Tej pisanej prostym stylem lekko ckliwej, przewidywalnej historyjki o prawdziwej miłości od pierwszego wejrzenia i tym, że dobro zawsze zwycięża, z pewnością nie można uznać za arcydzieło. Momentami miałam ochotę walnąć nią sobie w łeb. Co mnie zachęciło do sięgnięcia po owe 'dzieło'? Okładka...
Za co więc te sześć gwiazdek? Ano, za kreację głównego bohatera, która może i nie jest zbyt wyszukana, ale wzbudza sympatię. Za jego wyjątkowy kontakt ze wszelkimi zwierzętami, które - tu wkracza ewidentny subiektywizm - po prostu uwielbiam. Za kilka innych ciekawych postaci. Za niektóre akcje.
Jeśli podobnie jak ja kochacie zwierzęta, a nie wymagacie wielce wyszukanej literatury, która zmusza nas do rozważań nad sensem życia, a za to szukacie książki na jeden-dwa wieczory, która pozostawi uśmiech na ustach - sięgnijcie po 'Uzdrowiciela'. W przeciwnym wypadku możecie się trochę rozczarować.

PS Mnie, jako katoliczkę, nieco irytowały pojawiające się co kilka-kilkanaście stron modlitwy/zwroty/odniesienia do Boga, więc zakładam, że ateistów może to po prostu dobijać.

Tej pisanej prostym stylem lekko ckliwej, przewidywalnej historyjki o prawdziwej miłości od pierwszego wejrzenia i tym, że dobro zawsze zwycięża, z pewnością nie można uznać za arcydzieło. Momentami miałam ochotę walnąć nią sobie w łeb. Co mnie zachęciło do sięgnięcia po owe 'dzieło'? Okładka...
Za co więc te sześć gwiazdek? Ano, za kreację głównego bohatera, która może i...