Dobra świnka, dobra. Niezwykłe życie Christophera Hogwooda
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Seria:
- EKO
- Tytuł oryginału:
- The Good Good Pig
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2015-04-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-04-22
- Liczba stron:
- 288
- Czas czytania
- 4 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364700170
- Tłumacz:
- Adam Pluszka
- Tagi:
- Adam Pluszka Christopher Hogwood
- Inne
Książka nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Autobiografia, biografia, wspomnienia.
Międzynarodowy bestseller!
Kiedy Sy przygarnęła cherlawego prosiaka, nie miała pojęcia, że to stworzenie – początkowo nie większe od kota – nie tylko przeżyje i urośnie do ogromnych rozmiarów, ale też podaruje jej to, czego zawsze szukała: rodzinę, dom i przyjaciół.
Christopher Hogwood, bo tak go nazwała, stał się ulubieńcem okolicy. Sąsiedzi przyprowadzali go, gdy uciekał, córki sąsiadki urządzały mu ciepłe kąpiele, a powiększające się grono znajomych zwoziło przepyszne resztki ze swoich stołów.
Inteligencja i sława czarno-białej świni rosły wraz z jej wagą – Chris trafił nawet do radia i telewizji.
Okazał się także wielkim (gdy osiągnął wagę 340 kilogramów, musiał przejść na dietę) nauczycielem życia. Sy Montgomery, jej rodzina, znajomi i przyjaciele nauczyli się dzięki niemu samoakceptacji, doceniania lenistwa i pielęgnowania więzi międzyludzkich.
Ta dobra świnka udowadnia, że jeśli się kocha, niemal wszystko jest możliwe.
„Opowieść nie tyle o zwierzęciu, ile o relacjach między człowiekiem a zwierzęciem – pełnych radości, ale także bólu – i o bogactwie, jakie zwierzęta wnoszą w nasze życie. Wolna od czułostkowości, cudownie napisana książka pełna niespodzianek. Bo czasami trzeba świni, żeby otworzyła nam oczy na to, co w życiu najważniejsze” – John Grogan, autor książki "Marley i ja".
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Mój najlepszy przyjaciel prosiak (?!?)
Jesteśmy przyzwyczajeni do pięknych i wzruszających opowieści o przyjaźni łączącej człowieka z psem, kotem, może jeszcze z papużką, królikiem, ewentualnie chomikiem lub rybką, choć te ostatnie propozycje brzmią dość egzotycznie. Przyznam szczerze, że nigdy nie przyszło mi do głowy, by obdarzyć miłością świnię (nie, nie świnkę morską – taką domową, z chlewika). Prawdopodobnie z powodu, iż jako wieczny mieszczuch nie miałam okazji poznać, jak wyjątkowe są to zwierzęta; ale niewykluczone również, że bliższe było mi po prostu szczekanie niż chrumkanie. Książka Sy Montgomery, amerykańskiej przyrodniczki, pisarki i scenarzystki, „Dobra świnka, dobra. Niezwykłe życie Christophera Hogwooda”, pozwala mi nadrobić deficyt wiedzy i zrewidować własne poglądy. Otóż tytułowy prosiaczek zawojował nie tylko samą autorkę i jej najbliższych, ale również sąsiadów, znajomych, radio, prasę i telewizję. Moje serce ostatecznie też podbił, choć nie do tego stopnia, bym nosiła się z zamiarem zakupu prosiaczka. Poza tematyką, która naprawdę mnie urzekła (pomimo początkowych wątpliwości), ogromnie przypadła mi do gustu bardzo energiczna narracja oraz niezwykła ilość ciekawych informacji ze świata fauny. Montgomery w swojej książce przekonuje, że jej życie diametralnie zmieniło się dzięki jednemu, cherlakowatemu prosiakowi. Świni, która odniosła niebywały sukces – cudem uniknęła chłodni i przyniosła Sy łaski, które od wieków kojarzono z tym właśnie gatunkiem: siłę, przyjaciół, a nawet rodzinę…
Autorka na podstawie własnych doświadczeń krok po kroku dowodzi, że świnie to wyjątkowe zwierzęta. Ich mądrość podziwiano od wieków, a niebywała inteligencja została potwierdzona przez samego Karola Darwina. Są one tak samo bystre jak psy, równie rezolutne, silne i odważne. Ze względu na siłę i spryt dzikich świń naśladowali je wojownicy, czarownicy powoływali się na nie, a wróżbici zasięgali ich rady. Przedchrześcijańskiej Europie zaglądano w świeże wieprzowe wątroby, aby zobaczyć przyszłość, ponieważ mówiło się, że organy świń odbijają cudowne światło zsyłane przez bogów.
Nie inaczej było z Christopherem Hogwoodem. Przybył do domu Sy i jej męża, Howarda, z farmy znajomych George’a i Mary Iselinów, w pudełku po butach. Nie wyglądał jak typowy prosiak: miał wielką, niemal zbyt ciężką głowę, ogromne, puszyste uszy, biało-czarne łaty i był wyjątkowym pieszczochem. Mimo to sprawiał wrażenie niezwykle kruchego i wiotkiego osobnika, ponieważ miał problemy zdrowotne. Nie rósł, nie tył i niektórzy sugerowali, że humanitarniej byłoby go zabić niż skazywać na cierpienie. Tymczasem on, na przekór wszystkim, po podaniu odpowiednich leków zaczął rosnąć. Masowo zaczęli również napływać przyjaciele i sąsiedzi Sy, ot, tak, by na niego popatrzeć. Zupełnie tak, jak wpada się obejrzeć noworodka. Z tego, jak się z nami witał, radośnie pochrumkując, z iskierkami w oczach, wywnioskowaliśmy, że cieszy go (..) towarzystwo. Kiedy siła jego drobnego ryjka została uwolniona zaczął ryć (To siła natury. Kiedy dotykał nosem ziemi, tworzyła się imponująca dziura (…), a Chris stawał się miniaturowym buldożerem). Z czasem zaczął też uciekać – najpierw nauczył się rozwiązywać sznurek zabezpieczający drzwi stodoły, później otwierał już rygiel (Musieliśmy też zmierzyć się z faktem, że nasza świnka jest niebezpiecznie, być może wręcz diabolicznie, genialna). Poza tym uwielbiał piwo, więc gdy zobaczył[…] kogokolwiek z butelką w dłoni, jakąkolwiek, gonił[…] go, aż ten ktoś się poddawał i pozwalał [mu] wszystko wypić). Montgomery przyznaje bez ogródek: Byłam z niego dumna. Fascynowało mnie w zasadzie wszystko, co robił. Howard twierdził, że dałam się ‘zdziczyć’. A ona dodaje z radością, że ich życie stało się ‘świniocentryczne’, przede wszystkim dlatego, że spędzali z Chrisem mnóstwo czasu (Średnio raz na godzinę sprawdzaliśmy, co u niego). Poza tym każdy ich dzień dzięki tej niepozornej śwince stawał się lepszy, przynosił chwile wytchnienia i towarzystwo ludzi. Hogwood zmieniał ich samych. Czy to dziwne, że Sy i Howard rozmawiali o nim nawet na przyjęciach? Kochali go i ze swadą przyznawali, że ich świnia jest mądrzejsza od nich, bo wykombinował[a], jak z dwojga wykształconych ludzi zrobić darmowy personel zasuwający na pełen etat…
Podczas swoich ‘wędrówek’, Chris spotykał wiele osób i wywierał na nich niezatarte wrażenie. W przeciwieństwie do właścicielki, prosiak był towarzyski i łatwo zyskiwał przyjaciół: Podczas swoich wypraw był ambasadorem naszego podwórka. Jego popularność spływała na mnie. I nawet kiedy sprawiał kłopoty, prawie wszyscy go lubili, przyznawała. Oprócz splendoru, nieodzowna była przede wszystkim odpowiednia ilość pożywienia. A potrzeby Chrisa rosły równie szybko jak jego waga. I równie szybko przybywało [im] chętnych do pomocy: krewnych i przyjaciół. Ludzie ochoczo odprowadzali go do domu (co stanowiło nie lada wyzwanie!), poznawali jego zwyczaje, lubili go głaskać, zapewniali mu ‘świńskie spa’ lub traktowali go jako powiernika swoich tajemnic. Od sąsiadów, przyjaciół lub z miejscowej restauracji, dostawał resztki jedzenia, tzw. zlewki. Chris unikał roślin cebulowych, w tym dymki, pora i szalotki. Nie przepadał za cytrusami i nie dostawał mięsa. Poza tym jadł wszystko, a jego dobroczyńcy uwielbiali patrzeć, jak konsumuje przyniesione przez nich dary: Patrzenie na jedzącą świnkę daje niesamowitą możliwość przeżywania cudzej rozkoszy. Rzadko ma się tyle przyjemności z czyjegoś szczęścia. Oto ktoś, kto podąża za tym, co sprawia mu radość. Świnie są stworzone do jedzenia – zostały wyhodowane, aby jeść i szybko rosnąć…
Historia Chrisa łapie z serce. Oto przedstawiciel gatunku, który bez wątpienia częściej gości na naszym stole niż w przydomowym ogródku. Był mądry, subtelny i niezwykle inteligentny. Delikatny, słynący z cierpliwości do dzieci, dobrze radzący sobie z ludźmi na wózkach. Doskonale pamiętał ludzi, rozpoznawał ich po głosie i po wyglądzie, nawet tych, których bardzo rzadko widywał. Poruszył serca wszystkich swoim niebywałym urokiem: Ludzie kochali Chrisa, ponieważ był taki szczęśliwy. Ludzie kochali go, ponieważ był taki zachłanny. Ludzie kochali go, ponieważ był tak bardzo świński – i kochali go, ponieważ był tak ludzki. Kochali jego delikatność i poczucie humoru. Wiele osób podkreślało, że to właśnie on nauczył ich kochać, że sam był czystą miłością. To z pewnością dlatego nadesłano tak wiele kartek i maili z kondolencjami po jego odejściu, a automatyczną sekretarkę Sy i Howarda szybko zapchano, itp.
W „Dobrej śwince” Sy Montgomery udało się również coś niebywałego – przedstawiając swojego ukochanego Chrisa, z którym przeżyła wspólnie 14 lat, dowiodła, że nie zawsze należy myśleć praktycznie, podporządkować się społeczeństwu, rodzinie czy skostniałym prawom. Bo czasem warto pójść na przekór wszystkiemu i zamiast rozumu posłuchać serca. Zamiast śmierci, wybrać życie. Pojawienie się Christophera w rodzinie Sy i jej miłość do niego stały się przeciwwagą dla złego traktowania świń na świecie. (…) Oczywiście historia Christophera nie wymazuje wszystkich okropieństw wycierpianych przez świnie na całym świecie w ciągu stuleci (…) Ale Montgomery i Christopher stworzyli inną rzeczywistość: dzięki temu, że Chris mógł przeżyć całe życie, uhonorowali[…] [niejako]życie wszystkich świń.
„Dobra świnka, dobra” to wyjątkowa książka o nieprzeciętnej relacji człowiek-zwierzę. To wzruszająca historia kobiety, która dzięki obecności przeciętnego jakby się mogło zdawać cherlaka otworzyła się na drugiego człowieka i przezwyciężyła swoją nieśmiałość. Dzięki rozkoszy czerpanej z jego towarzystwa zrozumiała, że niezależnie od tego, co się dostanie od losu czy natury, kiedy się kocha, wszystko jest możliwe. Warto pamiętać, że to właśnie zwierzęta mogą nas zmienić, poprowadzić z powrotem do edenu i przypomnieć nam, że zawsze możemy zacząć od nowa…
Agnieszka Biczyńska
Cytaty pochodzą z książki: Sy Montgomery, Dobra świnka, dobra. Niezwykłe życie Christophera Hogwooda, Marginesy 2015
Oceny
Książka na półkach
- 451
- 224
- 77
- 12
- 9
- 7
- 7
- 5
- 4
- 4
Opinia
„Sądzimy, że zwierzęta są od nas gorsze, ale to dlatego, że ich nie znamy”.
Czy przeczytaliście kiedykolwiek biografię świni? Życiorys, w którym zamiast ukończonej szkoły, zamieszczona jest historia świńskiego SPA i wierny opis ukochanych zlewek? Opowieść o najlepszych i najgorszych chwilach, o ucieczkach z zagrody i zdjęciach do kartek świątecznych? Jeżeli nie, to z pewnością bylibyście zaskoczeni rozmiarem szczęścia, jakie może przynieść jedna, niepozorna świnka o włochatych uszach.
Chistopher Hogwood przybył do domu Sy Montgomery na kolanach. W pudełku po butach. Tym samym stał się typem spod szczęśliwej gwiazdy, wybrańcem, któremu jako jedynemu z rodzeństwa udało się uciec przed śmiercią. Zdarzyło się to w kwietniowy, deszczowy dzień, kiedy drogi są rozmokłe od topniejącego śniegu, a powietrze przesiąka szarością do tego stopnia, że ledwie można dostrzec czubek własnego nosa. Właśnie wtedy dwumiesięczny Chistopher Hogwood – wówczas słaby cherlak, który nie miał prawa przeżyć najbliższych nocy – rozpoczął nowe życie.
„„Niebo”, pisał Thoreau, „mamy i pod stopami”. Niebo, eden, raj, Encante – nazwijcie to, jak chcecie – znajduje się nie dalej niż podwórko czy stodoła i jest rozległe jak Amazonia. I o ile w Amazonii można potrzebować delfina za przewodnika, o tyle w Hancock wszystkim, czego potrzeba, żeby znaleźć eden, jest dobra świnka”.
Życie Sy i jej męża stało się zdecydowanie „świniocentryczne”. Miłość do małego prosiaczka obfitowała w liczne wizyty w chlewiku i coraz wymyślniejsze smakołyki. Wkrótce do zagrody zaczęło napływać jedzenie z całego miasteczka: niepotrzebne już ciasto naleśnikowe od sąsiadów, obierki od weterynarza, czerstwe chleby i muffinki z restaruacji. Niezliczona ilość niechcianych przez nikogo łakoci znalazła miejsce w brzuszku maleńkiej świni, która dzięki wdzięczności obcych ludzi rosła jak na drożdżach. Szef policji trzymał w samochodzie skrzynkę jabłek, na wypadek, gdyby ciekawego świata Chrisa trzeba było sprowadzić z powrotem do domu. Chris bowiem był towarzyskimi globtroterem, który bardzo lubił zapuszczać się o wiele dalej niż pozwalały na to granice ogródka. Dopiero z czasem Sy zdała sobie sprawę, jak wiele zmienia się w jej życiu dzięki obecności jednej, niepozornej świnki. Były to zmiany na lepsze. Wycieczki Chrisa sprawiły, że poznawała wielu wspaniałych ludzi, a było to dla niej nie lada wyzwaniem, ponieważ z natury stroniła od towarzystwa. Dzięki spacerom na zielone plateau, gdzie Chris lubił wygrzewać się na słońcu, zaprzyjaźniła się z sąsiadką, której dzieci okazały się niezwykle pomocnymi i wesołymi kompanami. Wpływy Chrisa nie ograniczały się do Hancock – miasteczka, w którym mieszkał – lecz sięgały o wiele dalej. Dla najmłodszych był jak ulubiona postać z bajki, jak Kubuś Puchatek albo Prosiaczek. Dzięki niezwykle radosnemu usposobieniu stal się nawet gwiazdą telewizji i radia. Jednak Chris był przede wszystkim remedium: na ból, na tęsknotę, na śmierć. Drzwi do zagrody były jak drzwi do domu przyjaciela, miejsce, do którego można zapukać o każdej porze dnia i nocy: żeby się wypłakać, żeby razem pobyć lub żeby pośmiać się przy najmilszym dla ucha chrumkaniu radosnej, wdzięcznej świnki.
„Zbliżała się wiosna, a ja czułam wdzięczność. Wkrótce miały zakwitnąć tulipany, potem bzy, a potem truskawki. Czułam się kochana i wiedziałam, że mam szczęście; na łagodnym brzegu wiosny czekałam gotowa na uzdrawiające lato”.
„Ile lat żyje świnia?” – zastanawiała się Montgomery, głaszcząc ciepły brzuch Christophera Hogwooda. Przemysłowe hodowle nie dają zwierzętom szans na godne życie, a maciory często są zabijane, kiedy nie są już w stanie urodzić więcej małych. Pytanie to przez długi czas pozostawało bez odpowiedzi, rodząc jedynie przypuszczenia. Tymczasem Christopher Hogwood zaskoczył wszystkich, dożywając czternastu lat. W tym czasie autorka – przyrodniczka i podróżniczka, którą ugryzł nietoperz wampir i nieomal pożarł tygrys – odbyła wiele wspaniałych podróży do odległych puszczy i oddalonych o kontynenty wiosek. Zawsze jednak tęskniła: do domu, do męża Howarda, do rozgdakanego stadka kur, do przygarniętej suczki Tess. I do Chrisa Hogwooda. Najbardziej niezwykłej świnki na świecie.
„Sądzimy, że zwierzęta są od nas gorsze, ale to dlatego, że ich nie znamy”.
więcej Pokaż mimo toCzy przeczytaliście kiedykolwiek biografię świni? Życiorys, w którym zamiast ukończonej szkoły, zamieszczona jest historia świńskiego SPA i wierny opis ukochanych zlewek? Opowieść o najlepszych i najgorszych chwilach, o ucieczkach z zagrody i zdjęciach do kartek świątecznych? Jeżeli nie, to z...