Sytuacja w Lipowie robi się coraz bardziej zawikłana, całkiem jak w niezgorszej operze mydlanej. Oczywiście tak być musi, bo przecież autorka nie poświęci książki opowieściom o złodziejach rowerów i mandatach za niezapięte pasy bezpieczeństwa.
Tym razem na tapecie mamy starą sprawę śmierci policjantów z lipowskiej komendy oraz jeszcze starszą historię sekty pod wodzą Witalisa Sobieraja, której członkowie jeszcze w latach 60. popełnili zbiorowe samobójstwo.
A do tego cały miks problemów osobistych, rodzinnych tajemnic itp., itd. Niestety autorka nadal uparcie trzyma się powtarzania szczegółowych określeń każdego z bohaterów, tak więc gdy żona Marka Zaręby przynosi mu córkę, to nie jest ona po prostu Eweliną, tylko "fryzjerką Eweliną Zarębą", choć już czytaliśmy o tym jakieś 50 razy na poprzednich stronach, a w tym kontekście zawód owej żony nie jest chyba istotny. Być może się mylę, ale wydaje mi się, że unikanie tylu powtórzeń dobrze zrobiłoby stylowi całej książki.
A na osłodę - dla mnie była to powieść, która kazała zarywać noce, bo tak bardzo chciałam wiedzieć, co będzie dalej. A to zdecydowanie zaleta, kto wie, czy nie podstawowa.

Sytuacja w Lipowie robi się coraz bardziej zawikłana, całkiem jak w niezgorszej operze mydlanej. Oczywiście tak być musi, bo przecież autorka nie poświęci książki opowieściom o złodziejach rowerów i mandatach za niezapięte pasy bezpieczeństwa.
Tym razem na tapecie mamy starą sprawę śmierci policjantów z lipowskiej komendy oraz jeszcze starszą historię sekty pod wodzą...