Jednym zdaniem? Spodziewałam się znacznie więcej.

Czwarta część przygód Harrego była moja ulubioną, którą oglądałam zawsze jak było w telewizji a poza tym jeszcze kilkanaście razy. Normalną rzeczą jest spodziewanie się, że książka posiada znacznie więcej, dłuższe opisy najważniejszych rzeczy i sporo ciekawostek pominiętych przez filmowców. Cóż w tym przypadku ciekawostek było całkiem sporo, w tym część, która powodowała zaskoczenie, że je wycięto, ale co do tych najważniejszych scen... Najbardziej ubodło mnie chyba pierwsze zadanie Harrego w Turnieju które opisane było na stronę, może dwie i były to dwa przeloty nad smokiem, chwila pauzy dla pomyślunku i wygrana! To już nie jest książka dla 10latków... Harry ma tu 14 lat. Długość opisów akcji temu przeczy. Nie jestem jednak obiektywna psiocząc na to, że choć jest więcej scen Hermiony z Krumem to są one kosmicznie okraszone złym komentarzem Rona i niczym więcej. Co do Rona to myślałam, że bardziej niż w filmie mnie nie zdenerwuje, ale jednak mu się udało. Koniec końców pierwszą ze znacznie obszerniejszych tomów serii czytałam jedynie dla wzmianek różnic kulturowych między trzema szkołami. Nawet bal był okraszony opisem na dwie strony może. Walka z Voldemortem też była krótka patrząc na obszerność tomu. Właściwie nie potrafię opisać tej książki szerzej niż opisałabym film, a długość ekranizacji 4 części w miarę równa się trzeciej kiedy w książkach widać znaczącą różnicę.

6 gwiazdek dlatego, że to wciąż moja ulubiona część, ale mając wybór gdy zechcę sobie znów ją przypomnieć - wybrałabym film.

Jednym zdaniem? Spodziewałam się znacznie więcej.

Czwarta część przygód Harrego była moja ulubioną, którą oglądałam zawsze jak było w telewizji a poza tym jeszcze kilkanaście razy. Normalną rzeczą jest spodziewanie się, że książka posiada znacznie więcej, dłuższe opisy najważniejszych rzeczy i sporo ciekawostek pominiętych przez filmowców. Cóż w tym przypadku ciekawostek...