Mężczyzna z blizną na policzku pojawił się przed lustrem w hotelowej łazience. Spoglądając na swoje odbicie i zmywając jednocześnie krew ze swoich rąk, zaczął myśleć o swoim zadaniu, kolejnym które będzie go kosztowało coś więcej niż szpiegowanie paru osób i brawurową ucieczkę. Skończywszy się doprowadzać do porządku, tajny agent James Bond zwrócił swoje oblicze na łóżko i zmiętą pościel, spod której wychodziły długie czarne włosy i nagie ramiona Solitaire. Czuł, że czeka go jeszcze parę ciężkich zadań, zanim znów będzie mu dane rozkoszować się każdą chwilą z tą kobietą.


Jamesa Bonda zna chyba każdy kto widział choć jeden film z serii o tym superszpiegu. Teraz po długich poszukiwaniach udało mi się zdobyć książki o nim. Jak ma się literacki pierwowzór do jego filmowej wersji? Zdecydowanie jest to inna postać. Książkowy Bond jest bardziej ludzki, ma swoje wady i słabości, a przy tym odczuwa strach jak każdy człowiek. Nawet jego podejście do kobiet jest nieco inne, aczkolwiek nadal potrafi zręcznie wykorzystać zaufanie płci pięknej do swoich celów. Powieść czyta się sprawnie. Co prawda Fleming mógł się pokusić o nieco krótsze opisy różnych czynności czy opisów, ale koniec końców dostajemy dobrze nakreśloną intrygę z wybijającym się na pierwszy plan wątkiem szpiegowskim. Jest realistycznie, czasem mocno, a i miłostki Bonda zdają się bardziej dojrzalsze.

"Żyj i pozwól umrzeć" nie jest pierwszym tomem cyklu, ale nie wpływa to znacznie na czytanie. Każda część to różne historie i sprawy, więc jest to na pewno plusem i można zacząć przygodę od dowolnego tomu. W powieści znajdziemy sporo odniesień do religii Voudu co jest związane z główną nicią fabularną. Do tego dochodzą opisywane zwyczaje na Karaibach. Fleming nie silił się na dzieło wybitne i to widać, ale jako powieść rozrywkowa sprawdza się znakomicie i sprawi wiele frajdy fanom agenta 007 i nie tylko. Trzeba mieć na uwadze też fakt, iż książka wydana została w latach pięćdziesiątych, gdzie wszytko wyglądało zgoła inaczej. Kończąc, pozostaje mi polecić powieść by samemu przekonać się skąd wyrosły korzenie naszego bohatera.

Mężczyzna z blizną na policzku pojawił się przed lustrem w hotelowej łazience. Spoglądając na swoje odbicie i zmywając jednocześnie krew ze swoich rąk, zaczął myśleć o swoim zadaniu, kolejnym które będzie go kosztowało coś więcej niż szpiegowanie paru osób i brawurową ucieczkę. Skończywszy się doprowadzać do porządku, tajny agent James Bond zwrócił swoje oblicze na łóżko i...