"29" to historia, którą spokojnie można włożyć między bajki. Do samego końca miałam nadzieję, że to jeden, wielki, zły sen, a tu niespodzianka. Autorkę po prostu tak mocno poniosło.

Przyznaję, że czytanie mnie pochłonęło do granic, naprawdę ciężko było mi się oderwać. Trzy wady tej historii: irytujące bohaterki, ten "znaczący" seks i przede wszystkim to science fiction ze świeczkami urodzinowymi. Szczerze przyznaję, że mam mieszane uczucia i tuż po przeczytaniu ostatniej strony nie mogłam się zdecydować czy książka mi się podobała czy nie.

Ostatecznie stanęło na tym, że powieść mi przypadła do gustu, na co znaczący wpływ miały nieliczne momenty. Najbardziej zaintrygowały mnie pierwsze kartki, na których wypisane są świetne rady z perspektywy osoby, która swoje już przeżyła. Wszystko podane jest w sposób zabawny, choć przyznaję że nad niektórymi się chwilę zamyśliłam. Pozostawiam to jednak do indywidualnej lektury i refleksji.

Dość trudno mi jest ułożyć swoje przemyślenia o tej historii w jakąś logiczną całość, ponieważ zachwyty nad pomysłem na fabułę, mieszają mi się z nutką obrzydzenia z powodu kulminacyjnego rozwoju akcji. Może następnym razem (jeśli sięgnę po tę książkę), spojrzę na nią zupełnie inaczej? I może wtedy łatwiej mi będzie wyrobić sobie o niej jakieś sensowne zdanie.

"29" to historia, którą spokojnie można włożyć między bajki. Do samego końca miałam nadzieję, że to jeden, wielki, zły sen, a tu niespodzianka. Autorkę po prostu tak mocno poniosło.

Przyznaję, że czytanie mnie pochłonęło do granic, naprawdę ciężko było mi się oderwać. Trzy wady tej historii: irytujące bohaterki, ten "znaczący" seks i przede wszystkim to science fiction ze...