Znowu to samo. Tyle, że tym razem poznajemy córkę Ameriki (tak, wiem ze przez "c" ale to jest "k" nienawiści).
"Jestem następczynią tronu, nie potrzebuje męża. Dam radę, będę rządzić sama. (ohh, jaka ja piękna tak w ogóle, idę podbijać swą urodą świat). I nie chce od was żadnych rad, bo jam pojętna i głupia jak moja matka"
Taaa...
Chcecie wiedzieć, co myślę o naszej parze? A&M? Otóż nie próżnowali, skoro spłodzili tyle bachorów. Czwórka. Pomyśleć, że tylko siedzą w chacie (zamku) i płodzą dzieci :)
Najgorsze jest to, że zachowują się, jak nastoletnia-młoda para, a już tacy młodzi to oni nie są. Całują się przy córce, a gdy ta z jęzorem mówi "bleee", ci nagle wielka skromność, jakby ich zastała w łóżku robiących jej kolejnego brata. I niczym oparzeni lub porażeni prądem odskakują od siebie blushając na prawo i lewo, czerwieni na twarzy skromnością ociekający. Autorka pewnie myślała, że ta scena będzie taka super i wgl ale szczerze powiedziawszy, czyi rodzice, mając na karku 4 dzieci, wstydzą się okazywania miłości przed własnym dzieckiem?

Znowu to samo. Tyle, że tym razem poznajemy córkę Ameriki (tak, wiem ze przez "c" ale to jest "k" nienawiści).
"Jestem następczynią tronu, nie potrzebuje męża. Dam radę, będę rządzić sama. (ohh, jaka ja piękna tak w ogóle, idę podbijać swą urodą świat). I nie chce od was żadnych rad, bo jam pojętna i głupia jak moja matka"
Taaa...
Chcecie wiedzieć, co myślę o naszej parze?...