zaskakujących nieraz tematów, między przeszłością a przyszłością, tym, co prywatne, i tym, co publiczne. Stanisław Lem wracał do własnej biografii, do lwowskiego dzieciństwa i do lat wojny przeżywanych pod dwiema okupacjami, do powojennych krakowskich początków i do zagranicznych podroży, zwłaszcza rosyjskich. Konfrontował też prognozy zawarte w Summa Technologiae i w innych swoich książkach z otaczającym nas światem. Czynił to nie bez satysfakcji – wiele z tych prognoz ziściło się, i to wcześniej, niż sam przewidywał – ale i nie bez goryczy, zniechęcony wieloma aspektami współczesnej cywilizacji i złym użytkiem czynionym przez ludzi z nowych odkryć. »Ten świat opuścić [mi] przyjdzie nie bez ulgi i z uczuciem rozczarowania« – mówił, dodając w innym miejscu: »Zdrowy rozsądek i rozum zdają się dzisiaj znajdować w odwrocie«” (ze wstępu do II wydania, 2007, str. 5-6).

Świat na krawędzi stuleci, milleniów i katastrofy. Lem zbliża się do osiemdziesiątki, mimo lat, zachował dobrą kondycję umysłową, jest ciekawy świata, a w swych zainteresowaniach wszechstronny i dociekliwy. Książka przybliża sposób myślenia pisarza, jego pasje* i poglądy.

Fiałkowski (1955) prowadzi rozmowy w sposób maksymalnie przyjazny, komfortowy dla Lema. Inicjuje pewne rozważania, nakłania do wspomnień, stymuluje pisarza, ale nie zadaje trudnych pytań. Z racji wieku jaki osiągnął rozmówca, różnicy pokoleń i pozycji twórcy, taka postawa – pełna szacunku, uznania, okraszona dobrą znajomością dorobku – jest zrozumiała, ale aby wywiad był ciekawy i faktycznie dostarczał tego, czego autor nie przelewa na papier, ani w swoich powieściach, ani w esejach, co pomija, świadomie lub nie – musi być nieco bardziej konfrontacyjny, nieszablonowy, może nawet zaskakujący dla indagowanego. Nie chodzi o agresywne dziennikarstwo, ale gotowość by się otworzyć, oraz odwagę, by zrobić krok więcej niż dotychczas. Rozmowy mają lekką formę, miejscami przebija się nieco humoru.

Rozdziały 1-5 (ok. 30 procent tekstu) mają charakter wspomnieniowy, pozostałe jedenaście dotyczy rozważań o ówczesnym świecie i kwestiach fundamentalnych.

Dzieciństwo i młodość: po łebkach i bardzo wybiórczo; wczesny okres krakowski, stawianie pierwszych kroków w nowym miejscu, małżeństwo – także oszczędnie; wizyty u Sowietów, kiedy był tam bożyszczem – raptem wspomniane. To samo emigracja. Ale kiedy ze wspomnień przechodzimy do spraw ogólnych, w tym bieżących, ten sposób wypowiedzi zdaje się adekwatniejszy, z perspektywy satysfakcji odbiorcy – pełniejszy. Rozmowy dotyczą prawideł moralności, problemu zła, jakie siedzi w człowieku, ram sztuki nowoczesnej i granic dobrego smaku, Boga, aktualnej kondycji ludzkości, powszechnej głupoty oraz obniżenia standardów intelektualnych, pornografii, rynku usług seksualnych, internetu lat dziewięćdziesiątych, klonowania i bioinżynierii, rozwoju medycyny, wyższości energetyki jądrowej nad tzw. źródłami odnawialnymi, Polski, Niemiec i Rosji, w ujęciu politycznym, potrzeby dbania o państwo i myślenia perspektywicznego. Niestety, wszystkie kwestie są raptem muśnięte, nie zostały solidnie przegadane.

______________
* Lem, tak jak Leonardo da Vinci, lubił wiedzieć wszystko, i wszystko rozumieć. Miał chyba nieco mniej do odkrycia, w ramach możliwości przeciętnego człowieka, ale na pewno więcej do czytania.



NIECHCIANE KORZENIE

Na stronie dwunastej, pisarz mówi o żydowskim fryzjerze który pomógł jego ojcu – pomija jednak istotny szczegół, mianowicie, że ten też był Żydem, podobnie jak matka i reszta rodziny*; nieco dalej, przeczytamy o klejeniu „ozdóbek na drzewko” (str. 17),w domyśle bożonarodzeniowe, co również stanowi część zasłony dymnej.

Czemu Lem unikał tematu pochodzenia, i choć na ogół nie kłamał, nie mówił też prawdy? Pisze o tym Wojciech Orliński w biografii pisarza: Lem. Życie nie z tej ziemi (2017),wspomniany z resztą na kartach wywiadu, jako „inteligentny facet” (str. 304). Motywacji można się domyślać, niezależnie od kraju i pochodzenia, zawsze lepiej być w większości, a w Polsce dochodził problem antysemityzmu, żywy również dziś. Na początku wspomnień o ojcu, w Awanturach na tle powszechnego ciążenia (2009),syn mówi wprost, że najwięcej faktów na temat rodziny od strony ojca – w domu konsekwentnie pomijanych – zaczerpnął z wywiadów jakich Lem udzielił Beresiowi i Fijałkowskiemu (!). Stanisław nie wtajemniczał Tomasza, odsyłał go wręcz do Wysokiego Zamku, gdzie także próżno szukać istotnych detali i trudnych historii. Pomija tam nawet imiona rodziców i nazwisko rodowe matki (!). W jego narracji, rodzina jest niewątpliwie zamożna, lwowska i mieszczańska, ale nie żydowska. Był to temat tabu, który jak się okazuje, bardzo skutecznie przemilczano.

Z jednej strony, Lem się wstydził. Nie był związany z religią mojżeszową, dostał słowiańskie imię i dorastał w polskim, przedwojennym Lwowie. Te korzenie, były dla niego niechcianym balastem: nie chciał aby go z tego powodu piętnowano, zwłaszcza w okresie powojennym, a jego życie kształtowała wyłącznie Polska, która w przeciwieństwie do sąsiednich reżimów, III Rzeszy i ZSRR, choć odległa od ideału, jawiła się jako bezpieczna i przyjazna. Jako ojczyzna, a widziana oczami dziecka, żywa we wspomnieniach, była dodatkowo idealizowana. Lem i II RP byli prawie rówieśnikami. Austro-Węgry, żywe tylko w opowieściach, a PRL był kolejnym wcieleniem Polski, które – z jego perspektywy – mogło się jeszcze poprawić i iść w lepszym kierunku, ale raziło dotkliwymi deficytami i absurdami codzienności, zwłaszcza w okresie stalinowskim.
Wypieranie tych korzeni, było jednocześnie wygodne i uprawnione, bo Lem, a częściowo także jego rodzie, zrywał z tym na rzecz integracji z dominującą większością, traktując rzeczone zaplecze jako przeżytek. Gdyby jego autoidentyfikacja była inna, naziści odebraliby mu to, co najcenniejsze, i niewątpliwie miał tego świadomość**.

Dziś, na grobowcu Lema żydowskim zwyczajem kładzione są niewielkie kamienie – symbole pamięci, odpowiednik naszych zniczy. Pisarz nie byłby z tego zadowolony; a gdyby Orliński analizował jego życiorys publicznie, jeszcze za życia, i dokonał tak otwartej demaskacji, byłby pewnie wściekły***.

______________
* Strona pięćdziesiąta – Lem mówi o powojennym poszukiwaniu pożydowskiego złota, wspomina też, że wiele kamienic należało do Żydów, a nieco dalej, na tej samej stronie, oznajmia, że jego ojciec miał dwie, ale robi to tak, jakby nie należał do wspomnianego grona. Kilka stron wcześniej (str. 45),dowiadujemy się, że część rodziny zginęła w okresie niemieckiej okupacji, ale nie wspomina, że było to częścią planowej eksterminacji i prześladowań. Podobnie ujmuje sprawy również w innych miejscach (na str. 28, 38, 46, 47). Poza tym, temat żydowski powraca niemalże w każdej z rozmów z Fiałkowskim, choćby w jednym zdaniu, i z punktu widzenia psychologi, jest to jasny znak, że ma dla pisarza wymiar osobisty.
** W eseju napisanym po niemiecku, w Wiedniu, opublikowanym zaś po raz pierwszy w New Yorkerze, zadeklarował, nie do końca szczerze: „W tym okresie w sposób bardzo bezpośredni i »praktyczny« dowiedziałem się, że nie jestem »Aryjczykiem«. Moi przodkowie byli Żydami, jednak nie miałem pojęcia ani o judaizmie, ani, niestety, o żydowskiej kulturze. Właściwie dopiero nazistowskiemu ustawodawstwu zawdzięczam świadomość, że w moich żyłach płynie żydowska krew. Udało na się jednak uniknąć więzienia w getcie – dzięki fałszywym dokumentom wraz z rodzicami zdołałem przetrwać ten czas” (cytat za artykułem Artura Hellicha, Próbka autobiografii. O Wysokim Zamku Stanisława Lema, 2018 https://tworczosc.com.pl/artykul/probka-autobiografii-o-wysokim-zamku-stanislawa-lema/). W jednym z listów do swojego amerykańskiego tłumacza, Michaela Kandla (opublikowanego siedem lat po śmierci pisarza, w: Sława i fortuna. Listy Stanisława Lema do Michaela Kandla 1972-1987, 2013) Lem zwierzył się, że zgodnie z treścią ustaw norymberskich jest Żydem. Zrobił to po angielsku, resztę listu pisząc po polsku, tak jakby chciał zasygnalizować, że jest to dla niego niekomfortowe i w jakiś sposób bolesne.
*** „Choć miał rodziców z korzeniami żydowskimi, twierdził w późniejszych latach, że był wychowany jako katolik […]. W szkole uczestniczył jednak w lekcjach religii mojżeszowej” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Lem) – informacja zaczerpnięta z artykułu Orlińskiego (Kod Stanisława Lema, „Gazeta Wyborcza”, 11 lipca 2016, str. 16),zawarta również w biografii z roku ‘17.



„[…] uważam, że Ukrainę należy wspierać, bo jej niepodległość jest jedną z gwarancji naszej niepodległości” (str. 31) – mówi Lem w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych: w okresie jelcynowskiej smuty, wielkiego bandytyzmu, po pierwszej wojnie czeczeńskiej i u progu drugiej, jeszcze przed namaszczeniem Putina. Pod koniec książki Wołodia będzie już u władzy, a proces upadlania Czeczenów rozpocznie się na nowo*. Piętnaście lat po śmierci pisarza, FR rozpocznie pełnoskalową inwazję na Ukrainę.

„Jestem w jak najlepszych stosunkach z moimi tłumaczami i agentami rosyjskimi, nie mam jednak zaufania do Rosji jako takiej. Kotłują się tam wolno pod powierzchnią nieobliczalne siły” (str. 268-269).

„[…] obawiam się dziś [2000] tego, co stanie się w Rosji pod Putinem […]” (str. 280).

______________
* Na str. 216 wspomniana jest tragiczna śmierć księżnej Walli – Diany (1997),na str. 234 pada data aktualnego artykułu, z lutego 2000 roku, nieco dalej, na str. 264 dowiadujemy się nadal mamy luty, pierwszy rok nowej dekady (i ostatni drugiego tysiąclecia). Oprócz nazwisk aktualnych polityków z Polski, Austrii i Niemiec, pomagających w przybliżonej identyfikacji, w jednej z rozmów dowiadujemy się o początku II wojny czeczeńskiej (str. 268).



Żałuję, że wszystko co Lem napisał czytałem jako nastolatek i nieco później, mając lat dwadzieścia parę. Nie mam z tych lektur żadnych notatek, mam za to pewne wątpliwości... Czy wszystkie książki przerabiałem we właściwym momencie, tj. czy nie jest tak, że części ich przekazu nie przyswoiłem, bo byłem zwyczajnie za młody (za mało wiedziałem, za mało kojarzyłem, brakowało mi informacji)? Czuję, że powinienem przeczytać je po raz drugi. O ile z Solaris nic mi nie umknęło, a przynajmniej tak mi się wydaje, zwłaszcza pod odsłuchaniu audiobooka z Więckiewiczem w roli Kelvina, to w cyklach groteskowych (Dzienniki gwiazdowe, Bajki robotów, Cyberiada) już pewnie tak. Nie podchodzę do twórczości Lema na kolanach, ale jeśli miałbym wskazać na jakiś autorytet, to był nim Lem. I był nim od momentu, kiedy w podręczniku do polskiego przeczytałem fragment podróży XIV, w której Tichy ginie i prowadzi dalej narracje jego dubler. To było w gimnazjum. W sześcioklasowej podstawówce przerabialiśmy pilota Pirxa, ale odbiłem się od tego, i nawet po latach dotrwałem raptem do połowy, a książka leży do dziś. Może teraz jest właściwy moment na tę prozę. Dobrze wspominam Eden, Niezwyciężonego i kilka innych.
Lem mnie zaintrygował. Czytałem jego książki z uwagi na humor oraz groteskę, a także koncepcje z jakim się mierzył. Podobała mi się tajemnica, niedopowiedzenie, to że czytelnik musiał sobie pewne rzeczy dopowiedzieć. Lubiłem science-fiction, ale jego książki odbierałem jako pisane z przymrużeniem oka, w których kosmiczny entourage, te wszystkie rakiety, planety, stanowią jedynie ciekawą oprawę, tło które pozwala na różne eksperymenty myślowe (czyli zgodnie z oczekiwaniem autora – jak doczytałem po latach).

Kiedy dowiedziałem się że Lem i Mrożek się kumplowali, prowadząc przy tym ożywioną korespondencję, bardzo mnie to ucieszyło, bo Mrożka polubiłem w tym samym okresie, i każdy spektakl w teatrze, czy nawet teatr telewizji, robił na mnie dobre wrażenie.



UWAGI MERYTORYCZNE (wydanie II, 2007 [dodruk z 2018]):

Str. 115 – Lem określa ruch Falun Gong „sektą” – ale jest to gruba przesada, i to niezależnie od tego, jak rozumiemy termin sekta (jako potencjalnie niebezpieczną – głównie dla siebie samych – grupę fanatyków, skupionych wokół charyzmatycznego guru; mały ruch religijny, czy też po prostu odłam od większej starszej tradycji),cytując źródło dla leniwych: „[…] chińska praktyka duchowa, która łączy medytację i ćwiczenia Qi Gong z filozofią moralną opartą na zasadach Prawdy (Zhen [真]),Życzliwości (Shan [善]) i Cierpliwości (Ren [忍]) […]” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Falun_Gong).

Str. 117-118 – może i w ChRL nie było transmisji z lądowania na Księżycu (i nie było też odbiorników na których można je oglądać, to w końcu okres sprzed reform Denga),ale raczej nie tajono tej informacji przed społeczeństwem, może i o tym nie trąbiono, ale nie usunięto tego faktu z oficjalnej historii. Twierdzenie, że po prawie trzech dekadach, Chińczycy nadal nie wiedzą, że w ‘69 Amerykanie dolecieli się na Księżyc, brzmi groteskowo.

Str. 183 – Billy Gates (Bill Gates – miliarder używa tej tej wersji zdrobnienia, przejęzyczanie lub świadoma zmiana formy).

Str. 206 – zaskakująco krytyczny sąd odnośnie energii atomowej, tak jakby ta nie miała również pokojowego zastosowania, w setkach elektrowni atomowych, produkujących tanią, czystą energię. W nawiązaniu do tych słów, poprowadzona jest cała rozmowa trzynasta (str. 257). Myśl ze strony 206 była niepełna, i bez tego komentarza można by odnieść mylne wrażenie, że Lem nie popiera energetyki jądrowej.

Str. 185 – pisarz mówi, że „[…] internet ma już grubo ponad sto milionów użytkowników w skali globu” – ćwierć wieku od tych słów, ludność Ziemi wzrosła o dwa miliardy, internet stał się powszechny i ogólnodostępny, dla każdego. Dziś, liczba użytkowników sieci to prawie pięć miliardów (dane na rok 2021: https://spidersweb.pl/2021/12/liczba-internautow-na-swiecie.html).
Lem nie docenił sieci, ale wypowiadał się w czasach sprzed ery internetu mobilnego, ładnych parę lat przed debiutem YouTube’a (2005),narodzinami Facebooka (2004) i rozwojem sieci społecznościowych, przed uruchomieniem Google Maps (2005) i Skypa (2003). W czasach, kiedy za pomocą sieci przetwarzano o wiele mniej danych, kiedy liczono głównie bajtach i megabajtach (a nie gigabajtach i terabajtach),w znacznie niższym tempie. Nie minęło wiele czasu, a internet stał się podstawą dzisiejszej komunikacji, to nie jest już tylko jedna z możliwości oferująca wąski zakres wiedzy. To niemalże odbicie naszej rzeczywistości, bo większość tworów prawnych, firm, przedstawicielstw, niezależnych jednostek – ma tam swój adres.

Str. 219 – Lem się myli, budowa księżycowej bazy nie usprawniałaby lotów na Czerwoną Planetę. Nie byłyby przez to bardziej ekonomiczne, Robert Zubrin pisze o tym w Czasie Marsa (1996),obszernie wyjaśniając, jak przy użyciu obecnych środków technicznych sprawnie podróżować na trasie Ziemia-Mars (tam i z powrotem).
Nie wierzy też w kolonizację Marsa, w ludzkość na innych planetach, w domyśle sugerując, że Ziemia jest naszym więzieniem… Nawet jeśli obecny obraz ludzkości nie jest zbyt pozytywny, to jednak biorąc pod uwagę tempo rozwoju technicznego, fakt jego gwałtownego przyspieszenia w przeciągu minionego wieku, sugeruje to by zawiesić tę niewiarę. O ile nie wykończymy się na przestrzeni najbliższych stuleci, droga do kolonizacji jest otwarta.

Str. 309 – „Był już kiedyś niejaki Adams, który twierdził, że spotyka się z kosmitami […]” – w indeksie figuruje jako Tom Adams, ale czy Lemowi nie chodziło o znanego kontaktowca, George’a Adamskiego (1891-1965)?

+

UWAGI TECHNICZNE: str. 35 – jest dwukropek, cudzysłów i powinna być kropka; str. 48 – tobym (to bym); str. 52 – nie znanym (nieznanym); str. 53 – nadprogramowe „św.” (tj. św.św.); str. 209 – nie istniejącego (nieistniejącego); str. 230 – nie poznane (niepoznane); str. 231 – nie rozszyfrowanych (nierozszyfrowanych).

(2000/2007)

„Rozmowy, których zapis znalazł się w tej książce, prowadziłem ze Stanisławem Lemem [1921-2006] w ostatnich latach minionego wieku. Pierwsze wydanie Świata na krawędzi ukazało się w roku 2000, rzeczywiście na krawędzi nowego tysiąclecia. Gdy jednak decydowaliśmy się na tytuł, chodziło nam nie tylko o umowną granice czasową, bardziej o próg nowej epoki – epoki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
79
78

Na półkach:

Bardzo ciekawa rozmowa z jednym 'inżynierów' przyszłości. Opowieść o latach młodości, dorastania, problemach i wyzwaniach, przed którymi stoi świat. Pozycja obowiązkowa dla miłośników Lema. Trzeba jednak podchodzić z rezerwą do tej pozycji. Nie należy oczekiwać jakichś niesamowitych wizji na przyszłości, a raczej konstatacji teraźniejszości.

Bardzo ciekawa rozmowa z jednym 'inżynierów' przyszłości. Opowieść o latach młodości, dorastania, problemach i wyzwaniach, przed którymi stoi świat. Pozycja obowiązkowa dla miłośników Lema. Trzeba jednak podchodzić z rezerwą do tej pozycji. Nie należy oczekiwać jakichś niesamowitych wizji na przyszłości, a raczej konstatacji teraźniejszości.

Pokaż mimo to

avatar
96
40

Na półkach:

Bardzo udany wywiad rzeka. Mistrz w formie.

Bardzo udany wywiad rzeka. Mistrz w formie.

Pokaż mimo to

avatar
819
808

Na półkach: , , , , , , , , , , , , , ,

Mamy Rok Lema, więc z przyjemnością zabrałem się za nadrabianie (nielicznych już niestety) zaległości czytelniczych na tym polu. „Świat na krawędzi” to w pewnym sensie podsumowanie fenomenu tego pisarza: Tomasz Fiałkowski obejmuje w tym wywiadzie-rzece trudne stanowisko zwrotnicowego, który musi nakierowywać rozpędzony lemowski parowóz, gnający od tematu do tematu wzdłuż i w poprzek świata nauki, kultury i sztuki oraz historii.

Funkcja to niełatwa i mam wrażenie, że Panu Stanisławowi zbyt popuszczono w tej książce cugli. Jako wybitny umysł był on oczywiście dla każdego bardzo trudnym „partnerem sparingowym”. Dlatego też Fiałkowskiemu nie zarzucam niczego.

Pierwsze kilka rozdziałów książki to rozwinięcie „Wysokiego Zamku”, czyli dziecięcych wspomnień Lema z rodzinnego Lwowa. Czytałem z ukontentowaniem, stale łapiąc się na porównywaniu własnej młodości z przeżyciami mojego ulubionego polskiego pisarza SF. Wywiad „zahacza” również o początki kariery literackiej Lema, ale nie ma tego zbyt wiele. Stanisław Bereś i jego „Tako rzecze Lem” to dla mnie pod tym względem jednak lepszy tekst, bo bardziej koncentruje się na Lemie jako pisarzu a nieco mniej na jego poglądach jako futurolog i baczny obserwator kultury. Ponieważ jednak pola zainteresowań tego człowieka były po prostu olbrzymie, na dzisiejsze czasy wręcz renesansowe, obydwie książki znakomicie się uzupełniają.

Przyłapałem się na szukaniu wypowiedzi Lema, które byłyby nietrafne i wskazywałyby na zbytnie zadufanie tego Krakowianina z wyboru. Znalazłem tego trochę i mógłbym z wrodzonej złośliwości wytykać mu na przykład niezrozumienie fenomenu internetu. Mógłbym rozwodzić się o jego narzekaniach na popkulturę i „udowadniać”, jakim zgredem Lem stał się w swoich ostatnich aktywnych latach życia.

Aż tu naraz przyszło mi do głowy, że dzisiejszy internet to również nieprzeliczone zdjęcia słodkich kotków i pociesznych szczeniaczków (co, same w sobie, złym nie jest – ale jednak sporo o nas mówi). Pomyślałem jednak również o „fake news” i „alternatywnych prawdach” Trumpa. Zacząłem myśleć o artykule ze „Świata nauki”, opisującym zanieczyszczanie sieci teoriami spiskowymi i metody walki z celową dezinformacją, jaka ma w internecie miejsce. Jak ulał pasuje w naszych czasach pandemii lemowskie credo z tej książki:

„Nie wierzę też w porzekadło, wedle którego »vox populi« to »vox Dei«, a kiedy społeczeństwo coś powie, to przemawia przez nie mądrość głębinna. Zdrowy rozsądek i rozum zdają mi się dzisiaj znajdować w odwrocie.”

Przepraszam, Panie Stanisławie, że przez chwilę słabości zwątpiłem...

Mamy Rok Lema, więc z przyjemnością zabrałem się za nadrabianie (nielicznych już niestety) zaległości czytelniczych na tym polu. „Świat na krawędzi” to w pewnym sensie podsumowanie fenomenu tego pisarza: Tomasz Fiałkowski obejmuje w tym wywiadzie-rzece trudne stanowisko zwrotnicowego, który musi nakierowywać rozpędzony lemowski parowóz, gnający od tematu do tematu wzdłuż i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
690
103

Na półkach:

Nie zaskakuje, nie porywa, bo niewiele ma pod koniec życia ciekawego do powiedzenia o współczesnym świecie.
No cóż, może po prostu kilkadziesiąt pasjonujących i genialnych książek, które wcześniej napisał, to aż nadto jak na jednego człowieka?
Dla fanów zapewne interesujące będą pierwsze rozdziały autobiograficzne.

Nie zaskakuje, nie porywa, bo niewiele ma pod koniec życia ciekawego do powiedzenia o współczesnym świecie.
No cóż, może po prostu kilkadziesiąt pasjonujących i genialnych książek, które wcześniej napisał, to aż nadto jak na jednego człowieka?
Dla fanów zapewne interesujące będą pierwsze rozdziały autobiograficzne.

Pokaż mimo to

avatar
615
606

Na półkach: , ,

To moja pierwsza książka z cyklu "rozmowy z Lemem" jednak nie odbiega ona za bardzo od jego monologów znanych z książek takich jak "Lube czasy" czy inne zbiory jego esejów. Różnicę stanowi jedynie "prowadzenie" rozważań Lema przez Tomasza Fiałkowskiego, który systematyzuje lemowskie monologi, poczynając od wspomnień lat najmłodszy. Wspomnienia te są jednak tylko niewielką częścią rozmów a Lem z o wiele większą lubością oddaje się rozważaniom dalekim i bliskim. W chwili udzielania wywiadu Lem ma 79 lat. Jednak na okładce czytamy "Zdumiewająca świeżość spojrzenia pozwala Stanisławowi Lemowi (...). Jaka świeżość?! Owszem Lem jest oczytany, jest erudytą o doskonałej pamięci... jednak jak każdy z nas jest sumą swoich doświadczeń. Świetnie daje się to odczuć kiedy Lem wypowiada się w kwestiach obyczajowo-społecznych. Sam deklaruje poparcie dla wolności jednak nie ma zrozumienia dla pornografii, seksualności czy choćby Internetu. "Świeży" w tych sprawach to może był w latach 50' :) Narzeka na internet, ze głupoty, pornografia, spam i wirusy. Chwali tylko raz kiedy szukał zdjęć na okładkę "Okamgnienia". Chociaż fascynował się urządzeniami, mechanizmami i silnikami - nigdy nie nauczył się korzystać z komputera. Lem to typowy erudyta-teoretyk, ciekawy i złożony umysł, jednak na pewno nie charakteryzuje się "świeżym spojrzeniem". Sam się zresztą do tego w trakcie rozmowy przyznał. Określił się też jako "optysemista" i chyba brakuje jego karcącego tonu który powstrzymywał hurraoptymizm ale budził zainteresowanie. Książkę zdecydowanie warto przeczytać ale przy obecnych opracowaniach stanowi raczej addendum książek własnych Lema, cegły Orlińskiego i elementarza Lema juniora. Tak czy siak nie jednoznaczna, drażniąca a bardzo dobra.

To moja pierwsza książka z cyklu "rozmowy z Lemem" jednak nie odbiega ona za bardzo od jego monologów znanych z książek takich jak "Lube czasy" czy inne zbiory jego esejów. Różnicę stanowi jedynie "prowadzenie" rozważań Lema przez Tomasza Fiałkowskiego, który systematyzuje lemowskie monologi, poczynając od wspomnień lat najmłodszy. Wspomnienia te są jednak tylko niewielką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
494
201

Na półkach:

Nie powaliła mnie, ale Lema zawsze warto usłyszeć kolejny raz

Nie powaliła mnie, ale Lema zawsze warto usłyszeć kolejny raz

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    228
  • Chcę przeczytać
    167
  • Posiadam
    77
  • Teraz czytam
    6
  • E-book
    5
  • Ulubione
    5
  • 2021
    5
  • LEM
    4
  • Stanisław Lem
    3
  • 2016
    2

Cytaty

Więcej
Stanisław Lem Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski Zobacz więcej
Stanisław Lem Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski Zobacz więcej
Stanisław Lem Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także